Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 1

Stałam na szkolnym korytarzu. Szkolne życie toczyło się bez przeszkód, była akurat przerwa i uczniowie chodzili po korytarzu mijając mnie. Wydawało się, że wszystko jest w porządku, normalnie. Ale ja czułam jak moja magia buzuje, pod moją skóra co oznaczało, że jednak nie wszystko jest tak jak powinno. Od czasu pokonania Amandy minęły cztery miesiące, lecz ja dalej nie doszłam do porozumienia z jej magią, teraz już moją. Cały czas czułam jak przepływa przez mój organizm pragnąc się wydostać. Nie umiałam jej w pełni kontrolować, zwłaszcza kiedy odczuwałam duże emocje. Zawsze nie wiele brakowało, a bym narobiłam ogromnych szkód. Tak było i teraz, magia aż swędziała mnie pod skorą wyczuwając, że w mojej okolicy jest coś inaczej niż powinno być, próbowała się wydostać i móc robić co jej się żywnie podoba. Musiałam całą siła woli ją powstrzymywać. Czułam jak wrze w żyłach i aż zacisnęłam pięści by się nie wydostała, bo wiedziałam, że jak tylko to się stanie nie będę w stanie nad nią zapanować i kontrolować jej. Nawet na lekcjach bałam się jej używać by przez przypadek nie użyć jej za wiele i nie narobić szkód. Ona żyłam własnym życiem, a było jej tak dużo i była tak potężna, że nie umiałam przejąć nad nią kontroli.

- Dyrektor nie chcę nam nic powiedzieć. Tak jak dawniej próbuję trzymać nas na dystans i jak to mówi, chronić nas. Powinien już się nauczyć, że jesteśmy w stanie sobie same poradzić – zalał mnie potok słów Madison.

- Czyli niczego się nie dowiedziałyście? - pytam.

- Nie – mówi Anastazja .

Ruszamy w kierunku naszego pokoju w bibliotece. Powinnyśmy w sumie powiedzieć o tym pokoju dyrektorowi, w końcu było tam mnóstwo zaklęć z czarnej magi, która jest w szkole zabroniona, ale nie zrobiłyśmy tego. Po przejrzeniu zawartości biblioteczki odkryłyśmy kilka praktycznych zaklęć które nie miały nic wspólnego z zakazaną magią. Zrobiłyśmy tam, więc małe przemeblowanie. Po jednej stronie pomieszczenia ustawiłyśmy wszystkie księgi i gadżety zakazane, a po drugiej stronie całą resztę rzeczy których mogłyśmy spokojnie używać. Kule z Amandą schowałyśmy do szkatułki i zamknęłyśmy na cztery spusty. Tak więc biblioteczka dalej była naszym małym sekretem z którego dość często używałyśmy.

- Co teraz z tym wszystkim zrobimy? - dopytuje Anastazja.

- Może to tylko jakiś przypadek, jakieś niedomówienie? - mówi Madison, ale nie wygląda na przekonaną.

- Ludzie nie znikają tak po prostu, zawłaszcza, że dyrektor próbuję to zataić potwierdza, że to grubsza sprawa – myślę na głos.

- Może powinnyśmy wreszcie dać sobie spokój, nie możemy ciągle zajmować się takimi rzeczami i próbować rozwiązywać tajemnice bo w końcu przypłacimy to życiem. Przecież nie wiele brakło żebyśmy zginęły podczas starcia z Amandą – Madison jak zawsze nie może się powstrzymać od gadania.

Spojrzałyśmy na nią z Anastazją z po wątpieniem.

- A tak sobie po prostu gadam, nie słuchajcie mnie - kontynuuje Madison. - Przecież to oczywiste, że musimy się tym zająć. Chciałam tylko pobawić się w nasz głos rozsądku, ale od kiedy my niby słuchamy rozsądku? Odpowiedz jest prosta. Od nigdy.

Nie wykluczone, że Madison gadała dalej, lecz ja jej już nie słuchałam. Zaczęłam rozmyślać o tym co się ostatnio wydarzyło. Dwa tygodnie temu jedna z klas miała zajęcia w terenie, poza murami zamku. Z tego co mi się wydaje były to zajęcia z maskowania i wtapiania się w otoczenie, więc cała klasa rozproszyła się po dużym terenie. Ale kluczowe jest, że jedna z uczennic nie wróciła z zajęć. Była szarą myszką, nie wyróżniała się wśród innych i nie miała wielu przyjaciół, tak więc nikt nie zauważył kiedy nie stawiła się na zbiórkę powrotną do szkoły. Zauważyła to potem tylko jedna osoba, jej starsza kuzynka. To ona zgłosiła to do nauczyciela i dyrektora. Wysłano ekipę poszukiwawczą, ale dziewczyny nie znaleziono. Reszta uczniów z klasy myśli, że ta uciekła, a inni w szkole, że zrezygnowała z nauki. 

Lecz ja rozmawiałam z jej kuzynka Stephanie, to stąd tyle wiem, bo sprawa nie była nagłośniona, dyrektor o to zadbał i część osób nawet nie wie, że taki zdarzenie miało miejsc. Kuzynka mi powiedziała, że zaginiona dziewczyna nigdy by nie uciekła ze szkoły, kochała magię i chciała się o niej dowiedzieć jak najwięcej, chciała iść w ślady rodziców którzy byli magami i zajmowali się medycyną. Stąd nasze zainteresowanie, skoro nie uciekła to czemu nie wróciła z innymi do szkoły? Co się stało? Niestety wszystkie moje rozmyślania prowadziły mnie do jednego wniosku, skoro nie uciekła, nie znaleziono jej na przykład rannej, przez co nie wróciła o własnych siłach, oznacza to tylko jedno. Że ją porwano. Ale przez kogo? I dlaczego?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro