Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

   — Co go ugryzło? — Tamara zmarszczyła brwi. Kiedy poruszała głową, jej długie kolczyki ocierały się o odkryte ramiona.

   — Ja wiem, że miłość jest ślepa, ale bez przesady. Mówiłaś, że można z nim o wszystkim porozmawiać i że macie podobne poczucie humoru — zawtórowała jej Hope, dla odmiany ubrana w czerwoną sukienkę z długim rękawem, za to z odkrytymi ramionami — a ten facet nie potrafi wyjąć kołka z dupy.  gdybyś była tak sztywna jak on, już dawno byś z nami nie wytrzymała. Zatłukłabyś nas gazetą za te wszystkie głupie żarty.

   — Słuchajcie, Ethan ma teraz ciężki okres. — Rachel postanowiła wziąć ukochanego w obronę, choć była na niego wściekła. Przyniósł jej wstyd przed przyjaciółkami, a w dodatku zabrał kluczyki do auta i pewnie wrócił do domu, gdy ona została bez transportu. Do mieszkania Reise'a co prawda było niedaleko, ale ona mieszkała na drugim końcu miasta. — Jest chory, ciężko chory. Nie mówiłam wam, bo nie wiem, czy by tego sobie życzył, ale sprawa jest poważna, może nawet umrzeć.

   Nie zamierzała wprowadzać ich w szczegóły i mówić o tym, że śmierć chłopaka w zasadzie była nieunikniona i stanowiła tylko kwestię czasu. Wiedziała, że spowodowałoby to tylko napiętą atmosferę oraz niezrozumienie z ich strony. 

Sama nie do końca pojmowała, dlaczego nie próbowała się wyplątać od trudnego związku, który przecież ledwo co się zaczął i niby nic takiego by się nie stało, gdyby się skończył — a jednak, miłość była silniejsza. Uznała, że tyle informacji wystarczyło, by go wytłumaczyć. Przejęte miny dziewcząt powiedziały jej, że miała rację.

   — Idę zapalić — rzuciła Jenna i wstała. Jeśli była trzeźwa, to zazwyczaj ona stanowiła tą myślącą i milczącą część ich paczki. W przeciwieństwie do pozostałych dziewcząt, nigdy nie miała chłopaka, a jej nastawienie do imprez było bliższe Ethanowi niż jej przyjaciółkom.

 Rachel dopiła drinka i wpatrywała się smętnie w dno pustej szklanki, przemyśliwając zamówienie kolejnego, gdy w torebce zawibrowała jej komórka. Odczytała SMS od przyjaciółki.

   „Chodz tu. On tu siedzi".

   Poderwała się z miejsca, i, przepychając się pomiędzy tańczącymi, wstawionymi młodymi ludźmi, pobiegła do wyjścia z klubu. Chłodne, jesienne powietrze orzeźwiło ją trochę, a cisza, kontrastująca z przytłumionymi teraz odgłosami imprezy, paradoksalnie uderzyła w uszy. Rozejrzała się po okolicy.

   Ethan siedział w jej samochodzie bokiem do kierownicy, stopy wciąż opierając na chodniku. Nie mogła dostrzec jego twarzy nie z powodu ciemności — zaparkowała pod latarnią — lecz dlatego, że chował ją w dłoniach, drżąc lekko. Obok kucała Jenna, trzymając go za ramię i wpatrując się z troską.

   — Reise, nie przesadzaj. Najpierw odwalasz w klubie jakieś żałosne scenki, a później jeszcze ryczysz w moim aucie. — Rachel postanowiła być stanowcza. Jenna gwałtownie pokręciła głową.

   — Chyba źle się poczuł. Nagle zgiął się wpół, pomogłam mu otworzyć drzwi i usiąść.

   Z ulgą przyjęła, gdy jasnowłosa dziewczyna zajęła jej miejsce. Jenna wstała, odeszła kilka kroków i odpaliła papierosa, wciąż jednak pozostając w pobliżu na wypadek, gdyby przyjaciółka jej potrzebowała.

   — Przepraszam. — Rachel poczuła palące łzy wstydu, płynące jej po policzkach. Miała przecież nie marnować ani jednej wspólnej chwili, lecz była tylko człowiekiem, tą samą lekko egoistyczną, narwaną nastolatką, co w dniu, gdy się poznali. — Co się dzieje?

   — Boli — usłyszała cichy szept, ledwo słyszalny w szumie miejskiej nocy, gdyż wciąż nie podniósł twarzy. Urwał, jakby nie mógł złapać tchu. — Nie umiem... się ruszyć.

   Trzęsącymi się dłońmi wyciągnęła telefon z kieszeni, do której wcisnęła go po odebraniu SMS-a, i wybrała numer alarmowy.

   — Wszystko będzie dobrze. Cały czas będę przy tobie — zapewniła go, gdy wezwawszy już karetkę, głaskała jego włosy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro