Rozdział III - "Labirynt"
Kiedy ja łażę i rozglądam się po ogromnym budynku, moja ekipa rozkłada swoje gadżety na pierwszym piętrze. Muszę przyznać, że architekt miał niezłą głowę, bo ten budynek zaprojektowano na pieprzony labirynt. Posiada tylko parter i piętro, a ja nadal nie wiem co gdzie się znajduje.
W każdym pomieszczeniu ze ścian schodzi już farba i panuje straszny odór, który nie ułatwia mi zapoznania się z tym piętrowcem. Do tego wszędzie plątają mi się jakieś rzeczy pod nogami.
W końcu znajduje jakieś dobre miejsce na swoją pułapkę, a konkretnie pod oknem. Rozkładam ją, po czym idę do pomieszczenia obok i kładę kolejną przed wyjściem na korytarz.
Nagle dzwonek krótkofalówki odrywa mnie z zamyślenia.
- Michaelle ? - od razu rozpoznaje głos Indiry. - Przyjdź do nas jak skończysz.
- Dajcie mi jeszcze dwie minutki ... - odpowiadam szybko i chowam sprzęt tam gdzie jego miejsce.
- Amatorzy - prycham do siebie. - Czemu na mnie spadła odpowiedzialność za nich wszystkich ?
***
- Nie Sean, te druty porażające powinny być przy tamtych ścianach - wskazuje na drugą część tego pomieszczenia. - No już przełóż je.
Patrzę jeszcze przez chwilę, jak Sean przekłada swój sprzęt, po czym zwracam się do Indiry:
- Pokaż mi, gdzie rozstawiłaś kamerki.
Indira jest piękną, piętnastoletnią dziewczyną. O ciemnobrązowych włosach, spiętych teraz w niepozorny kok. Jej błękitne oczy, przypominały moje. Tyr zawsze powtarza, że wyglądamy jak siostry, a reszta ekipy się z nim zgadza.
Dziewczyna kiwa głową i prowadzi mnie na korytarz, a następnie wskazuje kamerkę, którą rzuciła w miejsce, gdzie łączą się ze sobą dwa korytarze.
- Doskonałe miejsce - chwalę ją, na co Indira się uśmiecha.
Pokazuje mi jeszcze pozostałe trzy kamerki, które znajdują się w świetnym miejscu.
- Dobra robota. Z każdą misją radzisz sobie coraz lepiej - komplementuje jej pracę, po czym przeglądam widoki z kamerek. - Zobaczmy czy, aby na pewno są w dobrych miejscach.
Sprawdzam każdą kamerkę po kolei, upewniając się, czy widać z nich każde pomieszczenie tego piętra.
- Tak jak myślałam, są w idealnych miejscach - wyłączam sprzęt i uśmiecham się do dziewczyny. - Ile ich masz jeszcze ?
- Trzy - odpowiada mi prawie natychmiast.
- Bardzo dobrze. Chodź teraz ze mną na dół - mówię do dziewczyny, a następnie kieruję się w stronę schodów.
Schodzimy w milczeniu, ale kiedy jesteśmy już na dole mówię do niej:
- Załóż kamerki tak, abyś miała podgląd do jak największej ilości pomieszczeń. Dużo pokoi i tak zostanie bez podglądu, dlatego, że nie jest nam aż tyle potrzebne, ale też dlatego, że nie mamy więcej kamerek.
Indira kiwa głową i przystępuje do rozmieszczania kamerek, a ja jej się bacznie przyglądam.
Na początku trochę się błąka po tym cholernym labiryncie, ale po chwili odnajduje się w nim. Kilka razy zmienia położenie kamerek, a kiedy wszystkie są przez nią rozłożone, nakazuję jej sprawdzić z nich widok.
Dziewczyna po chwili odrywa się od małego ekraniku i mówi z uśmiechem na ustach:
- Są rozmieszczone w dobrych miejscach.
Odpowiadam jej kiwnięciem głowy, po czym idę w stronę schodów prowadzących na piętro.
- Nie sprawdzisz ? - pyta się ze zdziwieniem w głosie.
Zatrzymuję się w pół kroku i odwracam się do niej przodem i odpowiadam:
- Jeśli ktoś zginie, bo nie zauważy przez twoje kamerki wroga, to Ty będziesz winna.
Dziewczyna blednie na moje słowa, a ja pospiesznie dodaje:
- Żartowałam - uśmiecham się promiennie do bladej jak kreda dziewczyny. - To moim obowiązkiem jest pilnowanie czy wasz sprzęt jest dobrze umieszczony. A poza tym widzę, że kamerki są w dobrym miejscu, dlatego ich nie sprawdzam.
Dziewczyna się trochę uspokaja, a następnie ruszamy razem na górę.
Na piętrze od razu zaczepia nas uśmiechnięty od ucha do ucha Hector:
- I jak ? Sprawdzian zdany na sześć ?
- Chyba chciałeś powiedzieć na sześć z plusem - poprawiam go uśmiechając się.
- Uważaj, bo niedługo Cię zastąpi - zażartował chłopak.
- A co ? Już masz mnie dość ? - próbuję udawać urażoną, ale mi to nie wychodzi, bo prawie natychmiast wybucham śmiechem.
- Nie, no coś Ty ! Każdy chciałby mieć taką szefową jak Ty ! - odpowiada ledwo powstrzymując się od śmiechu.
Uderzam go lekko pięścią w ramię, po czym udaję się do pokoju sprawdzić czy Sean dobrze wykonał moje polecenie.
Kiedy wchodzę do pokoju, ściany są już zabezpieczone, płachty rozłożone na oknach, druty kolczaste rozłożone w przejściu do kolejnego pomieszczenia, a zakłócacze stoją pod oknami. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do ich pracy. I tak powinna wyglądać praca grupowa.
- Teraz jest okey - mówię, widząc, że druty porażające są w odpowiednim miejscu. - Masz jeszcze chociaż 2 sztuki ?
- A mam - odpowiada przyglądając mi się badawczo.
- Okey, idę poszukać kogoś kto ma rozstawianą tarczę ... - mówię szybko i pospiesznie szukam chłopaków. Wchodzę do pomieszczenia obok, w którym są Hector i Zayn.
- Ma może któryś z Was rozstawianą tarczę ? - zwracam się do nich.
- Ja mam - odzywa się Zayn, spoglądając na mnie. - A co ? Potrzebna Ci ?
- Gdyby mi nie była potrzebna, to bym chyba o nią nie pytała, co nie ?
Nie czekając na jego głupią odpowiedź, wychodzę z pokoju i wołam Sean'a, który w mgnieniu oka jest już przy mnie.
- Rusz swój tyłek Zayn. Idziemy zabezpieczyć dół ...
***
- Dobrze zrobione - chwalę chłopaków, widząc końcowy efekt ich roboty.
- Okey, idźcie na górę znaleźć sobie jakieś dobre miejscówki, a ja idę na wieże z Celeste - mówię pospiesznie i kieruje się w stronę wyjścia z budynku, uważnie sprawdzając, czy nie nadzieje się na własne pułapki. W drodze na wieże spotykam Celeste, która na mój widok informuje mnie, że z tego miejsca jest kiepski widok i musimy znaleźć sobie inne miejsce.
Przeglądając każde pomieszczenia po kolei, ostatecznie wybieramy pokój z najlepszym widokiem, pod którym jest główne wejście do budynku.
- Masz może komórkę nitro ? - zwracam się do Celeste. - Chciałabym mieć widok na główne wejście na dole.
Moja asystentka wędruje wzrokiem na miejsce, gdzie miałby znajdować się otwór i po chwili odpowiada:
- Komórki nitro nie mam, ale zamiast tego mam to.
Wyjmuje swoje cudeńko, a następnie zakłada na nią pocisk wyważający.
- Lepiej się odsuń, jeśli nie chcesz, żeby to była twoja ostatnia misja - powiedziała celując w drewnianą podłogę.
Staję obok niej i zatykam uszy, kiedy pocisk styka się z drewnianą powierzchnią. Celeste w ostatniej chwili zasłania nasze twarze swoim plecakiem. Sekundę później słyszę tylko donośny wybuch. Dziewczyna odsłania nasze twarze, zadowolona z roboty jej pocisku krzyczy:
- Voila !
W tej chwili do pokoju wpada z bronią w rękach przestraszony Tyr wrzeszcząc:
- Co się dzieje ?!
Odsłaniam uszy i odpowiadam mu spokojnie:
- Przygotowujemy się, a co mamy robić ?
- A nie możecie robić tego ciszej ? Nie strasząc przy tym nikogo ?
- Postaramy się - ucina Celeste. - A teraz idź, bo jeszcze trochę ścian mamy do wyważenia.
Tyr patrzy na Celeste morderczym spojrzeniem, a ona zdaje się tego w ogóle nie dostrzegać. Wychodzi po chwili, a my wyważamy z hukiem ścianę, do którego nie ma przejścia z tego pokoju. Tym razem nikt nie przybiegł, zwrócić nam uwagę.
Po skończonej robocie, kładę się na plecaku w rogu pokoju. Sprawdzam godzinę. Wyświetlacz mojego zegarka pokazuje 23:47.
- Idę jeszcze raz sprawdzić czy dół jest cały zabezpieczony - rzucam tylko do zaglądającej przez okno Celeste i ruszam na parter.
Sprawdzam dokładnie każde z pomieszczeń. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Od tego przecież zależy życie mojej ekipy. Nie chce pamiętać ich ciał skąpanych w świeżej krwi, które będą prześladować mnie w snach.
Rozmieszczam jeszcze kilka swoich pułapek i zamierzam iść już na górę, gdy słyszę jakieś ciche szuranie.
Automatycznie wyjmuje swój nóż i cichym krokiem zakradam się w stronę dochodzącego dźwięku. Kiedy szuranie ucicha, zatrzymuję się. Zamieniam nóż na pistolet i czekam. Chłód metalu zaczyna powoli oziębiać moją rękę. Oblizuje szybko zaschnięte wargi. Gdy szuranie jest coraz głośniejsze, zaciskam mocniej swój pistolet. Moje serce mimowolnie zaczyna szybciej bić. Wymierzam go w wejście, z którego rozlegają się coraz bardziej słyszalne kroki. Doskonale wiem, że są niepewne. Niespodziewanie z ciemnego pokoju wyłania się niska postać. Mam już strzelić, ale wtedy dostrzegam, że przede mną stoi tylko mała przestraszona dziewczynka. Opuszczam broń i dopiero wtedy dostrzegam jej oczy ... Została oślepiona.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro