Rozdział 18
- Itachi się pewnie ucieszył, że żyjesz... - powiedział Sasuke, gdy ponownie nasz bus ruszył
- Nie do niego dzwoniłam – odparłam patrząc przed siebie. Do ich rodzinnego domu mieliśmy już niewielki dystans do pokonania
- W takim razie, Takumi jest już u nas w domu? – nie dawał za wygraną brunet
- Nie mam pojęcia – przyznałam uparcie na niego nie patrząc.
Nie mogłam się zdradzić, ale jego inteligencja była znacznie ponad przeciętną i gdy już chciał zadać mi kolejne pytanie wdałam się w rozmowę z panią siedzącą obok mnie... Wolałam jej glindzenie o tym, że służby porządkowe znalazły ją za późno niż być przesłuchiwaną przez Sasuke.
Gdy dojechaliśmy na miejsce poczułam jak serce podchodzi mi do gardła... Ustaliłam wcześniej z Sasuke, że to co się stało w piwnicy zostanie między nami... Nie chciałam ranić Itachiego, a poza tym to i tak nic nie zmieni... muszę odejść zostawiając ich obu.
Gdy otworzyliśmy drzwi, pierwsze co rzuciło się moim oczom to Sora siedząca w ramionach Takumiego i Itachi chodzący nerwowo po pokoju. Gdy mnie zobaczył od razu do mnie podbiegł i wziął w ramiona powtarzając z wdzięcznością do brata jedno słowo: Dziękuję...
.........................................
POV TAKUMI
Przez tę pieprzoną Sakurę nie mogłem być z Sorą w najgorszych momentach. Gdy telefony się urwały, a wszelkie środki komunikacji i transportu wstrzymano myślałem, że oszaleję... Wiedziałem, że Itachi miał po nią jechać do klubu, ale nawet nie wiedziałem czy zdążył przed burzą... Ponadto martwiłem się o Deki... nie byliśmy przyzwyczajeni do takich żywiołów, a ona już przy zwykłej ulewie trzęsła się ze strachu. Mówiła, że nie ufa matce naturze i że jest przerażająca i nieprzewidywalna...
Jakby tego było mało Sakura ciągle uprzykrzała mi życie... Zatrzymaliśmy się w pensjonacie jako, że nie mogliśmy wrócić do miasta. Wichura tu była nijaka, bo miała ominąć nasz teren.
Różowa natomiast cały czas się zachowywała jakbyśmy to MY mieli zginąć. Wolałem się do niej nie odzywać bo znając moją ironię po powrocie nie miałbym już pracy...
Udawałem, że ciągle śpię gdy chciała przychodzić do mojego pokoju bo się bała. Nie zamierzałem spędzać z nią nawet minuty... drażniła mnie, a poza tym była mściwą dziwką, która miała za złe Dekashi, że Sasuke wydupczył ją parę razy i zostawił... Jakby białowłosa miała z tym coś wspólnego.
Gdy drogi wreszcie odblokowano i cofnięto alarm ostrożności nawet się nie oglądałem i złapałem pierwszą lepszą taksówkę, zostawiając zdezorientowaną Sakurę w pensjonacie.
Miałem to gdzieś czy sobie poradzi.
Gdy dojechałem do domostwa Uchihów nawet nie pukałem. Niczym huragan wtargnąłem do salonu z głośnym krzykiem
- Sora! Sora! – wołałem zrozpaczony
- Jesteś wreszcie! – usłyszałem jej melodyjny głos po czym złapałem w ramiona. Najchętniej bym jej z nich nie wypuszczał
- Zdążyliście – westchnąłem z ulgą i całując ją w czubek głowy. Itachi wyszedł z korytarza ze smętną miną i domyśliłem się czemu
- Deki z wami nie ma? – zapytałem przerażony
- Nie... - Sora pokręciła przecząco głową – Sasuke miał po nią jechać, bo Itachi nie dałby rady zając się nami obiema, ale od momentu jak to wszystko się zaczęło nie mamy z nimi kontaktu – powiedziała zrozpaczona.
Pobladłem...
W głowie miałem dwa scenariusze i oba w nie za kolorowych barwach...
Albo oboje leżeli martwi pod gruzami albo... w swoich ramionach w jakimś schronie
Patrząc po minie Sory ona myślała podobnie jak ja...
Z niecierpliwością usiadłem na kanapie licząc, że Deki będzie na tyle mądra by nie wchodzić po raz drugi do tej samej rzeki...
Gdy minęła piąta godzina i drzwi się otworzyły już po jej minie wiedziałem, że uległa. Gdy Itachi ją przytulił dziękując swojemu bratu, ona sztywno go objęła, ale nie miała wypisanych wyrzutów sumienia... Skąd znałem tę minę? Sam często taką widziałem w lustrze... Dopiero gdy poznałem Sorę moje życie się zmieniło. Może i Deki kochała Itachiego, ale do Sasuke czuła niesamowitą namiętność...
Gdy pierwsza radość i uściski minęła, a Sora poszła przygotować coś do jedzenia, zaciągnąłem Deki do drugiego korytarza
Na szczęście Sasuke z Itachim wykonywali setki telefonów szacując straty
- Co się stało? – zapytała nie rozumiejąc mojego działania
- Radzę ci popracować nad mimiką Deki – powiedziałem
- A co jest z obecną nie tak??
- Widać od razu po niej, że w trakcie burzy niejednokrotnie spadły ci majtki – odparłem, a ona zrobiła się cała czerwona
- Kurde jest aż tak dobry, ze przy nim nie myślisz? – aż westchnąłem karcąco
Jej spojrzenie w dół dało mi odpowiedź
- Tak czy inaczej na pewno nie jest lepszy ode mnie – wyprostowałem się z dumą i zapytałem – a więc wybrałaś Sasuke? Jesteś pewna?
- Znalazłam inne wyjście Takumi – odparła ze łzami w oczach, a ja w skupieniu czekałem aż mi to wyjaśni
- Zostawiam ich obu... wracam do Francji... Viv już szuka mi jakiegoś lokum
- Zostawisz mnie tutaj samego?
- Nie jesteś sam...masz Sorę... poza tym nie chodzi o ciebie Takumi... - zaczęła ronić łzy – nie mogę zniszczyć tej rodziny... Kocham Sasuke całą sobą, ale nie jestem w stanie zniszczyć życia Itachiemu i jego rodzicom mówiąc że trochę zmieniłam gusta... Bylibyśmy wyklęci... żadna miłość nie jest tego warta
- On nie jest na to gotowy? – dopytałem
- Jest i to przerażające... miłość nie powinna wyniszczać innych. Wiążąc się ze mną straci ojca, matkę... i brata. Gdybym nie poznała Itachiego... gdybym się z nim nie związała... wtedy moglibyśmy być razem, ale nie po tym wszystkim – wyszeptała, a jedyne co mogłem zrobić to ją przytulić. Dokładnie w tym momencie weszła Sora. Jedno jej spojrzenie i już wiedziała czemu Deki rozpacza...
- Mówiłam, że wybrałaś nie tego brata co trzeba... - wytarła ze współczuciem jej łzy. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to Sasuke jest jej drugą połówką, a sytuacja jest beznadziejna
..........................................................
POV DEKASHI
Gdy trochę się uspokoiłam Sora poleciła mi ogarnąć się w łazience
- Zajmę się moimi braćmi do tego czasu więc nie zobaczą cię w takim stanie – powiedziała – nie spiesz się skarbie
Gdy poszli z Takumim „zagadać" resztę towarzystwa ja udałam się to łazienki. Oczy szybko mi puchły od płaczu, a zimna woda łagodziła trochę ten efekt. Gdy już miałam wychodzić drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł Sasuke przekręcając zamek...
Automatycznie się odsunęłam
- Zwariowałeś?? A co jak Itachi nas tu znajdzie? – spanikowana zapytałam
- Sora go zagaduje... ze mną nie poszło jej tak łatwo – zironizował podchodząc do mnie i opierając się o ścianę przypierając mnie do muru. Patrzył na mnie uparcie, a po chwili się odezwał
- Deki... co ty kombinujesz...?
- Nie twoja sprawa Sasuke – odparłam nie chcąc się wydać... Wiedziałam, że zaprzeczenie na nic się zda skoro już coś wyczuł. Zawsze tak było... nie mogłam przy nim kłamać bo od razu to wyczuwał
- Moja... jeśli nie wybierasz życia z moim bratem, ani ze mną nie widzę trzeciej opcji – powiedział doskonale domyślając się co zamierzam zrobić
- A ja tak... - odparłam odpychając go – I dobrze wiemy oboje, że w tej sytuacji nie ma lepszej
- Nie pozwolę ci na to – powiedział dobitnie z rozpaczą w oczach
- Kochasz mnie? – zapytałam ujmując jego twarz w swoje dłonie
- Szaleje za tobą...
- Więc mi pozwolisz – odparłam starając się nie rozkleić
- Wolę byś już z nim była niż całkowicie zniknęła z mojego życia – powiedział wręcz błagalnym tonem. Wiedział, że jestem uparta i zawsze robię to co postanowię
- Zapominasz o jednym Sasuke... - odparłam z bladym uśmiechem – od momentu wyjścia z tamtej piwnicy wszystko jest jedynie wspomnieniem...
Jednym ruchem otworzyłam zamek i nacisnęłam klamkę.
Gdy wyszłam z łazienki wybiegł za mną, ale zamieszanie w salonie uniemożliwiło nam dalszą rozmowę.
Płacz Sory i zdruzgotanie Itachiego niezwykle nas zaniepokoiły.
- Co się stało!? – zapytał Sasuke patrząc na policjanta stojącego w drzwiach wejściowych
- Rodzice... - zaczęła łkając Sora – rodzice, nie żyją
To zdanie sprawiło, że po raz kolejny sprawy się pokomplikowały, a ja zaczęłam przeklinać dzień moich narodzin...
Gwiazdki kochane!
Jak widzicie bracia Uchiha żyją xD jednak nie mogłam się powstrzymać i tak by kogoś nie ukatrupić...
Mimo wszystko oby dalej sprawiało wam frajdę czytanie tego ff xD
I ważny komunikat! Sora od wczoraj ma drugie konto – SoraKurosaki89, na którym dodawać będzie shoty z Bleacha. Zachęcam wszystkich fanów tego anime ( a tych co go nie znają do obejrzenia) do followania i czytania xD Dodatkowo zachęcę tym że znajdą się tam treści dla dorosłych xD
Kocham i ściskam!
Wasza/Twoja
Juri
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro