Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19. Opieka.

Po upłynięciu dwóch tygodniach Crowley mógł w końcu opuścić szpital co mnie bardzo cieszyło. Jednak demon był chyba bardziej zadowolony. W międzyczasie zużyłem jeden cud by naprawić jego bentleya. Wiem, że Gabriel się o to przyczepi ale to przecież dobry uczynek. Obecnie zmiatałem podłogę w księgarni. Słysząc dzwonienie telefonu podszedłem do stolika gdzie stał mój telefon. Podniosłem słuchawkę opierając miotłę o fotel.

-Ej aniele zaraz dostaje wypis i wychodzę. Przyjdź po mnie.- Powiedział zadowolony Crowley po czym się rozłączył. Westchnąłem cicho po czym podszedłem do biurka. Wziąłem klucz od księgarni i kluczyki od auta. Zaraz po wyjściu z księgarni zamknąłem ją na klucz. Następnie podszedłem do bentleya i wsiadłem za kierownicę. Pojechałem spokojnie autem pod szpital gdzie zacząłem czekać na demona. Widząc jak ten wychodzi ze szpitala wysiadłem z bentleya zaczynając machać. Po kilku chwilach przyszedł on do mnie.

-To jak gotowy na powrót?- Zapytałem się przyglądając się demonowi. Ten w odpowiedzi skinął głową. Kiedy chciał wsiąść za kółko sam szybko zająłem miejsce. Zapiąłem pas bezpieczeństwa patrząc na Crowley'a. Patrzył na mnie zaskoczony.- Wsiadaj.- Powiedziałem otwierając po chwili drzwi od strony miejsca pasażera koło kierowcy. Po minie demona widziałem niezadowolenie. Jednak bez słowa wsiadł do pojazdu. Przyglądałem mu się kiedy zamknął za sobą drzwi. Wyczekiwał tego abym włączył silnik. Jednak widząc brak zapiętych pasów nie miałem zamiaru tak szybko odpuszczać.- Zapnij pasy.- Powiedziałem poprawiając muszkę.

-Chwila... Co?! Aziraphale nie będę zapinał pasów!- Krzyknął Crowley patrząc na niego. Spojrzałem na niego czując, że nie mam wyboru.

-W tej chwili je zapinaj inaczej będziesz miał kłopoty.- Warknąłem patrząc na niego wściekle. Demon zamrugał parę razy po czym zapiął pośpiesznie pasy. Uśmiechnąłem się.- Grzeczny wężyk.- Powiedziałem włączając silnik. Po chwili zacząłem prowadzić. Po kilkunastu minutach zaparkowałem pod księgarnią. Kiedy tylko weszliśmy do środka Crowley usiadł w fotelu, a ja zacząłem sprzątać dalej. Spojrzałem w pewnej chwili na demona. Widząc jak ten śpi podszedłem do niego. Wziąłem po drodze z kanapy koc. Okryłem go nim. Usłyszałem jedynie jak mruknął. Pogłaskałem go delikatnie po głowie po czym poszedłem sprzątać dalej. Gdy skończyłem sprzątanie zająłem się robieniem posiłku dla siebie jak i dla demona. Musiałem się nim zaopiekować. Byłem mu to winien. W końcu wielokrotnie mnie uratował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro