Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

— Przecież on mnie zabije — powiedział chłopak z przerażeniem. Spojrzałam na niego i poprawiłam kostium.

— Daj spokój, nie może się wściekać. To w końcu nie twoja wina. Na pewno nie będzie tak źle — powiedziałam i poklepałam brata po ramieniu, wchodząc na halę. Kłamałam. Trener od zawsze mnie faworyzował, a jego szczerze nienawidził. To przez jego liczne kontuzje, które sprawiały że często opuszczał treningi. Czasami mój brat naprawdę potrafił być niezdarą.

— Życz mi powodzenia — powiedział, kierując się w stronę męskiej części klubu. Westchnęłam i podeszłam do trenerki.

***

Wylądowałam w idealnym półprzysiadzie i wyprostowałam się, uśmiechając się do trenerki. Kobieta pokazała mi kciuk w górę i odwróciła się do blondynki, ćwiczącej akurat na równoważni. Otrzepałam dłonie z talku i zerknęłam na ćwiczących chłopaków, szukając wzrokiem brata. Kiedy nigdzie go nie dostrzegłam, ruszyłam w stronę szatni. Nie zastanawiając się długo, weszłam do męskiej i zobaczyłam bruneta, siedzącego na ławce. Kolana podciągnął pod brodę i wpatrywał się w ścianę. Usiadłam obok niego i położyłam mu dłoń na ramieniu.

— Co jest? — zapytałam. Chłopak westchnął.

— Odchodzę — powiedział, a ja omal nie zachłysnęłam się powietrzem.

— Co?! 

— Znowu się na mnie wydarł — odparł. — A potem totalnie mnie olał. Jak mam coś osiągnąć z trenerem, który nie zwraca na mnie uwagi.

— Przejdzie mu — powiedziałam, sama nie wierząc w swoje słowa. — A poza tym tu nie chodzi tylko o wygrywanie.

— Przestań — mruknął. — Łatwo ci mówić. Jesteś świetna, wszystko ci wychodzi, trenerzy cię uwielbiają. Osiągniesz szczyt. A ja?

— Nie mów tak — westchnęłam. Nie miałam pojęcia jak pomóc bratu. Mimo że byliśmy bliźniakami i niemal czytaliśmy sobie w myślach, w tamtej chwili nie wiedziałam co powiedzieć, nie wiedziałam co chciał usłyszeć. 

— Znajdę sobie inne hobby — powiedział. — Dłużej tu nie wytrzymam. 

— To może zapiszemy się na taniec? — zaproponowałam, uśmiechając się lekko.

— Jak to "my"? — zapytał zszokowany. — Nie odchodzisz! Nie pozwolę ci na to!

— Ale...

— Nie! — przerwał mi, chwytając mnie za ręce. — Nie możesz tego rzucić! Widzę, że to kochasz, całym sercem. Gimnastyka jest dla ciebie wszystkim. Nie pozwolę ci zrezygnować, kiedy tyle już osiągnęłaś. 

— Ale...

— Cicho! Zostajesz i koniec. Musisz pojechać na olimpiadę i wygrać! Dla mnie i dla Japonii, jasne! Zostaniesz mistrzynią.

Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową. 

— Pójdę powiedzieć trenerowi, że jest imbecylem i starym dziadem bez jakiegokolwiek doświadczenia — powiedział czternastolatek. Zaśmiałam się.

— Nareszcie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro