Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11 Wesela są pełne niespodzianek...




Malowałam się dosłownie w pośpiechu... Toaleta na lotnisku to wręcz wymarzone miejsce na ubranie wieczorowej sukni w cekiny i wyszykowanie się na 300 osobowe przyjęcie... nie miałam jednak innego wyjścia. Samolot miał opóźnienie, a na dodatek padła mi komórka...

Złapałam taksówkę i czym prędzej pojechałam do ratusza... włosy upięłam w kok, ale czułam że długo nie wytrzyma... no i bałam się reakcji Vivienne...

Gdy dotarłam na miejsce było już pełno gości, a Pan Młody stał już przy ołtarzu.

Szybko przemieściłam się do pomieszczenia w którym zapewne była rozhisteryzowana panna młoda.

- Gówniana z ciebie druhna! – walnęła na samym wejściu

- Mnie też miło cię widzieć kochanie! – zaśmiałam się starając się ją uspokoić – wybacz... lot się opóźnił, ale jestem!

- 2 minuty przed ceremonią! – dalej była zła

- Ciesz się, że nie jestem główną druhną... to dopiero byłby numer – skwitowałam po czym dodałam

- Nie dąsaj się już... jestem przy tobie... będzie dobrze

Wzięła głęboki wdech i wyznała

- Mam stresa

- Wiem, dlatego wybaczę ci wszystkie niemiłe słowa pod moim adresem – uśmiechnęłam się znacząco – ale naskocz na mnie tak w innych okolicznościach a ci nogi z dupy powyrywam, jasne?

Przytaknęła energiczne przytulając się z ulgą, że jestem

- A teraz przestań się denerwować i wyjdź za chwilę. Mniemam że ja powinnam iść z resztą twoich druhen – spojrzałam na dziewczyny, które tylko zmierzyły mnie wzrokiem i nawet się nie uśmiechnęły

- Tak... - przytaknęła Viv po czym zapytała z nutką jakiejś dziwnej obawy– a jego już widziałaś?

- Tak, Gaara wygląda szałowo – przytaknęłam z grzeczności, chociaż zawsze twierdziłam, że nie ma w nim nic pociągającego... martwił mnie głownie u niego brak brwi, ale nie mogłam tego powiedzieć zakochanej po uszy w nim blondynce

- Ja nie pyt- zaczęła, ale muzyka rozbrzmiała, a ja dodałam

- Porozmawiamy, gdy powiesz już swoje bajkowe „Tak" – ucałowałam ją i pobiegłam jako ostatnia druhna za resztą sztywnych panien...

Gdy szłam powolnym krokiem i już miałam stanąć przy ołtarzu, ktoś ściągnął mnie wzrokiem. Czułam na sobie wiele spojrzeń, ale temu towarzyszyła jeszcze dziwna presja.

Stanąwszy na swoim miejscu spojrzałam w stronę Gaary. Jednak mój uśmiech szybko zbladł, gdy ujrzałam czarne tęczówki jego drużby, który przyglądał się z ogromną uwagą i lekko uśmiechał.

Nie mogłam uwierzyć! Nie wiem w co bardziej.... W to, że Gaara tak zaprzyjaźnił się z Sasuke i, że został jego drużbą czy w to, że Viv nic mi o tym nie wspomniała...

Nawet nie mogłam skupić się na ich przysiędze... byłam w takim szoku, że patrzyłam zdenerwowana na jej welon... Gdy nadszedł czas życzeń odezwała się

- Tylko mnie nie bij

- Tylko o tym myślałam przez cały twój ślub- odparłam sztucznie się uśmiechając przyjmując od gości prezenty

- Bałam się, że jak ci powiem to nie przyjedziesz – wyszeptała miedzy jednym gościem, a drugim

- I widać jak świetnie mnie znasz ty przebiegła... - nie dokończyłam bo jedna z druhen zwróciła się do mnie

- Ej ty...spóźniona... możesz zanieść te kwiaty i koperty do auta? Tu już się nie mieszczą

Widać laska chciała grać pierwsze skrzypce zaraz po pannie młodej. Ponieważ nie miałam ochoty tu stać i być narażona na spojrzenia bruneta, nawet się nie kłóciłam.

Wzięłam kluczyki od ślubnego samochodu i wzięłam tyle wiązanek ile dałam radę udźwignąć przeklinając swój pech...

POV SASUKE

Od samego początku wiedziałem, że spotkamy się na tym ślubie i nie mogłem doczekać się tej konfrontacji. Jednak Viv błagała mnie, bym nic jej nie mówił bo nie przyjedzie. Był to dla mnie kolejny dowód na to, że coś do mnie czuje.

Aby się nie zdradzić i by nie wiedziała, że wyjeżdżam wyprowadziłem się na parę dni do Sakury... to było istne piekło... Dekashi miała rację... to była istna kretynka. Poza dymaniem nie było z niej żadnych korzyści, a i to już w jej wydaniu mi się nudziło. W dzień przed wylotem ją rzuciłem... nie dotarło to do niej w pełni bo ciągle wydzwaniała...

Gdy zobaczyłem jak Deki wbiega do ratusza, aż mnie przytkało... wyglądała zjawiskowo... Oczywiście słyszałem, podobnie jak reszta gości, że dostała opieprz od panny młodej co było swego rodzaju zabawne...

Dekashi teoretycznie była poukładana, ale zdarzały jej się wpadki. Gdy jednak zorientowała się, że padła ofiarą intrygi, aż się niej zagotowało i nie była w stanie tego ukryć. Nie pozostało mi nic innego jak poczekać do przyjęcia i jakoś wkupić się w jej łaski, wykorzystując fakt, że wreszcie jesteśmy sam na sam.

POV DEKASHI

-Przestaniesz się wreszcie na mnie gapić? – zapytałam gdy Państwo młodzi usiedli już przy stole, a nas usadzono przy osobnym.

Oczywiście druhny i drużbowie mieli siedzieć wspólnie, za co posłałam Vivi gromiące spojrzenie. Nie przejmowała się już mną zupełnie oddając się swojemu szczęściu i licznym pocałunkom męża

- Wszyscy faceci z sali się na ciebie gapią. Czemu ja nie mogę? – zapytał niewinnym tonem

- Oni ze mną nie spali – zironizowałam siadając na wyznaczonym miejscu

- Ich strata – uśmiechnął się zadziornie i poprawił marynarkę po czym dodał – nie denerwuj się już tak. Najważniejsza w tym dniu jest para młoda i ich szczęście

- Jakże dojrzałe słowa z ust takiego kogoś jak ty – odparłam

- Zdziwiona? – zapytał

- Dziwi mnie jedynie fakt czemu Itachi nic mi nie powiedział... Vivi się bała, ty jesteś wredny, ale on nie miał żadnego powodu

- Bo nie wiedział... myśli, że jestem w interesach w Barcelonie – wyjaśnił ignorując moje zaczepki

- No to pomyliły ci się kierunki. Z tego co pamiętam nie byłeś orłem z geografii – zironizowałam

- Główny Drużba powinien zatańczyć z główną druhną. Taka jest tradycja więc liczę, że w tańcu lepiej się poznamy – przerwała naszą rozmowę złodziejka pierwszego planu wcinając się od czapy. Wszystkie trzy druhny widać, że na niego leciały, ale ta była jeszcze wyjątkowo napastliwa.

- Wybacz, ale nie tańczę z byle kim – odparł Sasuke nawet nie siląc się na uśmiech.

Dziewczyna zrobiła się czerwona jak piwonia i szybko się zmyła, a jej koleżanki obrzuciły Sasuke zabójczym wzrokiem

- Mistrz delikatności – zaśmiałam się pod nosem

- Nigdy Nie lubiłaś gdy byłem zbyt delikatny – odarł zaczepnie obserwując moją reakcję

- Kiedyś podobało mi się wiele rzeczy na które teraz zupełnie nie zwracam uwagi – powiedziałam doprowadzając go do pionu.

Weselę dosyć szybko się rozkręciło podobnie jak towarzystwo. Alkohol lał się strumieniami, a Vivienne wywijała na parkiecie jak szalona.

Już godzinę od pierwszego dania jej wybaczyłam z dwóch powodów. Kochałam ją i doskonale rozumiałam jej obawy, a po drugie Sasuke zachowywał się dosyć grzecznie względem mnie.

Dodatkowo kochałam tańczyć, a pomimo że przyszłam sama nie mogłam narzekać na siedzenie w kącie. Wielu mężczyzn odważyło się poprosić mnie do tańca, zapewne licząc na dłuższą znajomość, której nie mogłam im zaofiarować.

Bawiłam się doskonale, aż do momentu, gdy to brunet poprosił mnie do tańca

- To nie jest dobry pomysł – odparłam chcąc zejść z parkietu, ale złapał mnie za rękę

- Kiedyś lubiłaś ze mną tańczyć – odparł nie dając za wygraną

- I dobrze pamiętam jak to się kończyło... - odparłam wspominając jego ruch i dotyk z erotycznym podtekstem

- Deki, daj spokój – zaśmiał się – nie będę cię obłapiał przy takiej ilości osób... poza tym to nie tango – zadrwił lekko z mojej podejrzliwości

Podałam mu z wahaniem dłoń, a gdy mocno mnie objął i zaczął prowadzić, aż spuściłam oczy...

Dominował w niezwykły sposób w każdej dziedzinie naszego życia... Uparcie na mnie patrzył, tańcząc ze mną po całej Sali. Gdy piosenka się skończyła, chciałam odejść, ale mi nie pozwolił.

- Jeszcze jeden... ale tym razem patrz na mnie – poprosił, a ja mimowolnie na niego spojrzałam.

Lekko się uśmiechał hipnotyzując mnie... po raz ostatni czułam się tak kilka lat temu... Itachi dawał mi poczucie bezpieczeństwa i stabilizację, a Sasuke ekscytacje i ciągłe podekscytowanie... Byli jak ogień i woda...

Z każdym krokiem czułam jak moje serce zamiera... tęskniłam za nim tak bardzo, a jednocześnie nie potrafiłam z nim być bo kochałam Itachiego... Gdzie w tym sens?

Nie widziałam go w ogóle. Gdy skończyliśmy tańczyć, bez słowa poszliśmy do stolika

Sasuke dalej mi się przyglądał, ale uparcie nic nie mówił...

- Kocham twojego brata – wypaliłam w pewnym momencie, patrząc na niego z rozterką

- Wiem... - odparł po czym dodał – ale kochasz też mnie... i to równie mocno Dekashi

Jego wzrok mnie teraz prześwietlał, a ja byłam zaskoczona, że tak to wszystko ujął. Gdy chciałam jeszcze coś powiedzieć podbiegła do nas Vivienne

- Deki już po 2! Musisz pomóc mi się przebrać w drugą suknie – zaświergotała, a ja od razu poszłam spełnić swoje obowiązki druhny...

................................................................

-Ściśnij mnie mocniej! – narzekała blondynka przy zakładaniu błękitnej długiej balowej sukni

- Mocniej nie ścisnę, bo do cholery przytyłaś...

- Nie prawda... - odparła uroczo

- Prawda... zaokrągli...- zatrzymałam się i odwróciłam ją do siebie

- Czy chcesz mi COŚ POWIEDZIEĆ?? – miałam szok na twarzy

-TAK! – radośnie podniosła ręce do góry – jestem w ciąży dlatego jestem taka rozchwiana emocjonalnie

- Chociaż teraz masz wytłumaczenie – zaśmiałam się ściskając ją mocno – jak mogłaś mi nie powiedzieć??

- Czekałam aż do dzisiaj... nawet Gaara dowiedział się tydzień temu...

- Cieszę się razem z tobą kochanie! – nie ukrywałam wzruszenia – Takumi się zabije – dodałam po chwili śmiejąc się

- O nim nie pomyślałam... - blondynka pobladła – i przepraszam za Sasuke... jeśli cię męczy mogę załatwić ci miejsce obok siebie

- Nie trzeba skarbie... jest w porządku – ukróciłam temat by nic nie wyczytała z moich rumianków na wspomnienie „Sasuke".

- Leć na salę, a ja też się odświeżę i przebiorę skoro mam wytrzymać do 6 rano – zaśmiałam się – który pokój jest mój?

- Zapytaj w recepcji bo nie pamiętam... mamy 300 gości i wszyscy są zakwaterowani w tym budynku – odparła Vivi szczęśliwie wychodząc. Nie pozostało mi nic innego jak dostać się do recepcji...

- Pokój 238 – odpowiedział starszy pan w garniturze podając mi kartę od pokoju – zarezerwowany na Panią Makudę i Pana Uchihę

- Dziękuję – wzięłam kartę nawet nie zamierzając tłumaczyć staruszkowi, że pan Uchiha nie dojechał. Jedyne co musiałam pilnie zrobić to wziąć prysznic i zmienić sukienkę.

POV SASUKE

Gdy Dekashi wybyła gdzieś z Viv, postanowiłem chociaż na chwilę odetchnąć. Kobiety same lepiły się do mnie jak muchy i od pewnego czasu zaczęło mi to przeszkadzać. Liczyła się dla mnie uwaga tej jednej...

Gdy dostałem z recepcji kartę od razu poszedłem do swojego pokoju... Trochę się zdziwiłem, że dostałem apartament z podwójnym łóżkiem, skoro od początku mówiłem Gaarze, że przyjadę bez osoby towarzyszącej.

Jeszcze bardziej byłem zdezorientowany, gdy usłyszałem szum wody w łazience... Niewiele myśląc otworzyłem drzwi, a to co tam ujrzałem wywołało wspomnienia wszystkich cudownych chwil jakie razem przeżyliśmy...

.........................................

POV DEKASHI

W pewnym momencie poczułam zimny podmuch wiatru. Odwróciłam się po czym aż krzyknęłam przerażona, próbując się zasłonić

- CO TY TU ROBISZ!?

- Przepraszam, przepraszam... - powiedział rozbawiony wychodząc z łazienki – to pomyłka

Roztrzęsiona wyszłam spod prysznica i ubrałam bieliznę i szlafrok... sukienka leżała na krześle

- Naprawdę nie wiedziałem, że to ty – powiedział od razu gdy wyszłam zdenerwowana

- Kpisz sobie ze mnie!? Ja nie Sakura by ci uwierzyć w takie brednie! – aż ze mnie kipiało, podczas gdy on siedział na kanapie ze stoickim spokojem

- Uspokój się... miałaś przyjechać z Itachim, a mamy to samo nazwisko. Portier się pomylił i dał mi nie tą kartę co trzeba

Dopiero to zdanie uzmysłowiło mi prawdopodobieństwo tej sytuacji i fakt, że Sasuke nie był niczemu winny

- Wybacz... myślałam, że znów się mną bawisz – powiedziałam z trudem

- Obiecałem tego nie robić... - odparł poważniej – ale zaskoczyłaś mnie

- ?? – nie wiedziałam czym

- Dalej masz tatuaż... - powiedział, a ja się zarumieniłam. To on mnie do niego namówił...zrobiliśmy sobie takie same. Nie usunęłam go bo... był moją jedyną pamiątką po nim...

- Spodobał mi się... - wymijająco odparłam, gdy wstał i spojrzał na mnie

- I kojarzył ci się ze mną – odparł ponosząc mój podbródek... Spojrzałam w jego ciemne oczy i uśmiech, który zawsze kochałam i wspominałam... Powoli zaczął się pochylać nade mną, a ja po raz pierwszy nie uciekałam... dałam się ponieść chwili pozwalając się pocałować. Dodatkowo po raz pierwszy oddałam pocałunek uwalniając swoje wszelkie emocje.

Jego ręce powędrowały na mój kark, mocno go ściskając

- Kocham cię Dekashi... - wyszeptał, a ja nie pozostałam dłużna. Zaślepiona doznaniami pozwoliłam, by zsunął z moich ramion szlafrok i położył mnie na kanapie.

- Ja ciebie też – odparłam z zaszklonym wzrokiem i w stanie upojenia, w które potrafił mnie wprawić tylko on...

I tu kończymy gwiazdeczki!!!xD

Wiem, fala niezadowolenia zboczuszków już poszła ^^ Ciąg dalszy w następnym rozdziale więc nie marudzić xd

I tak ten rozdział był znacznie dłuższy... ^^

Kocham!

Wasza/Twoja

Juri 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro