Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4


Prawie nic nie jadłam... wszystko stawało mi w gardle, gdy uświadamiałam sobie dziwność tej sytuacji... siedziałam przy stole z mężczyznami, którzy niejednokrotnie widywali mnie nago...

- Deki Czemu nic nie jesz? – zapytał zmartwiony Itachi

- Nie jestem teraz głodna, a poza tym na 12 jestem umówiona z Viv. Pójdziemy na pewno coś zjeść – odparłam popijając herbatę

- Pozdrów ją ode mnie – powiedział Itachi wstając i zakładając marynarkę. Garnitur bo był jego stały uniform codziennej garderoby. Wyglądał w nim niezwykle przystojnie

- Już idziesz? – zapytałam zdziwiona widząc, że dopiero dochodzi 9

- Musze jeszcze dojechać do klienta, który mieszka 30 km stąd – wyjaśnił – będę po 20

Podszedł i pocałował mnie czule co wykorzystałam ujmując jego twarz w swoje dłonie. Chciałam pokazać Sasuke, że to on nie wytrzyma mieszkania z nami widząc jak na każdym kroku okazujemy sobie względy

- Kocham cię – wyszeptałam patrząc mu w oczy

- Ja ciebie też – odparł gładząc mój policzek

- Trzymaj się Sasuke – rzucił do brata przez ramię po czym wyszedł z mieszkania

Spojrzeliśmy na siebie z brunetem, który dalej siedział niewzruszony na swoim miejscu

- Mnie żegnałaś porannym seksem, a jego tylko całujesz? Pff... - prychnął, a ja myślałam, że zaraz wyjdę z siebie

- Ustalmy coś! – wreszcie nie musiałam powstrzymywać swojego tonu i wzburzenia

- Skoro masz tu mieszkać nie waż się więcej wspominać o naszej przeszłości! Nie chce słuchać twoich podtekstów, ani znosić twoich prześwietlających spojrzeń!

- Jesteś taka urocza, gdy się złościsz – złapał dłonią mój podbródek co całkowicie wyprowadziło mnie z równowagi

- I nie waż się mnie dotykać! – po tym zdaniu poszłam do sypialni i trzasnęłam drzwiami... Jedno wiedziałam na pewno... ten miesiąc to będzie istny obóz przetrwania...

...........................................

Po godzinie szykowania się wyszłam z sypialni. Moje długie do pasa białe włosy rozpuściłam swobodnie, a na obcisłą sukienkę do łydki założyłam gruby sweter. Była już jesień, a dni bywały chłodne.

Gdy weszłam do korytarza by założyć buty na wysokim obcasie Sasuke oparł się o futrynę drzwi. Ignorowałam go zupełnie nawet na niego nie spoglądając

- Pozdrów Viv ode mnie... - powiedział po czym odwrócił się i poszedł do swojego pokoju

Miałam dość... byłam kłębkiem nerwów, a jego zachowanie dosłownie mnie ogłupiało. Czym prędzej wyszłam z mieszkania, mając nadzieję, że spotkanie z Vivi uzdrowi moją znękaną dusze...

............................

POV SASUKE

Nie mieściło mi się to w głowie... Cały tydzień starałem otrząsnąć się z szoku jakiego doznałem na rodzinnej kolacji. Sora błagała mnie bym przyjechał ze względu na Itachiego, który wreszcie miał przedstawić nam swoją dziewczynę... Zgodziłem się tylko dlatego, że nie potrafiłem jej odmawiać. Zawsze tak było... jej niebieskie oczy były jedynym promykiem światła w tej sztywnej rodzinie...

Ojciec od lat miał do mnie żal, że nie poszedłem w jego ślady i nie związałem się z prawem. Według niego praca doradcy politycznego nie była „zbyt" dobra, a przede wszystkim wiązała się z ciągłymi wyjazdami...

Mówił, że praca przeszkodzi mi w normalnym życiu i założeniu rodziny... żałosne... jakby bycie prawnikiem to ułatwiało. Itachi jeszcze nie przejął firmy, a już musiał zarywać noce by wywiązać się ze wszystkich obowiązków.

Ja miałem niekontrolowany czas pracy. Potrafiłem mieć nawet kilka miesięcy przerwy, ale przez jeden wyjazd potrafiłem zarobić tyle pieniędzy, że firma w ciągu roku nie przynosiła tylu dochodów. Znałem kilka języków, prawo i zasady dyplomacji, a także ustroje władzy 30 państw... Osiągnąłem sukces, którego moja rodzina nie rozumiała.

Ciężko na to pracowałem chcąc jednocześnie zapomnieć o kobiecie, która wyrwała mi serce...

Dekashi...

Myślałem, że nigdy już jej nie spotkam mimo że nie było dnia bym nie wspominał smaku jej ust... Wiedziałem że zawsze już tak będzie, bo była moją pierwszą prawdziwą miłością...

Gdy wchodziłem do salonu nawet nie przeczuwałem katastrofy

Itachi nie był skory do zwierzeń dlatego zawczasu nie zorientowałem się, że jego wybranką jest moja była... z resztą prawdopodobieństwo takiego obrotu spraw było równe zeru...

Byłem tak zszokowany, a sytuacja tak patowa, że postanowiłem udawać przed wszystkimi, że widzimy się po raz pierwszy...

W pierwszej chwili pomyślałem, że specjalnie wkroczyła ponownie w moje życie, ale była tak samo zaskoczona jak ja... Prawie nic się nie zmieniła... dźwięczny śmiech, wnikliwe spojrzenie i niesamowite w białym odcieniu gęste włosy...

Zaraz na drugi dzień po spotkaniu rodzinnym chciałem wyjechać, ale nie potrafiłem... Znów poczułem, że ma nade mną władzę i już nie potrafię kontrolować swych zmysłów i uczuć...

Chciałem być jak najbliżej niej, a aby to osiągnąć musiałem zrealizować wariacki plan... zamieszkać z nimi... Itachi zawsze jako starszy brat chciał mnie wspierać , dlatego z godził się bez mrugnięcia okiem.

Nie przewidziałem tylko jednej rzeczy...Że będę słuchał po nocach jak posuwa miłość mojego życia...

Mimo że starałem się kamuflować mój ból ironią i sarkazmem było mi cholernie ciężko patrzeć na nią rano. Nie należała już do mnie, mimo że bardzo tego pragnąłem. Jednak jej reakcja na moje słowa i spojrzenia utwierdziły mnie, że i ona o mnie nie zapomniała...

Postanowiłem, że nie poddam się i zawalczę o tę miłość, którą sam kiedyś odrzuciłem z powodu urażonej dumy...

Gwiazdki kochane!

Chciałam na wstępie podziękować za głosowanie w konkursie Skrzydlate słowa! Zdobyłam najwięcej głosów dzięki wam ( chyba czeka na mnie wypasiona naklejka xD, ale pewna nie jestem) Jest mi niezwykle miło wiedząc, że moje hobbistyczne pisanie daje wam też dużo frajdy. W związku z tym dzisiaj będą dwa rozdziały!

W godzinach popołudniowych dodam kolejny wiec to taka bonusowa nagroda xD

Kocham!

Wasza/twoja

Juri

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro