Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21 3/3

Cameron

Powinnam go odepchnąć i to nie tylko za to, co robi, ale szczególnie za to, co zrobił. Za ścianą spał mój chłopak, który uratował mnie po tym, jak Gabriel wyrzucił mnie ze swojego życia jak śmieć. Jego imię na moim języku smakował inaczej, bardziej dostępnie. Bardziej pasował do niego Mroczny. Nie było w nim nic anielskiego poza cierpliwością. Chciałam by powiedział dlaczego tak nagle zmienił swoje plany. Zasługiwałam na to.

- Jak chcesz to nie odpowiadaj. Powinieneś już iść. - z trudem odsunęłam się od niego. Dlaczego nawet teraz ma nade mną władzę? Sądziłam, że już się od niego uwolniłam.

- To moja odpowiedź.

Poczułam jego wargi na swoich ustach. Nieświadomie rozchyliłam usta. Choć trwało to zaledwie sekundę. Znajomy nacisk jego ust sprawił, że wspomnienia sprzed roku spraliżowały umysł i ciało.

- Jak śmiesz- warknęłam i zamachnęłam się na niego zostawiając na policzku dokładny odcisk mojej dłoni. - W tej chwili wynoś się stąd.

Okulary na jego nosie zadrżały grożąc odkryciem tajemnicy, które skrywały.

- Dobrze, ale spotkamy się jeszcze.

- W twoich snach. - syknęłam. Posłał mi tajemniczy, który mówił, że być może moje słowa zawierają ziarno prawdy. Odprowadziłam go wzrokiem, a następnie zamknęłam za nim drzwi wszystkimi dostępnymi zamkami. Sprawdziłam je dwukrotnie śmiejąc się cicho pod nosem. Wątpiłam, by te drzwi mogły go zatrzymać.

Wróciłam do sypialni, gdzie na niemal całym łóżku leżał Jason cicho pochrapując. Usiadłam obok niego i przez chwilę patrzyłam jak śpi. Przeczesałam palcami jego krótkie włosy, a słowa Gabriela rozbrzmiewały w ciszy niczym echo. "Kochasz go ?"

Przełknęłam głośno ślinę. Kochałam Jasona. Z pewnością nie był mi obojętny jednak były to zupełnie inne uczucia niż do Gabriela. Przy Jasonie starałam się być idealną dziewczyną, która lubi łagodny seks i wydaje się myśleć, że znalazła swojego księcia z bajki w policyjnym mundurze i radiowozie. Dawałam mu tego co chciał po godzinach pracy spędzonych na poskramianiu przemocy. Położyłam się obok niego i pocałowałam go szybko w usta. Kochałam Jasona i zrobiłabym wszystko by nadal wierzył we mnie, a na mój widok uśmiechał się jakby dostał wymarzony prezent pod choinkę. Zasnęłam wsłuchując się w jego spokojny oddech. Rano, gdy się obudziłam znalazłam przejętego Jasona, który rozmawiał przez telefon w kuchni. Usiadłam przy stole, zastanawiając się jakim cudem kac go ominął. Na mój widok zakończył połączenie. Pocałował mnie na dzień dobry.

- Nie uwierzysz co się stało. Wczorajszy napastnik dokładnie godzinę temu zgłosił się na komisariat i przyznał się do winy.

Dziekuję, że jesteście i mam nadzieję, że spodobały się rozdziały!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro