Rozdział 42. Wybudzenie.
(Perspektywa Severusa)
Nie jestem pewien jak długo byłem nieprzytomny. Czułem jak wszystko mnie boli. Jak przez echo słyszałem wołanie Hermiony. To jak płacze i jak woła moje imie. Błagając bym jej nie zostawiał. Z trudem otworzyłem powieki czując jakby każdy ruch był dla mnie torturą.
-H-Hermiona.- Powiedziałem z paskudną chrypą kiedy po chwili ktoś do mnie podszedł. Ignorowałem tego typka pytania. Musiałem wiedzieć czy jej nic nie jest.- Z-Zostaw... H-Hermiona.- Warknąłem lekko próbując wstać. Chciałem usłyszeć ukochaną, zobaczyć ją.
-Severusie uspokój się.- Spojrzałem kiedy usłyszałem jak ktoś do mnie podchodzi mówiąc te słowa. Już po chwili ujrzałem Albusa który z medykiem położył mnie z powrotem do łóżka. Dumbledore szepną coś mężczyźnie na ucho na co ten poszedł gdzieś.- Posłuchaj. Porozmawiamy ale dopiero po badaniach. Powiem tak. Z panną Granger wszystko w porządku jeśli chodzi fizycznie. Gorzej psychicznie. Ale jest pod dobrą opieką.- Odparł kiedy lekarz wrócił na co dyrektor szkoły wyszedł. Niechętnie współpracowałem w czasie badań. Można powiedzieć, że robiłem to dla Hermiony. Po badaniach lekarz wyszedł, a do pomieszczenia wszedł Albus.- Dlaczego mi nie powiedziałeś Severusie?- Zapytał się na co domyśliłem się czego dotyczy te pytanie. Westchnąłem głośno.
-To dla bezpieczeństwa. Oboje wiemy co by się odpieprzyło gdyby się to ujawniło. Słuchaj... Jeśli trzeba to po powrocie zabiorę swoje rzeczy. Uczniom wciśniesz kit, że nie mogę z powodu zdrowia pracować. Chodź Hermiona ci nie uwierzy.- Powiedziałem patrząc po chwili w sufit.- Jeśli by uczniowie się dowiedzieli... Dla niej byłby to dość brutalny cios. Może i Potter by to zaakceptował ale nie Weasley. Proszę wyjdź... Źle się czuje.- Mruknąłem pod koniec wypowiedzi układając się wygodniej w łóżku. Przymknąłem oczy myśląc bez przerwy o Hermionie. Nim pochłoną mnie sen usłyszałem westchnięcie Albusa. Potem tylko przeniosłem się do krainy snów otulony skrzydłami snu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro