Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Urodziny cz.2

Zamknąłem drzwi i spojrzałem na bruneta. Skrzyżowałem ramiona na piersi i uniosłem brew.

- Akihiko - zacząłem.

- Akihide - poprawił mnie chłopak z uśmiechem. Spojrzałem na niego kpiąco.

- Słuchaj, nie chce być niemiły, ale... Co ja mówię - prychnąłem. - Będę kurewsko niemiły.

Brunet spojrzał na mnie pytająco.

- Wytłumacz mi łaskawie... - zacząłem. - Co robiłeś z moją dziewczyną? - zapytałem z anielskim spokojem. Nie mogłem pozwolić, żeby taki gnojek wyprowadził mnie z równowagi.

- Tsukishima, tak? - westchnął, a ja kiwnąłem głową. - Słuchaj, stary, masz serio wielkie szczęście i szczerze mówiąc Yuki cholernie mi się podoba - wyznał. Zacisnąłem pięści, czując, że zaraz nie wytrzymam i przywalę mu w twarz. - Nie chciałem być chamem i kraść ci dziewczyny, ale sam rozumiesz. Patrząc na nią... Ciężko się powstrzymać. Miałem nadzieję, że może coś z tego... - urwał, widząc moje mordercze spojrzenie. - W każdym razie, Matsuzawa nie widzi świata poza tobą, więc naprawdę do niczego tu nie doszło. Pogadaliśmy sobie miło o różnych sprawach, ale to tyle. Przysięgam, że nawet jej nie dotknąłem.

Spojrzałem podejrzliwie na rówieśnika i uśmiechnąłem się z wyższością, poprawiając okulary.

- Masz szczęście - prychnąłem. - Inaczej straciłbyś rękę.

- Dzięki za ostrzeżenie - uśmiechnął się Akihide. - To co, zgoda? - zapytał, wyciągając dłoń w moją stronę. Spojrzałem z obrzydzeniem na jego rękę.

- Nie. Nadal ci nie ufam - powiedziałem. - Ale dam ci radę. Nie zbliżaj się do Matsuzawy, bo każdy niewłaściwy ruch może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu, rozumiesz? Nie chcesz mnie wnerwić - poinformowałem i chwyciłem za klamkę. - Zapamiętaj to frajerze, Yuki jest moja.

Wyszedłem z pomieszczenia i usiadłem obok swojej dziewczyny. Rozłożyłem się na kanapie i objąłem ją ramieniem. Szatynka spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach.

- Kei? Dobrze się czujesz? - zapytała. Spojrzałem na nią z wyniosłym uśmieszkiem.

- Lepiej być nie mogło - odparłem.

- Wyszliście dwie minuty przed końcem czasu - westchnęła Sumire.

- Co miało zostać powiedziane, powiedziane zostało - odparłem. - Prawda, Akihide?

- Nawet za dużo - mruknął chłopak. - To kto następny?

***

O dziwo, nikt poważnie nie ucierpiał podczas tej zabawy. Kageyama i Akatsu, którzy byli następni, wyszli dość zadowoleni i jakby bliżsi sobie niż przedtem. Mogę spokojnie stwierdzić, że byli teraz dobrymi kumplami. Sumire i Mei siedziały w garderobie ponad osiem minut, a gdy w końcu je stamtąd wygoniliśmy, niemal zataczały się ze śmiechu.

Po tym fakcie jednogłośnie stwierdziliśmy, że zmieniamy zabawę. Problem powstał wtedy, kiedy Oikawa zaproponował siatkówkę.

- Chyba sobie żartujesz - Akatsu wybuchnął śmiechem.

- Mamy tu trzech siatkarzy, gimnastyczkę, tancerza, dwie cheerleaderki i... cokolwiek robi Akihide - podsumowała Sumire.

- Też jestem tancerzem - powiedział brunet.

- Dwóch tancerzy - sprostowała blondynka i podparła dłonią podbródek z wesołym uśmiechem. - Przecież to się nie może nie udać.

- W sumie zagrałbym w siatkówkę - przyznał Akihide. Oikawa wyszczerzył zęby.

- W taki razie cztery na cztery. Ja, Matsu-chan, pan na A i jasnowłosa ślicznotka przeciwko reszcie, hm? - zapytał.

- Dzięki - zaśmiała się Sumire, poprawiając blond loki.

- Eeee... My w ogóle mamy gdzie grać? - zapytał Akihide.

- Za domem mamy siatkę - odparłam. - No błagam. Przecież tych trzech prawie tu mieszka - powiedziałam, wskazując kolejno wszystkich siatkarzy.

- Wypraszam sobie - prychnął Tsukki. - Ja z nimi nie mieszkam.

Poklepałam go po kolanie z lekkim uśmiechem i wstałam z kanapy.

- No to lecimy.

***

- Nieźle, Matsuzawa - pochwalił mnie Tsukishima, gdy udało mi się zablokować atak Akatsu.

- Dzięki, skarbie - uśmiechnęłam się, przybijając blondynowi piątkę.

- Ja się nie bawię w żadne zagrywki! - Mei uniosła dłonie w obronnym geście, kiedy Kageyama próbował nauczyć ją poprawnie serwować górą.

- Dawaj, Me! - krzyknęła Sumire. - Bo wszystko powiem twojemu chłopakowi! Dziewczyna siatkarza, a serwować nie umie.

- Noya jest libero, głupia! On nie serwuje! - odkrzyknęła, ale wzięła piłkę od rozgrywającego i stanęła w połowie boiska. Podrzuciła ją do góry i odbiła lekko. Piłka ledwo przeleciała przez siatkę, po czym została od razu przyjęta górą przez Akatsu.

- Oikawa! - krzyknął. Szatyn z pewnym siebie uśmieszkiem wystawił do Sumire, która tanecznym wręcz krokiem, przycwałowała pod siatkę i z gracją przebiła piłkę, którą zaraz z łatwością odebrał Tsukki. Następnie trafiła ona w moje ręce. Uniosłam je do góry, przypominając sobie wszystkie treningi z chłopakami i wystawiłam ją dla Kageyamy. Brunet wbił ją w trawnik z obojętną miną.
Oikawa skrzywił się.

- Mogłeś to odebrać, Matsu-chan - jęknął w stronę szatyna. Akatsu zerknął na niego z mieszanką niedowierzania i irytacji.

- To tak jakbym próbował odebrać meteoryt - odparł. - Sumire?

- Dwadzieścia trzy do dwudziestu - powiedziała.

- Jeszcze dwa - mruknął Kageyama.

- Ale zgadnijcie kto teraz serwuje - uśmiechnął się Oikawa, łapiąc rzuconą mu przez Akihide piłkę.

- Błagam nie - jęknęła Mei, która już próbowała odbierać zagrywki Oikawy.

- Obiecuję, że tym razem będzie lekko, Mei-kun - uśmiechnął się i obrócił piłkę w palcach.

- Ja nie patrzę - westchnęłam i wbiłam wzrok w trawę.

***

- Zrobiłeś to specjalnie - powiedział Kageyama, przykładając do czoła zimny okład.

- Oczywiście, że nie! Jak możesz mnie tak podejrzewać! - żachnął się szatyn.

- Oikawa, miałeś celować w drugą połowę boiska - westchnęłam. - I to lekko. A jego prawie odrzuciło na dwa metry!

- Bez przesady - mruknął Kageyama.

- Cóż... Ręka mi się omsknęła - przyznał Oikawa. Parsknęłam śmiechem.

- Nie dostaniesz tortu - poinformowałam go. Szatyn złapał się teatralnie za serce.

- Nie rób mi tego, Matsucchi! Tylko nie to! Wolę już tygodniowy zakaz zbliżania się do Matsu-chana, niż nie spróbowanie twojego tortu! - zawołał.

- To da się załatwić - Akatsu wzruszył ramionami, stawiając ciasto na stole. Chwyciłam zapalniczkę i spojrzałam z przestrachem na trzydzieści dwie dwukolorowe świeczki.

- Nie mogliśmy mieć wspólnych? - jęknęłam.

- Byłoby za łatwo - zaśmiał się Akatsu.

- Odwieczny problem bliźniaków - mruknęłam, zabierając się za zapalanie.

***

- Tsukki, masz tort na policzku - powiedziałam, ścierając z twarzy blondyna kawałek ciasta czekoladowego. Kei zarumienił się lekko, gdy Sumire wydała z siebie długie przesłodzone "Ooo". Przewróciłam oczami.

- Ale wy jesteście uroczy - powiedziała. Rzuciłam w nią kawałkiem tortu.

- Masz coś na twarzy, Sumirecchi - powiedziała Mei piskliwym głosem, przekładając serwetkę do twarzy blondynki. Obie dziewczyny parsknęły śmiechem.

- Matsu-chan... - zaczął Oikawa, sięgając po papier.

- Ani mi się waż - warknął Akatsu, celując łyżeczką w stronę szatyna.

- Okrutne - westchnął Tōru.

Po chwili wszyscy wróciliśmy do salonu, by po kilku kieliszkach bezalkoholowego szampana, drzeć się na całą dzielnicę w nieudolnych próbach śpiewania karaoke.

Najlepiej radził sobie Oikawa. Szczerze mówiąc, mogłabym się zakochać w jego głosie. Akihide też śpiewał całkiem nieźle, Akatsu wył jak wilk do księżyca, dziewczyny stanowiły wspaniały duet, a Kageyama i Tsukishima nawet nie podjęli się próby zanucenia czegokolwiek.

- Kei, słońce - jeknęłam, ciągnąc go za rękę. - Zaśpiewaj ze mną w duecie.

- Nie ma szans, Matsuzawa - mruknął. - Ja nie śpiewam.

- Tsukki - mruknęłam.

- A poza tym myślałem, że twój głos jest zarezerwowany dla mnie - uśmiechnął się zadziornie. Zmarszczyłam brwi. Rzeczywiście. Kilka miesięcy temu śpiewałam mu kołysankę po francusku. Być może coś mu wtedy obiecałam...

- Kageyama, no dawaj - zaśmiał się Akatsu. Chłopak pokręcił głową. - No stary! Czego ty się boisz?

- Chodź, Matsu-chan - żachnął się Oikawa, łapiąc przyjaciela za ramię. - Co powiesz na "Imagination"*?

- Yuki? Co z tym zakazem zbliżania? - zapytał. Oikawa oburzył się i usiadł na kanapie obok Kageyamy.

- Twoja kolej Yuki - powiedziała Sumire, wyciągając w moją stronę metalowy mikrofon z zestawu karaoke. Wzięłam przedmiot od blondynki i włączyłam piosenkę, która prześladowała mnie od tygodnia**. Poszłam na całość. Miałam gdzieś to czy trafiam w dźwięki, czy śpiewam równo z rytmem. Robiłam to co kocham i tyle wystarczyło.

- Wow, cudnie Yuki - zaśmiała się Mei.

- Siostra, nigdy więcej tego nie rób - jęknął Akatsu. Zaśmiałam się ironicznie i pokazałam mu środkowy palec.

- Nie słuchaj go, Matsucchi - uśmiechnął się Oikawa.

- Teraz ja! - krzyknęła Mei. - Oikawa-kun? Może chciałbyś...

- Z przyjemnością, droga pani - uśmiechnął się szatyn. Oddałam przyjacielowi mikrofon i ruszyłam do pokoju, rzucając przez ramię krótkie "zaraz wracam". Weszłam do pomieszczenia i zerknęłam na swoje odbicie w lustrze, wiszącym na ścianie. Miałam rozwalone włosy, lekko rozmazany makijaż i zdecydowanie nie wyglądałam na wypoczętą, ale byłam szczęśliwa. To chyba najlepsza impreza w moim życiu.

- Matsuzawa? - zapytał Tsukki, stając w drzwiach. - Coś się stało?

- Nie - zapewniłam szybko. - Musiałam chwilę odetchnąć.

Blondyn podszedł do mnie i delikatnie złapał mnie za podbródek. Uniósł lekko moją twarz i spojrzał mi w oczy.

- Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent urodzinowy - powiedział i nachylił się, by złożyć delikatny pocałunek na moich ustach. Był tak lekki, słodki i tak romantyczny jak nigdy. Zdecydowanie należy zaliczyć go do jednego z naszych najlepszych pocałunków. Blondyn położył dłonie na mojej talii i przyciągnął do siebie. Nie mogłam powstrzymać stada motyli szalejących mi w żołądku. Zimnymi dłońmi objęłam kark chłopaka, równocześnie delikatnie muskając jego wargi swoimi.

- Wszystkiego najlepszego, Matsuzawa - wyszeptał, kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową i westchnęłam cicho.

- Puk puk? Tu Sumire - odezwała się blondynka za drzwiami. - Nie chcę wchodzić żeby nie zastać was w ewentualnie dość niezręcznej i intymnej sytuacji, ale jubilatka proszona jest do salonu - powiedziała. Westchnęłam i spojrzałam na chłopaka.

- Chciałabym zostać tu z tobą całą wieczność - przyznałam. Blondyn pocałował mnie w czoło.

- Musisz jeszcze chwilę wytrzymać - powiedział. - Potem mam zamiar podarować ci tę wieczność.

Uśmiechnęłam się i pobiegłam do reszty gości. "Ale ja go kocham" pomyślałam i wbiłam wzrok w Akatsu i Akihide, tańczących na środku pokoju. Zaśmiałam się. Kocham ich wszystkich.

Kochani! Jak pamiętacie (albo i nie) Yuki i Akatsu obchodzą urodziny 19 kwietnia, czyli... wtedy kiedy ja, a więc dzisiaj! Z tej okazji życzę naszym bohaterom sto latek, a wszystkich biednym trzecioklasistom (sobie również) powodzenia na dwóch pozostałych egzaminach.

Mam nadzieję, że shot się podobał ^^

~Beth
#hot16

* jakby ktoś nie kojarzył "Imagination" Spyair to opening z Haikyuu XD

** "Middle Finger" Bohnes - utwór w mediach^
Musiałam go tu wsadzić, bo idealnie obrazuje moje podejście do egzaminów XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro