Rozdział 1 Problematyczne spotkanie
Wbijając widelec w sałatkę starałam się zachowywać normalnie i miło odpowiadać na pytania rodziców Itachiego, ignorując jednocześnie jego brata, który dalej uparcie się na mnie gapił.
- Opowiadaj jak się poznaliście! – wyparowała w pewnym momencie Sora, a oczy wszystkich skierowały się w skupieniu na mnie
- No właśnie... - podjudził Sasuke, uśmiechając się lekko, ale znałam ten fałszywy uśmiech.
Ewidentnie aż w nim wrzało...
- Ty Opowiesz skarbie? – zapytał Itachi lekko mnie zachęcając. Wzięłam głęboki wdech i postanowiłam nie dać się ponieść negatywnym emocjom.
- Cóż... to było w pierwszy dzień po mojej przeprowadzce... Gdy wracałam do mieszkania, złapała mnie ulewa. Brak parasolki, biała przewiewna sukienka i żadnego miejsca by się schować. Ponieważ byłam już niedaleko domu pomyślałam, że jeśli pobiegnę to uchronię się przed całkowitym prysznicem. Niestety z powodu deszczu nie widziałam za wiele i wbiegłam na mężczyznę wychodzącego z wielkiego biurowca...
-Można powiedzieć wręcz, że wpadłaś w moje ramiona – lekko uśmiechnął się Itachi po czym dodał
- Była na tyle drobna, że zmieściła się pod moim parasolem, a gdy odprowadziłem ją do domu od razu zdobyłem jej numer telefonu.
Sora aż westchnęła ze wzruszenia podobnie jak jej matka. Ich zachwyt został jednak stłamszony przez stwierdzenie Sasuke
- Historia niczym z opery mydlanej... - skwitował zblazowany
- A więc wcześniej mieszkałaś gdzie indziej? – ich ojciec nie pozwolił na zniszczenie atmosfery
- Tak. Wychowałam się w stanach, ale studiowałam we Francji i tam też mieszkałam przez bardzo długi czas.
- To podobnie jak Sasuke – zauważyła Sora – a na jakiej uczelni studiowałaś?
- Na wschodnim uniwersytecie – odparłam
- Co za zbieg okoliczności – podchwycił Sasuke – ja tez tam studiowałem
Wiedziałam, że chce mnie sprowokować... Wewnątrz panikowałam, ale postanowiłam nie dać tego po sobie poznać
- I jak podobała ci się uczenia? – postanowiłam grać na jego zasadach
- Nie za szczególnie... kiepski poziom i beznadziejne kobiety – odpowiedział perfidnie
- Tak to jest jak pójdzie się na nieodpowiedni kierunek – odgryzłam się, upijając łyk wody. Moja odpowiedź wywołała na jego twarzy zadziorny uśmiech...
- A ty co studiowałaś? – kontynuował zadawanie beznadziejnych pytań na które znał odpowiedzi
- Dziennikarstwo
- Na tym na pewno poznałaś samych ciekawych ludzi – zakpił
- Nie przeczę, że Znalazło się parę żmij, ale potrafię unikać towarzystwa takich osób – popatrzyłam na niego znacząco
- Francja To piękny kraj, nie chciałaś już tam mieszkać? – zapytała matka Itachiego, wracając na tor rozmowy
- Przeprowadziłam się tutaj ze względu na pracę - odparłam
- We Francji nie mieli już dla ciebie posad? – ironicznie zapytał Sasuke, ale Itachi momentalnie mnie wybronił gromiąc go wzrokiem
- Dekashi miała za wysokie kwalifikacje. Dostała posadę w „Druk Company" jako główny recenzent. Jest najmłodsza na takim stanowisku – powiedział z dumą, a ja oblałam się lekkim rumieńcem.
- Mówisz o tym głównym oddziale od którego zależy, które z czasopism znajdzie się na szczycie rankingów krajowych!? – Sora aż wytrzeszczyła oczy
- Zgadza się – potwierdziłam
- Zatrudnienie tam jest prawie nie możliwe! – kontynuowała dalej będąc w szoku
- Musiałaś mieć niezłe znajomości – skwitował Sasuke
- Wszystko osiągnęłam ciężką pracą. Nie miał mnie kto polecić... - odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc
- A czym zajmują się twoi rodzice, rodzeństwo? – pan domu zerknął na mnie popijając lampkę wina
- Niczym... Rodzice nie żyją, a rodzeństwa nie miałam – odparłam szczerze
- Skończmy już ten wywiad. Dekashi prawie nic nie zjadła – zadecydował konkretnie Itachi ratując mnie przed dalszym uzewnętrznianiem swojego życia. Kochałam w nim ten silny charakter, który ujawniał się w każdym momencie naszego związku.
Tematy znacznie zeszły na swobodniejszy bieg, powodując moje całkowite rozluźnienie. Były momenty kiedy nawet zapominałam o problemie, który siedział naprzeciwko. Niestety zmieniło się to, gdy Itachi obwieścił pewien szczegół, który wynikł z dalszej rozmowy.
- W jakiej dzielnicy wynajmujesz mieszkanie, Deki? – spytała Sora po pewnym czasie
- Cóż... - zaczęłam, ale Itachi mnie wyprzedził
- Dwie przecznice stąd, ale Od jutra zamieszka ze mną – uśmiechnął się obejmując mnie ramieniem. Był to ogromny krok w naszej znajomości. Obawiałam się tego trochę, ale Itachi miał tajemną moc przekonywania mnie do swoich pomysłów. Wiedziałam też przez to jak bardzo mu na mnie zależy. Wszyscy przyjęli tę wiadomość entuzjastycznie z wyjątkiem bruneta, który teraz dosłownie zabijał mnie wzrokiem.
Po obiedzie ojciec Itachiego zwrócił się do syna
- Korzystając z okazji, że wreszcie jesteś w domu chciałbym byś podpisał kilka umów dotyczących firmy
- Nie możemy się umówić jutro by to zrobić? – zapytał mój ukochany
- Zajmie to zaledwie chwilę, a jutro już przekażę dokumentacje do zarządu – już wiedziałam po kim Itachi miał tak silny i konkretny charakter. Westchnął tylko i wstając mrugnął do mnie mówiąc że zaraz wróci
- To my w tym czasie podamy deser! – obwieściła pani domu wstając razem z córką
- Chętnie pomogę – również zaczęłam wstawać, ale mnie powstrzymała
- Jesteś naszym gościem skarbie. Posiedź, Sasuke dotrzyma ci towarzystwa
- Z przyjemnością – odparł brunet z zagadkowym uśmiechem
Usiadłam na miejsce zaciskając zęby, a gdy zniknęły za drzwiami napotkałam wzrok, który przypominał mi zbyt wiele chwil.
- Kto by pomyślał Dekashi, że spotkamy się jeszcze kiedyś i to w takich okolicznościach... - zaczął drwiąco – tak bardzo tęskniłaś, że postanowiłaś mieć moją namiastkę zadając się z Itachim?
- Nie widziałam, że jest twoim bratem. Nie wspominał za wiele o tobie... - odparłam rzeczowo
- A ty o dziwo nie dopytywałaś o jego rodzinę? - zironizował
- Skupiona byłam na poznawaniu „jego" – zaakcentowałam dwuznacznie całe zdanie, starając się go zdenerwować.
- Mniemam, że ci się udało. On jednak nie wie nic o tobie
- Wie tyle ile powinien wiedzieć na tym etapie – odparłam
- To kiedy zamierzasz mu powiedzieć o tym, że to ja odebrałem ci dziewictwo? – zapytał bez ogródek, a ja poczułam skurcz w żołądku
- Koniec dyskusji – wstałam od stołu chcąc uciec z pułapki którą zgotował mi los
- Szczerze mówiąc Dekashi, nie widzę cię w roli mojej szwagierki... – odezwał się – ale u mojego boku prezentowałaś się znakomicie – dodał wstając i zastępując mi drogę
- To już przeszłość i nie chcę do niej wracać... wszystko pomiędzy nami skończone – odparłam chcąc go wyminąć... bezskutecznie
- Bo ty to zakończyłaś – powiedział gniewnie, a ja mimowolnie wróciłam wspomnieniami do tamtych chwil.
Poznałam go na wydziale. Mimo że on studiował stosunki polityczne, a ja dziennikarstwo mieliśmy niektóre zajęcia i wykłady wspólnie. Przez kilka tygodni nawiązywaliśmy ze sobą kontakt wzrokowy, aż pewnego razu Sasuke bezpośrednio zaprosił mnie na randkę.
Imponował mi... przystojny z charyzmą i tym przenikliwym, prześwietlającym mnie wzrokiem... wiele nas łączyło...oboje byliśmy najlepsi w naszych grupach ćwiczeniowych, mieliśmy podobne temperamenty, które totalnie przyspieszyły tempo naszego związku. Już po 3 tygodniach od pierwszej randki zostaliśmy parą, a wkrótce potem oddałam mu całą siebie... byłam po uszy zakochana i nie myślałam trzeźwo, ciągle błądząc z głową w chmurach. Po dwóch miesiącach dostałam w mailu zdjęcia które zburzyły mój świat.
Był na nim Sasuke, leżący w łóżku z dwoma dziewczynami. Fotografia bardzo szybko dotarła nie tylko do mnie ale i całej uczelni, nadając Sasuke popularności do maksimum rangi. Ja natomiast byłam zdruzgotana. Nie wierzyłam jego zapewnieniom, że był pijany, a że mieszka w akademiku z kilkoma chłopakami wykorzystali okazję i zrobili mu niezły dowcip.
Dziewczyny, które były na zdjęciu rozpowiadały wszystkim, że naprawdę z nim spały...
Zerwaliśmy... Dopiero po jakimś czasie wydało się, że kłamały...
Chciałam jakoś naprawić nasze relacje, ale oboje byliśmy zbyt dumni.
Ja żeby przeprosić, a on by mi wybaczyć. Miesiąc później przeniósł się na inna uczelnie, a ja starałam się żyć na nowo... skończyłam studia, zrobiłam karierę... i wpadłam na miłość życia...
Gdy poznałam Itachiego, jego nazwisko było dla mnie tylko zbiegiem okoliczności... Po 4 latach od poprzedniego związku nawet zapomniałam jak mieli na imię członkowie rodziny mojego byłego, którego ciągle chciałam wyrwać ze swego serca. Itachi wreszcie mnie uwolnił od nieszczęśliwej miłości, sprawiając że znów się zakochałam...
- Przestań robić mi wyrzuty! – zdenerwowałam się – szybko stanąłeś na nogi po zerwaniu – dogryzłam przypominając sobie jak zaraz po wyprawił wielką imprezę
- Byłem załamany! Jak myślisz dlaczego zmieniłem uczelnie!? – powiedział, a ja aż zamrugałam będąc w szoku z jego szczerości. Myślałam że wyjechał bo dostał stypendium od lepszej uczelni...
- Hmm... - zironizowałam nie dając po sobie poznać, że jego słowa robią na mnie wrażenie
- Z tego załamania wydupczyłeś też przed wyjazdem połowę roku? – odparłam z iskrą w oczach
- Chciałem zapomnieć... - powiedział ostrym tonem
- Skoro mnie się udało, też sobie pewnie poradziłeś
- Nie zapomniałaś o mnie... widzę jak dalej na mnie patrzysz
- To porównaj to ze spojrzeniami jakimi obdarowuje twojego brata. Zauważysz znaczącą różnicę i zrozumiesz, że moje spojrzenia na ciebie przepełnione są pogardą!
Patrzył na mnie dość długo jakby zastanawiając się czy to prawda.
- Więc kiedy zamierzasz opowiedzieć o naszej przeszłości? Teraz czy po deserze? – wypaliłam wiedząc że jest do tego zdolny
- Nie zamierzam póki co niczego mówić ani cię szantażować... chętnie poobserwuje jak każdego dnia będziesz coraz bardziej chciała do mnie wrócić - odparł pewny siebie na nowo siadając na krześle
- Nic dziwnego, że nie widziałam pokrewieństwa pomiędzy wami... Itachi w żadnym procencie nie przypomina dupka
Skwitowałam jednocześnie przyklejając sobie uśmiech do twarzy, gdy Sora z matką wróciły z ogromnym tortem. Nie pozostało mi nic innego jak przetrwać to spotkanie i moje szalenie bijące serce gdy spoglądałam w kierunku Sasuke...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro