Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 48. Piknik.

Minęło sporo czasu od naszego powrotu z Hawai. Świąteczny czas już dawno znikł ale za to pojawił się okres wiosenny. Wszystko budziło się do życia po śnie zimowym. Spędzałem czas jak zawsze. Zajmowałem się księgarnią oraz spotykałem się z moim narzeczonym. Lecz nadal wykonywałem dobre uczynki aby góra nie podejrzewała czegoś. Właśnie spędzałem czas jak co dzień w księgarni. Spojrzałem kiedy do księgarni wszedł Crowley trzymający koszyk piknikowy.

-Masz klientów?- Zapytał się demon rozglądając się na co ja sam sprawdziłem czy ktoś jest poza nami w księgarni.

-Nie nikogo nie ma. Dlaczego pytasz?- Zapytałem się biorąc kilka książek i podszedłem do regału. Powoli zacząłem wchodzić na drabinkę. Jednak złapałem się półki kiedy zakręciło się mi w głowie. Poczułem jak Crowley łapie mnie za biodra na co na niego spojrzałem.- Jest ok mój drogi. Tylko się mi zakręciło w głowie.- Powiedziałem stawiając po chwili książki na regał. Zszedłem z drabinki na podłogę z pomocą Crowley'a. Następnie ubrałem płaszcz i razem z demonem pojechaliśmy do parku gdzie zrobiliśmy sobie piknik. W czasie pikniku jedliśmy owoce i piliśmy z butelki po wodzie wino. Leprze było oszukanie ludzi, że mamy tam wodę niż bycia przyłapani na piciu wina.

-Jakieś plany na okres wiosenny?- Spytał demon biorąc do ust winogrono które po chwili zjadł ze smakiem. Uśmiechnąłem się. Oboje spojrzeliśmy kiedy było słychać znajomy głos. Już po chwili do mnie przytuliła się Rosie.

-Długo się nie widzieliśmy Rosie.- Powiedziałem kiedy dziewczynka mnie puściła mając na swojej buzi uśmiech.

-Jak pan spędził Sylwestra?- Zapytała się z uśmiechem siadając koło mnie na kocu. Pogłaskałem ją po głowie kiedy Crowley przysunął pudełeczko z owocami. Widziałem jak dziewczynka zaczyna zajadać się owocami.

-A pojechaliśmy z Aziraphalem na Hawaje.- Powiedział Crowley pokazując po chwili dziewczynce zdjęcie gdzie pływałem w basenie gdzie były delfiny.- Nie chciały mi anioła oddać. Kiedy do mnie płyną to te go pyszczkami go szturchały jakby był piłką.- Dodał demon na co ta zaczęła się śmiać. Sam się zaśmiałem na wspomnienie tego wydarzenia.

-Ale i tak najlepsze było to jak ciebie foka wepchnęła do basenu.- Odparłem biorąc z koszyka pudełko z makaronikami. Wziąłem jedno i zacząłem jeść. Spojrzałem kiedy Rosie podała mi jakąś kopertę. Wziąłem i przyjrzałem się jej.

-To zaproszenie na ślub taty i wujka.- Powiedziała pokazując swoje białe jak puch ząbki. Spojrzałem na Crowley'a który jadł czekoladki.

-Aniele złap bukiecik wtedy.- Powiedział ruszając brwiami na co się zarumieniłem. Lecz słysząc wołanie imienia dziewczynki spojrzeliśmy. Zauważyłem ojca Rosie i jego partnera. Byli ubrani w garnitury. Widziałem jeszcze fotografa więc było pewne, że jest to sesja ślubna. Dzięwczynka na pożegnanie przytuliła mnie i pobiegła do bliskich. Uśmiech mi się pojawił na twarzy gdy mój narzeczony przytulił się do mnie.- Aniele... A może po ślubie adoptujemy jakiegoś bąbelka?- Zapytał się demon na co na niego popatrzyłem. Usłyszałem jego cichy śmiech. Poczochrałem go po włosach w międzyczasie wsadzając mu do ust makaronika.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro