Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4.

Przykładałam do brzucha i siniaków lód z zamrażarki , wiele razy syknełam z bólu.
Minęło dwadzieścia minut od uratowania mamy , tak szczeże nigdy nie sądziłam że się uda . Leżałam w pokoju na łóżku i wpatrywałam się w stojący kostur .

Dalej bym trwała w zamyśleniu gdybym nie usłyszała hałasu z zewnątrz , mimo bólu wyjrzałam za okno i nie wierząc własnym oczom ujrzałam jak mu było ? A tak Iron Man wylądował z moją mamą koło domu !.

Nie tracąc czasu wzięłam kostur który się świecił i włożyłam do skrzyni i znowu był pod łóżkiem , wybiegłam rzucając ściereczkę z lodem do zlewu . Otworzyłam szeroko drzwi a ta dwójka spojrzała na mnie , mama już stała na ziemi co mnie cieszyło.

- mamo ! - rzuciłam się w jej ramiona a ona mnie uścisnęła - widziałam wiadomości tak się bałam - czułam jak łzy zaczynają wzbierać mi się do oczu .

- już dobrze nic mi nie jest - popatrzyła na mnie i zamarła - matko co ci się stało ?

- em ...- no i co teraz - a to nic - zaśmiałam się nerwowo - bo chciałam ogarnąć piwnicę ale schodząc potknęłam się o schody i zleciałam .

- na szczęście nic ci nie jest - znowu mnie przytuliła.

- mogę też powiedzieć to samo o tobie - odrzekłam .

- Panu Panie Stark też dziękuje - powiedziała mama

- to nic takiego a tak przy okazji wystarczy Tony - znowu mrugną do mamy .

CO TEN GOŚCIU MA Z TYM OKIEM !?

- ja też chcę podziękować uratował Pan moją mamę dziękuje - uśmiechnęłam się on zrobił to samo .

- to ja może was zostawiam - pożegnał się i odleciał .

Odwróciłam się do mamy . Złapałam ją za ramię.

- chodźmy do domu - powiedziałam .

*******
Następnego dnia moje ciało protestowało do wstania ale jakoś się zwlokłam !

Ból który wczoraj czułam to nic w porównaniu do dzisiejszego , nie powiem ten doktorek nieźle mnie poturbował .

Z szafy wzięłam dużą szarą buzę by zakryć brzuch , wziełam jeszcze czarne leginsy . Włosy związałam w kucyka , wyjełam czystą bieliznę i weszłam pod prysznic w łazience , po umyciu się nałożyłam ubrania . Podeszłam do lustra które otworzyłam , za nim były małe dwie szafeczki na moje kosmetyki .

Nie za często się maluje ale jak trzeba to korzystam z nich , wyjełam podkład i gąbeczkę starałam się zatuszować siniaki na mojej szyi i twarzy .

Zrobiłam lekki prawie nie widoczny makijaż by odciagał wzrok od moich siniaków i opuchlizny , gdy skączyłam nie wyglądałam już jakby mnie tir przejchał .
Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni , tak jak wczoraj miałam zrobione śniadanie w postaci tostów które kocham .Tak kocham domowe jedzenie mojej mamy które jest najleprze na świecie , były jeszcze ciepłe więc musiała niedawno wyjsć .

Po skączonym śniadaniu zabrałam z pokoju plecak gdy chciałam wyjśc poczułam szturchnięcie na plecach , odwróciłam się zaskoczona i zobaczyłam unoszący się kostur który znowu wydawał dzwięki i jego jasne światełko szalało!

- uspokój się - powiedziałam lecz to nie pomogło - mam cię wziaść ze sobą?

Na te słowa zaczą obkrecać się na około .

- przykro mi nie mogę , jeśli ktoś cię zobaczy to wszystko się wyda !- powiedziałam - a z tego co wiem to zmniejszać się nie potrafisz więc zostajesz w domu ! - zagrodził mi drogę , wzięłam go do ręki i oparłam o ścianę - waruj !- powiedziałam stanowczo - zostań ! nie długo wrócę ! .

Po tym wyszłam zamykając drzwi na klucz , nie chciałam by mama tu weszła .Za pewne dostałaby zawału widząc latający i świecacy zarazem się kij .

Głeboko odetchnęłam gdy zakluczałam dom , szłam i modliłam się bym zachowywała się normalnie i bez nerwów !

Gdy weszłam do szkoły pokierowałem się do swojej szafki otwierając ją . Spojrzałam na plan lekcji który wisiał na drzwiach , na szczęscie nie miałam wf'u bo by było po mnie .

Miałam dzisiaj mało lekcji więc tym lepiej dla mnie ! Gdy zamykałam szafkę o mało nie dostałam zawału !

- MJ przestraszyłaś mnie ! - zlapałam się na klatkę piersiową .

- sorka - powiedziała - widziałaś wczorajsze wiadomości ? - spytała gdy kierowaliśmy się na fizykę .

- tak - powiedziałam nerwowo

- niezła akcja - wypowiedziała zadowolona .

- tak bardzo

- a tak po za tym co ci się stało z twarzą ?- spytała się zatrzymując na wprost mnie .

- em no wiesz ...

- hejka - powiedział Peter który stał za MJ z Nedem .

- hej - powiedziałysmy w tym samym czasie .

- co ci się stało z twarzą ?- spytał pulchny kolega .

- też się pytałam - wtrąciła się Michalle

- wczoraj spadłam że schodów do piwnicy - zaśmiałam się głupio drapiąc po głowie .

- jak?- spytał Ned .

- em to proste światło się nie zapaliło i było ciemno i jakoś nie zauważyłam jednego schodka i bam - zasmiałam się dystykulując rękami uderzając je o siebie.

*******

Na stołówce byłam zamyślona o ostatnich dniach i wydarzeniach jednak z rozmyśleń wyrwał mnie Peter .

- jak myślisz Stel?

- co?- zapytałam zaskoczona

- pytałam się czy poderzewacie kim była ta osoba - powiedziała brunetka .

- moim zdaniem po co się nad tym głowić?- powiedziałam obojętnie wzruszając ramionami- z tego co było w wiadomościach i filmiku więcej tej osoby nie ujrzymy , więc po co się wysiłać?- powiedziałam kończąc moją wypowieć wbijając widelec do mojej saładki .

Cała trójka popatrzyła na mnie

- no co?- spytałam się .

- jesteś inna niż reszta szkoły - powiedziała dziewczyna , ale się uśmiechnęła . Obaj chłopcy patrywali się w nią w szoku - coś czuję że się dogadamy - objeła moje ramię .

- nie wieżę - powiedział Ned - Pit uszczypinij mnie bo ja chyba śnie .

Zamrugałam parę razy jednak po chwili się zaśmiałam lekko .

- hej - odwróciliśmy głowy na dziewczęcy głos - my się chyba nie znamy jestem Liz - podała mi ręke , zrobiłam to samo .

- Stella - powiedziałam

- tak już wiem , jestem w samorządzie - oznajmiła. - słuchaj razem z samorządem chcemy zorganizować wycieczkę do Avengers Tower i potrzebujemy jak najwięcej podpisów by dyrekcja się zgodziła i obgadała tą sprawę z Tonym Starkiem .Może to nie będzie łatwe ale uważam że poznanie Avengersów i słynnych bohaterów czy ich histori lub doświadczeń będzie bardziej pouczające niż siedzie na lekcjach .

- wiesz też tak sądze i spoko podpiszę - powiedziałam

- super a wy? - spytała się mojej trójcy .

- ja też jestem za- powiedział Ned

- dla mnie obojętnie , mi wystarczy że wyrwę się z lekcji chociaż na jeden dzień - odparła i tak samo jak my podpisała.

Jednak Peter siedział tak jak kłoda i dalej gapił się na kolezankę , widziałam że się zacią oraz dobrze wiedziałam dla czego .

Żeby nie wyszedł na kompletnego dziwaka szturchnęłam go w ramię łokciem a ten się na na szczęscie ockną .

- a ty ?- spytała Parkera

- em jasne też się pisze - odpowiedział choć dałabym sobie ręke uciąć że nie wie na co się zgodził.

Gdy dziewczyna odeszła dalej tak jak się spodziewałam .

- to na co ja się zgodziłem?- spytał podenerwowany , MJ walnęła się ręką w czoło .

*******
Gdy po lekcjach weszłam do domu i pokoju prawie zawału nie dostałam , wszędzie był syf !

Spojrzałam na Kosmiczny kostur który latał sobie i miał torbę zawieszoną na sobie .

- coś ty zrobił?- spytałam zamykąc drzwi

On jedynie podleciał i się o mnie o mnie ocierał niczym kot lub zwierzę stęsknione za swoim właścicielem .

Westchnęłam , i dopiero przypomniałam sobie że miał torbę.

Wzięłam ją od niego i zobaczyłam że w środku jest kostium ojca , popatrzyłam na niego unosząc jedną brew wysoko .

- czy chcesz mi zakomunikować bym to nałożyła?- on jedynie znowu zaczą wydawać chyba radosne dźwięki - o nie nie ma mowy w czoraj to był jedynie fart a ja nie chcę tego powtarzać !

Odparłam a on zaczą tak jagby opadać zdołowany .

- ej przecież w Nowym Yorku jest wielu superbohaterów , są Avengersi i Spaidi itd. mogłabym wymieniać - zagryzłam wargę - nawet jeśli chciałabym to gdy moja matka by się dowiedziała byłabym uziemiona aż by moje własne dzieci mnie wypuściły.!

Usiadłam na łóżku i gładziłam kostium Star mena .

- ojciec zginą bo ratował miasto i świat - powiedziałam smutno - mimo że od zawsze podziwiałam Ligę sprawiedliwych to boje się o mamę - powiedziałam patrząc na kostur - tylko ja jej zostałam , jagby mnie straciła to by całkowicie popadła w rozpacz .

Siedziałam tak cicho aż do momętu gdy usłyszałam pukanie do drzwi , szybko się zerwałam a kostur schował się do skrzyni . Kostium schowałam pod łóżko a zdjęcie drużyny bohaterów także schowałam pod poduszkę .

- proszę- powiedziałam .

Gdy weszła widziałam jej oczy jak się wytrzeszczają na bałagan .

- co tu się stało?- spytała- czy w twoim pokoju przeszedł churagan ?

- no wiesz rano szukałam czegoś na lekcje i nie stety wszystko rozwaliłam ale spokojnie właśnie zamierzałam wszystko posprzatać.

- i dobrze - oplotła się rękami patrząc na mnie stanowczo - słuchaj dzisiaj mam słurzbową kolację więc nie będzie mnie do późna , zostawiłam ci pieniądze więc sobie coś zamówisz lub kupisz w sklepie .

- wporządku - odparłam

- jak wrócę ma być tu ogarnęte o i jeszcze nie idź do sklepu zbyt buźno bo na ulicach Nowego Yorku jest niebezpiecznie .

W tedy zobaczyłam że była ubrana w czerwoną obcisłą sukienkę do kolan , miała chlujnego koka i czarne szpilki do tego też czarną małą torebkę.

- skoro to tylko ,, biznesowa kolacja ,, to czemu się tak wystroiłaś?- założyłam ręce na klatkę piersiową .

- ponieważ będę w luksusowej restauracji a tam trzeba być ubranym elegancko .

- już dobrze dobrze tylko proszę uważaj na siebie - powiedziałam a ta dała mi całusa w czoło i poszła.

Kostur zalewitował w powietrzu gdy drzwi się zamknęły , popatrzyłam na niego .

- to zostaliśmy sami - powiedziałam do niego .

Mam nadzieję że zostawicie gwazdkę bo to mega motywuje , miłe są też komentarze . Miłego Weekendu .😎✨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro