Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31

   Po raz kolejny siedziała w poczekalni szpitala, gdy za drzwiami lekarze walczyli o jego zdrowie i życie. Po raz kolejny obgryzała paznokcie, to siadała na piekielnie twardym krześle w poczekalni,  to znów wydeptywała ścieżkę wzdłuż oświetlonego halogenami korytarza.

   Przeklinała w duchu dzień, w którym poznała Ethana, i cały ten pieprzony związek, który tylko ciągle przysparzał jej cierpienia. Za chwilę znów płakała z żalu i wyrzutów sumienia, powodowanych tymi myślami. Odczuwała tęsknotę za chłopakiem jak niemal fizyczny ból, nie mogąc doczekać się, aby znów poczuć jego ciało w ramionach.

   — Riri? — usłyszała za plecami znajomy głos. — Kolega, który tu pracuje, zadzwonił do mnie pół godziny temu. Chciał się poradzić, bo ma kogoś z Alexandrem w stanie krytycznym. Tak właśnie myślałem, że to twój przyjaciel.

   — Wujku Gregory! — Rozpłakała się na dobre i wtuliła w ciało doktora. Pachniał papierosami i miał szorstkie, lodowate dłonie, ale jej to zupełnie nie przeszkadzało. Chciała, żeby ją pocieszał jak małą dziewczynkę, najchętniej schowałaby się w jego płaszcz przed całym złem tego świata.

   — Krytycznym? Jest aż tak źle? — wyszeptała przez ściśnięte gardło.

   — Nie wiem za wiele, ale nie będę ci ściemniał. Z tego, co mówił doktor Alvarez, rokowania nie są dobre. Zresztą, poszukamy go razem i może czegoś się dowiemy... — Mężczyzna rozejrzał się, lecz nim podjął decyzję, w którą stronę pójść, jedne z drzwi stanęły otworem. — O, już nie musimy. Roberto! — Pomachał do wychodzącego lekarza.

   Doktor Roberto Alvarez mógł być w wieku Grega, ale wydawał się przy nim dość drobny. Na jego twarzy malowało się zmęczenie, a w oczach coś, co sprawiło, że w serce Rachel wlały się bardzo złe przeczucia — smutek. Ściągnął lateksowe rękawiczki i, podchodząc do nich, wyrzucił je po drodze do kosza na odpady medyczne. Podawszy drugiemu lekarzowi rękę, opadł ciężko na krzesło, które dziewczyna przed chwilą zajmowała, i spuścił głowę.

    — Chcieliśmy cię trochę podpytać o tego młodzieńca z Alexandrem — wyznał Gregory, a Rachel aż wzdrygnęła się na nazwę choroby. Nienawidziła tego słowa, bo nazywało coś, co odbierało jej Ethana, i coraz wyraźniejsza była wizja, że odbierze jej go już na zawsze. — To moja siostrzenica, a jego narzeczona, Riri Green.

   Alvarez obrzucił ją ciekawskim spojrzeniem. Czy interesowało go, dlaczego młoda, zdrowa dziewczyna zakochała się w umierającym chłopaku, bardziej przypominającym pociągnięty skórą szkielet, niż mężczyznę, z którym warto by flirtować? A może po prostu spojrzał z uprzejmości, ot, przyjaciel przedstawił mu członka swojej rodziny, więc wypadało nawiązać kontakt wzrokowy?

    — Cóż, pan Reise miał zawał i reanimowaliśmy go ponad pół godziny. W końcu do nas wrócił, ale nie mam pojęcia, jakie spustoszenia niedotlenienie zasiało w jego mózgu. Zresztą, ciężko byłoby je odróżnić od zmian spowodowanych przez chorobę. Wiecie pewnie dobrze, że śmierć chłopaka jest kwestią czasu, więc nie będę owijał w bawełnę. Obawiam się, że pneumokokowe zapalenie płuc właśnie to przyśpiesza i nie pomoże nawet kombajn z antybiotyków, który mu obecnie fundujemy.

   Rachel przygryzła wargę, aż poczuła w ustach smak krwi. Pozwoliło jej to nie wybuchnąć płaczem. Bezpośredniość doktora zaskoczyła ją, ale prawdziwy policzek wymierzyło znaczenie jego słów. Spodziewała się, że mają z Ethanem jeszcze przed sobą kilka miesięcy, wiosnę przynajmniej, a tymczasem ta diagnoza zabrzmiała tak... ostatecznie. 

   Osunęła się na krzesło obok lekarza, tracąc kontakt ze światem. Obraz wirował jej przed oczyma, w uszach szumiała głośno krew, a dziwne mrowienie spływało od karku wzdłuż kręgosłupa. Nie słyszała, o czym rozmawiają mężczyźni tuż obok, zupełnie nieświadomi dramatu, rozgrywającego się w jej głowie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro