Rozdział 10
Ostrzegam przed małym wątkiem +18
Pov Sasuke
- Możemy porozmawiać? - zapytałem jej gdy wjechaliśmy na stację benzynową, a Itachi poszedł zapłacić. Podszedłem do samochodu brata w którym siedziała
- Sakura nagle zaniemówiła, że nie masz do kogo gęby otworzyć? - odparła Deki siedząc niewzruszenie na siedzeniu pasażera i nawet na mnie nie patrząc. Jechaliśmy na trzy auta, a ja wykorzystałem fakt, że wszyscy chcieli wyprostować kości łącznie z Sakurą, którą zajął się na chwile Madara.
Na szczęście mój kuzyn znał prawdę i wiedział co przeżywam, dlatego gotów był chętnie mi pomagać
- Deki...
- Odejdź nim ktoś się zorientuje jak bardzo mam ochotę ci przywalić
- Przepraszam - powiedziałem spinając się. Nie miałem w naturze przyznawać się do błędu, ale jeśli chodziło o miłość do niej byłem gotowy na wszystko.
Odwróciła się aż zszokowana tym jednym słowem
- Nie zamierzam niszczyć wam życia... poniosło mnie i żałuję... widać moja uraza się odezwała wraz z ponownym spotkaniem ciebie, ale przez ostatnie dwa dni wiele myślałem... Nie jestem szują za jaką mnie masz i nie zamierzam już być twoim wrogiem... Chcę byś była szczęśliwa
- Brałeś coś? - zapytała dalej w szoku
- Chciałbym - zaśmiałem się nerwowo, przeczesując włosy - od dziś wolę być twoim przyjacielem... zgadzasz się na taki układ?
Jej złote oczy wpatrywały się we mnie z błyskiem. Dokładnie w takich momentach brałem ją w ramiona...ale to było dawno... teraz musiałem ją na nowo w sobie rozkochać...bez gwałtownych ruchów...
- Zgadzam się, jeśli nie ma w tej umowie żadnych haczyków i gwiazdek z drobnym drukiem - odparła dalej podejrzliwie patrząc na mnie
- Obiecuje - odparłem odchodząc i ciesząc się, że przynęta została złapana...
.....................................................
POV DEKASHI
Aż nie dowierzałam z obrotu spraw... Nie sądziłam, że z dnia na dzień potrafi dać sobie spokój...ale z drugiej strony, zmieniliśmy się... może faktycznie doszedł do tego że to nie ma sensu. Z jednej strony poczułam ulgę, ale z drugiej poczułam że czegoś mi brakuje
- O czym myślisz? - zapytał Itachi widząc moje zamyślenie. Od dwóch dni bardzo mi się przyglądał...
- O weselu Vivi... - skłamałam - pojutrze wyjeżdżamy więc myślę co ze sobą zabrać. Poza tym nie zdążę na jej wieczór panieński i nie wiem jak jej to przekazać - zaśmiałam się
Wiedziałam, że Viv mnie za to zabije, ale moja droga kierowniczka wczoraj zapowiedziała nam zmiany grafiku i stwierdziła, że nie da mi aż 4 dni wolnego...
- Na pewno nie będzie zadowolona - odparł Itachi wiedząc, że Vivi potrafi być równie temperamentna jak ja...
Rozmawialiśmy jeszcze o wielu rzeczach związanych z wyjazdem. Jaki hotel wybrałam, gdzie dokładnie jest weselę i o której mamy lot. Planowanie tak mnie pochłonęło, że nawet nie zorientowałam się kiedy wróciliśmy do domu. Nigdzie natomiast nie mogłam dostrzec samochodu Sasuke...
- Mój brat spędzi parę dni u Sakury więc będziemy mieć mieszkanie tylko dla siebie - powiedział Itachi wchodząc po schodach i zadziornie się uśmiechając.
Ja natomiast poczułam tęsknotę... i wiedziałam, że nie jest ze mną dobrze co udowodniły sytuacje, które zdarzały mi się przez dwie kolejne noce...
..................................................
-ahhhh - westchnęłam przeciągle gdy uniósł moje biodra i wchodząc głębiej pochylił się, by pieścić mój biust
Jego spojrzenia doprowadzały mnie do szału, a jego ugryzienia na mojej bladej skórze dodatkowo mnie podniecały
- Jesteś tylko moja... - wyszeptał gdy orgazm opanował całe moje wnętrze...
- Sasuke... - wyszeptałam zarumieniona, gdy odwrócił mnie na bok tyłem do siebie i zaczął drugą rundę...
Seks z nim był dziki i nieprzewidywany... w jego dłoniach byłam niczym elastyczna glina z którą mógł zrobić wszystko...
- Kocham cię... - powiedziałam, gdy znów poczułam go w sobie.
Cieszyłam się tą wspaniałą chwilą do momentu, aż usłyszałam pikanie... Odwróciłam się a za mną nie było już bruneta a wielki budzik!
Przerażona krzyknęłam, a po chwili oprzytomniałam spadając z łóżka
- Koniec z jedzeniem na noc... - stwierdziłam wybudzając się z erotycznych snów i wracając do rzeczywistości. Spadając z łóżka trochę się potłukłam, ale świadomość że to był jedynie sen znacznie mnie uspokoił...
Były bardzo realistyczne, a ja dalej czułam się niezwykle pobudzona w dolnych partiach...
Odkąd Sasuke zamieszkał z Sakurą ciągle mi się śnił... i to w takiej postaci...
Próbowałam temu zapobiec różnymi sposobami... nawet licznymi zbliżeniami z Itachim, chciałam przestawić swój umysł na „jego" obraz w mojej głowie, ale jak widać nieskutecznie...chociaż Itachi raczej był zadowolony...mimo zmęczenia chodził uśmiechnięty do pracy, podczas gdy ja zgryzałam się coraz bardziej.
Była godzina 7 rano, a ja już się przyzwyczaiłam, że budzę się sama. Itachi coraz bardziej pochłonięty był pracą...
Szykując się do wyjścia nagle zobaczyłam jak drzwi wejściowe się otwierają
- Co tu robisz? - zaskoczona spytałam tak naprawdę ciesząc się, że go widzę
- Przyszedłem tylko po świeże rzeczy - powiedział, a ja cała się zarumieniłam. Gdyby wiedział o czym śniłam na pewno nie darowałby sobie komentarzy...
- Wszystko w porządku Deki? - przyjrzał mi się uważnie
- Ttak - przytaknęłam nie chcą patrzeć mu w oczy - spieszę się do pracy
- Itachi kazał mi przekazać, że pojawi się u ciebie w porze lunchu - zakomunikował spokojnie - ma urwanie głowy a ja właśnie byłem w kancelarii
- Dzięki za info... i pozdrów Sakurę - odparłam
- Deki... - zatrzymałam się wyczekując co chce powiedzieć
- Za 20 minut sama się z nią zobaczysz... - powiedział nie rozumiejąc mojego braku dedukcji
- Faktycznie! - zaśmiałam się nerwowo wychodząc i przeklinając pod nosem moje walnięte sny, które wybijały mnie z rytmu...
.................................................
- Myślałem, że już dzisiaj masz samolot - Takumi też ostatnio był nieprzytomny i nie kodował wszystkiego jak należy
- Lecę dopiero jutro. Mówiłam ci, że Sakura nie dała mi wolnego
- Faktycznie... ostatnio wszystko wypada mi z głowy - podszedł do blatu i nalał sobie jak przypuszczałam już nie pierwszej dzisiaj kawy
- Seks z Sorą cię ogłupia... - stwierdziłam zadziornie na co się uśmiechnął
- Jest nieziemska... uzależniła mnie od siebie, a najgorsze jest to, że ona tylko się świetnie bawi i nie traktuje tego chyba na poważnie - wyżalił się... po raz pierwszy był w takiej sytuacji... kobiety zawsze na niego leciały i chciały czegoś więcej. Nawet Viv od razu oddala mu swoją duszę
-Lubi cię - odparłam przypominając sobie rozmowy z obozowego weekendu
- No właśnie... ona TYLKO mnie lubi... a ja już jestem po uszy zakochany...
- Hahahhaha...wreszcie role się odwróciły i to ty jesteś zdany na jej łaskę - zaśmiałam się
- To jest frustrujące - odparł
- Teraz wiesz jak czuły się wszystkie kobiety, którymi się bawiłeś - skwitowałam przeglądając maile
- Karma wraca... - westchnął lekko zrezygnowany, a ja podjęłam inny temat
- Nie lecisz jutro z nami?
- Nie... nie chcę wracać do przeszłości... Liczę, że będzie szczęśliwa, ale nie dam rady patrzeć jak ten rudy łeb zakłada jej obrączkę
- Jesteś psem ogrodnika - skwitowałam
- Ty też...
- Że co proszę?
- Jesteś z Itachim, ale krew cię zalewa, że Haruno usidliła Sasuke
- Nie wiem o czym mówisz - starałam się grać
- Wmawiaj sobie... - westchnął po czym dodał - i o wilku mowa
Haruno właśnie weszła do naszego gabinetu cała wpieniona
- Jesteście imbecylami!!! Kolejność artykułów miała być ułożona alfabetycznie!
- Wczoraj o 22 wysłała nam Pani maila, że mamy zmienić z kolejności alfabetycznej na gatunkową i według rankingu chwytliwości tematów - odparłam
- Nie mądruj się Makuda bo długo tu nie popracujesz! - warknęła, a ja aż oniemiałam...
Co ją ugryzło? - zastanawiałam się
- Macie to natychmiast zmienić! - wychodząc trzasnęła drzwiami
- Zostawił ją... - powiedział Takumi, a ja aż zamrugałam
- Rano był po świeże ciuchy... na pewno dalej z nią jest
- Wierz mi Deki czy nie... ale nawet święty by nie wytrzymał z nią pod jednym dachem tylko po to by zrobić komuś na złość ... Olał ją, a my zbieramy tego plony
Usiadłam zrezygnowana przy biurku... jeśli Takumi miał rację to czekało na nas jeszcze wiele tak ciężkich dni...
...........................................
- Powiedz, że to nieprawda - patrzyłam na Itachiego ze smutkiem siedząc w kafejce obok mojego biurowca
- Niestety skarbie... Musisz lecieć sama... przeproś Viv ode mnie, ale nie dam rady się wyrwać. Dostałem bardzo ciężką sprawę, a rozprawa wstępna wyznaczona jest na dzień wesela
- Ale przecież sędzią jest Madara... mógłby to przełożyć - odparłam nie spodziewając się, że w dzień ślubu przyjaciółki przyjadę bez partnera
- Nie jest to zależne tylko od niego... prokurator chce jak najszybciej przedstawić dowody, a każda zwłoka działa na niekorzyść mojego klienta
- Zaczynam nienawidzić nie tylko swojej, ale i twojej pracy - marudziłam popijając koktajl bananowy
- Wynagrodzę ci to skarbie... - ujął moją dłoń i lekko ją pocałował
- Zmusisz Takumiego by pojechał ze mną? - zaśmiałam się
- Niestety jest bardziej uparty od ciebie i na niego nie działa mój urok osobisty - dodał
- No to lipa... - westchnęłam rozbawiona
- Jesteś taka urocza - pogłaskał mój policzek po czym wstał - Muszę wracać... spotkamy się wieczorem
Gdy wyszedł z kawiarni zły nastrój wrócił... nie potrafiłam jawnie się na niego złościć ani z nim porządnie kłócić... była to kolejna różnica w moim zachowaniu gdy byłam z Itachim...
Z Sasuke miałam istne wahania nastrojów... przy kłótniach leciały talerze, a potem godził nas dziki seks...
Itachi natomiast wytwarzał taką aurę, że zachowywałam się bardziej dojrzale i dusiłam w sobie negatywne emocje...
Nie wiedziałam jednak co lepsze, ale nie miałam czasu się nad tym zastanowić bo pora lunchu już się skończyła, a ja musiałam wrócić do pracy...
Nie sądziłam, że to wesele znacznie zmieni mój tok myślenia, a serce zacznie bić w innym rytmie tocząc już nie spór z moim umysłem, a rozpoczynając wojnę w której będzie wiele ofiar....
I tajemnicza pisarka wczoraj ofiarowala mi cudowny prezent... mianowicie piosenke która spiewa aktor podkladajacy glos Sasuke xD
Rozpływajmy się razem!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro