Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 20

Potrzebowałyśmy wsparcia, bo same nie damy sobie rady. Tak więc postanowiłyśmy zagłębić w tą całą sprawę nowe osoby. Padło oczywiście na Belle, Olivie i Sofie, bo to im ufałyśmy najbardziej i wiedziałyśmy, że nas wsłuchają i nam uwierzą. Nie było ciężko poprosić je o spotkanie w bibliotece, chętnie się na nie zgodziły. Kiedy już się wszystkie tam zgromadziłyśmy, zabrałyśmy je do tajemniczego pokoju, ale wcześniej przysięgły, że nikomu nie pisną o nim ani słowa. Tak samo jak my kiedy tylko dowiedziały się o jego istnieniu były oczarowane i oniemiałe, pokój koniec końców robił piorunujące wrażenie, choć lekko zaniepokoił je fakt, że jest tu tyle akcesoriów czarnej magii. Chwilę nam zajęło zanim opanowały swoje podekscytowanie po zobaczeniu tego miejsca i przekonanie ich, że nie korzystamy rutynowo z zasobów zakazanej magii.

Potem w końcu mogliśmy przejść do spraw dla której je tu zebrałyśmy. Nie powiedziałyśmy im wszystkiego co wiedziałyśmy i przeżyłyśmy, sprawę z Amanda pominęłyśmy całkowicie, te informacje nie były teraz istotne, a im mniej osób wiedziało o tym, tym lepiej. Wyjawiłyśmy im tylko to co się tyczyło NieCaterine, wiedźm i tego, że dyrektor nam nie wierzy. Podczas opowiadania, jedna przez drugą wtrącałyśmy przeróżne informacje i dużo czasu zajęło zanim doszłyśmy do końca. Kiedy skończyłyśmy, w pokoju zapanowała cisza, a dziewczyny wygadały jakby właśnie powiedziałyśmy im, że nadchodzi koniec świata. A może to tak właśnie to wszystko wyglądało? Były oniemiałe i zszokowane i nie chciały na początku w to wierzyć, ale w końcu się podały i zaakceptowały naszą teorie, choć nie obyło się bez sprzeciwów.

- Potrzebny nam jest dobry i skuteczny plan działania – powiedziała Bella. - Trudne zadnie przed nami, potrzebne nam jest więcej informacji, by cokolwiek zdziałać.

- Ale ich nie mamy i tu jest problem, wszystko to są nasze domysły i teorie, skąd mamy wiedzieć, kiedy i czy w ogóle wiedźmy zakatują? - mówię hipotetycznie.

- Potrzebny nam informator. Ktoś kto wszystko widzi, słyszy i wie.... - wtrąciła Sofia. - Ale ten ktoś kto nie rzuca się w oczy, jest dla innych niezauważalny, ale jednocześnie ma dostęp do nietypowych informacji.

- Znamy kogoś takiego? - pyta znów Bella.

Nastaje chwila ciszy podasz której wszystkie intensywnie myślimy. Nagle przychodzi mi ktoś do głowy i moją twarz rozjaśnia uśmiech.

- Chyba jednak znamy kogoś kto może nam pomóc...

Dziewczyny rzucają mi pytające spojrzenia, ale nie odpowiadam na ich pytania tylko zrywam się z miejsca i każe im iść za mną.

Wychodzimy z biblioteki i przemierzamy szkolne korytarze. Zamek jest olbrzymi, a my zmierzamy do rzadko używanych korytarzy. Atmosfera gęstnieje, kiedy zapuszczamy się na nieznane tereny, ale ja wiem gdzie idę, bo już tu kiedyś byłam. Widzę, że dziewczyny są podenerwowane. Oświetlenie jest tu znacznie słabsze, nie ma tu już innych uczniów, a korytarz wydaje się zapomniany i pełne pajęczyn oraz temperatura tu odczuwalnie spadła.

Rozglądam się uważnie, szukając rozpoznawalnego dla mnie symbolu. Jest! Jedna z lamp, jest popsuta i miga, raz się gasząc, a za chwilę znów się zapalając. Tak jak podejrzewam, nikt jej jeszcze nie naprawił. To właśnie pod tą lampą spotkałam ją za pierwszym razem. Mam wrażenie, że ona wie wszystko o wszystkich w tej szkole i zawsze pojawia się z znienacka jakby cię śledziła i ciągle była w pobliżu. Pomogła mi już dwa razy, więc myślę, że pomoże i tym razem. Nie wiem dokładnie gdzie ona przebywa, zawsze jest taka tajemnicza i mroczna, nic nie zdradza na swój temat, więc pomyślałam, że w miejscu kiedy już ją kiedyś spotkałam będzie największe prawdopodobieństwo spotkania jej ponownie.

Zatrzymuje nasz korowód i przez chwilę stoimy w ciszy, a nad nami miga lampa złowieszczym światłem. Słysze jak Olivia się wzdrygnęła.

- Powiesz nam w końcu po co tu przyszłyśmy? - pyta niespokojnie Bella.

- Zaraz się wszystko wyjaśni – mówię, a potem głośnym głosem wołam – Rebecca! Potrzebna nam twoja pomoc!

Przez chwilę nic się nie dzieje i stoimy w ciszy, pośrodku pełnego zgrozy korytarza. Kiedy już myślę, że to wszystko jednak nie zadziała, słyszymy jakiś szmer. Nasilał się on z każdą chwilą, a potem było słychać kroki. Dziewczyny automatycznie zbiły się w ciaśniejsza grupkę, lekko przerażone. Potem widać w cieniu migającej lampy jakąś sylwetkę, która zmierzała w naszym kierunku. Postać była nieco wyższa od nas. Nagle w tym momencie lampa nad nami gaśnie całkowicie, pogrążając nas w całkowitej ciemności. Słyszę krzyk strachu dziewczyn. Potem lampa zapala się z powrotem, ale w cieniu nie ma już żadnej sylwetki. Teraz stoi ona raptem dwa metry od nas w świetle lampy, w całej swojej okazałości i uśmiecha się do nas złowieszczo, swoim kocim uśmiechem.

- Felicja, dawno się nie widziałyśmy – mówi Rebecca przeciągając samogłoski.

Swoją postawą pokazuje, że czuję się w pełni komfortowo w tej sytuacji, w ciemnym i złowieszczym korytarzu. Stoi swobodnie i pewnie, świadoma swojej możliwej przewagi nad nami. Rysy jej twarzy przypominają bardzo kocie, nie wątpię, że wiele czasu spędza w mroku i dobrze widzi w ciemności. Jest ubrana w czarno-granatowe ubrania, mocno przylegające do jej ciała. Ma na sobie skórzane spodnie, wysokie, szpanerskie kozaki i bluzkę z długim rękawem, zapiętą na guziczki pod samą szyję. Tak samo jak ostatnio przy pasie ma przypiętą broń. Lecz tym razem jej falowane, czarne jak smoła włosy są rozpuszczone. Rebecca jest w ostatniej klasie, na frakcji bojowej, ale wszystkie zasady obowiązujące w szkole ma głęboko gdzieś, zawsze robi to co chcę, a konsekwencje jakoś ją omijają. Jest buntowniczką i chadza własnymi drogami, robiąc co jej się żywnie podoba, dlatego myślę, że nasza sprawa powinna ją zainteresować. Widzę, że mojej koleżanki podchodzą do niej bardzo nieufnie, choć przecież Madison i Anastazja już ją znają, ale nie ma co się dziwić, Rebecca sprawia, że lepiej z nią nie zadzierać.

- W jakiej sprawię do mnie przyszłyście? - pyta, patrząc na nas z góry.

Biorę głęboki wdech by pokonać niepewność i zawstydzenie jakie ona w mnie wzbudza i zaczynam mówić jej dokładnie to samo co przed chwilą w bibliotece usłyszały dziewczyny.

------------------------------------------
Dziś coś dłuższego, bo nie wiem kiedy będzie kolejna część

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro