Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

Gabriel

Głowa Cameron opierała się o szybę, a spokojny oddech świadczył, że śpi. Byliśmy już od kilku godzin w drodze, a jednak niemal co chwilę przyłapywałem się na tym, że zerkam na ślady moich zębów na jej gładkiej skórze. Ten widok niemal bolał, a nie mogłem zatrzymać się i pozwolić, by pragnienia na nowo mną zawładnęły. Skręciłem i zjechaliśmy z głównej drogi. Już przed podróżą zarezerowałem pokoje w miejscowym hotelu. Zaparkowałem na parkingu i przyglądałem się okolicy.  Miałem ochotę przetrzeć oczy. Nagle poczułem, jak dłoń Cameron dotyka mojego ramienia, by upewnić się, czy naprawdę tu jestem. Złapałem ją za kark i przyciągnąłem miażdżąc jej wargi w pocałunku. Natychmiast odpowiedziała, a po chwili siedziała na moich kolanach cicho wzdychając i ocierając się o mnie jak kotka w rui. Wszystko albo nic. 

- Gdzie jesteśmy? 

- Newrock. Jesteśmy tu tylko przystankiem. - odpowiedziałem, sądząc ją z powrotem na fotelu obok. - Co się stało? - jej twarz zbielała o kilka tonów, a palce zacisnęły się na klamce. Przez chwilę się nie ruszała, a po chwili potrząsnęła głową. 

- Nic, nic. 

- Cameron. - mój głos przypominał warknięcie. Jeśli miała być tylko moja nie miałem zamiaru pozwolić jej na żadne tajemnice. 

- Naprawdę nic. Tak tylko zgubiłam się w myślach. 

Złapałem ją za nadgarstek i zmusiłem, by na mnie spojrzała. 

- O czymś mi nie mówisz. Jeśli dowiem się tego od kogoś innego to ty będziesz za to odpowiadać. Ostatnia szansa. 

Puściłem jej nadgasrek. Wybiegła z samochodu jakby się paliło. Zacisnąłem zęby. Nie znosiłem kłamstw, a każdy kto rzucał mi je twarz kończył rzucany w piach na wieki wieków. Wysiadłem i wyciągnąłem nasze torby. W recepcji odebrałem klucze cały czas przyglądając się otoczeniu. Nie wiedziałem co wystraszyło Cameron, ale znając życie miałem dowiedzieć się tego prędzej czy później. Podałem dziewczynie jej klucz i torbę, a sam otworzyłem drzwi do swojego pokoju. Nie było to luksusów, a ja nie narzekałem. Jeśli miałbym być szczery wystarczyłaby mi kanapa i kilka godzin nieprzerwanego snu. Ściągnąłem okulary i rzuciłem je na mały stolik. Zamarugałem, szczęśliwy, że wreszcie je ściągnąłem. Nagle rozległo się pukanie tak głośne, że myślałem, że to do moich drzwi się ktoś dobija. Mój pokój był przedostani, a Cameron ostatni na korytarzu. Obok mnie pokoje były puste. 

Cicho przemknąłem się do drzwi i powoli je uchyliłem. 

— Cam, otwórz. Wiem, że to Ty zdziro. 

Zacisnąłem zęby, ale się nie ruszyłem. Przez szparę w drzwiach widziałem, jak facet w średnim wieku podpity, ale nawet zadbany nadal dobija się do drzwi. Pojawiła się głowa Cameron, a ja lekko zmniejszyłem szparę przez którą ich obserowałem. Cameron próbowała pozbyć się nadręta, ale mężczyzna był silniejszy i powoli wchodził do jej pokoju. 

- Twój brat jak zwykle jest mi winien pieniędze. Załatwmy sprawę jak zawsze i po krzyku. Wiesz przecież, jak lubię cię pieprzyć. 

Całą siłą woli powstrzymywałem się przed rzuceniem na tego śmiecia. Zrobiło mi czerwono przed oczami, a po moim kręgosłupie wspinał się niebezpieczny spokój. Drzwi jej pokoju zostały zamknięte, ale nie na klucz. Na samą myśl, że to żyjące gówno dotknie ją tak, gdzie ja... 

Wypadłem z pokoju i otworzyłem jej drzwi. Powoli zamknąłem je za sobą na klucz. Nie wiem na jak  długo zostawiłem ich samych, ale widok, który miałem przed sobą odbierał mi dech. Cameron miała zapłakaną twarz i potargane włosy. Stała w odpiętym staniku z odkrytą prawą piersią. Jej spodnie i majtki leżały po drugiej stronie pokoju. Śmieć spojrzał na mnie sfrustrowany i już miał się odezwać, ale jednym uderzeniem złamałem mu nos. Jęknął i upadł na ziemię ze spuszczonymi spodniami. 

- Ja...- spojrzałem na Cameron, ale pod wpływem zabrakło jej słów. 

- Zrobił to? - pokręciła głową. - Idź do mojego pokoju. Zobacz Cameron  dokąd zaprowadzają cię twoje kłamstwa. 

Ściągnąłem zboczeńcowi pasek i owinąłem wokół głowy kilkukrotnie i zapiąłem. Teraz nikt go już nie usłyszy. Miałem zamiar dać upust złości. W mojej ręce pojawił się nóż. Zaciągając go do łazienki przez moment pomyślałem, że Leiho byłby ze mnie dumny. 




Jak wrażenia? 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro