12. Walka na Śmierć i Życie
Minęły dwa tygodnie od wesela w Konosze, w tym czasie Mei zamieszkała z Naruto w jego domu. Blondyn poznał żonę Obito, był również razem z Mei u przywódcy. Ten na początku się zdenerwował, kiedy zaczął rozmawiać o zmniejszeniu ilości misji na rzecz spotkań z Mei. Po kilku minutach uspokoił się i zgodził, ale zagroził, że jeśli skrzywdzi wnuczkę, to go zabije. Obecnie Naruto i Mei przenieśli się do gabinetu Hokage. Piąta od razu ich przytuliła z szerokim uśmiechem, po czym wskazała na krzesła, na których usiedli. Kobieta wyjęła sake i polała każdemu po kieliszku.
- Jak ci się powodzi Naruto? - zapytała Piąta.
- Dobrze, nie mam na co narzekać. Jestem szczęśliwy z Mei-chan, stałem się nie do pokonania. - odpowiedział Naruto z uśmiechem.
- A ja jestem szczęśliwa z tobą. - odezwała się szatynka i złapała blondyna za dłoń.
- Cieszy mnie, widząc cię szczęśliwego. - powiedziała. - Podejrzewam, że ciekawi cię kim byli twoi rodzice.
- Wiem wszystko od ponad 6 lat, więc nie przejmuj się tym. - odpowiedział z szerokim uśmiechem.
- Dobrze, a teraz idźcie odwiedzić resztę. - nakazała i żartobliwym gestem dłoni wyprosiła ich z gabinetu. Cała trójka zaśmiała się, kiedy goście kierowali się do drzwi, to wtedy przez nie, szybkim krokiem wszedł brunet z długimi włosami. Naruto poznał go i przyjął obronną pozycję.
- Naruto spokojnie. - blondynka podniosła lekko władczy głos. - Itachi nie jest już poszukiwany. Wszystko się wyjaśniło. - uspokoiła go, ale ten szybko odepchnął Mei i dobył katany. Nagle było można usłyszeć brzdęk metalu o metal. Dwie katany starły się ze sobą.
- Sasuke spokój. - warknął stanowczo i uważnie spojrzał w oczy bruneta, w którym jedno miało uruchomionego Rinnegana, ale ten różnił się od zwykłego, gdyż był biały, a środek przypominał Mangekyo Sharingana. - Chcę wiedzieć, o co tu chodzi. - powiedział stanowczo i spokojnie Naruto.
- Itachi zabił klan na rozkaz Trzeciego, starszyzny. On i Rada chciała uniknąć w ten sposób wojny domowej. - odezwała się Tsunade, zwracając uwagę bruneta i blondyna na siebie.
- I tak zabił naszych rodziców. - syknął - Zabije go. - powiedział Sasuke z przerażającą stanowczością.
- Sasuke! - Mędrzec podniósł głos - Sensei zakazał zabijać dla zemsty, jeśli tego chcesz go zabić... Musisz walczyć ze mną. - jego ton głosu zmienił się diametralnie. Teraz każdy słyszał radosne pomruki podekscytowania i wyzwania. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech determinacji.
- Niech i tak będzie. Bracia klanu Umarłych, walcząc ze sobą... Umierają razem albo tylko jeden przeżyje. - powiedział chłodno - Naruto dobrze było mieć cię za brata. - uśmiechnął się ciepło w jego stronę.
- Razem zginiemy. - odpowiedział mu. Skierował smutne oczy na szatynkę - Przepraszam Mei, ale takie zawsze było przeznaczenie braci z klanu Umarłych. - podszedł do niej i złożył na jej ustach ostatni pocałunek - Niech nikt się nie wtrąca do walki. - powiedział, po czym bracia przenieśli się do Doliny Końca. Po chwili Naruto odsłonił prawe oko, które było takie same, jak u Sasuke. Walka się rozpoczęła. Obaj dobyli katan i natarli na siebie. Echo rozniosło dźwięk zderzającego się metalu. Po którymś razie synchronizowanym ataku ostrza pękły. Nie minęła sekunda, a dzierżyli nie katany i atak się wznowił. Jako że obaj byli na tym samym poziomie, nie mogli się skrzywdzić. Po kolejnym z niszczeniu ostrzy przeszli do walki wręcz. W tym samym momencie zjawili się shinobi. Tsunade, Mei, Emi, Jiraiya, Kakashi, Obito i Itachi. Wszyscy obserwowali walkę braci, a raczej próbowali, bo ciosy były dla obserwatorów tylko smugami. Chłopcy poruszali się z nadzwyczajną prędkością. Wzrok innych był na nią za wolny. Nie nadążali.
- Skąd oni mają tyle siły!? - wykrzyknął zaskoczony Itachi.
- Byli na 3-letnim treningu w Górach Umarłych. - odezwał się Obito, który jedyny nadążał za wymianą ciosów. - Przedtem trenowali 3 lata ze mną i moim przyjacielem. Od rana do nocy przez 6 lat nie mieli dnia wolnego. Cały czas trening i misje. Są nie do pokonania.
- A oko Sasuke? - zapytała Mei, która z przerażeniem przyglądała się walce.
- Pierwszy raz widzę takie. - odpowiedział spokojnie Obito.
- Powstrzymajcie ich. Oni się zabiją! - wykrzyknęła przerażona Emi, która przybyła razem z Sasuke, jako niezapowiedziani goście.
- Nie widzisz ich szybkości. - oznajmił Uchiha - Nikt ich nie powstrzyma. Nawet my, cała piątka Kage, ANBU... Nikt Emi. - powiedział dobitnie. Siostry zalały się łzami i chwyciły się mocno za ręce.
- Chyba ich przeceniasz. - powiedział Itachi ponuro.
- W wieku 12 lat w sześć godzin przeszli Przepaść, zgubili ANBU. W wieku 15 lat weszli na Górę Umarłych. Przez 200 lat udało się to tylko 20 osobą, nie licząc tej dwójki. - warknął Obito. - Nawet Jiraiya-sama i Minato-sama nie zdołali tam wejść. - wskazał na Saninna.
- To prawda Itachi. Nie zdołaliśmy. - potwierdził zdecydowanie i stanowczo. Bruneta więcej się nie odezwał i nic innego nim nie zostało jak przyglądanie się walce. W tej chwili Naruto zrobił 4 klony. Dwa z nich ruszyły na Sasuke, a pozostałe ukryły się. Brunet bez problemu zniszczył klony. Po sekundzie blondyn zaatakował Uchihe Rasenganem. Burza przeleciał i wbił się w skałę. Sasuke użył Banshō Ten'in i przyciągnął przeciwnika do siebie. Gdy wróg był blisko, Sasuke użył Chidori, chcąc przebić Naruto, ale ten chwycił jego dłoń i użył nim. Uchiha przeleciał kilka metrów, po czym natychmiastowo wstał i ponownie ruszył na blondyna, pojawiając się za nim. Zaczęła się seria ciosów, w których Sasuke dzięki dłoni Naruto składał pieczęcie do Gokakyu no Jutsu, kiedy wielka kula ognia leciała w stronę blondyna, ten szybko uskoczył w bok i zadał potężne kopnięcie Uchihe. Brunet wpadł do wody. Kiedy Burza zaczął wstawać, wtedy Naruto znalazł się przy nim.
- Masz już dość? - zapytał go. Naruto lekko dyszał, tak samo, jak jego przeciwnik.
- Zaraz będzie po wszystkim. - odpowiedział - Zwłaszcza twoje życie się skończy. - szybko stworzył miecz Chidori i przebił nim blondyna na wskroś. Mędrzec nagle rozpłynął się w powietrzu. Po chwili Naruto użył Rasengana i uderzył w niego. Po raz kolejny Sasuke poleciał, ale zaraz ukazał się przed blondynem, którego parokrotnie skopał. Przy ostatnim uderzeniu Mędrzec zablokował cios i sam zadał go w brzuch. Nagle Sasuke wyrwał się i stworzył Susanoo, dzięki któremu zaatakował Naruto. Wróg nie był do tyłu i sam połączył swoją chakrę z chakrą lisa. Brunet, widząc że zablokowano atak, stworzył kombinację Susanoo z Amaterasu. Naruto szybko stworzył wielkiego złotą formę Kyuubiego. Obaj użyli całej mocy, aby stworzyć najlepsze formy swoich wojowników. Sasuke szybko piorunem zaatakował Naruto, trzymając mu głowę. Sasuke dobył katany i już chciał przeciąć głowę lisa, ale blondyn szybko mu to uniemożliwił, blokując ostrze ogonami. Dwoma rzucił Burzę do góry, tworzą Bijuudame. Zaatakował nią bruneta, który odpowiedział równie silnym atakiem Chidori. Po chwili obaj złapali się za gardła. W dłoniach eterycznych wojowników stworzyły się kolejno kula Chidori i Rasengan. Obie techniki uderzyły w siebie. Kilka sekund później ciała walczących zaczęły szybko spadać, kiedy uderzyli o ziemie w ich miejscu powstały dwa olbrzymie kratery. Siostry już chciały pobiec do ukochanych, ale zostały powstrzymane powstrzymane przez Obito i Itachiego. W tym czasie Naruto i Sasuke ledwo wyszli z kraterów i stanęli naprzeciwko siebie, po czym wznowili walkę wręcz. Przemęczeni, pokryci ranami i brudni od potu i kurzu Po kilkunastu minutach obaj usiedli na ziemi.
- Chwila przerwy. - odezwał się Sasuke, ledwie łapiąc oddech - Musimy stworzyć barierę, żeby do nas nie zbliżyli. - stwierdził.
- Zgadzam się z tobą. - blondyn kiwnął głową - Bariera zniknie, kiedy skończy się walka.
- To do dzieła. - oznajmił Uchiha i we dwójkę szybko i sprawnie postawili fioletową barierę, odgradzając od siebie obserwatorów. Po czym wznowili walkę. Minuty odpływały, a przeciwnicy ledwie utrzymywali się na nogach. Ich ciosy stawały się z minuty na minutę słabsze, ale w dalszym ciągu nie poddawali się. Nagle obaj padli na ziemię. Pierwszy wstał Sasuke i szybko znalazł się przy wrogu i podniósł go za szyję, po czym uderzył nim o ziemię. Naruto szybko wyprowadził kopnięcie, unikając kolejnego zderzenia ze skałą. Obaj stali naprzeciw siebie, po czym szybko znaleźli się przed sobą, ich identyczne ciosu trafiły w brzuch. Obaj padli z powrotem na ziemię. Nie poddawali się. Wiedzieli, że to już finał ostatkiem sił stworzyli swoje ulubione techniki. Uderzyli w siebie. Siła jutsu była tak potężna, że obaj stracili połowę ręki. Naruto lewą Sasuke prawą.
- Trzeba zniszczyć barierę! - wykrzyknęła Tsunade - Nie dam umrzeć Naruto. Jestem jego chrzestna! - po czym zaczęła uderzać w barierę.
- A ja chrzestnym. - tak jak Senju, Jiraiya również postanowił niszczyć barierę. Po chwili dołączył Kakashi i reszta. Po chwili Obito i Itachi stworzyli Susanoo i starali się zburzyć osłonę braci. Jednak nic to nie dawało. Wszyscy byli sfrustrowani, wręcz wściekli ze swojej bezsilności, ale dla braci byli zbędni. Obaj walczyli dalej, mimo tak poważnych ran. Nie poddawali się. Nagle przyjrzeli się, jak obserwatorzy starają zniszczyć fioletową barierę.
- Musimy ja powiększyć. - odezwał się Sasuke.
- Racja. - zgodził się z nim - Nie chcę, aby Mei to widziała. - powiedział smutno Naruto.
- Ja też nie chcę, aby Emi to widziała. - oznajmił - Mogłeś się nie wtrącać. - warknął na niego.
- Sam wiesz, że bylem od zawsze za tym, żebyś nie zabił Itachiego. - powiedział zirytowany - Poza tym jesteśmy w klanie Umarłych. Ta walka to nasze przeznaczanie i obietnica.
- Prawda Naruto. Dziś się wszytko dopełni. - powiedział stanowczo i pewnie.
- Niech się tak stanie. - Sasuke mam tylko jedną prośbę. - Sasuke kiwnął głową, że wysłucha prośby. - Jeśli umrę, zaopiekuj się Mei. Proszę cię. - powiedział błagalnie.
- Przysięgam bracie. - powiedział, a w jego głośnie Naruto nie doszukał się kłamstwa, lecz czystą szczerość i pewność, że to wykona. - Ja proszę o to samo.
- Na pewno możesz na mnie liczyć, bracie. - przysiąg i obdarzył go szerokim uśmiechem. - Zakończmy to w końcu! - wykrzyknął i po kilku sekundach walka na śmierć i życie zaczęła się od nowa i zmierzała ku końcowi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro