Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8. Zamaskowane zachowanie.

Za parę dni moje urodziny oraz termin przeczytania książki od Profesora Snape'a. Nikomu nie powiedziałam o sytuacji w jego gabinecie. Jakbym powiedziałam wszyscy Gryfoni by się cieszyli z braku obecności Nietoperza. Jednak wiedziałam, że Ślizgonki by zaczęły gadać jakieś kompletne bzdury. Teraz coraz częściej siedzę nad książkami bo mamy mase prac domowych, a dodatkowo są sprawdziany. Postanowiłam, że w ten weekend pomogę pierwszorocznym którym idzie słabo z różnych przedmiotów. Właśnie wracałam klasycznie z Ronem i Harrym z lekcji. Mieliśmy mieć eliksiry z naszym "ulubionym" nauczycielem. W pewnej chwili podbiegli do nas Fred i George. Śmiali się jak to oni.

-Nie uwierzycie. Snape'a nie ma.- Powiedział Fred rozbawionym głosem. Oczywiście zaczęła się debata o tym, że surowego nauczyciela nie ma. To było nieco podejrzane. O dziwo lekcje minęły szybko. Kiedy nastąpił czas na odrabianie lekcji zajęłam się wszystkim. Odrabiając lekcje piłam sok z dyni.

-Dlaczego tyle nam zadają i dają sprawdziany?- Zapytał się z jękiem Ron. Upiłam kolejny łyk napoju i odstawiłam pucharek na stół.

-Ron nie marudź. Jesteśmy na piątym roku. Zostały tylko dwa lata.- Skomentował Neville. Ron na słowa chłopaka złapał się za głowę podpierając ją na łokciach będące na stole. Wiedziałam, że dziś będę mieć patrol. Po obiedzie spędziłam czas razem z Ginny. Oczywiście spotkałyśmy Hagrida przez co musiał paść temat mojej rany. Hagridowi aż szczęka prawie odpadła gdy wspomniałam, że uspokoił mnie dotyk i zapach Snape'a. Gdy zjadłam kolację i odprowadziłam wszystkich Gryfonów do dormitorium zaczęłam patrol. Chodziłam po korytarzach gdy miałam swój patrol. Zauważyłam zbliżającą się pierwszą w nocy. Był to mój kolejny patrol jako prefekt. Chodziłam spokojnie mimo, że miałam ochotę leżeć w ciepłym, przytulnym łóżku. Byłam tak zamyślona, że aż podskoczyłam słysząc jakiś pisk. Zaczęłam iść powoli i po cichu w stronę dźwięku.

-Ciii laleczko. Lepiej by nikt nas nie słyszał.- Usłyszałam jakiś głos. Stanęłam słysząc dalsze głosy. Może raczej sapanie. Sapanie mężczyzny. Zerknęłam przy zakręcie. Widziałam dziewczynę przy ścianie. Jakiś facet się nad nią nachylał. Chyba całował jej szyję.

-P-Proszę... Nie chce.- Powiedziała zestresowana i z lękiem w głosie. Domyśliłam się już, że to Puchonka. Doris Valli jak się nie mylę. Jest na drugim roku tutaj. Ten mężczyzna złapał ją za szyję.

-Laleczko cicho inaczej będzie gorzej.- Powiedział mężczyzna. Teraz rozpoznałam głos. To był nowy nauczyciel, Richard Goth. Cholera nie dobrze. Cofnęłam się i zaczęłam iść tak by usłyszeli moje kroki. Spojrzałam podchodząc.- O panna Granger co za spotkanie. Pani nie w łóżku?- Zapytał się Profesor widocznie ukrywając to co zaszło. Spojrzałam na Puchonkę.

-Coś nie tak Doris? Blada jesteś i... Trzęsiesz się? Może zabiorę ciebie do pani Pomfrey?- Zaproponowałam patrząc na dziewczynę w której zielonych oczach było widać strach i błaganie o pomoc. Dziewczyna otwierała drżące usta ale nim wydała jakiś odgłos Profesor od obrony szybko jej w tym przeszkodził.

-Nie trzeba. Właśnie ją odprowadzałem do jej dormitoria.- Powiedział mężczyzna.

-Cóż. Jestem najmądrzejszą uczennicą od czasów Roweny Ravenclaw. Więc radziłabym, a wręcz prosiła by pan mi nie przeszkadzał w moich obowiązkach jako prefekt.- Powiedziałam obejmując ramieniem dziewczynę.- Chodź Doris.- Odparłam i zaczęłam iść trzymając dziewczynę blisko. W pewnej chwili odskoczyłyśmy w tył, a ja wycelowałam różdżką w postać która wyszła za zakrętu. Opuściłam ją widząc, że celuje w Mistrza Eliksirów.

-Cholera jasna Granger. Uważaj do kogo celujesz.- Warknął swym poważnym i oziębłym głosem Profesor Snape po czym spojrzał na Puchonkę.

-Jest w ciężkim szoku. Planowałam zabrać ją do pani Pomfrey ale jest w dużym szoku.- Powiedziałam patrząc na mężczyznę. Ten zaczął się kierować w stronę swoich kwater. Wzięłam to bym szła za nim. Zaczęłam razem z dziewczyną iść za Snapem. Po wejściu do gabinetu Profesora posadziłam dziewczynę w fotelu. Snape dał jej jakąś fiolkę z eliksirem który wypiła.- Słyszałam kawałek rozmowy.- Na moje słowa dziewczyna się prawdopodobnie spięła.

-Powiadomię Albusa i ojca dziewczyny.- Powiedział Snape tym swoim oziębłym głosem patrząc na dziewczynę która cała drżała i zaczęły jej cieknąc łzy.

-P-Profesorze wszystko b-byle nie mój ojciec. Wkurzy się i...- Urwała zaczynając płakać. Cicho ale jednak. Sama nie wiem czemu ale chwyciłam Profesora za rękę. Odciągnęłam go nieco.

-Nie, że wątpię w Profesora myśli ale lepiej powiadomić opiekę społeczną. Ewidentnie tu śmierdzi molestowaniem.- Powiedziałam patrząc na mężczyznę którego pół nagiego widziałam jakiś czas temu. Cholernie przysto... Kurwa Hermiona co z tobą? To jest nauczyciel. Ustaliliśmy, że powiadomi samego Dumbledore'a za to ja mam mieć na nią oko. O dziwo był spokojny. W dodatku muszę powiedzieć Ernestowi i Hannie o całej sytuacji. Są prefektami Puchonów. Po odprowadzeniu dziewczyny do jej dormitorium zaczęłam dalej kroczyć przez korytarze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro