Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41. Lęk.

Minęło kilka dni od dowiedzenia się, że pani Eileen Prince jest matką Severusa. Wciąż nie chodziłam na lekcję, a na list rodziców nie chciałam odpisywać. Czułam, że jeśli się za bardzo rozpiszę wygadam się im w liście o Severusie. Liczyłam, że ten szybko się obudzi. Jednak sama myśl, że ten mógłby się nie wybudzić przerażała mnie do tego stopnia miałam łzy. Właśnie siedziałam w chatce Hagrida. Pilnował mnie kiedy reszta miała lekcję. Ani on ani nauczyciele nie chcieli ze mną rozmawiać o moim związku. Zapewne powodem było to, że nie chcieli bym się pocięła. Spojrzałam kiedy do drzwi ktoś zapukał.

-Idę!- Zawołał Hagrid który podszedł do drzwi i otworzył je.- O Ginny w czymś mogę pomóc?- Zapytał się wpuszczając siostrę Rona do środka. Ta tylko na mój widok podbiegła do mnie i usiadła obok łapiąc mnie za ręce.

-Do cholery Hermiona wiesz jak się o ciebie martwiłam?! Nagle zniknęłaś z dormitorium, nie zjawiasz się na lekcjach! Snape też się nie pojawia!- Krzyczała zestresowana kiedy po chwili w oczach pojawiły mi się łzy.- Hermiona? Ej co się stało?- Zapytała się ściskając bardziej moje ręce. Już po chwili rozpłakałam się. Na ten widok Hagrid podał mi chusteczki.

-O-On jest w szpitalu... Lekarze nie wiedzą czy on się... K-Karkarow go zaatakował. Torturował. Chciałam zareagować ale...- Nie dokończyłam zaczynając płakać bardziej. Przyjaciółka przytuliła mnie mocno i próbowała mnie uspokoić. W międzyczasie Hagrid podał mi herbaty do której dolał eliksir uspokajający. Z trudem wypiłam napar.

-Będzie dobrze. On się łatwo nie podda. Ma dla kogo żyć. Jadłaś coś w ogóle? Jesteś blada jak ściana, wory masz pod oczami, a oczy jak królik albinos.- Powiedziała Ginny poprawiając mi włosy. Pociągnęłam nosem patrząc na przyjaciółkę.

-Cóż... Próbowałem z Lupinem ją namówić ale...- Hagrid nie dokończył wypowiedzi kiedy do chatki weszła jakaś kobieta w towarzystwie Moody'ego i Lupina.

-Remus nie denerwuj mnie. Spójrz na nią. Jest wrakiem człowieka. Brakuje by ona też trafiła do szpitala ale z powodu niedowagi.- Powiedziała kobieta podchodząc do mnie i Ginny.- A teraz drogie panie idziemy do kuchni. Musisz coś zjeść. Chcesz by Severus pierwsze co zobaczył to...- Kobieta przerwała kiedy byłam bliska omdlenia.- Cholera. Powiadomcie Pomfrey.- Powiedziała kobieta przed moją utratą przytomności. Kiedy się obudziłam zauważyłam obok Ginny. Chciałam wstać ale powstrzymała mnie.

-Leż. Musisz Hermiona odpocząć. Wiem, że to cie w chuj boli ale... Musisz być silna dla niego. Zdrzemnij się. Później przyniosę ci obiad. Przypilnuje byś zjadła. Wszystko.- Powiedziała na co się uśmiechnęłam. Wtuliłam się w poduszkę zamykając oczy. Ginny miała rację. Musiałam być silna dla Severusa mimo, że lęk o niego przytłaczał mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro