Rozdział 35. Jacuzzi.
Nagle Crowley uśmiechnął się i zaczął biec do łazienki. Po chwili z łazienki wybiegł i pobiegł w kierunku swojej sypialni. Następnie pobiegł ponowienie do łazienki. Czułem się dość zaskoczony całą sytuację. Spojrzałem kiedy Crowley do mnie podbiegł i zawiązał jakąś chustę na moich oczach.
-Nie zdejmuj to niespodzianka.- Powiedział zabierając nie wiem w jakim kierunku. Zostałem nagle posadzony na czymś. Kiedy starałem się sprawdzić co to jest poczułem, że siedzę na krześle.- Ok już możesz zdjąć.- Powiedział zadowolony Crowley na co ja zdjąłem ostrożnie przepaskę. Zauważyłem jak łazienka jest wypełniona sporą ilością roślin. Po środku stało jacuzzi wypełnione wodą. Drgnąłem gdy usłyszałem rozpinanie spodni. Kiedy spojrzałem ujrzałem jak demon się rozbiera do bielizny.- No co? Ty też się rozbieraj aniele. W tych ubraniach nie wejdziesz do wody.- Odparł po chwili składając ubrania i wieszając je na wieszaku. Używając cudu zmieniłem swoje ubrania. Miałem taki... Jednoczęściowy strój do kąpieli z krótkimi nogawkami i na ramiączkach. Niepewnie po chwili wszedłem do jacuzzi będąc czerwonym jak pomidor. Crowley zaśmiał się i sam wszedł do wody. Rozłożył się jakby miał zaraz oglądać pokaz w klubach z... Grzesznymi czynami. Drgnąłem czując nagle bąbelki. Crowley z tego powodu zaśmiał się.
-Z czego się śmiejesz? To nie jest śmiesz...- Nie dokończyłem w chwili kiedy ten akurat złapał za jedno z ramiączek mojego stroju. Zaczął je z uśmiechem je powoli zsuwać. Gwałtownie mocniej poczerwieniałem.- C-Crowley zostaw te ramiączko.- Powiedziałem czując jak robi się w pomieszczeniu potwornie gorąco. Ten jednak zaśmiał się pod nosem.
-Daj spokój aniele. Chyba mogę zawiesić sobie oko na czymś poza twoim ubraniem.- Powiedział rozbawiony. Wygiąłem się kiedy ten złapał mnie za pośladek.- Na przykład tutaj.- Wymruczał mi do ucha. Odruchowo ochlapałem go wodą.
-Crowley ty zboczeńcu! Jestem aniołem! Nie powinienem tego robić! To jest grze...- Nie skończyłem przez to, że upadły anioł mnie pocałował. Jego pocałunki były dość... Agresywne ale za to bardzo przyjemne. Jednak kiedy gwałtownie się odsunął od moich ust wypuściłem mocno powietrze z płuc. Dyszałem dość głośno zarumieniony jak wiśnie w lato w blasku słońca.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro