Rozdział 42. Lodowisko.
Następnego dnia popołudniu razem z tym moim demonem udaliśmy się na rynek. Wokół wciąż panowała świąteczna atmosfera. Spojrzałem gdy zauważyłem barierki oraz ludzi który ślizgali się. Podszedłem bliżej i zerknąłem. Zauważyłem spore lodowisko. Rozejrzałem się i podszedłem do budki ciągnąc za sobą Crowley'a. Wykupiliśmy sobie wstęp na lodowisko i wypożyczyliśmy dwie pary łyżew. Zmieniliśmy buty na obuwie odpowiednie do lodowisk. Następnie przeszedłem przez barierkę na lód i zacząłem jeździć. Zahamowałem i odwróciłem się. Rozbawił mnie widok jak Crowley stara się utrzymać na nogach lecz po chwili wywinął orła.
-No psia krew.- Warknął gdy do niego podjechałem. Zaśmiałem się lekko i wyciągnąłem do niego rękę.
-Wstawaj. Nauczę cie.- Powiedziałem gdy demon złapał moją dłoń. Pomogłem mu wstać i po chwili trzymając jego obie dłonie zacząłem jeździć prowadząc go. Po kilku minutach Crowley nawet zaczął już sam jeździć. Cóż. Szybko się nauczył jeździć na łyżwach. Spojrzałem widząc w oddali moją najmłodszą klientkę księgarni. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy kiedy mała nas zauważyła. Od razu wręcz do nas podbiegła, a raczej podjechała mając na swoich stópkach granatowo-beżowe łyżwy.- Witaj Rosie. Jak się masz po świętach?- Zapytałem z uśmiechem patrząc na dziewczynkę ubraną w szary płaszczyk, niebieski szaliczek, fioletową czapkę i rękawiczki w pingwinki. Uśmiechała się radośnie.
-Super! Pomogłam tacie z oświadczynami.- Powiedziała radośnie uśmiechając się szeroko.- Zobaczyłam w święta jak tata chodził po salonie z pudełeczkiem gdzie miał pierścionek. Domyśliłam się, że się chce oświadczyć wujkowi bo widziałam te pudełeczko gdy tata wrócił z zakupów i ukrywał je. Pobiegłam do pokoju, wzięłam brystol i napisałam na nim "Poślubisz mojego tatę? Tak czy nie?". Przy odpowiedziach dałam kwadraciki jak na sprawdzianach. Gdy wujek to zobaczył aż się rozpłakał. Jednak się zgodził i jak zaczęli się całować ciocia Molly wpierw zakryła mi oczy, a potem wujek Greg zabrał mnie do siebie na noc. Wujek mówił coś o wybzykaniu się jak pszczółki na kwiatkach.- Powiedziała rozbawiona na co ja się lekko zaczerwieniłem. Domyślałem się o co chodziło z tym... "Wybzykaniem się". Aż przypomniał mi się mój pierwszy raz z Crowley'em. Ale cieszyło mnie to, że Rosie będzie miała tak szczęśliwą rodzinę.
-Naprawdę? To cudownie.- Powiedziałem z uśmiechem na twarzy. Spojrzałem czując na ramieniu. Wiedziałem, że Crowley się do mnie przytula. Pogłaskałem go po głowie dłonią. Spojrzałem gdy podjechali do nas ojciec i przyszły ojczym Rosie.
-Rosie łobuzie co ty tak uciekasz. O witam panie Fell. Widzę, że jest pa tu ze swoim partnerem.- Powiedział pan Watson patrząc na nas. Uśmiechnąłem się gdy Crowley wyprostował się poprawiając swoje czarne okulary.
-To prawda. Postanowiliśmy wykorzystać to, że jest tu otwarte lodowisko. Rosie już nam powiedziała o państwa zaręczynach. Gratulujemy.- Powiedziałem z uśmiechem patrząc na obu mężczyzn. Ojciec Rosie zaśmiał się lekko.
-Cóż. Miałem inne plany jak oświadczyć się Sherlockowi ale cóż... Można by rzec, że Rosie nieco urozmaiciła oświadczyny.- Powiedział pan Watson. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę jeżdżąc na łyżwach. Nawet gdy wyszliśmy z lodowiska oddając łyżwy zamieniając na własne obuwie. Spacerowaliśmy rozmawiając na różne tematy. Po wszystkim wróciliśmy do własnych domów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro