Rozdział 65. Burza.
Wieczorem oboje usiedliśmy na kanapie zaraz po kolacji. Przytulaliśmy się do siebie kiedy Crowley myślał nad tym co obejrzymy. Wystraszyłem się mocno na sam odgłos grzmotu. W dodatku tego, że prąd nagle zgasł.
-Jezu...- Powiedziałem łapiąc się za brzuch.
-Hej, hej, hej kochanie spokojnie. Jest ok. Zaraz to ogarnę. Zaczekaj tu i jak coś to wołaj.- Powiedział Crowley na co następnie pobiegł sprawdzić bezpieczniki. Ja natomiast ostrożnie wstałem i podszedłem do drzwi które prowadziły do ogrodu. Głęboko oddychałem masując przy tym swój brzuch. Chodziłem gładząc brzuch przy tym.- Korki są całe ale nie włączam puki co skarbie.- Powiedział Crowley który po chwili zjawił się przy mnie. Mruknąłem kiedy demon mnie przytulił. Wtuliłem się w niego i oboje patrzyliśmy jak za oknami są błyski, odgłosy grzmotów oraz dźwięk uderzających kropel deszczu o okna. Jednak czułem również ciepło które szło od strony domowego kominka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro