Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 11

Ostatnie kilka tygodni było naprawdę spokojne, biorąc pod uwagę wydarzenia dzisiejszego dnia. Znalezienie tajemniczego pokoju, zrozumienie, że nie muszę się zmieniać by być bohaterką, to było nic w porównaniu z tym co wydarzyło się dzisiaj. Ale po kolei. 

Odkąd znalazłam tajemniczy pokój w zapomnianym skrzydle biblioteki, mogłam się tam spokojnie zaszywać i odkrywać jego tajemnice. Były tam dziwne książki, różne mapy, zwoje, magiczne przedmioty i inne rzeczy na przykład jakieś klucze, świeczniki i mnóstwo dziwnych przedmiotów. Bez wątpienia był to kiedyś pokój jakiegoś czarodzieja lub czarodziejki która najwyraźniej już skończyła szkołę i zostawiła pokój samemu sobie. 

Rozglądając się po pomieszczeniu miałam nadzieję, że znajdę jakiś przedmiot który uspokoi mojego jednorożca, który dalej nie chciał stać spokojnie w stajni i potulnie jeździć na dworze. Cały czas był rozszalały i nerwowy. Kiedy przeglądałam księgi, znalazłam książkę która była bez wątpienia napisana przez jakiegoś filozofa, bo miła tytuł "Kim byliśmy kiedyś, a kim jesteśmy teraz?" I właśnie wtedy coś do mnie dotarło, z ogromną siła tak, że zabrakło mi tchu: ja tak naprawdę nie wiem kim byłam kiedyś. Zaczęłam się zastanawiać kim byli moi rodzice, skoro mam magiczne moce. Potem zdałam sobie najważniejsze pytanie w moim życiu: gdzie ja byłam zanim trafiłam do szkoły, co się ze mną działo? Nic nie pamiętam od czasu pobytu na łące w czasie mgły oprócz własnego imienia. Co było wcześniej?! Kim byłam?! I co się ze mną stało, że nic nie pamiętam? Pełna buzujących emocji, przerażenia, strachu i niepokoju pobiegłam do naszego pokoju. Na szczęście moje współlokatorki były w środku.

- Co się stało moja droga, jesteś cała czerwona na twarzy i ciężko dyszysz? Biegłaś? - spytała troskliwie Madison.

Wyjaśniłam mi pokrótce w czym rzecz i to co chwilę temu sobie uświadomiłam. Czułam się odrętwiała oraz roztrzepana i niespokojnie chodziłam po pokoju

- I nic nie pamiętasz? - dopytywała Anastazja.

- Nie - odpowiedziałam. - Totalnie nic, pustko w głowie. Tam gdzie powinny być wspomnienia jest jedna wielka dziura.

- Przecież to logicznie niemożliwe - Madison nie potrafiła w to uwierzyć. - To tak jakby ci się urwał film, jakby wcześniej cię nie było i...

- Nie gadaj takich bzdur - skarciła ją Anastazja. - Przecież dobrze wiesz, że musiała gdzieś wcześniej być, tylko gdzie? I czemu o ty nie pamięta?

Potem przez kilka chwil nikt się nie odzywał, gdyż nikt nie wiedział co z tym wszystkim zrobić. Nie była to komfortowa sytuacja.

- Myślę że trzeba zacząć od początku - powiedziała powoli Anastazja. - Od miejsca które pamiętasz jako ostanie.

- Czyli łąka podczas mgły - powiedziałam po chwili namysłu.

- A więc ruszajmy tam od razu! Mamy dzisiaj wolne popołudnie, więc nie będzie z tym żadnych problemów - powiedziała jak zawsze optymistycznie Madison.

I tak też zrobiłyśmy. Anastazja poszła po powiedzieć nauczycielom, że udajemy się poza teren szkoły, a my z Madison zajęłyśmy się przygotowaniami jednorożców do drogi. I teraz w końcu wiedziałam czemu mój wierzchowiec przez ostatni czas był taki niespokojny. Jednorożce potrafią wyczuć wcześniej, że coś się będzie działo i on wiedział że czeka go wyprawa o wiele wcześniej niż widziałam to ja. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro