Rozdział 23. Śmierciożerca.
Spojrzałam kiedy ten zaczął rozwiązywać bandaż. Patrzył na to co ukrywał pod bandażem przez chwilę. Następnie wrzucił materiał do kominka. Wydawał się on jakby się wahał przed ujawnieniem tego co skrywa. Po chwili obrócił się w moją stronę i wystawił do mnie lewą rękę. Byłam jeszcze bardziej zszokowana widokiem Mrocznego Znaku na jego przedramieniu.
-Po tym jak bardzo chciałem zabić Pottera uciekłem. Dołączyłem do... Niego. Kiedy tylko wróciłem do domu po swoje rzeczy... Matka zobaczyła ten znak. Była przerażona. Nie chciała żebym zabijał. Tym bardziej abym zgnił w Azkabanie. Byłem jego szpiegiem. Jak się dowiedziałem, że proroctwo dotyczy dziecka urodzonego pod koniec lipca ja... Jak Albus się dowiedział, że podsłuchiwałem znalazł mnie. Voldemort myślał, że chodzi o syna Lily. Miałem wyrzuty sumienia. W zamian za ochranianie ich miałem dać mu co on zechce. Nie mogłem pozwolić by L-Lily zginęła. B-Błagałem Czarnego Pana aby chodź oszczędził ją. Gdy dowiedziałem się, że wyruszył on by ich pozabijać pobiegłem tam. N-Nie zdążyłem na czas. Jak tylko widziałem Lily martwą j-ja... J-Ja padłem na kolana. Płakałem, krzyczałem... C-Chciałem by był to tylko koszmar, a nie rzeczywistość. Po tym jak poszedłem do Albusa nawrzeszczałem na niego. Wiedział, że... W-Wpadłem w rozpacz. Miałem złamane serce. A-Ale powiedział, że jeśli szczerze kochałem matkę Harry'ego... Będę go potajemnie chronił.- Widząc łzy Severusa podeszłam do niego. Mężczyzna w międzyczasie upadł na kolana. Klęknęłam przy nim i objęłam go. Przytuliłam go do siebie. Poczułam jak ten obejmuje mnie mocno i słyszałam jego płacz. Zaczęłam gładzić jego tył głowę.
-Severusie... Wiem, że całe twoje życie było jak ścieżka otoczona cierniami. Nie wiedziałeś jak się to potoczy.- Powiedziałam cicho przy jego uchu.- Nikt nie dowie się jaki był powód twojego zachowania i stania się szpiegiem. Jeśli będziesz chciał by ktoś wiedział powiesz wtedy jak będziesz gotowy. Harry by wtedy zrozumiał dlaczego w twoim sercu było tak wiele nienawiści do jego ojca.- Powiedziałam unosząc jego twarz.- Ale zapamiętaj. Nie porzucę cie tylko dlatego kim byłeś. Nie myśl, że jestem z tobą z litości. Kocham cie. A jeszcze bardziej pokochałam te twoje dobre oblicze.- Powiedziałam całując jego czoło po czym rękawem bluzki zaczęłam wycierać mu łzy. Wtulił swoją twarz w moją rękę. Gdy tylko się uspokoił wróciliśmy do siedzenia na kanapie jak było wcześniej. Gładziłam jego głowę. Wiedziałam, że jego serce, dusza i ciało mają blizny które sam sobie zrobił lub które ktoś inny stworzył. Nuciłam cicho melodie do chwili aż zorientowałam się, że ten zasnął zmęczony płaczem. Ostrożnie wstałam dając jego głowę na poduszkę. Okryłam go kocem i podeszłam do biurka. Chwyciłam kawałek pergaminu i napisałam krótką notatkę po czym wyszłam po cichu z pomieszczenia. Udałam się z powrotem do pokoju gdzie położyłam się zaraz po przebraniu się w piżamę do łóżka. Kiedy położyłam się poczułam jak Krzywołap wskakuje i kładzie się koło mnie. Głaskałam kota myśląc o tym co Severus mówił. Domyśliłam się, że jak dorastał i wiedział o zaklęciach niewybaczalnych chciał Avadą zabić ojca który niszczył jego życie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro