Zawsze masz coś do powiedzenia
5 LAT WCZEŚNIEJ
Siedziałam na podwórku przed domem, z nogami skrzyżowanymi na ziemi, wpatrując się w niebo, próbując odgonić myśli, które wkradły się do mojej głowy. Było ciepłe popołudnie, a wiatr lekko muskał moje długie czarne włosy. Od kiedy pamiętam, zawsze marzyłam o chwili ciszy i spokoju, ale życie miało inne plany. Jungkook zawsze miał coś do powiedzenia.
Jungkook - T.I, twoje włosy wyglądają dziś jak siano! - usłyszałam za sobą jego głos.
Zanim zdążyłam się odwrócić, już wiedziałam, że to on. Zawsze miał taką umiejętność, by pojawić się w najmniej oczekiwanym momencie.
Zerknęłam na niego, nieco zirytowana, chociaż... dobrze wiedziałam, że to tylko jego sposób na zabawę. Jego złośliwe komentarze były częścią tego, co czyniło go Jungkookiem. Wzruszyłam ramionami, starając się nie pokazać, że ten żart tak bardzo mnie dotknął.
T.I - No tak, widzę, że masz sporo do powiedzenia o moich włosach, ale nic z tego nie zmieni. Takie już są! - odpowiedziałam, próbując zachować spokój.
On tylko zaśmiał się głośno, przekrzywiając głowę w swoją charakterystyczną, nonszalancką stronę.
Jungkook - Oczywiście, że są takie, bo nie umiesz się nimi zająć! - dodał z uśmieszkiem na twarzy, jakby to było coś w rodzaju ostatecznego zwycięstwa.
Jungkook- - T.I, twoje włosy to nie jest żadne arcydzieło, więc nie mów mi, że są takie ładne. Wyglądają jak wylądowane na polu pełnym kurzu.
Zaczęłam go ignorować, wpatrując się w ziemię. On jednak, widząc, że nie reaguję, postanowił kontynuować swoje wredne zabawy.
Jungkook - No nie wiem, może chcesz, żebym ci pomógł, bo widać, że masz z tym problem. Chociaż... nie wiem, czy w ogóle da się coś z tego zrobić. - jego głos brzmiał teraz wyraźnie bardziej złośliwie.
Znał mnie na tyle, by wiedzieć, gdzie uderzyć, by mnie rozdrażnić.
Nie mogłam się powstrzymać. Z moich ust wydobyło się coś, czego nie żałowałam, mimo że później miałam o to pretensje.
T.I - Ty to masz zawsze coś do powiedzenia, nie? Jakbyś miał jakiekolwiek pojęcie o tym, co to znaczy, dbać o włosy! - wybuchłam, czując, jak moje nerwy zaczynają wzbierać w moim ciele.
Jungkook zaśmiał się znowu, nie przejmując się moją wściekłością.
Jungkook - No to teraz się zdenerwowałaś, co?- powiedział, przyglądając mi się z tą samą, irytującą pewnością siebie, którą zawsze miał.
Jungkook - Cóż, masz taki temperament, że lepiej się przyzwyczaić. T.I, takie jak ty, nigdy nie potrafią się opanować.
Nie odpowiedziałam mu, tylko spojrzałam w bok, udając, że mnie to nie obchodzi. Ale coś w jego słowach sprawiało, że czułam się dziwnie.
On zawsze miał coś złośliwego do powiedzenia, ale... czy naprawdę nie miał tego na myśli? A może to wszystko był tylko sposób, by zwrócić na siebie moją uwagę?
T.I - Jungkook... - zaczęłam cicho, czując, jak serce zaczyna bić mocniej.
T.I- Zawsze masz coś do powiedzenia, nie?
On uśmiechnął się, ale tym razem w jego oczach było coś innego. Czułam to. Był pewny siebie, jak zawsze, ale tym razem... coś mi podpowiadało, że to może być coś więcej niż tylko żart.
Jungkook - Wiesz co, T.I? - powiedział w końcu, podchodząc bliżej.
Jungkook - Może masz rację. Może twoje włosy nie są najgorsze. Może to wszystko tylko dlatego, że jesteś... zbyt uparta.
W jego głosie brzmiała nutka czułości, której wcześniej nie dostrzegałam. Tylko przez chwilę poczułam, jakby nasze rozmowy o niczym były czymś więcej niż tylko żartami.
Czy możliwe, że tak naprawdę wcale nie chodziło mu o moje włosy?
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, usłyszałam odgłos telefonu, który przerwał naszą wymianę. Spojrzałam na niego, czując, jak moje serce bije szybciej.
To był tylko początek... ale coś mówiło mi, że to, co nas łączyło, nie kończy się na złośliwych komentarzach.
Jungkook zauważył, że znów zamilkłam, ale zamiast poczuć się niezręcznie, uśmiechnął się szerzej, jakby wiedział, że ma kontrolę nad sytuacją.
To jego pewność siebie zawsze mnie drażniła, ale teraz coś w tym uśmiechu sprawiło, że poczułam dziwne ukłucie w brzuchu.
Jungkook - T.I., nie bądź taka poważna. Chciałem tylko trochę rozluźnić atmosferę. - powiedział, siadając obok mnie na trawie.
Zawsze tak robił, z tą swoją nonszalancką postawą, jakby niczego się nie bał. Nawet teraz, kiedy widział, że nie jestem do końca przekonana do jego żartów, nie zmieniał swojego tonu.
Jungkook - Musisz się przyzwyczaić, że nie każdy żart to atak na twoją osobowość.
Spojrzałam na niego kątem oka, a moje serce podskoczyło, gdy zauważyłam, że patrzył na mnie w sposób, którego nie byłam w stanie zrozumieć.
Było w tym coś więcej niż tylko przyjacielska kłótnia. Coś, co sprawiało, że miałam ochotę zapytać, co naprawdę o mnie myśli.
T.I- Przestań... po prostu nie musisz zawsze coś mówić. - odpowiedziałam, starając się ukryć, jak bardzo ten jego sposób bycia mnie irytował, ale także fascynował.
T.I - Nie jestem twoim projektem, Jungkook.
Z jego twarzy zniknął lekki uśmiech. Zamiast tego zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, a ja poczułam, jak moje serce bije coraz szybciej. Jego zapach intensywny, męski, z nutą świeżości unosił się w powietrzu.
Jungkook - Nie mówię, że jesteś moim projektem. Po prostu... po prostu lubię cię denerwować. - powiedział, wbijając w mnie spojrzenie.
Jungkook - Nie wiem, co to jest, ale od zawsze miałem ochotę patrzeć na twoje reakcje. Może to twoje włosy, może twój charakter, ale coś w tobie zawsze sprawia, że chce się ciebie wyprowadzić z równowagi.
Serce zabiło mi mocniej. Wiedziałam, że był złośliwy, że lubił mnie drażnić, ale nigdy nie przypuszczałam, że może to być dla niego aż tak zabawne.
Uśmiechnął się szerzej, a ja poczułam, jak moje dłonie zaczynają drżeć. To było dziwne tak bardzo go nie lubiłam za te jego uwagi, a jednocześnie miałam ochotę, by nigdy nie przestał.
T.I - Czemu zawsze masz taką pewność siebie? - zapytałam, chociaż wcale nie chciałam, by brzmiało to jak zarzut. W końcu Jungkook był po prostu... Jungkookiem.
I to właśnie jego pewność siebie sprawiała, że nie mogłam go tak po prostu zignorować.
Jungkook - Bo wiem, co robię, T.I. - odpowiedział, patrząc na mnie jak na największe wyzwanie.
Jungkook - A ty... masz tyle w sobie, że nie wiesz, co z tym zrobić. Boisz się tego.
Nie mogłam uwierzyć, że to powiedział. Mówił to tak, jakby rozumiał mnie lepiej niż ktokolwiek inny, a jednocześnie wszystko w nim krzyczało „mam cię na oku".
Jego słowa nie miały już tej lekkiej złośliwości, którą zawsze znałam. Było w nich coś innego... coś, czego nie potrafiłam nazwać.
T.I - Nie boję się ciebie, Jungkook. - odpowiedziałam na przekór, chociaż nie byłam pewna, czy sama sobie wierzyłam. -
T.I Ale na pewno nie będziesz mnie znowu drażnić.
On spojrzał na mnie przez chwilę, a potem zaśmiał się, jakby właśnie udało mu się zdobyć jakiś punkt. Zawsze tak robił. Potrafił wciągnąć mnie w swoją grę, nawet gdy nie miałam na to ochoty.
Jungkook - No zobaczymy, T.I, zobaczymy. - powiedział, wstając z trawy, ale jego spojrzenie nie opuszczało mnie ani na chwilę.
Siedziałam tam, zastanawiając się, co tak naprawdę się dzieje między nami. Jungkook nigdy nie był zwykłym chłopakiem.
A teraz... coś w jego zachowaniu sprawiało, że zaczynałam wątpić, czy nasze przyjaźń to tylko przyjaźń. Ale co by to miało znaczyć? I czy ja w ogóle tego chciałam?
Tego dnia rozmawialiśmy jeszcze chwilę, ale nie potrafiłam już patrzeć na niego tak, jak kiedyś. Jego złośliwe słowa już nie były tylko żartami teraz miały w sobie coś więcej. I mimo że starałam się to ignorować, w środku czułam, jakby coś się zmieniło.
Czy chciałam, żeby to się zmieniło? Czy to, co między nami rosło, miało prowadzić donikąd, czy może... może coś w końcu przełamiemy?
NASTĘPNEGO DNIA
Gdy wstałam, moje myśli wciąż krążyły wokół wczorajszego spotkania z Jungkookiem. Czułam dziwną mieszankę emocji złość, niepewność, ale też coś, co przypominało... tęsknotę?
Nie mogłam tego rozgryźć. W każdym razie, byłam zdecydowana, że muszę odreagować. A on jak to on pewnie już o wszystkim zapomniał.
Wtedy Jungkook zadzwonił. Głos miał taki pewny siebie, jak zwykle, ale nieco bardziej wesoły niż zwykle.
Jungkook- T.I, spakuj się. Zabieram cię dzisiaj w jakieś miejsce. Zaufaj mi, to będzie świetna zabawa. - powiedział bez zbędnych wstępów.
Znowu poczułam ten dziwny niepokój w brzuchu. Co on znowu wymyślił? Wciąż pamiętałam naszą ostatnią rozmowę
te złośliwości, jego spojrzenie, które sprawiało, że serce biło mi szybciej.
Ale nie chciałam, by myśli o nim zdominowały mój dzień. Miałam wystarczająco dużo spraw na głowie. Zgodziłam się.
T.I - Dobra, ale jeśli okaże się, że planujesz coś głupiego, to cię zabiję. - odpowiedziałam, starając się brzmieć pewnie.
Jungkook - Nie martw się, wiem, co robię. - odpowiedział ze śmiechem.
Jungkook - Będziesz miała niezapomniany dzień.
I tak, po kilku godzinach, siedziałam w samochodzie obok niego, a Jungkook kierował w stronę jakiegoś miejsca, które wydawało się być poza miastem. Byłam podekscytowana, ale i trochę zaniepokojona nigdy nie wiedziałam, na co go stać.
W pewnym momencie, gdy zbliżaliśmy się do celu, moje komórka zadzwoniła. Przez chwilę pomyślałam, że to ktoś z rodziny, ale po zobaczeniu numeru na wyświetlaczu, poczułam, jak serce mi staje.
Harvard University
To była uczelnia, z której aplikowałam kilka miesięcy temu. Cała moja nadzieja na przyszłość. Odpowiedź na moje marzenia.
Dyrektor Uczelni - Lee T.I, tu Harvard University. Gratulujemy, dostałaś się na naszą uczelnię.
Zamarłam. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje. To wszystko, o czym marzyłam przez te ostatnie miesiące. Moja przyszłość właśnie się zmieniała.
T.I - C-co? Dziękuję! - powiedziałam, czując, jak moje serce bije coraz szybciej.
T.I - Jestem w szoku... naprawdę się dostałam?
Dyrektor Uczelni- Tak, gratulujemy jeszcze raz. Proszę o potwierdzenie do końca tygodnia.
Poczułam, jak serce przepełnia mi radość, ale również... niepokój. To oznaczało, że moje życie wkrótce się zmieni. I to nie tylko w sposób, jakiego się spodziewałam.
Gdy zakończyłam rozmowę, nie mogłam zebrać myśli. Spojrzałam na Jungkooka, który właśnie zatrzymał samochód w malowniczym miejscu nad brzegiem jeziora. Przez chwilę patrzył na mnie, jakby wyczuwał, że coś się wydarzyło.
Jungkook - Co się stało? - zapytał, zaniepokojony.
Przez chwilę nie wiedziałam, co odpowiedzieć. W mojej głowie kłębiły się myśli. Z jednej strony czułam się szczęśliwa, że udało mi się dostać na uczelnię marzeń, ale z drugiej strony... co to oznacza dla mnie i Jungkooka?
T.I- - Dostałam się na uczelnię Harvard University w Stanach... - powiedziałam, nie potrafiąc ukryć swojego zaskoczenia.
T.I - Zmieniam życie... wszystko się zmienia.
Jungkook patrzył na mnie z mieszaniną zaskoczenia i... czegoś, czego nie potrafiłam określić.
Jungkook- - To... to świetnie, T.I.- powiedział, chociaż jego głos zabrzmiał dziwnie.
Było w nim coś, co zdradzało, że nie było to całkowite szczęście z jego strony.
Jungkook - Ale czy ty naprawdę chcesz to zrobić?
Spojrzałam na niego, a moje serce wypełniło się niepewnością. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
Co oznaczało to dla nas? Moje marzenia i przyszłość, które teraz wydawały się zbliżać, a jednocześnie odbiegać od niego.
Cisza zapanowała w samochodzie, a ja nie byłam w stanie podjąć decyzji.
Poczułam, jak całe napięcie w moim ciele narasta. Na zewnątrz wszystko wydawało się takie spokojne jezioro, drzewa wokół, ciepłe światło zachodzącego słońca ale w mojej głowie panował chaos.
Z jednej strony czułam ogromną radość, że moje marzenia się spełniają, że moje życie zmienia się w sposób, na który czekałam od lat. Z drugiej jednak... był Jungkook.
Moje myśli były rozbite, a emocje szarpały mną na wszystkie strony.
Co miałam teraz zrobić?
Złapałam głęboki oddech, a moje serce wciąż biło szybciej niż zwykle. Spojrzałam na Jungkooka.
Z jego twarzy zniknęła ta pewność siebie, którą zawsze miał. Patrzył na mnie, ale w jego oczach dostrzegałam coś, czego wcześniej nie widziałam jakby go to zabolało. Jakby czuł, że moje wyjazd coś zmienia. Coś, czego nie był gotowy zaakceptować.
T.I- Jungkook... - zaczęłam, próbując utrzymać głos w równowadze, choć w środku byłam rozbita.
T.I- To dla mnie ogromna szansa... Nie mogę tego zignorować. To coś, o czym marzyłam od dawna. Muszę wyjechać.
Jungkook milczał przez chwilę, ale jego twarz była zupełnie inna. Nie był już tym pewnym siebie chłopakiem, który zawsze rzucał kąśliwe uwagi. Teraz wyglądał na zamyślonego, jakby coś go dręczyło.
Jungkook- A co z nami? - zapytał w końcu cicho, patrząc mi w oczy.
Jego pytanie zawisło w powietrzu, jakby każda litera miała w sobie ciężar niewypowiedzianych słów.
Zatrzymałam się na chwilę. Moje serce zaczęło bić mocniej, ale wiedziałam, że nie mogę zignorować tej szansy. To był moment, w którym musiałam postawić na siebie, na swoje życie.
Ale czy to oznaczało, że musiałam odciąć się od niego? Od tego, co nas łączyło?
T.I- Nie wiem... - odpowiedziałam szczerze, chociaż czułam, jak moje serce pęka na milion kawałków.
T.I-Ale wiem, że muszę to zrobić. To moja szansa na przyszłość.
Jungkook patrzył na mnie przez chwilę, a potem zrezygnowany pokiwał głową, jakby się poddając. Jego wzrok był pełen niepokoju, ale i... smutku. Zawsze był twardy, zawsze pewny siebie, ale teraz, w tym momencie, wyglądał, jakby nie miał pojęcia, co dalej.
Jungkook- W porządku... - powiedział cicho, choć jego słowa brzmiały bardziej jak poddanie się niż akceptacja.
Jungkook- Będzie mi brakować, T.I. - dodał, a w jego głosie było coś, czego nie mogłam zignorować.
Nie odpowiedziałam, tylko zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. To była decyzja, której nie mogłam cofnąć. Moje życie musiało iść do przodu, ale tym razem, czując jego obecność, wiedziałam, że coś się skończyło.
Po chwili w milczeniu ruszyliśmy w stronę samochodu. Droga przed nami była długa, a ja, patrząc na widok za oknem, miałam wrażenie, że moje serce pozostaje w tym miejscu tam, gdzie zaczęła się nasza historia. Ale mimo wszystko wiedziałam, że nie mogę stać w miejscu. Czas na zmiany.
KILKA DNI PÓŹNIEJ
Byłam w USA, nie sądziłam, że ta ostatnia rozmowa z Jungkookiem będzie naszą ostatnią. Myślałam, że może to tylko chwilowa złość, może po prostu potrzebował czasu, żeby to przetrawić. Po wszystkim, co się wydarzyło, nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego on tak nagle się odsunął, ale starałam się to zignorować. Chciałam wierzyć, że to tylko moment, a my znowu będziemy rozmawiać, śmiać się jak dawniej, jak wtedy, gdy byliśmy dzieciakami.
Do Jungkook:
Czy Ty w ogóle wiesz, jak tęsknię za toba? 😞
Od Jungkook:
Tęsknisz? Wątpię, bo widzę jak się świetnie bawisz w tym całym USA 😒
Do Jungkook:
Jungkook...😞
Od Jungkook:
Co? Nie jesteś już tą samym dziewczyną, którą znałem. Zmieniłaś się.
Do Jungkook:
Nie zmieniłam się. To ty, Jungkook, patrzysz na mnie jakbym była obcą osobą. To nie moje wina, że wyjechałam. Po prostu musiałam.
Od Jungkook:
A co ze mną? Co z nami? 😒
Do Jungkook :
To nie tak. Chciałam, żeby wszystko było inaczej... Ale musiałam pójść dalej. Musiałam znaleźć swoje miejsce. To była moja decyzja.
Od Jungkook:
Tak, tylko Ty zawsze byłaś taka... niezdecydowana. Ale teraz wyjechałaś i wiesz co? Ciesz się swoim życiem, bo ja już nie wiem, gdzie w tym wszystkim mam się znaleźć. 😒
Do Jungkook:
Jungkook... Proszę... To nie jest takie proste. Myślałam, że wszystko będzie dobrze, że będziemy utrzymywać kontakt, że...
Od Jungkook:
Ale nie utrzymujemy, prawda? Bo wiesz, dla mnie to już się skończyło. Szkoda, że nie potrafiłaś tego zobaczyć wcześniej.
Do Jungkook:
Nie to miałam na myśli. Nie... nie chcę tego kończyć.
Od Jungkook:
Zawsze tak było, prawda? Nigdy nie umiałaś podjąć decyzji, T.I. Zawsze czekałaś, aż ktoś zrobi to za Ciebie.
Do Jungkook:
To nie fair. To nie sprawiedliwe, Jungkook. Ja po prostu... nie wiedziałam, co robić.
Od Jungkook:
A teraz? Teraz już wiesz?
Do Jungkook:
Nie wiem. Ale wciąż myślę o Tobie. Każdego dnia.
Od Jungkook:
A teraz nie możesz już nic zrobić. Za późno. 😒
Ostatnia wiadomość, którą mi wysłał.
Od Jungkook:
To było nasz koniec, T.I.
Serce mi zamarło, gdy to przeczytałam. Czułam, jakby ktoś wyrwał mi część duszy. Jego słowa były jak cios prosto w serce.
Zrozumiałam, że mimo moich najszczerszych prób, coś się zmieniło, coś, czego nie mogłam cofnąć. I choć chciałam, aby wszystko wróciło do tego, co było, wiedziałam, że nie mogłam już nic zrobić.
Przez kilka miesięcy starałam się go znaleźć, próbowałam się do niego dodzwonić, pisać, ale nie było żadnej odpowiedzi. Jego profil na Instagramie był cichy, jakby zniknął z mojego życia na zawsze. Wysłane wiadomości, wszystkie te próby kontaktu, tylko milczały w pustce.
Moje wiadomości znikały w przestrzeni, jakby nie dotarły do niego w ogóle. I mimo że starałam się o tym nie myśleć, serce nie przestawało bić szybciej za każdym razem, gdy patrzyłam na ekran telefonu, oczekując jakiejś odpowiedzi, jakiegoś znaku, że on jednak mnie nie zapomniał.
Ale telefon milczał. Każde moje próby były tylko niepotrzebnym stresem, a on nie odzywał się. Czułam się jakby staczała się w pustkę, nie wiedząc, co się stało z chłopakiem, który kiedyś był moim najlepszym przyjacielem.
Kochani, pierwszy rozdział za nami!Jak myślicie co czeka T.I i Jungkooka? Czy to koniec ich przyjaźni, czy może to dopiero początek czegoś, czego jeszcze nie rozumieją? Jak potoczą się ich losy? O tym w kolejnym rozdziale. Mam nadzieję, że ta książka się Wam spodoba! ✨
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro