Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"On mnie chyba za to zabije!"


♥♥♥
Zmiana planów,jednak spoiler w poprzedniej części, nie będzie miał nic wspólnego z tą.
Ogółem porzednia część nie pasuje mi w najmniejszym calu więc,nim napisze kolejną,biorę się za poprawe poprzedniej.
♥♥♥
Z racji tego,że nie byłam zbyt dobrą uczennicą z muzyki,nauczyciel poprosił mnie abym udała się do wampira od spania.
Zapukałam do drzwi od sali muzycznej i jak się domyślałam,nikt nie otworzył.

A ten znowu śpi,pomyślałam i weszłam do środka.Gdy ino moje przypuszczenia się potwierdziły,z niewzruszoną miną podeszłam do chłopaka i szturchnęłam go w ramię.

-Obudź się albo nie będę już taka miła-ostrzegłam.

Nic.
Zrobiłam tak dwa,trzy razy a ten ani drgnął.
Postanowiłam do popchnąć w bok, tak aby jego policzek dotknął podłoża.Niestety,byłam zbyt słaba.Zdenerwowana postanowiłam zastosować drastyczne środki.Wzięłam do rąk jedną z trąbek i przybliżając się do chłopaka,wydałam dźwięk wprost do jego ucha.Wampir skrzywił się i otworzył oczy ze zniechęcenia.

-I czego jesteś tak głośno? To upierdliwe- powiedział z lekkim grymasem na twarzy.

-Ostrzegałam?Ostrzegałam.Nie przyszłam tu bez powodu...Nauczyciel prosił byś pomógł mi z pewnym materiałem na lekcje muzyki.

Blondyn w odpowiedzi jedynie westchnął po czym zaczął mi tłumaczyć materiał.

Może to niegrzeczne aczkolwiek jego leniwa barwa głosu,doprowadzała mnie do niczego innego jak poddaniu się chęci snu.Na chwilę zamknęłam oczy i już po chwili odpłynęłam.

Otworzyłam zasypane oczy.Czując coś dziwnego pod moją głową,kątem oka popatrzyłam się w tamtą stronę.Zasnęłam na ramieniu Shu,który również spał.

Jak to się stało?!
Ostrożnie podniosłam głowę w nadziei, że mój ruch nie obudzi chłopaka.Jakież to było niesamowite gdy jak zawsze, na złość,mój los planował inaczej.

-Hm?-blondyn otworzył jedno oko po czym spojrzał na mnie leniwie- Myślałem,że mój spokój potrwa dłużej...

-No nie,tylko mi nie mów,że pozwoliłeś mi tak zasnąć zamiast mnie obudzić!-uniosłam głos zdenerwowana, po czym zakryłam policzki obiema dłońmi, by sprawdzić stan moich,zapewne,jakże wyrazistych rumieńców.Byłam pewna,że jestem czerwona jak burak!

-Sama przyznaj,że było to dobre rozwiązanie.Ty miałaś wygodę a ja spokój...

-W takim razie niezmiernie mi przykro ale nie zamierzam ci iść na rękę i spać dalej.-odwróciłam głowę w bok,krzyżując tym samym ręce.

-Z chęcią zrobię to za ciebie...-powiedział a chwilę później jego głowa znajdowała się już na moim ramieniu na co szybko odwróciłam głowę w stronę wampira.

-Shu! Nie...-chciałam zaprotestować ale było już za późno.W skutek czego,byłam zmuszona spuścić głowę by ukryć tą płonącą twarz i zacząć obmyślać plan,jak wycofać się z obecnej sytuacji.Z godnością oczywiście.

Jeśli znaczne wrzeszczeć,jeszcze więcej osób zwróci na nas uwagę, co było by mi naprawdę nie na rękę.Ale...
A niech cię szlag trafi!

-Zabije cię kiedyś,zabije cię z okrucieństwem jakiego świat jeszcze nie widział.-wyszeptałam sama do siebie wściekła.Jednak tuż po wypowiedzeniu groźby, na twarzy wampira dojrzałam lekki uśmieszek.

-I ty masz jeszcze czelność się uśmiechać?-wyszeptałam pretensjonalnie nie odwracając wzroku od twarzy chłopaka.

• T ι m ℯ _ S ҝ ι ℘ є •

Siedziałam przy biurku w gabinecie Reiji'ego,podpierając głowę o łokieć.Od czasu do czasu, zasłaniałam usta w obawie,że wampir zobaczy jak ziewam i zacznie jeszcze bardziej zanudzać albo co gorsza,zrobi coś,czego bym nie chciała.Starałam się uważnie obserwować jego ruchy i wbić sobie do głowy informacje, które udzielał mi od jakichś dwóch godzin.Co za dużo Reiji'ego,to nie zdrowo.
Ziirytowana jego monotonną barwą głosu,postanowiłam wydusić wreszcie z siebie coś więcej niż "Mhm,rozumiem".

-Reiji~ -zaczęłam jęczeć- dlaczego musimy to robić akurat teraz?

Jeszcze nigdy nie marnowałam życia, na robienie czegoś równie głupiego.
Po co się uczyć jak obchodzić się z filiżankami?
Do jasnej cholery,to nie ma najmniejszego sensu!
Co lepsze, ten facet przerwał mi mój słodki sen żeby "załatwić coś ze mną",jak to określił.Głupia ja z grzeczności tu przyszłam nie zdając sobie sprawy,że nie będę mogła stąd wyjść póki mnie nie nauczy wszystkiego.

-Ne, Reiji ile nam jeszcze zostało?-wtrąciłam z zamkniętymi oczami.
Niespodziewanie nastała cisza, jednak już po chwili ktoś z całej siły uderzył ręką o biurko.

-Rany! Co?!-wystraszyłam się do tego stopnia,że wstałam niczym poparzona.

-Zabraniam ci zasypiać podczas mojego nauczania.-odrzekł surowo.

-Ale Reiji! Siedzę tu już dobre dwie godziny a z racji tego,że za półtorej godziny szkoła,chciałabym trochę odpocząć!

-W takim razie odpoczniesz później.

Wywróciłam oczami co lekko go poddenerwowało lecz już po chwili westchnął i olał ten fakt.Jak gdyby nic,wrócił do swojego zajęcia.Zrezygnowana ponownie usiadłam na krześle i próbowałam nie zamordować go wzrokiem.

-Yuka,muszę po coś pójść. Zaraz wrócę a ty w tym czasie potrzymaj ją-niespodziewanie okularnik wręczył mi do rąk jedną ze swoich "ulubienic",po czym wyszedł.Myślałam,że się we mnie zagotuję.

-Mam cię dość! Przez ciebie ten okularnik nie daje mi żyć przez co teraz gadam do filiżanki! Głupia porcelana- wysyczałam sama do siebie,przyglądając się przedmiotowi z wielkim grymasem.
Byłam zła,mało,byłam wściekła na to coś! Zamiast spać przed szkolą,ucze się!

-Zgiń,przepadnij,rozbij się!- wrzasnęłam po czym,jak to ja głupia,zaczęłam ziirytowana podrzucać przedmiot.Nic się nie stało,a przynajmniej na początku,albowiem za czwartym razem za wysoko rzuciłam,w skutek czego filiżanka upadła na podłogę.W tamtym momencie zdałam sobie sprawę,jak wielką głupotę popełniłam.

Szykujcie trumnę ,droga Yuka będzie jako pierwsza w kolejce.

Moja twarz wyrażała przerażenie, jak gdybym zobaczyła w owej chwili ducha.Ulubiona porcelanowa filiżanka Reijiego,leżała pod moimi nogami ROZBITA.

Już miałam się brać za sprzątnięcie odłamków,gdy tylko przed oczami mrugnął mi dobrze znany mi,czerwony odcień.

-Ayato! Jak dobrze cię widzieć!-wykrzyczałam za sprawą lekkiej ulgi.

-Hm? Dlaczego jesteś w gabinecie Otaku zastawy stołowej i-popatrzył na mnie zdziwiony,po czym jego spojrzenie przeniosło się na rozbitą rzecz-...niemożliwe! Rozbiłaś ...

-Bądź cicho!

Wciągnęłam kocookiego do środka pomieszczenia po czym zasłoniłam mu dłonią usta.Przecież gdyby Reiji to usłyszał, to oboje bylibyśmy już trupami!

-...Rety,nie mów tego głośno póki jeszcze o tym nie wie...-wyszeptałam i odkryłam mu usta.

-Poważnie, jesteś jeszcze głupsza niż myślałem-w odpowiedzi chłopak zaczął się śmiać.

-Ayato, czy...-zaczęłam jednak oczywiście wampir musiał mi przerwać.

-Na mnie nie licz,nie kręci mnie bycie królikiem doświadczalnym tego sztywniaka-wstał roześmiany i skierował się ku wyjściu-miłych biegów.

Po tych słowach pomachał mi rozbawiony i poszedł sobie jak gdyby nigdy nic.

Dziękuje,jak zawsze pomocny!

Mój strach powrócił w podwójnej sile,po przez niedaleki głos Reijiego.Szybko zgarnęłam kawałki rozbitego przedmiotu,chowając je do kirszeni i wybiegłam z gabinetu niczym poparzona.

Wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, że jakimś cudem nagle jego osoba,stała przede mną.Dzięki Bogu,że mam kieszenie w tej spódnicy!

-Gdzie się wybierasz moja panno?-spytał po czym skarcił mnie wzrokiem.

-Muszę coś załatwić,to pilne! Przepraszam Reiji-skłoniłam się w pół i wyminęłam go w pośpiechu.

Już dawno go rozgryzłam i dobrze wiedziałam,że stosując maniery ku jego osobie,opanowywuję trochę jego zdenerwowanie.Nie ukrywajmy,w tej chwili było mi to bardzo potrzebne.

Biegłam tak szybko,jak chyba jeszcze nigdy.Strach przed nerwami Reijiego, zmotywowałby każdego zawodnika w wyścigach, bardziej niż tłum wiwatujących kibiców.

Nagle to moich uszu doszedł przeraźliwy krzyk "Yuka!!! Gdzie jest Lady Porcelain !!?"

Jest rozbita w mojej kieszeni.Chyba nie chcesz tego widzieć!

Po tym jakże nienawistym krzyku,intuicja podpowiadała mi,że poddenerwowany okularnik już za mną podąża.

•T ι m ℯ_ S ҝ ι ℘ є •

Chwilę później dotarłam na długi korytarz.Weszłam do pierwszego lepszego pokoju.Już po chwili wiedziałam,że jego właścicielem jest Laito.

-Laleczko,ty tutaj?-spytał zdziwiony wampir szukający czegoś w szafie.

Nie zwracając na niego większej uwagi,wyjełam z kieszeni kawałki i przeszukałam mu pokój, w potrzebie kleju.
Odziwo znalazłam go w najwyższej półce.Szybko lecz dokładnie, skleiłam porcelanę.Musiałam przyznać,że wyszło mi to perfekcyjnie! Rudzielec był pełen podziwu.

-Jak do tego doszło?-spytał, tym samym przerywając ciszę.

-Opowiem ci innym razem.Ale tak na poważnie,jak bardzo mam przechlapane?-zerknęłam na niego z obawą.

-W skali od 1 do 10? Myślę,że z dobre 1000 jeśli Reiji dowie się,co zrobiłaś .-rudzielec zaczął się śmiać.

-Rany! Muszę jak najszybciej odnieść mu to do gabinetu!-schowałam porcelanę i po cichu wybiegłam z pokoju.

-Mam nadzieję,że przeżyjesz!-wydusił przez śmiech i pomachał mi.

-Yuka!!!-usłyszałam surowy krzyk z drugiego końca korytarza.

Proszę,dość.Więcej biegów nie zniosę!
No tak,tutaj.
Pokój blondyna może okazać się dobrym schronem.

-Shu,otwórz!-wyszeptałam zestresowana.

A nie,moment,są otwarte a raczej uchylone.No ja rozumiem,że ten wampir jest niezwykle leniwy, ale po coś jest chyba tutaj ten zamek do drzwi...wogóle po coś chyba istnieje coś takiego jak możliwość zamykania i otwierania ich!

Dobra,teraz to nieistotne. Przynajmniej działa to na moją korzyść.

Bez niczyjego pozwolenia, weszłam na palcach do jego pokoju.Blondyn jak zwykle spał albo przynajmniej bardzo dobrze udawał.Bez większego namysłu, podeszłam do jego szafy by się ukryć.Na moje nieszczęście drzwi od szafy Shu, niemiłosiernie skrzypiały przez co otworzył jedno oko.

-Co ty robisz?...-spytał leniwie przyglądając się moim ruchom.

-Szukam czegoś,idź spać.-odpowiedziałam i uchyliłam drugie z drzwi.

-Dlatego próbujesz "dyskretnie" zamknąć się w mojej szafie...?

Wtrącił a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.

Tak bardzo miałam ochotę odpowiedzieć:
"Próbuję szukać wehikułu czasu!" ale może lepiej by nie wnikał w to,co się stało.

-Starania są ważne.-odwróciłam wzrok w jego stronę.Mogłabym z nim podyskutować ale w tej chwili nie było na to czasu-A tak poważnie to naprawdę idź spać,proszę. I udawaj,że mnie tu nie było!-powiedziałam błagalnym tonem.

-Co ty znowu zrobiłaś...?-westchnął.

-Po co ci to wiedzieć?

-Żebym wiedział na co się na co się narażam...

-Okej.W skrócie: Rozbiłam jedną porcelanową filiżankę i... w Reijim się zagotowało.Najlepsze jest to,że on jeszcze o tym nie wie a już się wścieka!

-Jesteś niewiarygodna..

Po tych słowach ponownie uśmiechnął się lekko pod nosem.Ja jednak nie byłam pewna jednego,mianowicie:

-Czy to miał być komplement?- spytałam podejrzliwie.
Odpowiedziała mi jedynie głucha cisza.

- Hej, zadałam ci pytanie - skarciłam go ziirytowana.

- Właź już do tej szafy. - rozkazał po czym westchnął. Przytaknęłam i posłusznie wypełniłam to, co rozkazał mi blondyn.
Nie minęła chwila a ten wampir już mnie zdenerwował.

Zrobiłam krok i oto byłam.

- Oto ja, witam cię szafo Shu. - przemówiłam głosem, jak gdybym przemawiała do tłumu.
Ba! Rozłożyłam nawet ręce nie wiadomo dlaczego.

- Co ty robisz?- spytał chłopak, jednak zanim zdążyłam odpowiedzieć, zamknął mi drzwi przed nosem.

Wygodnie usadowiłam się na stercie... chyba spodni. Jak już się kryć to przynajmniej z wygodą!

- Nie wierzę, że nawet tutaj muszę postawić swoją własną nogę.- do moich uszu doszedł surowy ton.

Jak mniemam, Reiji już tu jest.

- Nie musisz,nawet lepiej gdybyś sobie poszedł... jesteś uciążliwy i denerwujący... - odpowiedział leniwie Shu.

- Gdzie jest ta dziewucha?

- ... - cisza.

- Spytałem, gdzie jest ta dziewucha. - dodał już bardziej poddenerwowany.

- Jak widać, na pewno nie tutaj... - westchnął głośno blondyn.

- Głupi leń. Pożałujesz jeśli się dowiem, że mnie okłamałeś. - okularnik trzasnął drzwiami.

Pomimo intuicji, która podpowiadała mi,
że mogę już przestać się kryć, wolałam jeszcze chwile przeczekać. W dodatku poczułam tam naprawdę ładny zapach.
Zapach wyperfumowanych być może wydezodorantowanych swetrów oraz koszul wampira.

- Możesz już wyjść... - usłyszałam leniwy głos. Wstyd przyznać ale mi się jakoś szczególnie nie spieszyło zważając na to co czeka mnie gdy wyjdę. Rękawki od koszul były tak długie, że jak na złość dotykały mi nosa. A na złość dlatego, że przez zbyt ładny zapach, nie mogłam przestać ich wąchać.

- Co ty robisz? - do moich uszu dotarł głos niebieskookiego.
Odwróciłam głowę w bok i zobaczyłam jak Shu otworzył drzwi od szafy by zerknąć co tu wyprawiam. Chłopak z lekkim zdziwieniem uważnie mi się przyglądał.

- Sama się dziwię, że to powiem ale używasz ładnych perfum.

Blondyn posłał mi pytające spojrzenie.

Gdy doszło do mnie co właśnie zrobiłam, czując rumieńce szybkim ruchem ręki, zakryłam nos i usta.

- O rany, nieważne, zapomnij o tym!

Czując zażenowanie tym, że nie umiałam się ugryźć w język, szybko wyminęłam wampira po czym wybiegłam z pokoju.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemie. Wybiegłam w jednego korytarza i na zakręcie, wpadłam wprost na Reijiego.

CHOLERA!

- Oo cześć Reiji... miło cię widzieć.. - zaśmiałam się nerwowo.

- Ty nędzny człowieku, nie posiadający jakichkolwiek oznak inteligencji... zabije cię! - posłał mi sadystyczne spojrzenie.

- Czekaj, stój! Nie chcę jeszcze umierać! Twoja porcelana jest tutaj - wyciągnęłam przedmiot z kieszeni i wręczyłam mu do rąk.

- Hm?- chłopak odpowiedział mi jedynie lekkim zdziwieniem pomieszanym z ulgą.

- Cóż, tak się spieszyłam, że zapomniałam ci jej oddać, gomēne. - skłamałam.

O dziwo, ba! O cudo, Reiji uwierzył w moje kłamstwo a ja odetchnęłam z ulgą. Niestety, za mój błąd, okularnik znowu kazał mi wracać na nauki w swoim gabinecie.

• T ι m ℯ _ S ҝ ι ℘ є •

Miałam ciężki dzień, przed Reijiego nie spałam ani trochę. Wypiłam dwie kawy na wzmocnienie bo no cóż, jedna to było zdecydowanie za mało.

- Wyglądasz jak żywy trup- usłyszałam za sobą surowy głos.

Jak mniemam,okularnik.

- Dziękuję- odpowiedziałam sarkastycznie.

Gdyby nie twoje nauki, jestem pewna,że byłabym wyspana.

Chwilę później, razem z okularnikiem wsiedliśmy do limuzyny, gdzie zastaliśmy śpiącego blondyna.

- Niewiarygodne... - wymruczał nienawiście pod nosem.

- Gdzie Ayato, Subaru, Kanato i Laito? - spytałam podejrzliwie.

- Dzisiaj jedziecie sami, ponieważ ja muszę coś załatwić w domu a cała czwórka musiała się wcześniej udać do szkoły więc zastaniecie ich na miejscu.

Nasza dwójka w jednym aucie? Takie połączenie nie zapowiadało nic dobrego.
Gdyby nie to, że Reiji musiał zostać w domu a pozostała czwórka była zmuszona wcześniej udać się do szkoły, zapewne byłabym teraz spokojna jak zawsze ale nie, po co.
...

----
Ogólnie dziękuje wszystkim,którzy to jeszcze czytają.Next będzie z

Ayato

lub

Subaru i Kou.

Możecie głosować!❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro