Rozdział 21
Biegłam, przez tą wodę włosy przyklejały mi się do twarzy, pozostał mi do szkoły jeszcze mały kawałeczek trasy, nagle jednak poczułam jak lecę do przodu, poślizgnęłam się, upadłam na mokry chodnik. Zrozpaczona natychmiast wstałam, deszcz jakby na moment dał mi spokój, myślałam, że znajduję się po prostu pod drzewem, lecz gdy spojrzałam w górę ujrzałam granatową parasolkę w gwiazdki, ktoś trzymał ją nade mną.
Tą osobą okazał się być Kacper.
Jego brązowe włosy nie były przemoknięte w przeciwieństwie do moich.
Na szczęście miałam dziś na sobie spodnie, toteż nie nabawiłam się żadnego zadrapania, tylko trochę bolały mnie kolana.
— Nic ci nie jest? — chłopak przyglądał mi się swoimi piwnymi oczami.
— N-nie... — mruknęłam i wyjęłam nerwowo chustki z plecaka, aby wytrzeć ręce z brudu mokrego chodnika.
— Kiepska dziś pogoda... — spojrzał w górę i w tym momencie dało się słyszeć grzmot.
Drgnęłam, nienawidziłam burzy.
— Boisz się? — zapytał z takim niby chytrym uśmieszkiem.
— J-ja, no skądże. — palnęłam z sarkazmem.
— Chodźmy już. — powiedział i nie wiedzieć czemu, złapał moją dłoń. Rzuciłam mu zaskoczone spojrzenie. — Może teraz nie będziesz się już tak bać. — puścił mi oko.
Zaśmiałam się krótko i zaczęliśmy iść, a raczej biec pod jego parasolem w stronę szkoły.
Wtedy w moje myśli wdał się bardzo chętnie Nataniel. Nie wiem czemu, ale nie chciałam by widział mnie razem z Kacprem.
A zresztą... Po co ja się tym przejmuję, przecież nie jestem z nim w związku, mogę spokojnie rozmawiać z innymi chłopakami, zwłaszcza, że... jest z Klarą.
Więc ja też mogę być sobie z kimś innym.
Och, z zazdrości głupoty ci jakieś strzelają do głowy... — rozbrzmiał zażenowany głos podświadomości w mojej głowie.
Dobrze wiesz, że chciał twojego dobra. Gdyby miał Cię gdzieś już dawno by Cię zabił.
W końcu jest krwiożerczym potworem.
Gdyby rodzice się dowiedzieli pewnie wywieźli by Cię jak najdalej od niego...
Och, ale...
— Weronika? — z zamyślenia wyrwał mnie dźwięczny głos Kacpra. — Co ty, zakochałaś się czy co? — zarechotał.
— Co, nie, ja nie!
Teraz obrzucił mnie podejrzliwyn spojrzeniem.
— N-nie!
No pięknie, gratuluję, powinnaś normalnie otrzymać Oskara za umiejętność w kłamaniu.
Super...
— Mhm, kto jest tym szczęściarzem? — zainteresował się.
A co cię to obchodzi?
Coś nie masz humorku... — zauważyła podświadomość w mojej głowie.
Do bramy oddzielającej teren szkolny zostało jeszcze kilka metrów, toteż pomyślałam, że będę mu dawać bezsensowne, nie szczegółowe odpowiedzi po dłuższej chwili, aby nie zdążył się zbyt dużo dowiedzieć.
— Ymm... — niby się zamyśliłam. — Czekaj, nikt!
— Taa.— zaśmiał się i szturchnął mnie lekko w bok. — No to będę go miał na oku. — wyszczerzył się dziwnie.
— A... a cóż to oznacza? Co mam przez to rozumieć?
— Tajemnica. — odparł.
— Ech.
Staliśmy już przed wejściem do szkoły, Kacper złożył swoją parasolkę, już miałam otworzyć drzwi, kiedy chłopak raptownie mnie wyprzedził. Złapał za klamkę, mówiąc z uśmiechem żartobliwie:
— Panie przodem.
Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam do środka. Podeszłam do swojej zielonej szafki, by zmienić obuwie. Kacper zrobił to samo.
Kiedy już schowałam podwórkowe obuwie do szafki i podniosłam głowę, napotkałam błyszczące, piękne, żywo niebieskie tęczówki. Już wiedziałam do kogo należą. Nawet wcześniej go nie zauważyłam, może dopiero podszedł. Moje serce ożywiło się, przeszło przeze mnie coś dziwnego.
— Cz-cześć? — mruknęłam bardzo nieśmiało do chłopaka.
— Hej. — odpowiedział beznamiętnie i podniósł swój kluczyk z podłogi.
Zabrzęczał mu w dłoni, nie spuszczałam z niego wzroku, nie mogłam, nie potrafiłam, to było niemalże jak zaklęcie, nie byłam w stanie patrzeć w tej chwili gdzie indziej jak nie na niego.
On też patrzył mi centralnie w oczy.
— Jesteś z Klarą? — nie wiem dlaczego, ale coś w środku mnie kazało o to zapytać, co w sumie zabrzmiało trochę głupio, tak jakbym była zazdrosna i tylko na tym się skupiała...
To pytanie wręcz samoistnie wypłynęło z moich ust.
Patrzył na mnie wciąż, dziwnie.
— Tak. — odparł ze smutkiem.
Nie odezwałam się już, założyłam na siebie plecak i usiadłam koło Oliwii na ławeczce.
Chyba zachowujesz się trochę głupio, jeszcze pomyśli, że jesteś o coś zła.
O co Ci chodzi?
Przecież on chciał dla Ciebie dobrze.
Co ty, myślałaś, że będziesz z wampirem?
Zachowujesz się trochę tak jakby był czegoś winien. A przynajmniej w ten sposób myślisz.
Racja...
Nie chcę by było mu przykro.
Zostało jeszcze kilka minut do dzwonka, w ten czas pogawędziłam chwilę z przyjaciółką, która ostatnio zajęta jest bardzo romansami z Darkiem.
* * *
Rozpoczęła się lekcja polskiego, ukradkiem spojrzałam na Nataniela, wtedy nasze spojrzenia spotkały się, natychmiast zaś odwróciłam wzrok.
Jakoś tak bałam się dziś patrzeć mu w oczy. Tylko przed czym był ten strach?
Przed tym, że pomyśli, iż jestem w nim zakochana, mimo że pozwoliłam mu być z Klarą?
No bo jak inaczej to wytłumaczyć?
To znaczy... Nie chciałam, ale...
Faktycznie, skoro ta dziewczyna groziła mu, że mnie zabije, musi mieć nienormalną obsesję na jego punkcie, ale i jak niebezpieczna może się okazać...
Chyba rzeczywiście muszę wybić sobie Nataniela z głowy, to zapewne tylko lekkie zauroczenie, bo przebywał ze mną ostatnio trochę więcej. No i... uratował mnie.
Stop. Muszę pozbyć się czym prędzej myśli o nim. Raz dwa.
Bowiem nic z tego nie będzie, może Klara rzeczywiście bardziej do niego pasuje, w końcu pochodzi z jego rodu...
Uch, ale no... muszę przyznać, że zdołałam go w tym krótkim czasie ładnie polubić.
Tęsknię za nim... Mam ochotę powtórnie wymienić z nim spojrzenia, pooglądać raz jeszcze śliczne, niezwykłe niebieskie tęczówki, pogadać z nim, posłuchać jego głosu, poprzytulać...
— Weraa? — z głębokiego zamyślenia wyrwał mnie szept mojej przyjaciółki, siedzącej ze mną w ławce, szturchnęła mnie lekko w bok. — Widzę, że też zakochana. — zachichotała.
— Co, co?! Nie!
Wtedy poczułam na sobie niezadowolony wzrok nauczycielki, zarumieniłam się delikatnie ze wstydu.
Popatrzyłam na nią niewinnie i przepraszająco.
W końcu zaczęła kontynuować dany temat.
Odetchnęłam, oparłam głowę na wnętrzach dłoni i postanowiłam już dalej słuchać pani od polskiego.
— Wybacz. — szepnęła przyjaciółka, a chwilę potem zadzwonił dzwonek informujący nas o końcu lekcji.
Wszyscy pospiesznie spakowali się i zaraz potem klasa całkowicie opustoszała.
Na przerwie Oliwia znów odeszła ode mnie, bo wołał ją do siebie Darek. Nic do niego nie mam, no ale trochę to było nieeleganckie, nie pomyśli, że może ja też bym chciała czasem pogadać z Oliwką? Powoli zaczyna mnie on wnerwiać, gdyż ciągle zabiera mi przyjaciółkę...
Patrzyłam teraz w stronę miziających się Oliwii i Darka. Mierzyłam chłopaka nieufnym wzrokiem.
On zupełnie się do mnie nie odzywa, mimo że to ja jestem najlepszą przyjaciółką Oliwii. Tak jakby nawet mu mnie nie przedstawiła. Zaczynam mieć już obawy co do tego czy powoli nie tracę przyjaciółki... Nasza przyjaźń, nasza więź jest ostatnio trochę zaniedbana.
Nagle poczułam jak ktoś dosiada się do mnie z boku. Tą osobą był nie kto inny jak Kacper. Gdy przyjrzałam mu się, uśmiechnął się do mnie zalotnie.
— Co tam? — odezwał się i skierował wzrok na moją twarz.
— W porządku... — odparłam zupełnie bez namysłu. — A u ciebie?
— Chyba jestem zakochany, wiesz? — wypowiedział się.
Poczułam jak ściska mnie żołądku, jak łapie mnie lekki stres. To mogłam być przecież ja.
Chociaż nie wiadomo...
— Taak? — zachichotałam krótko.
— Noo, ta osoba już wcześniej mi się spodobała... Tylko wcześniej rozmawiała bardziej z Natanielem.
Spaliłam buraka, wzięłam głęboki wdech, zrobiło mi się gorąco. Już chyba wiedziałam o kim mówi...
Zaśmiałam się bardzo nerwowo, cała się spięłam.
— Powiedz... co lubisz robić w wolnym czasie? — zadał pytanie.
— Jaa... — zastanowiłam się przez chwilę. — lubię czytać książki, w lato lubię też pływać... Umiem jeździć na rolkach. Ale podczas roku szkolnego raczej mam mało czasu na to.
Odpowiedział mi ładnym uśmiechem, czym trochę mnie onieśmielił. Jego piwne tęczówki wciąż przyglądały się mi całej, od stóp do głów.
A ja siedziałam dosyć sztywno, wpatrzona zawzięcie w jeden punkt.
_____________________________________________
_________________________________________
Jeśli się podobało powiadom mnie gwiazdką lub komentarzem.
Dzisiaj chyba polecimy z dwoma rozdziałami i zaraz wstawię next, bo w sumie już gotowy, tylko przydadzą mu się niewielkie poprawki ;))
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro