Rozdział 21. Babeczki.
Obudziłem się nie wiem po jak długim czasie. Na początku nic nie rozumiałem. Zadawałem sobie pytania. Jak się znalazłem w pokoju? Kto mnie tu przyniósł? Co się działo kiedy byłem nie świadomy? Powoli podniosłem się z łóżka. Miałem na sobie piżamę. Podpierając się o meble i ściany podszedłem do drzwi. Wyszedłem z pokoju. Już po przekroczeniu progu pokoju uderzył we mnie słodki zapach. Powąchałem kilka razy zapach jaki się unosił w powietrzu. Poszedłem powoli za zapachem. Gdy tylko wszedłem do kuchni zamarłem. Podłoga, ściany, sufit i meble były ubrudzone kolorowymi plamami. Byłem wręcz przerażony tym widokiem. Jednak spojrzałem na stolik na którym stało sporo tac z... Babeczkami! Podszedłem do stolika i wziąłem pierwszą babeczkę. Ugryzłem ją brudząc nos i brodę kremem w kolorze różowym. Spojrzałem słysząc kroki jedząc babeczkę. Po chwili zauważyłem Crowley'a. Nie dość, że miał na sobie różowy fartuszek to cały był ubrudzony kremem. Kiedy tylko przełknąłem kawałek babeczki zacząłem się śmiać z wyglądu demona.
-Bardzo zabawne aniele. Ha, ha. Pękam ze śmiechem.- Powiedział Crowley udając rozbawienie. Podszedłem do demona. Wytarłem swoim palcem jego policzek z kremu. Wylizałem palec na co demon mrugał kilka razy.
-Słodkie.- Powiedziałem na co demon zrobił się czerwony, a z uszu wylatywała mu para. Kompletnie mnie zaskoczyło taka reakcja Crowley'a. Gdyby jeszcze zaczął gwizdać jak pociąg to by było przezabawne. Ostatecznie pomogłem demonowi dokończyć babeczki po czym wysprzątać cały kuchenny nieład. Oczywiście ten demon nie byłby sobą gdyby nie wyprawiał różnych głupot. A to mi wąsy z kremu zrobił, a to jeszcze coś innego. Jeszcze w chwili gdy miałem kremowe wąsy nazwał mnie "Niesamowitym panem babeczką.". Gdybym miał taką odwagę uderzyłbym go mocno wałkiem. Kiedy wszystko było posprzątane poszedłem z Crowley'em na dół. Oboje trzymaliśmy tace z babeczkami. Obie tace postawiliśmy na stolik. Zacząłem się zajmować swoją księgarnią kiedy demon się wylegiwał na kanapie.
-Powiedz... Lepiej się czujesz?- Zapytał się demon na co ja na niego spojrzałem. Wziąłem głęboki oddech po czym zacząłem układać książki.
-Czuje się lepiej mój drogi. Ale jestem w szoku. Słyszałem, że ludzie dokonują się gwałtów ale... Nie spodziewałem się, że coś takiego spotka mnie. Co innego słyszeć i widzieć ofiary takiego zachowania, a co innego jest prawie się nią stać.- Powiedziałem patrząc na regał książek kiedy ustawiałem kolejne nowo nabyte dzieła. Usłyszałem skrzypnięcie kanapy po czym kroki. Aż zesztywniałem czując ręce na sobie. Spojrzałem na Crowley'a. O Boże... On... On mnie... On mnie przytulał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro