Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3-Prawdziwy potwór(18+)

|NightMare pov.|

Zacząłem się powoli budzić...Jeszcze zbytnio niczego nie ogarniając,pół-sennie usiadłem.Otworzyłem oko...Ujzałem kraty...Zaraz kraty!?
Nagle wszystko mi się zaczęło przypominać...Czytałem książke...Cross był za mną i włożył mi jakąś hustkę do ust...Cross...On mnie porwał...?

Ale po co?!A no tak,to akurad łatwe,po co?Bo ciągle odrzucałem jego zaloty...Ale żeby posunąć się do czegoś takiego!?Co za psychol.
Ale w sumie to też moja wina że znalazłem się w takiej sytuacji...Byłem zbyt pewny siebie...Zbyt pewny że jakikolwiek z moich "ludzi" mógłby się posunąć to takiej rzeczy...

Co by tu teraz zrobić?Jestem przykuty do framugi łóżka kajdankami z futerkiem,w stroju służki z wytworzonymi Ecto-Body...Zaraz w czym?!
(Nie)Rozumiem że włożył na mnie strój służki,ale jak kurwa wygenerował mi Ecto-Body...I to kobiece...
Spróbowałem je sobie zniknąć,ale nie udało mi się...Ale kurwa jak!Donbra,Night,nie wnikaj teraz w to,tylko jakoś się z tąd wydostań!

Szarpnąłem mocno "ręcami",aby jakoś wyrwać kajdanki z framugi,ale się nie udało.Drugi raz też się nie udał...Trzeci też i czwarty...

Spróbowałem ruszyć mackami,ale mi się nie udało.Zacząłem się ostro rzucać po całym łóżku ze złości...Też nie udało mi się w taki sposób uwolnić.
No to jestem w dupie.

Nagle drzwi się otworzyły,a w nich stał Cross że zwyciężkim uśmiechem.Wszedł do celi,po czym zamknął drzwi na klucz,a klucz gdzieś schował(Niestety,nie zauważyłem gdzie...Szkoda...Taka informacja mogłaby mi się przydać)

-Witaj Senpai,mam nadzieje że dobrze ci się spało.-Powiedział podchodząc do mnie.
-Cross,po piersze:Masz mnie wypuśić!A po drugie,ile ja ci to razy mówiłem żebyś nie nazywał mnie "Senpaiem".-Zaśmiał się szydersko.

-Oj,Nighty,Nighty,napradę sządzisz że gdy tylko powiesz abym cię wypuścił to tak zrobie?-Zapytał,spoglodając na mnie pożądliwym wzrokiem.

-Emm...No...Po prostu bądź świadom tego że jak się stąd uwolnie,to mnie popamiętasz...Więc lepiej będzie dla ciebie jak mnie teraz wypuścisz a ja udam że taka sytuacja nie miała miejsca.-Przez chwile patrzył się na mnie dziwnym wzrokiem,po czym zaczął głośno się śmiać,a w jego oczodołach pojawiły łzy...Co on do cholery widzi w tym zabawnego?

-Eh,Senapi...-Zaczął mówić wycierając łzy.-Ty mi tu lepiej nie gróź...Nie w takim stanie,jesteś przykuty kajdankami do łóżka,co mi niby zrobisz?-Zapytał z nutką kpiny w głosie.Ma racje...W takim stanie mu nic nie zrobie...Ale jak tylko się uwolnie to mnie popamięta!

-Eh,koniec już tych rozmów,zmieniaj forme,bo chce zobaczyć jak naprawdę wyglądasz.-Z kąd on o tym wie?!Ja nikomu tego nie mówiłem...Dream wiedział tylko o moje dawnej formie,ale nie wie że nadal mogę w niej być...Sam nawet na początku o tym nie wiedziałem...

-Nie wiem o czy mówisz...-Udałem że nie wiem o co mu chodzi.

-Dobrawdy...?-Obrzucił mnie złośliwym wzrokiem.-Czytałem twój notatnik,jak dobrze pamiętam to było w nim napise jakoś tak "Po walcze sam na sam że Star Sansess udałem się wykończony do swojej bazy.Gdy byłem w środku swojego pokoju stało się coś dziwnego...Moja maź zaczęła ze mnie spywałać,ukazującz moją prawdziwą forme,byłem wtedy tak mocno wystraszony...Że ktoś mnie zobaczy...Ale po zregenorowaniu sił znów byłem w swojej mocniejszej formie.Po kilku tygodniach nauczyłem się już to kontrolować".-Byłem tym zszkokowany...Ale i mocno wkurwiony tym że grzebał w moich rzeczach.

-Jak...Jak śmiałeś grzebać w moich rzecach?!

-Normalnie.-Uśmiechnął się głupio,po czym dodał.-Zmieniaj ją.

-Nigdy.-Powiedziałem stanowczo,a on...On...Mnie spolickował...To naprawdę bolało...

-Widzisz,co przez ciebie musiałem zrobić?Musiałem cię uderzyć!Więc lepiej dla swojego własnego dobra zmień forme,albo to powtórze!

-Nie.-Znów dostałem,chciał mnie jeszcze raz spolickować,ale przerwałem krzycącz.-Dobra,już ją zmienie.-I po chwili maź zaczęła że mnie spływać i byłem w swojej małej,słabej,bezbronnej formie...
Cross wlepiał we mnie pożądliwy wzrok.Po chwili z jego "nosa" zaczęła spływać strużka krwi...

-Kuźwa jaki ty jesteś słodiutki i malutki!-Krzyknął wycierając krew z nosa...Kiedy tak się naniego patrze że swojej normalej formy...To on jest na serio wysoki...Owiele większy odemnie...Na oko jestem chyba od niego mniejszy o trzy głowy...

-Oj,Senapi nie wiedziałem że tak szybko mnie do tego dobrowadzisz~.-Powiedział uwodzicielskim głosem.Nie wiedziałem zbytnio oco mu chodziło...Ale po chwili zrozumiałem...Przez jego spodnie prześwitywało fioletowe światełko...Ściągnął spodnie wraz z bokserkami,uwalniając swojego potrzebujące pomocy członka.Podszedł do mnie,po czym przewrócił mnie z pozycji siedzączej na leżącą,a sam kucnąłem nademną,co spowodowało że jego penis był na mojej twarzy.

-Ssij.-Rozkazał,na co ja odpowiedziałem-Nie ma mowy.

-Doprawdy?

-Tak...-Gdy to mówiłem,korzystając z tego że mam otwarte usta,wszadził mi go do gępy.

-Ssij.-Po moim trupie!Mam swój honor i tego nie zrobie!Zamiast ssać jego członka,zaczisnąłem na nim zęby.

-Uh...Przestań-Jęknął z bólu Cross,a po chwil,również z bólu,krzyknął gdyż ugryzłem jego koleżke.GWAŁTownie zeskoczył z łóżka przeklinając pod nosem.
Po chwili spojrzał się na mnie nienawistym wzrokiem,po czym podszedł do mnie i znów z polickował,tym razem mocniej...O wiele mocniej...Aż łzy mi poleciały...

Złapał mnie za policki,po czym wepchnął mi swojego członka do ust.Zaczął poruszać moją czaską w góre i dół sprawiając sobie przyjemność.Robił tak póki nie doszedł,chciałem to obrzydlistwo wypluć,ale uniemożliwił mi to dłonią zakrywając usta,zmuszony byłem połnąć...

Zdjął górną cześć swoich ubrań,po czym zaczął rozbierać i mnie,ruczałem się jak opętany,ale on mnie "uspokoił" znów policzkując.

Kiedy byłem już nagi,bez żadnego przygotowania mocno we mnie wszedł,na co krzyknąłem z bólu.Nie czekając na mnie zaczął się we mnie poruszać...To tak cholernie bolało...Zaczął gryść moje sutki oraz błądził ręką po moim ciele...Szczypał gdzie niegdzie...Głaskał...

Zacząłem krzyczeć żeby przestał...Błagałem żeby choć odrobine zwolnił...Zacząłem mu grozić że jak zaraz ze mnie nie wyjdzie to tego pożułuje...Ale on mnie ignorował...
Po kilku mocnych pchnięciach doszedł we mnie,a ja po nim.Wyszedł ze mnie.Z mojej pochwy prócz naszej spermy wylewała się również krew...Byłem cały zaśliniony i zapłakany.

Przekręcił mnie na brzuch,po czym znów we mnie wszedł...Poruszał się równie szybko co wszcześniej,ba!Nawet jeszcze szybciej.zaczął robić malinki na mojej szyji oraz pieścić moje piersi...Czułem lekką przyjemność...Ale i tak w więkości ból...Znów krzyczałem żeby przestał...Błagałem...On to ignorował...
Znów doszedł...Znów zmienił nasze pozycje...
I tak kilka razy...Ale mi było już to obojętne...Tylko cicho łkałem...

Po kilku...Godzinach...?Straciłem rachubę...Przestał,ubrał się i z zadowolonym uśmiechem wyszdł z celi zamykając mnie na klucz...

Zostawił mnie tak bez słowa nagiego,biezbronnego...Zgwałconego...Nie chciałem już żyć...Wszystko mnie bolało...Czułem się żałośnie...Po chwili zasnąłem...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
1117 słów...No i...Emmm...o///o..*Chowa się gdzieś,bo czuje lekki wstyd to tego co właśnie napisała xd;-;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro