Rozdział 6
Minęły dwa dni podczas których unikałam Sasuke jak ognia. Nie było to takie łatwe... specjalnie przychodził do mieszkania wtedy gdy kończyłam pracę, a Itachiego jeszcze nie było. Tym razem jednak, miało być inaczej. Itachi obiecał, że pójdziemy na romantyczną randkę i zamówił stolik na 20.30
Wchodząc do korytarza zastałam Sasuke siedzącego przy laptopie i rozmawiającego po francusku na kamerce. Widząc, że wróciłam pożegnał się gardłowym „au revoir" i spojrzał na mnie
- Myślałem, że dzisiaj też będziesz włóczyć się do późna po mieście by tylko na mnie nie patrzeć... - odezwał się
- Gdybyś miał odrobinę przyzwoitości wyprowadziłbyś się – syknęłam w jego stronę
- Na szczęście nie mam... - prychnął rozbawiony – idziemy do kina czy wolisz obejrzeć coś w telewizji? – zapytał jak gdybyśmy byli przyjaciółmi
- Jesteś mało zabawny... wybieram się na kolacje z Itachim, ale "Renia" na pewno dotrzyma ci towarzystwa
- „Renia"? – zapytał nie rozumiejąc
- Rączkowska – wskazałam prawą rękę sugerująco co wywołało na jego twarzy szok...
Nie sądził, że ja również potrafię rzucać takimi żartami...
Zostawiając go z rozmyślaniem nad tym co może zrobić ze swoją prawą ręką poszłam się myć. Szybki, zimny prysznic znacznie mnie orzeźwił. Założyłam bieliznę i wyszłam z łazienki, która była połączona z sypialnią. Przeżyłam szok widząc, że na łóżku siedzi Sasuke z rozpiętą koszulą i drwiąco na mnie patrzy.
- I właśnie za tymi widokami tęskniłem... - powiedział lubieżnie na mnie spoglądając. Nie miałam zamiaru już uciekać czy się chować. To nie miało sensu. I tak znał moje ciało dlatego podniosłam wyniośle głowę i z jadowitym uśmiechem powiedziałam
- Pomyśl, że Itachi korzysta nie tylko z widoków... - po czym chciałam przejść by zabrać swoją sukienkę.
Niestety zastąpił mi drogę i objął mocno w tali przyciskając mnie do siebie
- Dalej jak zwykle masz niewyparzony język – powiedział spoglądając mi głęboko w oczy i całując znienacka
- I wciąż niezwykle zwinny – dodał odrywając się od moich warg
- Teraz to przegiąłeś! - z całej siły dałam mu z liścia oswobadzając się z jego objęć.
- Zrób to jeszcze raz, a cię zabije – wykrzyczałam zabierając sukienkę i zamykając się na nowo w łazience, gdzie w tej chwili mogłam czuć się bezpiecznie. Łzy napłynęły mi do oczu i nie mogłam ich powstrzymać... Musiałam się jednak uspokoić i wyszykować bo Itachi maił niedługo wrócić... Nie było to takie łatwe bo pomimo że na zewnątrz nie było śladów mojego zdruzgotania to wewnątrz dosłownie się rozsypywałam. Ten pocałunek ożywił dosłownie WSZYSTKIE wspominania... Miałam dość już tej dupnej sytuacji, a nie mogłam póki co znaleźć żadnego wyjścia by dalej utrzymać swój sekret w tajemnicy.
Gdy usłyszałam, że Itachi już jest w mieszkaniu wyszłam z łazienki.
- Wyglądasz oszałamiająco – powiedział patrząc z zadowoleniem i aprobatą na mój strój
- Nie mogłam się już ciebie doczekać – powiedziałam zgodnie z prawdą wymuszając uśmiech, który miał przykryć moje zdruzgotanie
- Coś się stało skarbie? – zapytał mój spostrzegawczy ukochany wyczuwając mój smutek
- Jestem głodna – wyznałam ze smutną miną na co Itachi szczerze się zaśmiał. W moim przypadku głód bardzo często wywoływał u mnie nastrój melancholii dlatego postanowiłam wykorzystać te kartę przetargową.
- Jesteś urocza... - powiedział rozbawiony obejmując mnie ramieniem
- W takim razie chodźmy cię nakarmić – powiedział po czym zwrócił się do brata
- Sasuke ojciec jutro będzie potrzebował nas obu w firmie. Tobie również chce przepisać udziały
- Nie potrzebuje ich – odparł hardo brunet
- Porozmawiamy o tym później... ale przemyśl to – powiedział Itachi zamykając drzwi i zabierając mnie do najdroższej restauracji w mieście
.....................................................
Od momentu wyjścia z restauracji Itachi nie przestawał dawać mi jawnych sygnałów, że w domu czeka nas jeszcze dalsza część wieczoru...
- Musimy być cicho – zaśmiałam się otwierając drzwi do mieszkania i ściągając szpilki dalej nie mogąc uwolnić się od jego rąk
- Sasuke ma twardy sen... nie przejmuj się nim – powiedział Itachi cały napalony. Widać, że te kilka dni w których się mijaliśmy znacznie na niego „wpłynęły"
Gdy byliśmy w sypialni czułam się nie swojo, że za ścianą siedzi jego brat, jednak Itachi skutecznie odciągał moje myśli od problemu...
Nie mogłam powstrzymać gardła przed wydobywającymi się stęsknieniami, gdy włożył rękę pod moją sukienkę i dwoma palcami drażnił moje wejście.
Jednak nasze pieszczoty przerwał na chwilę huk zatrzaskiwanych drzwi wyjściowych, co świadczyło o tym, że Sasuke najwidoczniej wyszedł z domu
- Teraz już chyba nie będziesz mieć oporów – zauważył Itachi podnosząc pytająco jedną brew
- Żadnych – odparłam z uśmiechem wreszcie się rozluźniając i oddając pod jego kontrolę...
..................................................
POV SASUKE
Z każdym dniem było coraz gorzej. Nie byłem w stanie spać, jeść ani pracować wiedząc, że jest tak blisko a jednocześnie sam się ode mnie izoluje. Odchodziłem od zmysłów do takiego stopnia, że wykorzystałem okazje i ją pocałowałem...
Wargi o których wspominałem latami znów połączyły się z moimi... nie miałem wyrzutów względem Itachiego, to ja pierwszy poznałem Dekashi... należała wyłącznie do mnie. Zastanawiałem się, czy nie powiedzieć tego bratu, ale obawiałem się, że mogę w ten sposób stracić ją na nowo. Postanowiłem więc jeszcze raz ją w sobie rozkochać... Jej odtrącenie mnie nie zdziwiło, ale nie powiem, lekko zabolało. Jej płacz po tym jak ją pocałowałem bardzo godził w moje ego... kiedyś przesiadywała godzinami w moich objęciach, idealnie do nich pasując.
Jednak, gdy usłyszałem jak wrócili i świetnie się „bawią" coś mnie trafiło... Chciałem się zemścić i już chyba wiedziałem jak...
.............................................
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro