EPILOG
- Dalej nie zmieniłaś zdania? – zapytała mnie blondynka o zielonych oczach bawiąc swoje maleństwo. Jej córka nie była ani trochę do niej podobna. Czerwone włosy, miętowe oczy i brak brwi...wykapany tatuś.
„Muszę ją w miarę szybko nauczyć ją je rysować" – pomyślałam martwiąc się o przyszłość tego dziewczęcia.
Mimo to Ami była śliczna i pocieszna. Czar urokliwości odziedziczyła po matce
- Możesz mnie nie ignorować? – blondynka lekko się zirytowała
- Wybacz – powiedziałam uśmiechając się przepraszająco – nie... i nie zmienię – odparłam twardo odcinając się od swojej przeszłości grubą linią
Moja przyjaciółka posmutniała lekko, ale nic więcej nie powiedziała.
- Dobra Viv, ja lecę – powiedziałam spoglądając na zegarek – Dzięki za kawę, widzimy się wieczorem! – ucałowałam ją w policzek i wybiegłam z jej mieszkania.
Mieszkałam po drugiej stronie ulicy, dlatego często wpadałyśmy do siebie na poranną kawę.
Moje życie znacznie się zmieniło odkąd wyjechałam do Francji. Minęło już pół roku odkąd uciekłam pod osłoną nocy, chcąc zacząć od nowa. Nie było mi łatwo... uczucia do Sasuke nie znikły, a na dodatek ciągle o mnie walczył. Dzwonił, pisał, a nawet przyjechał, jednak nawet się z nim nie spotkałam. Kazałam Viv by nie dawała mojego adresu ani namiarów.
Bałam się, że jego widok może spowodować, że zmięknę. Po pewnym czasie zmieniłam numer telefony, mail, tak że nawet z Takumim kontaktowałam się przez telefon Viv... Chciałam by wszystko ucichło, a Sora na pewno wyciągnęłaby od swojego chłopaka wszystkie informacje. Obecnie pracowałam w małym francuskim wydawnictwie którego byłam naczelną redaktorką. Nie miałam już tych zarobków co kiedyś, ale moja praca sprawiała mi wiele radości i satysfakcji.
Każdy dzień przynosił lepsze samopoczucie, a myśl że przede mną nie stoją wybory rangi zycia i śmierci znacznie mnie wyciszyły. Od Takumiego się dowiedziałam, że Sasuke pogodził się z Itachim, a Sora przyjęła oświadczyny mojego przyjaciela. Dalej miała do mnie lekki żal, że uciekłam i nie poczekałam, ale wiedziałam, że dalej mnie kocha. Rozumiała mnie, ale jednocześnie chciała pomóc bratu, który dalej za mną mocno tęsknił...
Nawet relacje Viv i Takumiego znacznie się poprawiły. Już nie był zazdrosny, a jedynie lekko zażenowany. Ja natomiast powoli chowałam swoje uczucia do Sasuke do pudełka znajdującego się w moim sercu. Nie chciałam ich wyrzucać, jedynie ukryć przed światem i... przed samą sobą.
.........................................................
21 lat później...
(Tu miejsce na szok z powodu przeskoku czasowego)
- Wszystkiego najlepszego skarbie – wyszeptał mi mój mąż do ucha uwodzicielsko przejeżdżając dłonią po moim kręgosłupie.
- Nie chce mi się wierzyć, że to już nasza 19 rocznica ślubu – przeciągnęłam się w łóżku rozkoszując jego dotykiem.
- A ty wciąż wyglądasz młodo i pięknie – odparł nachylając się i czule mnie całując
- Dobrze wiem do czego zmierzasz tymi komplementami – zaśmiałam się lekko
- Ja po prostu chce dostać mój prezent – powiedział uwodzicielsko, ale pomimo że i ja miałam ochotę na poranne igraszki, liczne obowiązki kazały mi to przełożyć na później
- Prezent dostaniesz w nocy, a teraz muszę przyszykować się na gości – powiedziałam wstając i patrząc na siebie w lustrze.
Niestety po mojej twarzy było już widać lekkie zmęczenie i wiek. Pomimo usilnych starań nie mogłam ukryć kilku zmarszczek przy oczach... Dalej byłam pogodną osobą, a zmarszczki mimiczne były nie do okiełznania... Na szczęście figura dalej mi się trzymała, ale nie mogłam już tak pałaszować wszystkiego jak kiedyś...
Odwróciłam się i spojrzałam na mojego męża. On również dalej był niezwykle pociągający i przystojny. Idealna budowa ciała, żywiołowy charakter... Jego długie włosy opadały mu na ramiona, a szare oczy utkwione były we mnie.
- O czym tak rozmyślasz Deki? – zapytał miękko wymawiając moje imię
- O tym jak się zmieniliśmy...
- Ty ani trochę... dalej jesteś tą piękną dziewczyną z baru, która uparcie nie chciała się ze mną umówić – odparł, a ja mimowolnie się zaśmiałam wracając do tamtych wspomnień.
Pewnego wieczoru miałyśmy iść z Viv do baru, ale mnie wystawiła... popijając w samotności margaritę myślałam o moim życiu. Aż w pewnym momencie dosiadł się do mnie namolny brunet
- Hej... jestem Neji – przedstawił się uśmiechając przy tym czarująco
- Ładnie... nazwę tak kiedyś swojego psa – odparłam wtedy. Niezbyt grzecznie, ale to mu się właśnie spodobało. Często wpadałam na niego w tym barze i za każdym razem mnie adorował. Okazał się być pilotem mieszkającym od 5 lat we Francji. Niewiele starszy ode mnie, przystojny, a przede wszystkim o ujmującym sposobie bycia.
Po pewnym czasie zaczęłam coraz bardziej go lubić, a z czasem go pokochałam... Nie była to już taka miłość jaką przeżyłam, która wywołuje dreszcze na myśl, że można ją stracić, ale niewątpliwie była to miłość... Pobraliśmy się w dosyć kameralnym gronie i kupiliśmy dom na obrzeżach miasta. Nasze życie było wręcz idealne... spokojne, harmonijne i pełne miłości. Gdy tak się zamyśliłam na ułamek sekundy usłyszałam z korytarza głośne
- Mamo! Gdzie są kluczyki od auta?
- Twój syn sobie nie radzi – zaśmiał się Neji
- Akurat dar do gubienia rzeczy ma po tobie – stwierdziłam po czym dodałam – A poza tym dziś może być lekko rozkojarzony. Dziś poznamy jego dziewczynę i jej rodzinę... sama mam lekką tremę
- Znając jego gust na pewno będzie ładna i charakterna... a jej rodzice będą pewnie połączeniem tych dwóch cech – odparł Neji wstając
Nasz syn zakochał się bez pamięci i ciągle opowiadał o swojej wybrance serca. Mimo 18 lat był niezwykle dojrzały, ale liczył się z naszym zdaniem. Postanowił przedstawić nam swoją ukochaną i jej rodziców, nim cały ich związek zacznie się w pełni rozwijać. Widać, że liczył na naszą aprobatę... Stwierdziłam, że nasza rocznica będzie idealną do tego okazją. Co roku wyprawialiśmy kolację, gdzie głównymi gośćmi byliśmy my i Vivi z rodzinką. W tym roku jednak Gaara zabrał Viv na wakacje znacznie wcześniej niż zazwyczaj i nie mogli nam towarzyszyć
- Mamo! – usłyszałam ponownie
Otworzyłam drzwi i podchodząc do swojej torebki leżącej w korytarzu wyjęłam kluczyki. Mój syn spojrzał na mnie i westchnął poważnie
- Nigdy nie nauczysz się odkładać ich na miejsce prawda? – ucałował mnie w policzek na przywitanie zabierając klucze
- Staram się o tym pamiętać, ale przed ojcem zawsze zwalam winę na ciebie – zaśmiałam się patrząc na mojego przystojnego syna. Hiroto miał czarne włosy po ojcu, ale kolor oczu miał taki sam jak mój.
Miał też charakter silnego mężczyzny, który wie zawsze czego chce... więc tego raczej nie odziedziczył po mnie... Jego ironiczne podniesienie brwi dodawało mu uroku, a uśmiech sprawiał, że dziewczyny wręcz mdlały na jego widok. Lumfiarstwem i zmienianiem dziewczyn jak rękawiczki przypominał Takumiego, ale podobnie jak on wreszcie porządnie się zakochał. Pół roku ta sama dziewczyna, to nie mogło być zwykłe zauroczenie. Lekko się wzruszyłam, że mój syn tak szybko dojrzał, ale Neji mnie uspokajał, że on był taki sam.
- Nie mogę się doczekać kiedy poznam ten twój ideał kobiety – odparłam gdy zakładał kurtkę szykując się do wyjścia
- Moim ideałem kobiety jesteś ty mamo, ale ona zdecydowanie zajmuje drugie miejsce – Hiroto wyszczerzył zęby w zadziornym uśmiechu – i jestem pewny że ci się spodoba
Mówiąc to zadanie wyszedł pewnie siebie z domu. Patrząc jak odjeżdża uśmiechałam się do siebie, że pomimo tylu zawirowań znalazłam swoje szczęście, a największym w moim życiu był właśnie on...
................................................
Krojąc warzywa rozmawiałam przez słuchawki z moją przyjaciółką
- Od dzisiaj będę nazywać cię teściową – zaśmiała się uroczo – i nie bądź zbyt krytyczna dla urody dziewczyny... Hiroto miewa dziwny gust, ale najbardziej liczy się jej wnętrze – powiedziała zaczepnie wspominając jedną laskę z którą widziała kiedyś mojego syna... jak się później dowiedział Neji, chciał na niej wypróbować tylko parę „rzeczy"... Dałam mu po tej informacji niezłą burę i wykład o szanowaniu uczuć kobiet... Chyba trochę pomogło, ale dalej bawił się bezlitośnie idiotkami typu „Sakura"
- Najważniejsze by miała brwi... nic więcej nie jest mi potrzebne do szczęścia – odgryzłam się zataczając przy tym ze śmiechu
- Jesteś okropna... - Viv udała obrażoną – a w ogóle Takumi z Sorą już dzwonili?
- Wysłali życzenia sms, ale ich dzieciarnia zamierza przyjechać na miesiąc więc będę miała ich namiastkę – odparłam zdobiąc i nakrywając stół.
Mieli urocze trojaczki w wieku 14 lat. Sora długo chciała pozostać w branży fitness a gdy wreszcie zdecydowali się na dziecko Takumi zmajstrował od razu hurtem troje... Trzech chłopaków z temperamentem Uchihów... Nie wiedziałam kto z ich rodziców miał ciężej...
Na przestrzeni lat Dalej utrzymywaliśmy kontakt, ale ze względu na ich tryb życia i pracy był on znacznie rzadszy. Przy rozmowach na kamerce pomijaliśmy niewygodne tematy typu Sasuke i Itachi, ale wiedziałam doskonale że i oni ułożyli sobie życie. Itachi całkowicie oddał się pracy, a Sasuke ożenił i wyjechał do Ameryki... Nie chciałam jednak wiedzieć nic więcej... po co wykopywać coś co samemu z premedytacją się zakopało...
- Matko droga – z przerażeniem powiedziała Viv – jak ty sobie poradzisz z tymi iskrami?
- Ty mi pomożesz – odparłam z uśmiechem – akurat wrócisz z urlopu wypoczęta i radosna
- Ja zawsze jestem radosna – zaśmiała się Viv po czym dodała – Dekuś kończę, Gaara mnie woła
- Leć! I pozdrów go ode mnie – odparłam rozłączając się i szykując dalej smakołyki i potrawy na kolację.
.................................................
- Mamo jesteś bardziej zdenerwowana niż ja... - zauważył mój syn gdy starłam się wszystkie sztuczce leżały w idealnej odległości od siebie
- Nie co dzień przeprowadzasz do domu dziewczynę o której myślisz na poważnie – odparłam, a słysząc dzwonek do drzwi się spięłam. Hiroto pobiegł otworzyć, a po chwili usłyszałam głos mojego męża
- Witamy! – powiedział, a ja w tym momencie wyszłam do nich z salonu.
Jednak patrząc na obecnych w drzwiach, zamarłam... Wśród nich była osoba, której zupełnie się nie spodziewałam... Jego spojrzenie dalej było świdrujące i prześwietlające, a szok w nich ukryty podobny do mojego.
- Miło mi państwa poznać – powiedziała drobna brunetka o czarnych oczach. Spojrzałam na nią i ewidentnie wiedziałam już czyją jest córką... Była niezwykle podobna do Sasuke, a jej uroda była bezzaprzeczalna...
- Dekashi? – głos jej ojca zabrzmiał w moich uszach, a serce znów przeżyło anomalie bicia...
- Witaj Sasuke... - odparłam blado się uśmiechając
- To wy się znacie? – zapytała jego żona, ale wszyscy czekali na odpowiedź
- Tak... to moja dawna... - zaczął chrząkać
- Przyjaciółka – dokończyłam podając jej rękę i uśmiechając się miło
- Ooo co za zbieg okoliczności! – zawołała radośnie – Dekashi, tak?
- YHym – przytaknęłam nerwowo
- Ja jestem Ten Ten
- A ja Neji – mój mąż zlustrował Sasuke, ale starał się być miły... Na szczęście Nie znał mojej przeszłości ze szczegółami i nie wiedział, że mężczyzną przez którego opuściłam kraj jest jego przyszły swat...
- A wasza piękna córka ma na imię...? – zaczęłam przepatrując się tej piękności
- Reiko – odparła z uśmiechem. Figura idealna, duży biust i odpowiada pewnym siebie głosem. Mój syn miał widać ciągoty do Uchihów podobnie jak ja kiedyś
- Siadajcie i rozgośćcie się! – poleciłam udając się do kuchni.
Wyjmując mięso z piekarnika starałam się uspokoić... Sasuke prawie nic się nie zmienił... Dalej miał blask w oczach i przytłaczającą osobowość... Nie mogłam przestać przeklinać los, który dopadł mnie po wielu latach... Kiedyś widziałam jego córkę na zdjęciu, które przesłała Sora, ale wtedy miała z 4 lata...
Nie sądziłam nawet w najśmielszych snach, że nasze dzieci postanowią być „razem"!
Gdy zasiedliśmy do kolacji starałam się zachowywać normalnie. Podobnie jak Sasuke, który bacznie obserwował mojego syna...
Tematy rozmowy zmieniały się diametralnie, a ja wciąż byłam spięta co zauważał tylko mój syn... spostrzegawczość miał po mnie więc doskonale wiedział, że coś jest nie tak...
- To skąd się znacie mamo? – zapytał wnikliwie, a ja o mało co nie zakrztusiłam się kaczką
- Poznaliśmy się na studiach, a potem moja siostra zakochała się w jej przyjacielu, więc często się widywaliśmy – wyratował mnie Sasuke
- Zabawne jaki los potrafi być zabawny – dodała jego żona radośnie popijając wino i na całe szczęście zmieniając tok rozmowy
.................................
POV SASUKE
Od samego początku byłem przeciwko temu spotkaniu. Nie miałem ochoty póki co poznawać rodziny chłopaka, który starał się o moją córkę, jednak moja żona i Reiko nie dawały mi spokoju. Z resztą prędzej czy później zawsze ulegałem, szczególnie córce, która była całym moim światem... Rozpieszczałem ją i pozwalałem na wszystko tak jak kiedyś Sorze. Ten Ten poznałem na jednej z narad politycznych. Była tłumaczką na posiedzeniach i ujęła mnie niezwykle swoim spokojem i radością. Nie szukałem w niej namiastki Dekashi, bo moja białowłosa miłość była wyjątkowa. Wiedziałem jednak, że mamy szans i postanowiłem ułożyć sobie życie. Z powodu, że chciałem mieć więcej czasu dla rodziny rozpocząłem pracę w mniejszym wymiarze godzin, a rząd francuski zaproponował mi świetną płacę, dlatego się przeprowadziliśmy. Jest to na tyle duży kraj, że nie sądziłem, że kiedykolwiek na siebie wpadniemy...
Sora zdawkowo opowiadała mi o Deki, bo właśnie tego sobie życzyłem... wspomnienia jej były moim skarbem, który zakopałem bardzo głęboko wewnątrz siebie...
Patrząc na syna Dekashi doskonale zdawałem sobie sprawę na co poleciała moja córka... Wyrzeźbiony, z zadziornym uśmiechem, opanowany chłopak o złotych oczach... Nie mogłem nie zaśmiać się ironiczniew duchu z tego jak z nas zakpił los...
Moja żona i córka nie znały mojej młodzieńczej historii o nieszczęśliwej miłości. Zakazałem o tym w rodzinie komukolwiek mówić... Sora była temu przeciwna, ale gdyby widziała nas teraz przy stole nie tylko zgodziłaby się ze mną, ale i by padła z szoku...
Wiedziałem, że Deki ma syna, ale nawet nie chciałem oglądać fotografii. Odciąłem się od tamtego rozdziału życia skupiając się na własnej rodzinie.
Obserwując Dekashi wiedziałem, że nic się nie zmieniła. Dalej miała ten sam uśmiech, ruchy i ton głosu... Gdyby nie drobne zmarszczki przy oczach wyglądałaby dalej jak ta 23 letnia kobieta, którą kochałem. Jej mąż sprawiał miłe wrażenie. Widać dalej gustowała w brunetach...
Gdy teoretycznie kolacja przebiegała w radosnej atmosferze i przyszła pora na deser, zaofiarowałem swoją pomoc, żartując że przy okazji powspominamy dawne czasy... Na szczęście jej mąż i moja żona byli tak zaofiarowani rozmową o podróżach, że im to nie przeszkadzało
................................................
POV DEKASHI
Gdy weszłam do kuchni wzięłam głęboki wdech
- Widzę, że Neji kocha podróże... Ten Ten też najchętniej ciągle by zwiedzała – powiedział Sasuke wchodząc za mną... Gdy nic nie odparłam dalej udając skupioną zaczął na nowo
- Dekashi...
- Ja po prostu niewierze... - wypaliłam i spojrzałam na niego- Sasuke... jak ty to sobie wyobrażasz?
- Nomalnie
- Wszystkie uroczystości i spotkania w gronie całej rodziny łącznie z klanem Uchiha? Na którą rocznicę ślubu naszych dzieci odtworzymy im „nasze nagranie" i powiemy, że kiedyś my tez byliśmy razem? – zadrwiłam
- Po pierwsze nie uważam, że to nagranie będzie kiedykolwiek odpowiednie dla naszych dzieci nawet jak będą mocno po 60- tce, a po drugie nie musimy im tego mówić
- Nie mów mi, że dalej masz „tę" płytę... - wycedziłam przez zęby będąc w szoku, że moja ironia okazała się prawdą
- Jest gdzieś schowana na strychu – uśmiechnął się zadziornie – mówiłem, że nie lubię wyrzucać pamiątek
- Powiedz, ze twoja córka nie ma tak dupkowatego charakteru jak ty... - odparłam słuchając go
- Jeśli chodzi o szlachetność odziedziczyła wszystko po Ten Ten – zaśmiał się po czym poważnie dodał
- Deki... nie musimy nikomu się tłumaczyć...
- A Itachi? – zapytałam
- Rzadko kiedy znajduje czas dla reszty rodziny... całkowicie oddał się pracy stając się najlepszym adwokatem kraju. Mamy głównie kontakt telefoniczny więc nawet jeśli będziemy mieć rodzinne obiadki, gwarantuje ci, że jego na nich nie będzie
- Dalej mnie to nie przekonuje – odparłam zaglądając jednocześnie czy nikt nas nie podsłuchuje
- Kochasz swojego męża? – zapytał w pewnym momencie poważnie
- Oczywiście! – odparłam bez zastanowienia
- A ja kocham moją żonę... dokonaliśmy już wyboru w swoim życiu i będziemy się ich trzymać... Nie pozwolimy by wspomnienia zniszczyły szczęście naszych dzieci... - powiedział, a ja lekko się wyciszyłam
- Tworzą naprawdę ładną parę – przyznałam
- Wiem... dlatego zróbmy wszystko by im los nie przeszkadzał w budowaniu związku, tak jak nam... - odparł z lekkim uśmiechem – gwarantuję ci, że ze względu nawet na nich nie pozwolimy by nasze relacje wymknęły się spod kontroli
- W takim razie od dziś jesteśmy tylko przyjaciółmi? – upewniłam się, jednocześnie ciesząc, że możemy o tym rozmawiać tak swobodnie
- A w przyszłości przyjaciółmi, którzy będą mieli wspólne, śliczne wnuki – dodał biorąc ode mnie ciasto i idąc przodem do salonu.
Sytuacja była niezwykle patowa i dziwna, ale widząc jak mój syn patrzy na córkę Sasuke z wzajemnością postanowiłam być ponad to. Kochałam mojego męża, a Sasuke był już tylko wspomnieniem... Wiedziałam, że nasz romans już nie odżyje z wielu powodów. Przede wszystkim my też się zmieniliśmy, a szczęście znaleźliśmy u boku wspaniałych osób, dzięki którym doczekaliśmy się takich wspaniałych dzieci...
Gwiazdki kochane!
Wiem, że wiele z was chce mnie zabić za takie zakończenie bo kibicowali jednemu z braci, ale stwierdziłam, że trochę was zaskoczę ^^
Dziękuję, że byliście ze mną przez ten cały czas i komentowaliście moje wypociny! Kocham was wszystkich ( tych co nie gwiazdkowali trochę mniej ale dalej kocham) Nie żegnamy się bo shoty dalej będą dodawane i postacie z tej książki też będą w nich zawarte xD ( Tak tak... shoty z Takumim też powstaną)
Może za jakiś czas znów coś stworze, więc zaglądajcie na mój profil i tych CO NIE CZYTALI ( specjalnie dużymi literami dla paru uzależnionych duszyczek...) zapraszam do innych moich opowiadań ^^
Jak w każdej mojej książce pragnę przedstawić trudne dylematy i zachęcić do refleksji, jednak zauważyłam że ta budziła szczególne emocje xD Do tej pory uwielbiana przez was Dekashi,( która sama w moich poprzednich ff nienawidziła zdrad) stała się dla wielu czarnym charakterem dla którego nie było zrozumienia... Inni natomiast doskonale ją rozumieli wiedząc jaki dylemat przeżywa.... Cóż... ja jako autor nie mogłam stanąć po żadnej ze stron, ale teraz mogę się przyznać, że kibicowałam mocno Sasuke xD
Dziękuję wam jeszcze raz i właśnie sobie uświadomiłam, że kończę tą książkę na równi ze studiami ^^ Ładne uwieńczenie, nie sądzicie?
Ściskam was mocno i do zobaczenia na priv i pod shotami! ( a przynajmniej mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie )
Kocham!
Twoja/Wasza
Juri
Najwyższa pozycja w rankingu #118 – 17.10.17
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro