Rozdział 9
-Jestem zmęczona – wyszeptałam do Itachiego dając mu tym samym znak, że idę do naszego domku
- Zaraz przyjdę, obiecałem Takumiemu jeszcze jedno piwo – odparł z lekko zaszklonym wzrokiem. Wiedziałam, że minie jeszcze godzina nim do mnie dołączy... Takumi był gadułą a z Itachim świetnie się dogadywał. Madara włączył natomiast muzykę z odtwarzacza i radośnie tańczył z Sorą wokół ogniska.
- Wariaci – zaśmiałam się widząc ich pląsy po czym pomachałam im i poszłam w swoją stronę
Wchodząc do domku nie zdążyłam nawet zapalić światła, a już moje usta zostały zaatakowane przez wargi Sasuke... księżyc wpadał przez okno oświetlając jego sylwetkę, a poza tym doskonale byłam w stanie rozpoznać jego dłonie, które teraz obejmowały moją wąską talię. Trzymał mnie mocno pomimo mojej szamotaniny...
- Puść mnie – wydyszałam gdy tylko pozwolił mi złapać powietrze
- Wróć do mnie – powiedział jak w amoku
- Chyba oszalałeś! – odepchnęłam go i pobiegłam na piętro sądząc, że będę tam bezpieczna
Nic bardziej mylnego...
- Ty go nie kochasz – powiedział patrząc na mnie jak drapieżnik na ofiarę. Znałam to spojrzenie, ale teraz wcale mi się nie podobało
- Nic nie mów! Nie będziesz mi mieszał w głowie! Nie po tym wszystkim!
- A co z tobą!? Jak myślisz jak się czuję każdego dnia, gdy widzę cię jak całujesz się z moim bratem!? Siedzisz w moich myślach, sercu, wszędzie dostrzegam cząstkę ciebie!
- W laskach które dupczysz też widzisz moją twarz!? Zapomnij! Nie chcę już do tego wracać! – łzy spłynęły mi po policzkach. Mimo że byłam zdenerwowana te słowa sprawiały mi ból... kochałam go... mocno... ale równie mocno zakochałam się w jego bracie... i nie zamierzałam z niego rezygnować
- Dupcze je bo nie mogę znieść myśli, że Itachi cię dotyka... całuje. To ja powinienem być na jego miejscu!
- Ale nie jesteś i nie będziesz!
- Nie wytrzymasz... wiesz, że i tak do mnie wrócisz więc czemu ciągle mnie odtrącasz!? Nie widzisz jak szaleję za tobą!?
- To nie ma znaczenia... - odparłam głucho – ja nic do ciebie nie czuje
- Więc czemu płaczesz?
- Bo znów chcesz zniszczyć mi życie...
Popatrzył na mnie dłuższą chwilę, po czym z zaciśniętymi zębami powiedział
- Niech będzie... odsuwam się... Zostawię cię w spokoju... ale tak jak wtedy gdy kazałaś mi odejść, będziesz cierpieć tak samo – zszedł na dół po czym wyszedł z domku.
Stałam przy oknie widząc jak zdenerwowany idzie do lasu
Łzy płynęły po moich policzkach... mówił prawdę... już po minucie od naszej kłótni cierpiałam, że wciąż żywiłam do niego uczucia, które niszczyły mnie od środka...
................................................
Rano wstałam nieprzytomna... Itachi, Madara i Takumi dalej smacznie spali po wczorajszym „ostatnim" piwie... Wyszłam na dwór by odetchnąć świeżym powietrzem. Nie byłam pierwszą osobą która na to wpadła. Sora siedziała z Sasuke na werandzie i cicho o czymś dyskutowali...
Gdy mnie ujrzeli mieli skrajne reakcje. Sora posłała mi szczery uśmiech, a Sasuke odwrócił wzrok...zabolało
- Deki skarbie jak ci się spało? – zapytała mnie blondynka
- Nie najlepiej... - przyznałam siadając obok niej podczas gdy Sasuke w tym momencie wstał i poszedł przed siebie
- A jemu co się stało? – zapytałam, udając że nie wiem o co chodzi
- Cóż... nie podoba mu się mój nowy przyjaciel... kazał mi uważać na Takumiego – przyznała – Nie rozumiem skąd ma o nim taką opinię... a ja chyba czuję do niego coś więcej
- Nie traktuje cię jak innych dziewczyn – odparłam – zależy mu na tobie
- Tak myślisz?
- Jestem pewna... najpierw dojrzał kolor twoich oczu a dopiero zwrócił uwagę na cycki – odparłam szczerze na co Sora wybuchnęła śmiechem. Temat Takumiego rozwinął się na dobre do czasu, aż nie doszła do nas moja kierowniczka i z bezwstydną satysfakcją powiedziała
- Sasuke jest taki niewyżyty... może kochać się nieprzerwanie całą noc. Przez niego nie zmrużyłam oka... - gdy to usłyszałam poczułam jak wzbiera we mnie złość...
- To pożegnanie – odparła Sora ze stoickim spokojem
- Pożegnanie? – powtórzyła różowowłosą nie rozumiejąc
- Yhym... zawsze jak dymał jakąś laskę całą noc na drugi dzień ją zostawiał... - wyjaśniła Sora, a ja o mało co nie padłam z jej miny
Haruno momentalnie zrobiła się cała czerwona i pobiegła szukać swojego lubego ciągle go wołając
- Jesteś niemożliwa – zaśmiałam się patrząc na Sorę – i widzę, że dobrze znasz swojego brata
- Kłamałam... ale uważam że przeciwnika należy zniszczyć psychicznie – odparła uroczo – a teraz chodź... zrobimy śniadanie bo pewnie reszta zaraz się obudzi
............................................................................
Na śniadaniu nie pojawił się tylko Sasuke... podobnie jak i na obiad i kolację... Sakura ciągle go szukała, a Sora podawała jej fałszywe lokalizacje pobytu jej brata, tak że dziewczyna zwiedziła nawet sąsiednie obozowisko...
Każdy myślał, że powodem są interesy i że Sasuke zaszył się w jakiejś kawiarni w pobliskim mieście by móc dokończyć pracę... tak przynajmniej powiedział reszcie. Ja natomiast znałam doskonale powód jego nieobecności... byłam nim ja.
Starałam się odetchnąć i dobrze bawić z resztą towarzystwa, ale myślami ciągle do niego powracałam, do takiego stopnia, że gdy pojawił się na wieczornym ognisku, nawet się lekko ucieszyłam...
......................................
POV SASUKE
Cały dzień nie mogłem do siebie dojść... byłem tak zły, że wyładowywałem się w nocy ostro pieprząc Sakure... tylko tak mogłem wyrzucić z siebie złość i frustrację... prymitywne, ale działało
Myśl, że Dekashi mnie już nie chce rozrywała mnie na strzępy... Nie wierzyłem jej słowom, ale jednocześnie potrafiła być bardzo przekonująca... dodatkowo im bardziej naciskałem tym bardziej stawała się oziębła. Gdy się uspokoiłem i przemyślałem wszystko, postanowiłem zmienić taktykę...
Musiałem jej pokazać, że zaakceptowałem jej wybór i że sam rozpocznę nowe życie... Sakura była wpieniająca i irytująca jak mówiła Deki, ale idealnie pasowała do mojego planu
Postanowiłem zdobyć moją miłość usypiając jej czujność...
Dodatkowym moim zmartwieniem była Sora i jej maślany wzrok do tego lowelasa od siedmiu boleści... musiałem mieć go na oku, dlatego postanowiłem wrócić i wprowadzić moją nową taktykę w życie
POV ITACHI
Dekashi odkąd przyjechaliśmy była niezwykle spięta... Myślałem na początku, że to przez fakt, że Sasuke zaprosił jej kierowniczkę i czuje dyskomfort, ale to nie było to... gnębiło ją coś znacznie gorszego, a gdy dopytywałem nie chciała mi nic powiedzieć...
Dodatkowo zauważyłem, że Sasuke patrzy na nią w specyficzny sposób... zdawałem sobie sprawę, że Deki potrafiła rozkochiwać w sobie mężczyzn i roztaczać wokół siebie czar, ale on zachowywał się jakby chciał wzbudzić w niej zazdrość... i jakby czuł do niej żal...
Postanowiłem jednak odrzucić te niedorzeczne myśli i starać się dobrze bawić nim wrócę do pracy...
......................................................
POV DEKASHI
Byłam ciągle w rozsypce. Na dodatek panikowałam, że Itachi się czegoś domyśla... zapytał mnie nawet wieczorem czy jestem z nim szczęśliwa. Był to dla mnie znak, że muszę wziąć się w garść i nie mogę pozwolić by miał podstawy by mi nie ufać... przecież go kochałam...
Gdy Sasuke wrócił na ognisko postanowiłam go ignorować i dobrze bawić się z całą resztą. Sakura i tak uwieszała się na brunecie niczym ośmiornica, odgradzając go od wspólnych zabaw...
Gdy Itachi przysiadł się do Sory, jego miejsce obok mnie zajął Madara. Polubiłam go, ale już po chwili przekonałam się, że jeśli chodzi o bezpośredniość i szczerość znacznie przoduje nad Sorą...
- To który lepszy? –zapytał
- Słucham??? – aż wybałuszyłam oczy na co popatrzył na mnie i upił łyk piwa
- Sasuke gdy był na studiach opowiadał mi o wspaniałej białowłosej dziewczynie, która potem złamała mu serce...
Pobladłam i aż mnie sparaliżowało... nie byłam w stanie niczego z siebie wyksztusić
- Spokojnie Deki... nikomu nic nie powiem – odparł uspokajająco – ja po prostu chcę byś wiedziała, że jeśli będziesz chciała kiedyś pogadać, możesz mi zaufać – uśmiechnął się pokrzepiająco, a ja poczułam przyjemne ciepło... potrafił wzbudzić zaufanie
- Nie chcę o tym myśleć, a co dopiero rozmawiać... - odparłam po chwili patrząc w ogień
- Prędzej czy później będziesz musiała... wpadłaś na dwóch różnych i wspaniałych mężczyzn, którzy kochają cię całym sercem... musisz uświadomić sobie, że któremuś z nich je wyrwiesz...
- To wszystko jest do dupy – westchnęłam, zabierając mu piwo z ręki...
- Do dupy jest fakt, że Sasuke odpuścił sobie kilka lat temu... a teraz przyprowadza To coś... - wskazał na Sakurę
- A więc moja niechęć do niej nie jest oznaką zazdrości – zaśmiałam się widząc, że nikt jej nie lubi...
- Jest oznaką spostrzegawczości, którą posiada również Itachi... jeśli chcesz z nim być pilnuj się bardziej w towarzystwie Sasuke – odparł dając mi dobrą radę z której zamierzałam skorzystać...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro