Rozdział 3 (Część 2)
- Ben, nie wiem co mam robić! - Evie płakała do telefonu. - Oni nie chcą się uspokoić, a już tym bardziej iść spać.
Stała w progu łazienki Jaya i Carlosa i oglądała szaloną scenę przed sobą. Wykąpała Mal i Carlosa, co poszło jej zdecydowanie łatwiej niż się spodziewała przy obiedzie, przy którym atmosfera była bardzo spięta. Na jadalni było znacznie ciszej niż zazwyczaj, wiele osób spoglądało w stronę ich stolika, szepcząc konspiracyjnie. Nikt w zasadzie do nich nie podszedł, ale wywołanie tak wielkiej uwagi, sprawiło, że nastolatkowie znaleźli się na skraju wytrzymałości. Dzieciaki przejęły po nich ten niepokój i zaczęło się niepotrzebne zamieszanie.
Kiedy w końcu udało jej się zagonić maluchy do pokoju i do wanny, gdzie mogła wyczyścić ich z ziemi, którą przynieśli z pikniku, myślała, że teraz wszystko pójdzie po jej myśli. Mal i Carlos radośnie pluskali się w wodzie i pozwolili jej się umyć. Wyciągnęła ich z wanny i owinęła w osobne ręczniki. Właśnie ubierała ich w nastoletnie bluzki, które miały służyć za koszule nocne, kiedy wszystko się pogmatwało. Kiedy otworzyła drzwi, żeby wypuścić ich do sypialni, cisza została przerwana. Dzieciaki biegały wkoło pokoju, skakały po łóżkach, wspinały się na krzesła i przeraźliwie krzyczały. Evie była pewna, że próbują coś śpiewać, ale kołysanki to nie przypominało. Jej oczy zwrócone były na Jaya, który próbował ich zagonić do łóżka, ale jego największym sukcesem było tylko jedno dziecko na miejscu.
Usłyszała w uchu głos Bena - Spróbuj im poczytać. Ja zawsze kochałem bajki, gdy byłem mały.
- Nie mamy żadnych książek dla dzieci. Ani w ogóle żadnych książek, oprócz tych szkolnych - odpowiedziała Evie, marudząc bardziej niż chciała. Przejechała ręką po kręconych włosach, rozwalonych po szalonym wieczorze, próbując doprowadzić je do porządku.
- Więc wymyśl jakąś, musicie ich czymś zająć, żeby chcieli zasnąć - zasugerował Ben. - Upewnij się tylko, że nie jest zbyt interesująca, bo będą chcieli zostać na nogach całą noc, żeby poznać jej zakończenie.
- Wymyślić historię... No dobra - przytaknęła Evie. - Umiem to zrobić, chyba.
- Jesteś pewna, że nie potrzebujecie pomocy? - spytał Ben.
Evie wyczuwała jego zmartwienie przez telefon. Zaoferował się wcześniej, że pomoże im zagonić dzieci do łóżka, ale Evie chciała to zrobić sama z Jayem. Doug przeczytał na internecie, że rutyna jest bardzo ważna dla dzieci, a ona chciała zacząć od teraz. Ben nie dałby rady codziennie im pomagać, więc czemu miałby być dzisiaj, a jutro już nie? Ona i Jay zdecydowali, że dziewczyny przeprowadzą się do jego pokoju, bo żadne z nich nie chciało zostać samo przy opiece nad czterolatkiem, a poza tym w pokoju chłopaków są większe łóżka. Co prawda Evie trochę żałowała, że odmówiła Benowi, ale w tym wypadku po prostu musieli poradzić sobie sami.
- Dzięki, ale nie. Um, muszę już kończyć, dobranoc - rozłączyła się z Benem i podeszła do łóżka Carlosa. - Jay! - krzyknęła głośno - Czy chciałbyś posłuchać pewnej historii?
- Evie, czy to naprawdę dobry czas na to? - burknął Jay, który właśnie złapał Carlosa, wierzgającego nogami.
Evie skinęła ręką, aby chłopak do niej podszedł. - Jay, nadszedł czas na historię - nalegała. - Proszę.
Jay zrobił wątpiącą minę, ale położył Carlosa na ziemi i usiadł obok niej na łóżku.
- Dawno, dawno temu - zaczęła, patrząc na Jaya, ale mówiąc na tyle głośno, żeby było ją słychać w całym pokoju. - Była sobie mała dziewczynka z fioletowymi włosami i mały chłopiec z białymi włosami, którzy postanowili wyruszyć na przygodę - przerwała na chwilę, próbując zebrać myśli, aby historia zainteresowała Mal i Carlosa. - Mieli oni przyjaciela, który był królem. Pewnego dnia oboje przybyli do zamku króla, żeby urządzić z nim piknik, ale wszyscy biegali w kółko - znowu przerwała, próbując wymyślić dalszy ciąg i ignorując podniesione brwi Jaya.
- Czemu biegali w kółko?
Evie przeniosła wzrok z Jaya na Carlosa, który stał obok łóżka. Uśmiechnęła się, wiedząc, że skoro zainteresowała Carlosa, Mal również zaraz przyjdzie. Jay podniósł chłopca i ułożył go w łóżku.
- Możesz się dowiedzieć co będzie dalej, jeśli nakryjesz się kocem - zastrzegł Jay.
Carlos przytaknął, akceptując te wymagania i zakopał się w kocu, zwracając twarz w stronę Evie i czekając na kontynuację historii.
- Czy ja też mogę się dowiedzieć? - spytała wstydliwie Mal. - Niezbyt mnie to obchodzi, ale chcę wiedzieć co zrobiła fioletowowłosa dziewczynka.
- Znasz zasady, wejdź pod koc - powiedział Jay, wskazując miejsce obok Carlosa. Mal zawahała się, wyczuwając pułapkę.
- Chodź Lili - powiedział Carlos, poklepując łóżko. - Chcę wiedzieć, co będzie dalej!
Mal zeskoczyła z krzesła, na którym siedziała i zaczęła wdrapywać się na łóżko z niewielką pomocą Jaya. Umościła się pod kocem obok Carlosa i zdecydowanie skrzyżowała ramiona.
- Jestem tutaj tylko dlatego, że Carlos chce posłuchać historii - wyjaśniła swoje zachowanie.
- Oczywiście kochanie - uspokoiła ją Evie. - Więc wszyscy w zamku biegali w kółko, bo nikt nie mógł znaleźć króla. Król zaginął!
Jay dramatycznie westchnął - O nie! Tylko nie król! - krzyknął, łapiąc się za serce.
- Tak! Król zaginął. Wszyscy w zamku go szukali. Zapytali fioletowowłosej dziewczynki nazywającej się, um, Molly i białowłosego chłopca imieniem Cameron, co mają zrobić.
- I co oni powiedzieli? - zapytał Carlos, całkowicie oczarowany historią.
- Molly powiedziała, żeby zaczęli przeszukiwać las, ale Cameron miał inny pomysł - kontynuowała Evie. - Więc Cameron spojrzał pod stół i zgadnijcie co znalazł?
- Co? - wyszeptała bez tchu Mal.
- Znalazł butelkę z miksturą - odpowiedziała Evie. - Butelka napełniona była miksturą niewidzialności. "Ktoś musiał podać to królowi, a on ją wypił, nie wiedząc, że będzie niewidzialny" ustalił Carlos, to znaczy Cameron. Molly zgodziła się z nim, ale nadal nie wiedzieli, jak go znaleźć. - Gdy Evie opowiadała, jej głos się ściszał, a tempo mówienia zwalniało. - Nikt nie widział króla, więc nikt nie wiedział, jak go znaleźć. Przeszukali cały zamek, wołając go. Sprawdzali w sali tronowej, w sali balowej, w jadalni i w salonie - kontynuowała Evie, wymieniając wszystkie pokoje, które wpadły do jej głowy. Obserwowała, jak powieki Mal i Carlosa robią się coraz cięższe. Wiedziała, że mają za sobą długi i męczący dzień, więc była szczęśliwa, że w końcu odpoczną. - W końcu sprawdzili łazienkę, ale nadal nie mogli nigdzie znaleźć króla. - Mal ziewnęła, a Carlos przytulił bardziej głowę do poduszki, nadal uważnie słuchając.
- Molly i Cameron nie poddawali się, bo król był ich przyjacielem. Wtedy Molly wpadła na pewien pomysł. "Co jeśli możesz znaleźć niewidzialną osobę tylko wtedy, gdy sam jesteś niewidzialny?" Zapytała. To miało sens dla Camerona, Molly i wszystkich w zamku, więc Cameron i Molly postanowili wypić trochę mikstury niewidzialności. Gdy już stali się niewidoczni, zaczęli przeszukiwać zamek jeszcze raz, ale bez skutku. Zniechęceni, postanowili pójść na piknik, żeby odpocząć. "Co jeśli nigdy go nie znajdziemy?" Zapytała Molly, martwiąc się o zaginionego przyjaciela. "Nie martw się, na pewno go odnajdziemy. Nie trać nadziei" Powiedział jej Cameron. Molly zaufała mu i razem poszli leśną ścieżką do ich specjalnego miejsca na pikniki.
- Mam nadzieję, że go znajdziemy - wymamrotała Mal, co chwila mrugając.
- Zobaczycie - Evie zatrzymała opowieść, aby pozbyć się chrypki i znaleźć chwilę do namysłu. - Kiedy dotarli do specjalnego miejsca na piknik, byli zaskoczeni, że piknik jest już gotowy. Król też tam był, siedząc na kocu. "Czekałem na Was" powiedział. "Myślałem, że się zgubiliście." "Szukaliśmy Cię" wyjaśniła Molly, szczęśliwa, że z przyjacielem wszystko w porządku. "Więc, jestem tutaj" powiedział król. Wszyscy usiedli na kocu, grali w gry i spędzili bardzo miłe popołudnie. Koniec - zakończyła Evie z westchnieniem. Wyłączyła lampkę nocną, szczęśliwa, że Mal i Carlos w końcu zasnęli.
Ona i Jay delikatnie wstali i skierowali się w stronę łóżka Jaya, oświetlonego przez lampkę nocną na szafce nocnej. - To była zdecydowanie kolejka górska opowieści - zażartował Jay, szturchając przyjaciółkę ramieniem.
- Oż ty. Nie wymyśliłbyś lepszej na szybko - odgryzła się Evie. - Zresztą, idealnie spełniła swoje zadanie.
- Czy to jest wyzwanie? - Jay uniósł brew i potarmosił jej włosy. - Żartuję, E. Twoja historia była słodka. Ale następnym razem musisz dołożyć do niej niebieskowłosą dziewczynkę imieniem Evelyn i brązowowłosego chłopca nazywającego się Jabir.
Evie zaśmiała się. Obydwoje wdrapali się na łóżko Jaya, twarzami do siebie. Obecność Jaya sprawiła, że Evie nie czuła się samotna. Dzielili już łóżko na wyspie. Wśród czwórki wiadome było, że gdy mają jakieś kłopoty, drzwi Evie (a raczej jej okno) były dla nich otwarte. Dziewczyna wiedziała, że Dżafar jest niezadowolony z nowo ukradzionych rzeczy do sklepu, gdy jego syn pukał w jej okno. Wiedziała też, której nocy Cruella za dużo wypiła, czy kiedy Diabolina była wściekła, że jej córka nie jest wystarczająco zła. Pewnej nocy, pojawili się u niej wszyscy naraz, więc Evie stwierdziła, że jej pokój jest schronieniem dla zranionych przyjaciół. Dziewczyna nie mogła im odmówić odrobiny relaksu i spokoju na królewsko wielkim łożu. Przejdą przez wszystko razem, tego była pewna. Evie wsłuchała się w spokojny oddech Jaya i w końcu pozwoliła swojemu ciału na sen.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj trochę długo, ale to tak na rozpoczynający się pierwszy pełnoprawny tydzień szkoły. Nie martwcie się, nie jesteście sami ;) Buziaki <3 :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro