Rozdział 12. Eileen Prince.
Wieczorem wszyscy siedzieliśmy w Wielkiej Sali zajadając się kolacją. Każdy rozmawiał na temat aresztowania nauczyciela OPCM. Widziałam jak Doris cieszy się. Pewnie było to spowodowane brakiem tego zboczeńca. Spojrzałam kiedy Dumbledore zaczął podchodzić do mównicy. Kiedy podszedł do niej odchrząknął na co wszyscy spojrzeli na niego ucichając przy tym.
-Drodzy uczniowie. Z kwestii aresztowania waszego nauczyciela od obrony postanowiłem kogoś na zastępstwo na pewien czas. Jednak mam nadzieję, że jeszcze dziś ją poniekąd poznacie. A i spokojnie jest to kobieta więc dziewczęta bądźcie spokojne.- Powiedział Dumbledore po czym wrócił na miejsce. Wszyscy wrócili do swoich obowiązków czyli do jedzenia i gadania między sobą. W pewnej chwili ktoś wszedł do sali. Każdy spojrzał. Do sali weszła kobieta o czarnych, długich włosach związanych w warkocz zieloną wstążką. Na sobie miała długą czarną suknie z długimi rękawami ze wzorami zielonych pędów liści bluszczu. W dodatku na jej ramieniu spoczywał nietoperz ze skrzydłem w bandażach.
-Proszę wybaczyć o spóźnienie dyrektorze. Po drodze napotkałam wypadnięte z gniazda młode nietoperze, a w dodatku jeden z dorosłych osobników uderzył w ścianę łamiąc skrzydło.- Wyjaśniła kobieta idąc w stronę dyrektora.
-Nic się nie stało.- Powiedział Dumbledore gdy kobieta podeszła do niego. Oboje się odwrócili spoglądając na nas wszystkich.- Drodzy uczniowie przedstawiam wam waszą nową nauczycielkę obrony. Panią Eileen Prince.- Kiedy dyrektor przedstawił nam nową nauczycielkę każdy zaczął klaskać. Widziałam jak Snape jako jedyny nie klaskał. Zaraz po kolacji wszyscy zaczęli wychodzić. Zaczęłam iść z przyjaciółmi oraz pozostałymi Gryfonami do naszego dormitorium.
-Panno Granger.- Usłyszałam głos naszej opiekunki Gryffindoru. Spojrzałam z Nevillem, Harrym i Ginny.- Mogę prosić pannę na słówko?- Zapytała się nauczycielka. Spojrzałam na swoich przyjaciół.
-Idźcie do dormitorium. Ja zaraz przyjdę.- Powiedziałam na co przyjaciele skinęli głowami i poszli. Za to ja podeszłam do McGonagall.- O co chodzi pani Profesor?- Zapytałam się patrząc na nauczycielkę.
-Profesor Snape chce z tobą porozmawiać na temat... Twoich spraw. Czeka na ciebie w swoim gabinecie- Powiedziała kobieta. Skinęłam głową po czym zaczęłam iść w stronę lochów. Ominęłam sprawnie przechodzących Ślizgonów. Nie miałam ochoty na pogawędki z nimi. Kiedy podeszłam do drzwi od gabinetu Snape'a zapukałam.
-Wejść!- Wrzasnął Snape po czym weszłam do jego gabinetu. Czarnowłosy Mistrz Eliksirów na mnie spojrzał kiedy zamykałam drzwi.- A to ty Granger.- Powiedział o dziwie spokojnie lecz w jego głosie słyszałam ton powagi. Mężczyzna wstał od biurka.
-Więc... O co chodzi Profesorze, że mnie pan wezwał do swojego gabinetu?- Zapytałam się kiedy ten zaczął iść do jakiś półek. Miał chłodny wyraz twarzy.
-Nadal dręczą cię koszmary?- Zapytał się nauczyciel grzebiąc w szafce. Nie skomentowałam tego, że nie odpowiedział na moje pytanie.
-Od chwili gdy dotarłam do skrzydła szpitalnego przez wykończenie nauką to nie panie Profesorze.- Powiedziałam patrząc na mężczyznę.
-Hmm... To dobre oznaki. A teraz trzymaj.- Powiedział podchodząc wolnym krokiem. Następnie wyciągnął w moją stronę... Sztylet? Spojrzałam pytająco na mężczyznę.- Miej go zawsze przy sobie Granger. Tak w razie czego. Dumbledore o tym wie. Nikomu słowa o nim jasne?- Zapytał się patrząc na mnie. Dziwne. Wzięłam nie pewnie sztylet. Wzdrygnęłam się czując zimno bijące od dłoni najstraszniejszego nauczyciela w Hogwarcie. Schowałam sztylet po czym spojrzałam gdy do drzwi ktoś zapukał. Snape spojrzał w ich kierunku i przybrał swoją kamienną twarz.- Wejść.- Warknął po czym do pomieszczenia weszła nowa nauczycielka.- A to ty. Czego chcesz?- Warknął mężczyzna podchodząc do biurka.
-Chciałam porozmawiać ale widzę, że jesteś zajęty Severusie. Ponoć dajesz masę szlabanów.- Powiedziała kobieta patrząc na mężczyznę.
-To nie należy do twoich interesów. Granger idź już.- Powiedział patrząc na mnie chłodno. W odpowiedzi skinęłam głową po czym wyszłam. Poszłam do swojego dormitorium gdzie gdy tylko znalazłam się w swoim pokoju schowałam sztylet. Nie miałam zamiaru go nikomu pokazywać, a szczególnie mówić skąd go mam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro