18
Słuchałam żartów swojego chłopaka i naprawdę próbowałam się na nim skupić, ale cały czas czułam na sobie czyjeś spojrzenie. Było ciężkie, przytłaczające i niemal prowokujące do obejrzenia się za siebie. Spojrzałam na swoje pierwsze piwo, które nadal było widoczne w szklance. Niemal słyszałam śmiech swojego brata na wieść, że jego siostra dziwka i narkomanka układa sobie życie w najlepsze z policjantem. Sama miałam ochotę się zaśmiać, gdy o tym myślałam. Wreszcie, gdy to spojrzenie nie pozwalało na niczym mi się skupić powiedziałam Jasonowi, że muszę do toalety całując go szybko w usta. Był uroczy, wiedziałam, że chce rodziny i spokojnego życia, które obiecałam sobie mu zapewnić nie pozwalając żadnej sile na tej ziemi, by dowiedział prawdy o mojej przeszłości.
W toalecie ochlapałam sobie twarz wodą mówiąc sobie pod nosem, że to tylko wybryk wyobraźni spowodowany przeżyciami z dawnych lat. Zmusiłam się nawet do zignorowania pary baraszkującej sobie w najlepsze w kabinie za mną. Na końcu języka złośliwe przytyki, które mogłam użyć. Przełknęłam je czując jak stoją mi w gardle.
- Cieszę się, że ułożyłaś sobie życie. - przez uchylone drzwi damskiej zobaczyłam mężczyznę, którego nie głos zwrócił moją uwagę, ale czarne okulary przeciwsłoneczne. Poczułam jakby ktoś walnął mnie w brzuch. Wybiegłam na korytarz, ale nikogo już tam nie było. Przez chwilę wydawało mi się, że to nie działo się naprawdę. Rozejrzałam się po lokalu, ale nikogo podobnego do Mrocznego nie zauważyłam. Czyżby mnie obserwował cały czas? Czy to tylko przypadkowe spotkanie?
Na samą myśl, że nadal byłam pod jego obserwacją po tym co mi zrobił, czułam dreszcze, a żołądek się buntował. To, co się wtedy działo było najgorszymi godzinami w moim życiu. A już myślałam, że nic mnie zaskoczy. Dopiero po kilkunastu minutach otrząsnęłam się i wróciłam do Jasona. Oglądał mecz na barowym telewizorze. Objęłam go od tyłu I pocałowałam w policzek.
- Dobrze się bawisz? - usiadłam na swoim miejscu. Miał zmarszczone brwi, ale po chwili się uśmiechnął.
- Tak, naprawdę potrzebowałem takiego wyjścia. - spojrzał na mnie. - Zapomniałbym się ciebie o coś zapytać. Komisariat organizuje za tydzień piknik i czy byłabyś zainteresowana pójść tam ze mną? Wiem, że nie lubisz...
- Zgoda. - moja odpowiedź była szybka.
- Cieszę się.
Rozmawialiśmy i śmialiśmy się przez pół godziny, gdy Jason znowu wydawał się na czymś skupiony.
- Kochanie, chciałbym cię poprosić byś wyszła na zewnątrz. - nachylił się i wyszeptał mi do ucha. Jego głos był całkowicie poważny.
- Coś się stało?
- Mam nadzieję, że nie, ale wydaje mi się, że ktoś cię obserwuje. - pogłaskał moje ramię uspokajająco. Jason to naprawdę słodki i troskliwy mężczyzna. - Nie masz się czego bać. Nigdy nie pozwolę, by stało ci się coś na mojej warcie.
Kiwnęłam głową i chciałam mu uwierzyć, ale kiedyś już, wielokrotnie, słyszałam podobne słowa.
Jak wrażenia po tym rozdziale i historii Gabriela i Cameron?
Ktoś chętny na maraton?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro