Rozdział 28. Chory.
Minęły kolejne dni przez które fatalnie się czułam. Po krótkim pobycie w skrzydle szpitalnym odzyskałam po części siły do zmuszenia się do nauki. Mimo prób dyrektora zakazałam mu wręcz mówić o tym moim rodzicom. Bałam się, że jak będzie drążyć może się wydać mój związek z Severusem. Obecnie szłam z Harrym na kolejną lekcję. Odsunęliśmy się kiedy minął nas Dumbledore z Moodym.
-Jesteś pewien Alastorze, że to on?- Zapytał się Dumbledore mijając mnie i Harry'ego. Z przyjacielem spojrzeliśmy na siebie po czym poszliśmy za nimi. Podsłuchując dowiedzieliśmy się, że Sev trafił do szpitala dla czarodziei za fatalny stan zdrowia. Bałam się, że coś mu się stanie gorszego od choroby.
(Perspektywa Severusa)
Nie wiem i nie chce wiedzieć ile spędziłem w tym cholernym więzieniu oraz ile jeszcze spędzę w szpitalu. Paskudnie się czułem. Nie miałem praktycznie na nic sił. Byłem wręcz ich pozbawiony. Było to na pewno spowodowane tym jak traktuje się więźniów. Z trudem spojrzałem słysząc krzyki przed salą której strzegło dwóch strażników. Zakaszlałem kiedy do środka wszedł Albus.
-A-Albusie.- Powiedziałem z trudem kiedy ten podszedł i usiadł koło łóżka na krześle. Mruknąłem gdy mokry ręcznik mający działać jako okład spadł mi z czoła na oczy. Dumbledore wziął go i zamoczył w misce z wodą. Po wyciśnięciu dał mi go na czoło.
-Fatalnie wyglądasz Severusie. Pewnie długo tu zostaniesz.- Powiedział Albus poprawiając mi poduszkę.- Nie martw się. Nie mówiłem o tym twojej matce. Slughorn zajął twoje miejsce na czas twojej nieobecności. Zrobię wszystko byś wrócił do Hogwartu. Ale... Martwię się o pannę Granger.- Odparł biorąc szklankę i nalewając do niej wody. Z jego pomocą napiłem się.
-A co się dzieje.- Powiedziałem poprawiając się kiedy połknąłem resztę wody.
-Znów koszmary. Nawet na lekcje i posiłki nie chodziła. Na szczęście siostra Ronalda przekonała ją by poszła do skrzydła szpitalnego. Całe szczęście bo prawie anemii by dostała. Ale wypoczęła i znów dobrze odżywia się. No i chodzi na lekcje. Na jej prośbę nie informowałem jej rodziców.- Słysząc słowa Albusa wściekłem się i zmartwiłem. Wściekłem się na Knota. Gdyby aresztował mnie w nocy to Hermiona nie musiałaby widzieć jak mnie potraktowali. Zaś zmartwił mnie jej stan. Dobrze, że córka tego rudzielca ją przekonała. Pragnąłem ucieczki. Musiałem to zrobić. Nie chciałem więcej tu być. Zadrżałem czując dreszcze.- Spokojnie Severusie. Pójdę po twojego lekarza.- Powiedział Albus po czym wyszedł. Mimo niechęci mój organizm zmusił mnie do snu którego nie chciałem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro