Rozdział 4 (Część 1)
Jay stał między dwoma huśtawkami, popychając na zmianę Carlosa i Mal, gdy ich huśtawki były blisko niego. Evie siedziała na pobliskiej ławce z książką na kolanach i notatkami rozłożonymi wokół siebie. Kiedy Jay wolał zapomnieć o szkolnych obowiązkach, Evie, wręcz przeciwnie, przygotowywała się do egzaminu z rachunku różniczkowego. Jay wiedział, że ma zadanie do skończenia. Musiał odpowiedzieć na pytania dotyczące wpływu zjednoczenia ziem Auradonu i wypędzenia złoczyńców na wyspę przez króla Bestię. Sprawa była dosyć niezręczna i stanowiła dla chłopaka drażliwy temat. Niestety reszta klasy uwielbiała słuchać historii o potępionych, więc wykłady coraz bardziej drążyły tę właśnie sprawę. Jay nie lubił tych lekcji, bo znał na tyle dużo historii z Wyspy, żeby napisać całkiem przyzwoity esej, ale wolał nie dyskutować na ten temat z nauczycielem.
- Wyżej, Jay! Wyżej! - krzyczała Mal, huśtając nogami.
- Uważaj Mal, chyba nie chcesz polecieć w kosmos! - zażartował Jay popychając ją nieco mocniej. Chłopak spojrzał na Evie i zobaczył, że ta wyciąga lusterko z torby, aby upewnić się chyba milionowy już raz czy księgi na pewno nie ma w pobliżu.
- Hey, E! - zawołał ją. Dziewczyna spojrzała znad lusterka nadal trzymając je mocno w ręce. - Może powinnaś wrócić do pokoju i położyć się na chwilę. Albo jeszcze lepiej, spróbuj coś uszyć. To zawsze Cię relaksuje, - zasugerował.
- Nie mogę zostawić Cię samego - stwierdziła, odkładając magiczny przedmiot do torby i wracając do notatek.
- Oj daj spokój, będzie dobrze. Za bardzo się zamartwiasz, gdy sprawdzasz lusterko co 15 minut - Jay pożałował, że zaproponował szukanie księgi Mal przez lusterko, ale nie miał innego pomysłu, jak je znaleźć. - Proszę?
Evie westchnęła - No dobrze, masz rację. Tylko nie pozwól im się za bardzo ubrudzić - ostrzegła go i schowała wszystko do torby. - Widzimy się na obiedzie, nie naróbcie zbyt wielu kłopotów.
- Nie obiecujemy - Jay posłał w jej stronę szyderczy uśmiech, a Mal i Carlos pożegnali się.
- Jak długo macie się zamiar jeszcze huśtać - spytał Jay, wracając do pilnowania dzieciaków. - Nie mogę tu stać wiecznie.
- To kiepsko - powiedziała Mal, wiercąc się na huśtawce. - Będziemy się huśtać wiecznie.'
- Wiecznie? Co za porażka. Czyli jednak nie poskaczecie ze mną na skakance. (:c)
Jay odwrócił się i zobaczył Bena, który niósł ze sobą piękne skakanki. Jay zostawił Mal i Carlosa nie popychając ich bardziej na huśtawce i przybił żółwika z młodym królem.
- Evie do Ciebie dzwoniła, prawda? - zapytał Jay, znając już odpowiedź. Chłopak wiedział, że Evie mu ufa, ale oboje zdawali sobie sprawę jaka może być Mal, kiedy zacznie grymasić.
- Oczywiście, że tak. Dlatego przyniosłem zabawki - Ben podniósł skakanki, żeby Mal i Carlos mogli je zobaczyć. - Problem polega na tym, że potrzebuję kogoś, żeby się nimi pobawić - skierował swoje słowa do maluchów.
- Ja chcę się pobawić - rozpromienił się Carlos, próbując zatrzymać huśtawkę. Kiedy trochę zwolniła, chłopczyk zeskoczył, ale deska walnęła go w ramię. - Ała - zbeształ huśtawkę i zaczął pocierać obolałe ramię. Kiedy Jay sprawdzał czy Carlosowi nie wbiła się drzazga, Ben spowolnił huśtawkę Mal.
- Chcesz do nas dołączyć Mal? - zapytał Ben.
- Niee - zaprzeczyła Mal, próbując się na nowo rozhuśtać.
- Dlaczego nie?
- Bo nikt nie bawi się liną, głuptasie - zadrwiła Mal, zadzierając nosek.
- Czekaj! Czy ty chcesz mi powiedzieć, że nigdy nie skakałaś na skakance? - dramatycznie spytał Ben. - Cóż za tragedia! No cóż, nie mogę Cię zmusić do spróbowania, ale wiedz, że tracisz naprawdę fajną zabawę - zakończył chłopak, kierując się w stronę Jaya i Carlosa.
- Zaczekaj! - Mal zeskoczyła z huśtawki i poprawiła spodenki. - Pobawię się, ale tylko ten jeden raz.
- Cudownie! - uśmiechnął się Ben i oboje dołączyli do chłopaków.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto i on! Długo oczekiwany kolejny rozdział! (albo jego część xD) Ogólnie to mam nadzieję, że nie uciekliście ode mnie ;) Całe opowiadanie w oryginale liczy sobie 12 rozdziałów i jest zakończone. Tutaj zajmie mi to o wiele więcej czasu, ale mam zamiar to opowiadanie zakończyć. Bardzo Was przepraszam, że tyle musieliście czekać, ale nałożyło się tyle rzeczy, a dodatkowo na tłumaczenie muszę mieć wenę, której ostatnio brakuję :c Mam nadzieję, że kolejna część wyjdzie szybciej niż ta. Papatki :* <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro