24
Wróciła na swoje siedzenie pogrążona w myślach.
- Gdzie jedziemy? - odezwała się po dłuższej chwili.
- O której Jason kończy pracę?
- Za godzinę.
- W takim razie spokojnie zdążymy. Nie martw się, odwiozę cię do domu.
Na pytanie, gdzie jedziemy nie odpowiedziałem. Zatrzymałem się, dopiero gdy zajechaliśmy pod restaurację. Wysiedliśmy. Poprowadziłem Cameron do środka i pozwoliłem jej wybrać miejsca.
- Co tu robimy?
- Nie zostaniesz sama, a że oboje dawno nie jedliśmy zabrałem cię na późny obiad.
Spuściła wzrok na kartę dań.
- Nawet nie wiem co powiedzieć. Wezmę danie dnia i sok pomarańczowy.
- Zamówię.
Ruszyłem do lady i złożyłem nasze zamówienia za wczasu płacąc. W restauracji nie było dużo ludzi, ale dzięki temu można było poczuć się swobodniej. Lokal był zbudowany z drewna i od centrum dzieliło go pół godziny jazdy. Zerknąłem na Cameron, patrzyła za okno. Opuściłem lokal i ruszyłem na tyły, gdzie czekał na mnie informator, który bez słowa podał mi dużą kopertę i wrócił na parking. Wróciłem do Cameron w momencie, gdy nasze dania pojawiały się na stole.
- Dziękuję za jedzenie.
- Wiesz już czy poprosisz Jasona o ochronę?
- Zrobię to.
***
Odprowadziłem ją wzrokiem. Stałem na rogu, więc miałem idealny widok na całą ulicę. Widziałem jej cień w oknie, jak krzątała się po pokoju. Kilkanaście minut po tym jak zniknęła w budynku pojawił się Jason. Wróciłem do rodzinnego domu. Na wejściu przy drzwiach stał Leiho i gestem nakazał mi wejść do jego gabinetu. Zamknąłem drzwi na klucz.
- Jak poszła transakcja?
- Dobrze, wszystkie strony postąpiły zgodnie z umową.
- Masz dowody?
Położyłem na stole dużą kopertę zawierającą zdjęcia.
- To wszystko?
- Prawie, Gabrielu, prawie. Powiedz mi tylko na koniec, co, do cholery, robiłeś z Cameron w restauracji? Miałeś sobie dać z nią spokój!
Mimowolnie zrobiłem krok do tyłu. Leiho praktycznie nigdy nie okazuje emocji, a gdy to robi jest źle. Tak jak teraz. Wstał i uderzył pięścią w blat patrząc na mnie wściekłym wzrokiem.
- Jeśli wykonuję swoją pracę bez zakłóceń nie ma znaczenia co robię w wolnym czasie.
- Rozumiem, że zakazany owoc najlepiej smakuje, ale, gdy dałem Ci ją do pieprzenia nie chciałeś ją kijem tknąć.
- Nie będę się tłumaczył. Jeśli to wszystko...
- Zostajesz na kolację.
Gdy wreszcie wróciłem do swojego mieszkania ogarnęło mnie zmęczenie. Wziąłem szybki prysznic i przeglądałem otrzymane wiadomości. Jeden z nich był od Cameron. Napisała, że chłopak będzie ją zawoził i przywoził. Liczyłem, że mu o tym nie powie i pozwoli bym zadziałał.
Prowokowanie Cameron było niezłą zabawą. Na początku jej twarz nieświadomie zdradza wszystkie te emocje, których nie chce czuć, by później starać się je ukryć. Byłem pewien, że przy swoim partnerze nie czuje tego samego. Nie dotyka jej tak, że wszystkie myśli znikają. Będę przy mojej Cameron. Dotychczas sądziłem, że wystarczy mi życie w cieniu, ale teraz chcę więcej. Prawdopodobnie zawsze będę chciał jej więcej. Cameron wie, że jej pragnę muszę jej tylko udowodnić, że tym razem zostanę na zawsze.
Cameron
Lubiłam przebywać w objęciach Jasona przynosiło mi to ukojenie. Jednak teraz, gdy zasnął po seksie nie mogłam zmrużyć oka. W uszach rozbrzmiewało mi jego pytanie. Zapytał, czy spotkam się z jego rodzicami, którzy bardzo chcą mnie poznać. Moja odpowiedz go uszczęśliwiła, przynajmniej tyle mogłam zrobić. Pocałowałam go delikatnie w policzek, jego dobroć nie raz mnie rozbrajała. Telefon na szafce obok zawibrował od nowej wiadomości. Powoli wyplątałam się z objęć Jasona i sprawdziłam swój telefon. Zerknęłam za siebie, gdy zobaczyłam, że nadawcą był Mroczny. Napisał, że jak będzie wiedział coś więcej to da znać. Nie miałam wątpliwości, że jeszcze nie raz się spotkamy. Przez ten krótki czas, który spędziliśmy razem zapomniałam o tym wszystkim co nas dzieli. Po prostu dobrze się czułam w jego towarzystwie. Odłożyłam telefon i schowałam twarz w dłoniach. Musiałam się zastanowić jak trzymać Gabriela na bezpieczną odległość, bo czułam, że nie skończy się dobrze. Jego dotyk nie powinien powodować dreszczy, a głos budzić pierwotnych instynktów. Byłam na niego niezwykle wyczulona, ale nie mogłam pozwolić, bym znowu dopuściła go do swojego zniszczonego serca.
- Nie mogę cię znowu pokochać. - szepnęłam pod nosem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro