4.
Przykładałam do brzucha i siniaków lód z zamrażarki , wiele razy syknełam z bólu.
Minęło dwadzieścia minut od uratowania mamy , tak szczeże nigdy nie sądziłam że się uda . Leżałam w pokoju na łóżku i wpatrywałam się w stojący kostur .
Dalej bym trwała w zamyśleniu gdybym nie usłyszała hałasu z zewnątrz , mimo bólu wyjrzałam za okno i nie wierząc własnym oczom ujrzałam jak mu było ? A tak Iron Man wylądował z moją mamą koło domu !.
Nie tracąc czasu wzięłam kostur który się świecił i włożyłam do skrzyni i znowu był pod łóżkiem , wybiegłam rzucając ściereczkę z lodem do zlewu . Otworzyłam szeroko drzwi a ta dwójka spojrzała na mnie , mama już stała na ziemi co mnie cieszyło.
- mamo ! - rzuciłam się w jej ramiona a ona mnie uścisnęła - widziałam wiadomości tak się bałam - czułam jak łzy zaczynają wzbierać mi się do oczu .
- już dobrze nic mi nie jest - popatrzyła na mnie i zamarła - matko co ci się stało ?
- em ...- no i co teraz - a to nic - zaśmiałam się nerwowo - bo chciałam ogarnąć piwnicę ale schodząc potknęłam się o schody i zleciałam .
- na szczęście nic ci nie jest - znowu mnie przytuliła.
- mogę też powiedzieć to samo o tobie - odrzekłam .
- Panu Panie Stark też dziękuje - powiedziała mama
- to nic takiego a tak przy okazji wystarczy Tony - znowu mrugną do mamy .
CO TEN GOŚCIU MA Z TYM OKIEM !?
- ja też chcę podziękować uratował Pan moją mamę dziękuje - uśmiechnęłam się on zrobił to samo .
- to ja może was zostawiam - pożegnał się i odleciał .
Odwróciłam się do mamy . Złapałam ją za ramię.
- chodźmy do domu - powiedziałam .
*******
Następnego dnia moje ciało protestowało do wstania ale jakoś się zwlokłam !
Ból który wczoraj czułam to nic w porównaniu do dzisiejszego , nie powiem ten doktorek nieźle mnie poturbował .
Z szafy wzięłam dużą szarą buzę by zakryć brzuch , wziełam jeszcze czarne leginsy . Włosy związałam w kucyka , wyjełam czystą bieliznę i weszłam pod prysznic w łazience , po umyciu się nałożyłam ubrania . Podeszłam do lustra które otworzyłam , za nim były małe dwie szafeczki na moje kosmetyki .
Nie za często się maluje ale jak trzeba to korzystam z nich , wyjełam podkład i gąbeczkę starałam się zatuszować siniaki na mojej szyi i twarzy .
Zrobiłam lekki prawie nie widoczny makijaż by odciagał wzrok od moich siniaków i opuchlizny , gdy skączyłam nie wyglądałam już jakby mnie tir przejchał .
Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni , tak jak wczoraj miałam zrobione śniadanie w postaci tostów które kocham .Tak kocham domowe jedzenie mojej mamy które jest najleprze na świecie , były jeszcze ciepłe więc musiała niedawno wyjsć .
Po skączonym śniadaniu zabrałam z pokoju plecak gdy chciałam wyjśc poczułam szturchnięcie na plecach , odwróciłam się zaskoczona i zobaczyłam unoszący się kostur który znowu wydawał dzwięki i jego jasne światełko szalało!
- uspokój się - powiedziałam lecz to nie pomogło - mam cię wziaść ze sobą?
Na te słowa zaczą obkrecać się na około .
- przykro mi nie mogę , jeśli ktoś cię zobaczy to wszystko się wyda !- powiedziałam - a z tego co wiem to zmniejszać się nie potrafisz więc zostajesz w domu ! - zagrodził mi drogę , wzięłam go do ręki i oparłam o ścianę - waruj !- powiedziałam stanowczo - zostań ! nie długo wrócę ! .
Po tym wyszłam zamykając drzwi na klucz , nie chciałam by mama tu weszła .Za pewne dostałaby zawału widząc latający i świecacy zarazem się kij .
Głeboko odetchnęłam gdy zakluczałam dom , szłam i modliłam się bym zachowywała się normalnie i bez nerwów !
Gdy weszłam do szkoły pokierowałem się do swojej szafki otwierając ją . Spojrzałam na plan lekcji który wisiał na drzwiach , na szczęscie nie miałam wf'u bo by było po mnie .
Miałam dzisiaj mało lekcji więc tym lepiej dla mnie ! Gdy zamykałam szafkę o mało nie dostałam zawału !
- MJ przestraszyłaś mnie ! - zlapałam się na klatkę piersiową .
- sorka - powiedziała - widziałaś wczorajsze wiadomości ? - spytała gdy kierowaliśmy się na fizykę .
- tak - powiedziałam nerwowo
- niezła akcja - wypowiedziała zadowolona .
- tak bardzo
- a tak po za tym co ci się stało z twarzą ?- spytała się zatrzymując na wprost mnie .
- em no wiesz ...
- hejka - powiedział Peter który stał za MJ z Nedem .
- hej - powiedziałysmy w tym samym czasie .
- co ci się stało z twarzą ?- spytał pulchny kolega .
- też się pytałam - wtrąciła się Michalle
- wczoraj spadłam że schodów do piwnicy - zaśmiałam się głupio drapiąc po głowie .
- jak?- spytał Ned .
- em to proste światło się nie zapaliło i było ciemno i jakoś nie zauważyłam jednego schodka i bam - zasmiałam się dystykulując rękami uderzając je o siebie.
*******
Na stołówce byłam zamyślona o ostatnich dniach i wydarzeniach jednak z rozmyśleń wyrwał mnie Peter .
- jak myślisz Stel?
- co?- zapytałam zaskoczona
- pytałam się czy poderzewacie kim była ta osoba - powiedziała brunetka .
- moim zdaniem po co się nad tym głowić?- powiedziałam obojętnie wzruszając ramionami- z tego co było w wiadomościach i filmiku więcej tej osoby nie ujrzymy , więc po co się wysiłać?- powiedziałam kończąc moją wypowieć wbijając widelec do mojej saładki .
Cała trójka popatrzyła na mnie
- no co?- spytałam się .
- jesteś inna niż reszta szkoły - powiedziała dziewczyna , ale się uśmiechnęła . Obaj chłopcy patrywali się w nią w szoku - coś czuję że się dogadamy - objeła moje ramię .
- nie wieżę - powiedział Ned - Pit uszczypinij mnie bo ja chyba śnie .
Zamrugałam parę razy jednak po chwili się zaśmiałam lekko .
- hej - odwróciliśmy głowy na dziewczęcy głos - my się chyba nie znamy jestem Liz - podała mi ręke , zrobiłam to samo .
- Stella - powiedziałam
- tak już wiem , jestem w samorządzie - oznajmiła. - słuchaj razem z samorządem chcemy zorganizować wycieczkę do Avengers Tower i potrzebujemy jak najwięcej podpisów by dyrekcja się zgodziła i obgadała tą sprawę z Tonym Starkiem .Może to nie będzie łatwe ale uważam że poznanie Avengersów i słynnych bohaterów czy ich histori lub doświadczeń będzie bardziej pouczające niż siedzie na lekcjach .
- wiesz też tak sądze i spoko podpiszę - powiedziałam
- super a wy? - spytała się mojej trójcy .
- ja też jestem za- powiedział Ned
- dla mnie obojętnie , mi wystarczy że wyrwę się z lekcji chociaż na jeden dzień - odparła i tak samo jak my podpisała.
Jednak Peter siedział tak jak kłoda i dalej gapił się na kolezankę , widziałam że się zacią oraz dobrze wiedziałam dla czego .
Żeby nie wyszedł na kompletnego dziwaka szturchnęłam go w ramię łokciem a ten się na na szczęscie ockną .
- a ty ?- spytała Parkera
- em jasne też się pisze - odpowiedział choć dałabym sobie ręke uciąć że nie wie na co się zgodził.
Gdy dziewczyna odeszła dalej tak jak się spodziewałam .
- to na co ja się zgodziłem?- spytał podenerwowany , MJ walnęła się ręką w czoło .
*******
Gdy po lekcjach weszłam do domu i pokoju prawie zawału nie dostałam , wszędzie był syf !
Spojrzałam na Kosmiczny kostur który latał sobie i miał torbę zawieszoną na sobie .
- coś ty zrobił?- spytałam zamykąc drzwi
On jedynie podleciał i się o mnie o mnie ocierał niczym kot lub zwierzę stęsknione za swoim właścicielem .
Westchnęłam , i dopiero przypomniałam sobie że miał torbę.
Wzięłam ją od niego i zobaczyłam że w środku jest kostium ojca , popatrzyłam na niego unosząc jedną brew wysoko .
- czy chcesz mi zakomunikować bym to nałożyła?- on jedynie znowu zaczą wydawać chyba radosne dźwięki - o nie nie ma mowy w czoraj to był jedynie fart a ja nie chcę tego powtarzać !
Odparłam a on zaczą tak jagby opadać zdołowany .
- ej przecież w Nowym Yorku jest wielu superbohaterów , są Avengersi i Spaidi itd. mogłabym wymieniać - zagryzłam wargę - nawet jeśli chciałabym to gdy moja matka by się dowiedziała byłabym uziemiona aż by moje własne dzieci mnie wypuściły.!
Usiadłam na łóżku i gładziłam kostium Star mena .
- ojciec zginą bo ratował miasto i świat - powiedziałam smutno - mimo że od zawsze podziwiałam Ligę sprawiedliwych to boje się o mamę - powiedziałam patrząc na kostur - tylko ja jej zostałam , jagby mnie straciła to by całkowicie popadła w rozpacz .
Siedziałam tak cicho aż do momętu gdy usłyszałam pukanie do drzwi , szybko się zerwałam a kostur schował się do skrzyni . Kostium schowałam pod łóżko a zdjęcie drużyny bohaterów także schowałam pod poduszkę .
- proszę- powiedziałam .
Gdy weszła widziałam jej oczy jak się wytrzeszczają na bałagan .
- co tu się stało?- spytała- czy w twoim pokoju przeszedł churagan ?
- no wiesz rano szukałam czegoś na lekcje i nie stety wszystko rozwaliłam ale spokojnie właśnie zamierzałam wszystko posprzatać.
- i dobrze - oplotła się rękami patrząc na mnie stanowczo - słuchaj dzisiaj mam słurzbową kolację więc nie będzie mnie do późna , zostawiłam ci pieniądze więc sobie coś zamówisz lub kupisz w sklepie .
- wporządku - odparłam
- jak wrócę ma być tu ogarnęte o i jeszcze nie idź do sklepu zbyt buźno bo na ulicach Nowego Yorku jest niebezpiecznie .
W tedy zobaczyłam że była ubrana w czerwoną obcisłą sukienkę do kolan , miała chlujnego koka i czarne szpilki do tego też czarną małą torebkę.
- skoro to tylko ,, biznesowa kolacja ,, to czemu się tak wystroiłaś?- założyłam ręce na klatkę piersiową .
- ponieważ będę w luksusowej restauracji a tam trzeba być ubranym elegancko .
- już dobrze dobrze tylko proszę uważaj na siebie - powiedziałam a ta dała mi całusa w czoło i poszła.
Kostur zalewitował w powietrzu gdy drzwi się zamknęły , popatrzyłam na niego .
- to zostaliśmy sami - powiedziałam do niego .
Mam nadzieję że zostawicie gwazdkę bo to mega motywuje , miłe są też komentarze . Miłego Weekendu .😎✨
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro