Rozdział XI - "Reset"
- I nie ma Pan żadnych wyrzutów po tym wszystkim ? - zadaje mu to pytanie, kiedy dowiaduje się, że eksperymentowali na nas, aby sprawdzić naszą wytrzymałość psychiczną.
- Wiesz, moja siostra zawsze mówiła, że jestem człowiekiem pozbawionym uczuć, i po raz pierwszy muszę przyznać jej rację - odpowiada mi starszy mężczyzna, który ciągle odsłania wielką ciemnoczerwoną zasłonę, aby widzieć obraz za oknem.
W pomieszczeniu jest strasznie chłodno, ale na szczęście jestem osobą zimnolubną.
Cały pokój pogrążony jest w ciemności, oprócz biurka przy którym siedzę. Na nim stoi mała lampeczka, która w ogóle nie pasuje do tego pomieszczenia. Tylko z niej sączy się światło, które tak naprawdę nie daje za wiele.
- Czy moi rodzice żyją ? - od dawna miałam ochotę zadać te pytanie.
- Gdybym znał odpowiedź na te pytanie ...
- Nie szukali mnie ? Nawet nie próbowali ? - chciałam znać odpowiedź.
- Czy szukali ? Pewnie, że tak. A gdy po roku czasu dowiedzieli się, że przeprowadzamy na Tobie badania, musieliśmy ...
- Co musieliście ? Co zrobiliście moim rodzicom ?!
- Usunęliśmy im wszystkie wspomnienia związane z Tobą. Więc jeśli żyją, to i tak nie mają pojęcia o twoim istnieniu - odwraca się przodem do mnie i uśmiecha zwycięsko.
Gdybyś wiedział, co teraz robię ... Uwierz mi, nie uśmiechałbyś się. To ja będę śmiać się ostatnia - myślę sobie, a moje usta lekko się podnoszą.
Kiedy mężczyzna znowu zagląda przez okno, gryzmole kilka słów na małej karteczce.
- Zapewne chcesz zobaczyć jak wygląda ten świat ... - zaczyna, robiąc długie przerwy pomiędzy słowami - ale po co mam to zrobić, skoro za miesiąc znowu będę musiał Ci wszystko tłumaczyć ?
- Mimo to, chce, żeby pan mi go przedstawił. Chociaż przez te kilka godzin będę wiedziała. Tyle mi wystarczy - odpowiadam mu stanowczo.
Pięćdziesięciolatek spogląda na mnie przez chwilę, waha się, ale po chwili pokazuje dłonią, abym podeszła do okna.
Pospiesznie chowam karteczkę i mały długopis do kieszeni. Wstaję z niewygodnego krzesła, i już po sekundzie jestem koło niego.
- Jesteś pewna ?
Potakuję i czekam z niecierpliwością aż w końcu ukaże mi się sceneria świata, o którym nie mam bladego pojęcia.
Kiedy mężczyzna już chce odsłonić wielką zasłonę zatrzymuje jego dłoń swoją.
- Przed tym, chciałabym znać jeszcze odpowiedzi na dwa pytania.
- Nie za wiele tych pytań ?
Ignoruję jego odpowiedź i wypytuje go o informacje, o których zapomniałam, przez nadmiar tych wszystkich wiadomości naraz.
- Kim byłam przed tym wszystkim ? I po co tak naprawdę są te badania ?
- Moja droga Michaelle .. Pochodziłaś z bogatej rodziny. Twój ojciec miał własną firmę, a twoja matka była znanym i cenionym adwokatem. Twoją siostrą jest Indira, zapewne ją pamiętasz - uśmiecha się drwiąco. - Chodziłaś do prywatnej szkoły, często wyjeżdżałaś za granice na wakacje ... rozumiesz, takie typowe życie bogatej nastolatki. I wtedy ... wybuchła wojna, którą wygraliśmy, a wy zostaliście bez niczego. Mimo to, zebrałaś swoich przyjaciół i zwykłych ludzi, których napotkałaś na swojej drodze i wzniecałaś jakiś niewielki promyk nadziei, który pozostał w ich sercach. Działałaś niczym benzyna, która rozpalała pożar przeciwko Nam. Przez dwa lata nie byliśmy w stanie Was złapać ... Ale w końcu nadszedł ten dzień, który zaliczam do jednych z najpiękniejszych chwil, bo właśnie wtedy schwytałem moich największych wrogów. Na początku był zamysł, aby was zabić, ale plany nieco się pokomplikowały ... A wiesz dlaczego ? - w tym momencie mężczyzna bez żadnego ostrzeżenia odsłania kotarę, a oczom ukazuje mi się zrujnowane miasto.
Podchodzę bliżej do okna i ... nie potrafię się wysłowić.
Niewiele budynków zostało w normalnym stanie. Gdzieniegdzie unosi się czarny dym ...
- Co tu się do diaska stało ? - wypowiadam te słowa na głos.
Odwracam się i dopiero teraz dostrzegam, że jestem sama w pokoju.
Moją uwagę od razu przyciąga czerwony tekst na białym obrotowym krześle.
Podchodzę bliżej i odczytawszy słowa napisane krwią, podnoszę swoją dłoń zakrywając usta.
Takiego końca się nie spodziewałam ...
W tym świecie masz tylko jedno życie – wykorzystaj je, bo to nie jest już żaden eksperyment ...
Jednak to nie ja śmieję się ostatnia ...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro