Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 54. Kłótnia.

Kiedy się obudziłem czułem jak na twarzy mam jakąś maseczkę. Zacząłem się rozglądać zaskoczony obecnością ratowników wokół mnie. Nie wiedziałem co się wokół mnie dzieje. Zauważyłem jak Crowley nerwowo chodzi. Lecz gdy Crowley usłyszał, że ratownik pyta mnie czy go słyszę.

-Aniele nie strasz mnie tak!- Krzyknął zestresowany Crowley kucając przy mnie i łapiąc mnie za rękę. Powoli usiadłem mimo, że ratownicy mówili bym tego nie robił. Jednak ja złamałem ich słowa.

-Nic mi nie jest to tylko zmęczenie. Panowie jedźcie do kogoś innego. Mi nic nie będzie.- Powiedziałem zdejmując ze swojej ręki ciśnieniomierz. Lekarz mówił mi abym nie żartował i się przebadał. Nim ratownicy wyszli podpisałem dokument, że odmawiam zabrania do szpitala.

-Aziraphale co ty odpierdalasz?!- Krzyknął demon wściekle na co ja równie wściekle spojrzałem. Demon momentalnie złagodniał zupełnie jakbym powiedział mu coś czego się nie spodziewał.

-Co ja odwalam? Co ty odwalasz?! Mi nic nie jest więc po choinkę dzwoniłeś po karetkę?!- Krzyknąłem patrząc na demona wściekły. Momentalnie między nami rozpoczęła się kłótnia. Emocję nade mną tak zapanowały, że wręcz wygoniłem go z księgarni zamykając z trzaskiem drzwi księgarni. Kiedy przestawiłem tabliczkę na napis, że jest zamknięta nagle rozpłakałem się uciekając na zaplecze. Położyłem się na kanapie chowając się pod kocem. Nie mogłem przestać płakać długi czas. Bałem się. Bałem się swojego zachowania. Czułem, że jestem nieprzewidywalny w swoim zachowaniu. Skuliłem się mocniej pod kocem aż nie wiem kiedy będąc zmęczony płaczem zasnąłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro