Spotkanie
Z dedykacją dla prze sympatycznej NeonNaomiChan <3
~*~
- Mamusiu...- zaczęła uradowana dziewczynka.
-Wiem kochanie, tylko wróć na obiad.- odparła spokojnie kobieta z lekkim uśmiechem.
Rodzicielka słyszała to codziennie, nie musiała więc czekać, aż mała [T.I] dokończy zdanie.Wiedziała, że jej córeczka będzie bezpieczna ze swoimi przyjaciółmi.Wiedziała także, że ci dwaj zajmują szczególne miejsce w sercu małej blondynki.
Uśmiechnięta dziewczynka w podskokach skierowała się ku swojej ulubionej łące. Zamknęła oczy i zaczęła rytmicznie poruszać głową do utworu, który właśnie nuciła. Po chwili poczuła przyjemną woń kwiatów i zrozumiała już,że była na miejscu.
Uradowana jeszcze bardziej, otworzyła oczy i ujrzała przed sobą powód swej uciechy.
Białowłosy kucający chłopiec,odwrócony w tej chwili do niej plecami, od dawna był powodem radości [T.I]. W pewien sposób można było nawet powiedzieć, że go kochała jak gdyby byli rodzeństwem. Uwielbiała w nim szczególnie jedno - jego rumieńce,które zawsze próbował ukryć na co ona wybuchała cichym śmiechem. Malec miał trudną osobowość ale wartą wszelakiej uwagi. Każda chwila z nim spędzona, dawała dziewczynce ogromną radość.
- ...-chan!- wykrzyczała radośnie mała blondynka i podbiegła bliżej by przy nim przykucnąć.
- Cześć, [T.I]- białowłosy popatrzyła na nią a kolejno odpowiedział spokojnie, posyłając jej sympatyczny uśmiech.
- Dla kogo zrywasz te kwiatki?- spytała zaciekawiona dziewczynka, przechylając głowę w bok, tym samym nie odrywając wzroku od chłopca.
- Ten bukiet to prezent, dla mamy- malec uśmiechnął się pod nosem.
- To bardzo miłe z twojej strony- wtrąciła radośnie dziewczynka - a czy dla mnie też kiedyś taki zrobisz?
- Um..- pokiwał twierdząco głową czerwonooki.
Ucieszyła się słysząc to. Tym bardziej, że jeden kwiat wpadł jej szczególnie w oko, ten pomarańczowy.
Chłopczyk widząc to, wyjął pomarańczowego kwiatuszka z bukietu. Z wielkimi rumieńcami przybliżył się do dziewczynki i wręczył go do jej małych rączek.
- Trzymaj...- zmarszczył brwi,starając się przybrać chłodny ton.
- Dziękuję!- wykrzyczała radośnie mała [T.I] z rumieńcami.
Takim właśnie oto sposobem, stali teraz twarzą w twarz, trzymając w dłoniach tego samego kwiatuszka. Zarumienione dzieci wiedziały już, że ta chwila na zawsze pozostanie w ich niewielkich serduszkach.
- Ej, zakochańce! Też tu jestem!- usłyszeli za sobą sympatyczny ale odrobinę naburmuszony ton głosu.
- ...-chan!- odwróciła się szybko dziewczynka a kolejno białowłosy. W błyskawicznym tempie podbiegła do drugiego malca i rzuciła mu się na szyję na co on wybuchnął głośnym.
Cóż tu więcej mówić? Blond-włosy chłopczyk był dla [T.I] równie ważny co białowłosy. Pomimo, że byli swoim przeciwieństwem, łączyło ich coś czego mała [T.I] nigdy nie rozumiała.
- Jak zawsze szczęśliwa- niedowierzająco blondynek pokręcił głową w boki wciąż uśmiechnięty. Po dłuższej rozmowie trójki dzieci, zebrali się do pomocy robienia bukietu dla rodzicielki białowłosego. Śmiali się, wygłupiali a nawet udało im się zrobić dwa wianki.
- [T.I]-chan, chyba powinnaś już wracać na obiad- przerwał nagle niebieskooki chłopczyk.
Uśmiechnięta dziewczynka twierdząco kiwnęła głową. Ci dwaj, co dziwne, zawsze wiedzieli kiedy powinna wracać do domu. Można by rzec, że byli jej ludzkim zegarkiem. Blondynka przytuliła na pożegnanie chłopców i machając im, pobiegła w stronę domu.
W porównaniu do dziewczynki, chłopcy wiedzieli, że ich wspólnego jutra może nie być. Ale w tamtym momencie dla trójki małych przyjaciół, nie miało to większego znaczenia. Żadne z nich nawet nie zdawało sobie sprawy, co może wydarzyć się następnego dnia...
~*~
Otworzyłam oczy nie dowierzając, że znowu śnią mi się te głupoty. Przyjaźń sprzed ponad jedenastu lat, też mi coś. Co lepsze każdego dnia śniło mi się to samo ale nigdy nie mogę sobie przypomnieć imion chłopców.
Leniwie podniosłam się z łóżka i z wielką odrazą dotknęłam mokrych policzków. Za każdym razem jeden i ten sam sen powodował nieświadome mnie łzy.
Powolnym ruchem otarłam policzki a kolejno popatrzyłam na zegarek.
7:56
- Oi, to chyba znaczy, że zaraz się spóźnię...- wymamrotałam bez żadnych większych emocji i wstałam z łóżka.
~*~
Nowy rok w nowej szkole. Coś nie widzę tego zbyt dobrze..
Szłam w kierunku szkoły prawie przy tym zasypiając. Nagle mój wzrok napotkał twardą rzecz, z którą moje palce u nogi miały teraz bolesne spotkanie. Przyjrzałam się bliżej temu czemuś. Jak się okazało był to kamień..był biały niczym...nie! Muszę się spieszyć teraz do szkoły a nie rozpływać się z powodu głupiego wspomnienia..
Lekko poddenerwowana kopnęłam kamień z całej siły po czym usłyszałam syk. Stał przede mną jakiś brzydki brunet.
- Ty mała...- zaczął się do mnie zbliżać z mordem w oczach.
- Ech?- przechyliłam głowę w bok nie dowierzając, że coś takiego mogłoby, aż tak zaboleć tak umięśnionego mężczyznę.
- Zabiję cie!- wykrzyczał wściekły. Nim jednak zdążył się na mnie rzucić, rzuciłam się do ucieczki. Przyznam, że obyłabym się bez biegów z samego rana. Biegłam przed siebie z odwróconą głową w tył i... nagle na coś wpadłam a raczej na kogoś. Rozmasowałam głowę po czym uniosłam ją lekko w górę by zobaczyć twarz chłopaka na, którego wbiegłam. Miał niesamowite białe włosy a jego czerwone oczy przypominały mi tylko jedną osobę - Subaru. Jego zaskoczone wyraz twarzy spowodował u mnie cichy śmiech. Szkoda, że nie widział jak zabawnie teraz wygląda z tym zdziwieniem.
- I z czego się tak śmiejesz- warknął.
- Przepraszam- przestałam i powiedziałam cicho.
- Następnym razem po prostu patrz PRZED siebie a nie ZA.
- Zgoda, zgoda.
- Wracaj tutaj!- w mgnieniu oka odwróciłam głowę w tył i oboje z czerwonookim dostrzegliśmy wkurzającego bruneta.
- Znasz tego faceta?- spytał chłopak.
- Chwile temu zaczął mnie gonić i krzyczeć na mnie- odpowiedziałam z teatralnie smutnym wyrazem twarzy.
- Więc go spław.
- Pomóż mi!- wrzasnęłam niby błagalnym tonem. Mimo to, chłopak jednak został niewzruszony.
- Oi no weź, jesteś facetem! Uratuj mnie "z opresji"!
W odpowiedzi chłopak jedynie wydusił z siebie ciche "eh" po czym z całej siły uderzył pięścią w ścianę i co zadziwiające, rozwalił ją.
- Zbliż się tylko a załatwię cię jak tą ścianę!!- wykrzyczał z takim gniewem, że nawet ja się wystraszyłam a co dopiero goniący mnie mężczyzna. Przerażony brunet popatrzył na mnie ze strachem. Białowłosy widząc, że jego czyn podziałał, ruszył przed siebie. Widząc strach mężczyzny, wystawiłam mu język po czym podbiegłam uśmiechnięta do czerwonookiego.
Komuś tu się chyba też nie spieszyło ale to dobrze, chciałam go lepiej poznać. Jednak jedna sprawa nie dawała mi spokoju. Szkoła! Kompletnie o niej zapomniałam.
- Jeszcze raz wielkie dzięki za pomoc ale teraz już muszę lecieć!
Kurcze, nowa szkoła to tylko utrapienie!
---
Ta książka to będzie niezły żart XD Dlaczego? Połączyłam dwa charaktery,które...jak się spodziewam,spowodują mi tu niejedną eksplozje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro