15. Po prostu żyję swoim życiem
— Cóż, gdyby wszyscy wygrywali, świat nie miałby prawa bytu — stwierdził Nathaniel, próbując w ten sposób jakkolwiek rozluźnić atmosferę, która była wręcz żałobna ledwie godzinę przed tym, jak Eddie miał wreszcie opuścić szpital. Po prawie pół roku, w trakcie których reszta zamieszkała w hotelu, mimo że mogliby wrócić do domu. Okazało się jednak, że nie tylko Nathaniel chciał być przy Eddiem – Patrick i Gabriel uznali, że ich nie zostawią i mimo wszystko zostali w mieście. Nathaniel był w szpitalu codziennie i spędzał tam z Eddiem większość czasu. Tymczasem Patrick i Gabriel pojawiali się w szpitalu dwa, czasem trzy razy tygodniowo, przez większość czasu podróżując i poznając zwyczaje Amerykanów, a wieczorami imprezowali, ale tylko przez pierwsze dwa miesiące – potem Gabriel poznał niejakiego Victora i praktycznie przepadł. Patrick podejrzewał, że Gabriel pozwolił sobie na to tylko przez perspektywę, że jakiś czas jeszcze tu zostaną.
Eddie czasem bywał w hotelu, gdy lekarze pozwolili mu wyjść na kilka godzin, ale większość czasu zapełniała mu szpitalna codzienność, do której dość szybko się przyzwyczaił. Z czasem lekarze uznali, że może wrócić do normalnego funkcjonowania, ale powinien przechodzić kontrole – to mógł zrobić w domu, w Anglii. Teraz wszystko wskazywało na to, że do tego domu wszyscy wrócą szybciej niż sądzili. Do tej pory zakładali, że dokończą trasę i wrócą do domu na Święta. Teraz było inaczej.
— Nie wierzę, że ktoś miał tam aparat — powiedział zrezygnowany Eddie.
— Aparat to jedno, ale to było dwa lata temu — zauważył Nathaniel.
George na jakiś czas wrócił do domu, ale teraz, gdy mieli wznawiać trasę, był przy nich. To on zaciągnął ich do szpitalnej świetlicy, aby obejrzeli wiadomości. Wiadomości o nich.
— Pewnie nie chciał, ale Arthur mu zapłacił — stwierdził Patrick. — Wiedziałem, że nie powinnismy go lekceważyć.
Po konferencji prasowej, w której zespół ogłosił zmianę menadżera, Arthur wrócił do szpitala i odgrażał im się, że tego pożałują. Przysięgał, że powie o romansie Nathaniela i Eddiego, ale przez kolejne tygodnie i miesiące nic się nie działo, więc uznali, że odpuścił. Okazało się, że jednak nie odpuścił, a cały czas szukał dowodów, aż wreszcie je znalazł. Nikt nie wątpił, że to on stoi za materiałem w mediach – nikt inny nie miał interesu, aby publikować to akurat teraz.
Eddie cieszył się, że jego rodzice wiedzą o nim i Nathanielu, bo inaczej pewnie właśnie dowiadywaliby się o tym od sąsiadów. Zdjęcie z klubu dla gejów, z dnia, gdy pierwszy raz się pocałowali, gdy Eddie wyznał Nathanielowi swoje uczucia, pokazywali w wiadomościach w amerykańskiej stacji telewizyjnej i wątpił, aby w Anglii było inaczej.
— O Boże — jęknął Nathaniel, widząc na ekranie telewizora swoją matkę, która widocznie uciekała przed reporterem. Nie żeby jej żałował, ale to nie było normalne, że dziennikarze od razu poszli z tym do niej. Chwilę potem na ekranie pokazali matkę Eddiego, która kazała reporterowi „iść do Diabła". Czemu dziennikarzy nie było pod szpitalem? Mogli pytać o to ich, nie ich rodziny.
— Możemy stworzyć narrację, że to nieprawda — zaproponował George.
— Nie — stwierdził Nathaniel. — Ile damy rady pociągnąć takie kłamstwo? Musielibyśmy uważać na każde słowo i gest. Nie dam rady tak żyć. Mleko się rozlało. To koniec.
— Cóż, przynajmniej koniec tej trasy — westchnął. — Możecie się pakować. Jadę na lotnisko, załatwię nam bilety na pierwszy samolot.
— Nie — zaprotestował Nathaniel. — Dokończymy trasę.
George pokręcił głową. Nie wyobrażał sobie jak w obecnej sytuacji mogliby cokolwiek kontynuować. Świat nie był gotowy na to, aby muzycy wyjawiali swoją orientację. Jedynym, który nie poszedł na dno był David Bowie, ale to była inna sytuacja – Bowie był biseksualny, ale miał żonę. Nathaniel też był biseksualny, ale miał partnera, a Eddie był gejem. Mimo wszystko z większym problemem musiała się aktualnie mierzyć wytwórnia, a nie zespół. Prawdziwe problemy zaczną się, gdy wytwórnia zdecyduje się pozwać Nathaniela i Eddiego za naruszenie dobrego imienia czy cokolwiek w tym rodzaju – mieli do tego pełne prawo
— To wywoła zbyt duże protesty, szczególnie w tej części Stanów. Wytwórnia będzie tego samego zdania. Zresztą pewnie już piszą pismo o zerwaniu kontraktu. W najlepszym wypadku o zerwanie kontraktu.
— Więc grajmy tam, gdzie nas chcą — stwierdził Nathaniel. — Pokażmy, że się nie poddaliśmy. Mam gdzieś wytwórnię i wszystko inne. Chcę pokazać Arthurowi, że to nie koniec. Może kiedyś świat będzie gotowy, może wtedy wrócimy. Teraz nie musimy dawać dużych koncertów...
— Czyli gdzie chcesz grać? — spytał Gabriel.
— W klubach dla gejów.
Eddie spojrzał na swojego chłopaka niepewnie.
— Jesteś pewien, że to dobry pomysł?
— Nie, ale czuję, że powinnismy to zrobić. Od kilku lat ludzie żyją w strachu przed AIDS. Dajmy im chociaż odrobinę nadziei, że nie są w tym sami. Zagramy za darmo wszędzie, gdzie nas wpuszczą. Na pożegnanie. Potem zobaczymy co dalej.
— Ja zostanę w Ameryce — stwierdził Gabriel, trochę zaskakując tym nie tylko Nathaniela i Eddiego, ale też Patricka. — Nie wiem na jak długo, ale na razie nie chcę wracać.
— Wróć chociaż na Święta — poprosił Patrick, a Gabriel skinął głową.
— Na Święta wrócę i będę wracał co roku, jeśli zostanę dłużej niż kilka miesięcy.
— Czemu w ogóle zostajesz? Co mnie ominęło? — spytał Nathaniel, a Gabriel westchnął.
— Poznałem kogoś — powiedział nieco niepewnie. — Na razie nie jest jakoś bardzo poważnie, ale chcę zobaczyć jak to się rozwinie.
— Oby rozwinęło się tak jak chcesz — stwierdził Eddie. — Zasługujesz na szczęście.
Gabriel zarumienił się lekko, bo nie wiedział co na to odpowiedzieć. Eddie faktycznie był najmilszy i najbardziej wrażliwy z nich wszystkich. Po odkryciu, że Eddie jest gejem, Gabriel przez jakiś czas zastanawiał się "co by było gdyby" – gdyby wcześniej wiedział o orientacji Eddiego, gdyby wcześniej sam się przełamał, gdyby nie Nathaniel. Z czasem uznał jednak, że takie rozmyślania nie mają sensu i pozostaje mu zazdrościć Nathanielowi tego, że trafił na wspaniałego chłopaka. Victor był z charakteru podobny do Eddiego i może dlatego tak bardzo go przyciągał – bo on, tak samo jak Nathaniel, potrzebował kogoś, kto go w tym wszystkim po prostu wesprze i będzie jego oparciem. Chyba każdy potrzebował kogoś takiego, nawet jeśli twierdził inaczej. Eddie też potrzebował kogoś takiego i na szczęście Nathaniel widocznie był tym kimś.
— Dzięki — odpowiedział wciąż nieco onieśmielony.
— Naprawdę chcecie grać w klubach dla gejów? — spytał niepewnie George.
— Jeśli tego chce reszta, nie mam nic przeciwko — zadeklarował Patrick.
— Więc grajmy — zadecydował Gabriel. — Porozmawiam dziś z Victorem, zna właściciela jednego z klubów, to zawsze jakiś początek.
— Powoli — powiedział stanowczo George. — Najpierw wytwórnia musi się na to albo zgodzić, albo zerwać kontrakt. Nie dokładajcie sobie problemów. Porozmawiam z nimi, zapytam co oni planują. Wtedy będziemy działać.
— Cóż, wątpię, aby chcieli nas zatrzymać — westchnął Nathaniel, ale trochę się pomylił.
Jeszcze tego samego dnia podczas rozmowy George'a z prezesem wytwórni ustalono, że kontrakt zostaje... zawieszony. Nie zerwany – zawieszony. Wytwórnia liczyła na to, że za jakiś czas sprawa ucichnie albo świat faktycznie będzie bardziej gotowy na takie "rewelacje". Póki co wytwórnia chciała pozwać Arthura za działanie na szkodę firmy, a potem wrócić do tego, co dalej z zespołem – postanowili trochę przeczekać. Do tego czasu zespół miał oficjalnie odwołać wszystkie koncerty i czekać na dalszy rozwój sytuacji. Gdy George przedstawił im pomysł chłopaków, usłyszał, że nie powinni kontynuować w ten sposób trasy, ale mogą zagrać w jednym klubie pod warunkiem, że zrobią to niekomercyjnie i bezpłatnie.
Tak też zrobili. Zagrali jeden koncert w klubie, którego właściciela znał Victor i mimo tego, że nie było to coś, czego spodziewali się przylatując do Stanów Zjednoczonych, był to pierwszy koncert w tym kraju, na którym czuli się szczęśliwi i faktycznie dobrze się bawili. Homoseksualna publiczność okazała się najlepszą jaką mieli kiedykolwiek. Nathaniel żartował z ludźmi z widowni, a w pewnym momencie postanowił grać dalej topless tylko po to, aby wywołać głośną reakcję zgromadzonego pod niewielką sceną tłumu. W trakcie piosenek zapraszał kilka osób na scenę, żeby mogli tam tańczyć. Nawet Patrick dobrze się przy tym wszystkim bawił.
Gdy tam grali, żaden z nich nie podejrzewał, że właśnie to przez kolejne dwanaście lat stanie się głównym źródłem dochodu Nathaniela i Eddiego, którzy po tym jak wytwórnia wygrała z Arthurem, ale wciąż utrzymywała zawieszenie kontraktu, postanowili grać w ten sposób w duecie. Niewiele zarabiali od właścicieli klubów, ale drugie tyle dostawali w ramach napiwków od widowni.
Zachowanie wytwórni względem zespołu zmieniło się dopiero w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym ósmym, gdy wczesną wiosną tego roku świat obiegła najgłośniejsza wpadka rynku muzycznego w historii – George Michael został aresztowany rzekomo za podrywanie policjanta na służbie. Nathaniel i Eddie przyglądali się sprawie podobnie jak cały muzyczny świat, ale dla nich było to nieco bardziej osobiste. Byli praktycznie pewni, że kariera George'a jest skończona – mało kto wierzył w to, że mogłoby być inaczej. Pół roku później George Michael pokazał jednak, że nie zamierza przerywać kariery i wydał singiel, który zszokował cały świat. Dzień po premierze singla, do Nathaniela zadzwonił George Connell z informacją, że wytwórnia chce się z nimi spotkać.
Cały dzień omawiali to z Eddiem i Patrickiem. Zadzwonili nawet do Gabriela, który na stałe zamieszkał w Stanach Zjednoczonych i po kilku godzinach Nathaniel oddzwonił do George'a w imieniu całego zespołu i poprosił, aby ten przekazał wytwórni, że nie są już zainteresowani – ułożyli sobie życie w inny sposób i nie chcieli wracać na rynek – dorośli do tego, że sława nie jest pisana każdemu kto próbuje. Im widocznie była pisana tylko przez bardzo krótki czas. Osiągnęli szczęście bez tego. Nathaniel i Eddie wciąż byli razem, żyjąc praktycznie jak małżeństwo i jedynym powodem, dla którego nie mieli ślubu, było prawo, które im na to nie pozwalało. Gabriel zamieszkał z Victorem na Hawajach i kilka miesięcy temu zawarli związek partnerski. Patrick natomiast od sześciu lat był żonaty i miał trójkę dzieci – nie wyobrażał sobie wrócić do nagrywania i koncertowania. Tak właściwie nikt sobie tego nie wyobrażał, nie po dwunastu latach. Wierzyli jednak, że ten swego rodzaju manifest George'a Michaela i jego odwaga sprawią, że w przyszłości wszystkim kolejnym na ich miejscu będzie po prostu łatwiej.
Nie mogli zaprzeczyć, że dorastali w złotych czasach dla muzyki, ale już w nienajlepszych na bycie gejem czy biseksualistą, szczególnie jako osoba publiczna. Może gdyby urodzili się dziesięć lat później, wszystko wyglądałoby inaczej. A może wówczas nigdy nie dostaliby szansy na to, aby nagrać chociaż jeden singiel? Chyba po prostu powinni cieszyć się z tego, co było im dane przeżyć i nie rozmyślać o tym, co by było, gdyby żyli w innych czasach.
A/N
Dziękuję Wam za przygodę z Nathanielem i Eddiem. Historia, która miała początkowo mieć jedną część, zrodziła drugi tom, chociaż nieco krótszy. Co do sprawy mamy Nathaniela – celowo zostawiam ją niedomkniętą, bo w życiu rzadko kiedy domykamy wszystkie sprawy, szczególnie rodzinne i chciałam to w ten sposób przekazać.
Mam nadzieję, że historia, mimo pewnie pewnych niedociągnięć, podobała Wam się i że będziecie do niej wracać. Dziękuję za każdą gwiazdkę i komentarz – naprawdę milej się pisze jak czuję, że jest z Waszej strony jakiś odzew.
Co dalej? Kontynuuję historie oryginalne – już za kilka dni ruszę z nowym opowiadaniem "Być wolnym" i nie ukrywam, że będzie to dość długa historia przedstawiająca wiele mniejszości i różnych problemów życiowych (głównie okresu dojrzewania, ale nie tylko). Mam nadzieję, że do tego zajrzycie.
Dzisiaj pojawi się tu jeszcze zapowiedziana alternatywna wersja rozdziałów 11. i 12., dla ciekawych tego, jak inaczej mogłam poprowadzić fabułę, gdybym posłuchała weny, a nie rozsądku. Bonus w tej postaci powinien pojawić się wieczorem, bo muszę jeszcze zrobić korektę.
Na (prawie) koniec zostawiam Wam wspomniany w tym rozdziale singiel George'a Michaela – "Outside".
A w komentarzu do tego akapitu podrzucam link do playlisty na Spotify.
https://youtu.be/gwZAYdHcDtU
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro