Rozdział 10
Baris
Na miejsce dotarliśmy w ciszy. Po tym, jak zrobiłem dobrze pannie Karth, żadne z nas nie odezwało się do końca podróży. Dziewczyna nie zasługiwała na to, bym jej sprawiał jakąkolwiek przyjemność, ale musiała zrozumieć, że jest moją narzeczoną i ma się zachowywać, tak jak na przyszłą żonę przystało. Orgazm to była jedyna opcja, by w końcu zrozumiała, że ten ślub to nie tylko puste słowa.
Jamie była nieźle podniecona, jak cudownie jęczała. Gdyby nie fakt, że była moim wrogiem, chętnie bym w niej zamoczył fiuta. Jednak w tej sytuacji to nie wchodziło w grę. Niech się cieszy, że w ogóle miała możliwość doznać jakiejkolwiek przyjemności z mojej strony, bo niebawem już nie będzie tak miło.
Niebawem zacznie się piekło. Po czterdziestu pięciu minutach dojechaliśmy pod dom moich rodziców. Jamie ciągle wpatrywała się w szybę.
– Pora wysiadać, Jamie. I pamiętaj, odzywaj się jak najmniej i udawaj szalenie zakochaną – rzekłem do dziewczyny, wychodząc z auta. Otworzyłem kobiecie drzwi, złapałem ją za rękę i w milczeniu ruszyliśmy w kierunku wejścia.
Drzwi otworzył nam dozorca Pat. Był to starszy mężczyzna, który służył u moich rodziców, odkąd byłem dzieckiem.
– Dzień dobry panie Baris, dzień dobry panienko – odezwał się i wpuścił nas do środka.
Prowadziłem nas w stronę jadalni, a wtedy gosposia zagrodziła nam drogę.
– Dzień dobry paniczu. Kolacja odbywa się w sali bankietowej, proszę pana. Zaprowadzę państwa, proszę za mną – oznajmiła gosposia
– W sali bankietowej? Po co? – Nie kryłem swojego zdziwienia. – Pat dziękuję, trafimy sami. – odpowiedziałem i udaliśmy się na miejsce. Po dojściu na miejsce otworzyłem szerokie mosiężne drzwi, a następnie weszliśmy do pomieszczenia. Było ciemno, co mnie zdziwiło. Myślałem, że kobiecinie się coś pomyliło i chciałem wyjść, ale wtedy wszystkie lampy się zapaliły i wszyscy z entuzjazm krzyknęli – „Niespodzianka!".
Rozglądnąłem się dookoła. Było mnóstwo ludzi, niektórych znałem. Spojrzałem na zszokowaną Jamie i wtedy podskoczyło mi ciśnienie. Czułem, jak krew napływała mi do mózgu. Zaczerpnąłem kilka głębszych oddechów, aby się uspokoić. W innym wypadku mógłbym wybuchnąć.
Co to, kurwa, ma być?
Patrzyłem na zgromadzony tłum z niedowierzaniem. Ujrzałem w nim matkę, która szła w naszą stronę.
– Witaj, kochany syneczku. Wiem, że nie przepadasz za niespodziankami, ale tym razem nie mogłam postąpić inaczej. Po publikacji waszych zdjęć telefony się rozdzwoniły, więc konieczne było wyprawienie waszego przyjęcia zaręczynowego – oznajmiła rodzicielka. Kobieta pocałowała mnie w oba policzki, a następnie podeszła do mojej narzeczonej.
– Mogłaś chociaż uprzedzić – rzekłem chłodno.
Matka zignorowała mój komentarz, za to wpatrywała się intensywnie w Jamie.
– Ty jesteś zapewne Jamie. Miło mi cię wreszcie poznać. – przytuliła dziewczynę z taką siłą, że przez chwilę myślałem, że połamie jej żebra.
– Mi również miło panią poznać – odpowiedziała panna Khart.
Rodzicielka jeszcze chwilę się nam przyglądała, ale w końcu pociągnęła mnie za ramię i entuzjastycznie pchnęła w stronę wielkich stołów.
– Chodźcie, wszyscy już czekają. Wskażę wam, gdzie usiądziecie. – rzekła, radosnym tonem.
Zanim dotarliśmy na miejsce, po kolei przywitaliśmy się ze wszystkimi gośćmi, a następnie na swoje miejsca. Byłem wściekły, ale nie mogłem dać tego po sobie poznać. Nie chciałem sprawiać przykrości rodzicielce. Tym bardziej że ostatnio miała dużo stresu. Niestety gazeta z doniesieniami o moich wypadach do klubu, dotarła również do niej. Ojciec co prawda ja uspokoił, ale nie chciałem dokładać kobiecie więcej zmartwień.
Nie zdążyłem się ogarnąć ani dobrze rozejrzeć, a kelner już wchodził z dwu piętrowym tortem. Goście wstali i zaczęli chórem śpiewać głośne „sto lat". Uczestnicy wraz z moimi rodzicami zachowywali się, tak jakby to był ślub, a nie zaręczyny. Ta sytuacja pokazała mi jedno, wesele będę musiał zorganizować sobie sam, bez żadnej pomocy W innym wypadku matka będzie gotowa zaprosić pół Londynu, albo nawet całą Anglię.
Spojrzałem na Jamie. Bałem się, że spanikuje, ale ona stała z dumnie uniesioną głową i się uśmiechała. Pozytywnie mnie zaskoczyła.
– Gotowa na odegranie przedstawienia? – szepnąłem do ucha dziewczynę. Kobieta przytaknęła, a wtedy pocałowałem ją w policzek. Gdy oderwałem usta od jej twarzy, zauważyłem, że ponownie zmusza się do lekkiego uśmiechu.
Po chwili wreszcie zapanowała cisza, więc wraz z Jamie wstaliśmy po to, aby odegrać szopkę. Chwyciłem za leżący na tacy nóż, po czym skinąłem głową na narzeczoną, byśmy razem kroili pierwszy kawałek tortu.
Położyliśmy jedzenie na talerzu, a potem nakarmiliśmy się tortem nawzajem. Wiedzieliśmy, że wszyscy nas obserwują. Gdy skończyliśmy odgrywać żenujące przedstawienie, goście znowu zaczęli bić brawo, a następnie nawoływali nas do pocałunku.
Jamie uniosła głowę do góry i popatrzyła na mnie przerażonym wzrokiem. Nie zastanawiając się, przyciągnąłem dziewczynę do siebie i przywarłem do jej ust. Pocałunek był intensywny, pełen emocji i nieoczekiwanej namiętności. Nie wiedziałem, czy moja narzeczona tak świetnie wcieliła się w swoją rolę, czy tak bardzo mnie pragnęła. Zwłaszcza po zajściu w aucie. W każdym razie była gorąca.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie, a wtedy ująłem jej policzki w dłoń i złożyłem delikatny pocałunek na jej czole.
Po zadowoleniu wszystkich mogliśmy w końcu usiąść i spokojnie zjeść kolację. Jamie podczas posiłku była milcząca. Uśmiechała się delikatnie od czasu do czasu, ale było widać, że jest zestresowana. Musiałem coś zrobić, bo nikt nie mógł się domyślić, że coś jest nie tak.
– Jamie, pamiętasz, co ci mówiłem w samochodzie? – spytałem, nachylając się do brunetki
– Tak – odpowiedziała niepewnie.
– To dobrze. Jesteś moją narzeczoną, więc zachowuj się tak, jak powinnaś. – warknąłem. – Masz być pewna siebie i się uśmiechać. Niektóre z tych osób to piranie, które gotowe są wydłubać ci oczy z zazdrości. Na pewno chciałyby być na twoim miejscu, więc okaż im, na co cię stać. – powiedziałem do jej ucha, udając przed wszystkimi, że ją całuję. – Jeśli nie potrafisz się rozluźnić, to mogę ci w tym pomóc, tak jak w aucie – dodałem, sunąc ręką w górę jej uda. Palcami zahaczyłem o rąbek jej majtek, a wtedy Jamie uniosła głowę i spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.
– To nie będzie konieczne – odrzekła, głośno przełykając ślinę.
– To dobrze, wiesz, że byłbym gotowy zrobić to tutaj, nawet teraz – szepnąłem, pocierając palcami jej łechtaczkę.
Dziewczyna się wzdrygnęła, ale w końcu zrozumiała, że nie żartuję. Spojrzała się po raz kolejny na mnie. Uśmiechnęła się i złożyła czuły pocałunek na moich ustach.
– Zrozumiałaś lekcję. Naprawdę jesteś bystra. – oznajmiłem, przenosząc rękę z majtek na stół.
Rozejrzałem się po sali i w drzwiach zobaczyłem matkę, rozmawiającą z Betty.
– Baris, Jamie, chodźcie do nas – zawołała rodzicielka. To, co zobaczyłem, wcale mi się nie spodobało. Z Betty Znaliśmy się od dziecka, ona podkochiwała się we mnie od podstawówki. Kiedyś ubzdurała sobie, że się pobierzemy i nasze rodziny się połączą. Nie mówię, wylądowaliśmy dwa razy ze sobą w łóżku, ale to nie miało żadnego znaczenia, z czego doskonale zdawała sobie sprawę.
– Bądź ostrożna. Dziewczyna obok mojej matki to pijawka i suka – szepnąłem Jamie do ucha, po czym niechętnie wstaliśmy i podeszliśmy do Chole.
– Synu, Betty chciała wam pogratulować i poznać naszą przyszłą synową – odezwała się moja matka. – Jamie, to jest koleżanka z dzieciństwa Barisa. Znają się od przedszkola – oznajmiła.
– Miło cię poznać, Betty – przywitała się Jamie. – Mi również – odparła Betty, lekkim wstawionym głosem. Jej stan nie wróżył to nic dobrego. Kobieta pożerała Jamie groźnym wzrokiem. Zapewne, gdyby mogła, by ją zabiła.
Jamie poczuła się lekko nieswojo. Spojrzała na mnie maślanymi oczami, po czym przybliżyła usta do mojego policzka.
– Przepraszam na chwilę, muszę skorzystać z toalety – rzekła
Dziewczyna odsunęła się, a potem poszła w głąb domu. Obserwowałem każdy jej ruch.
– Dawno się nie widzieliście. Porozmawiajcie sobie, pójdę do gości – matula poklepała mnie po ramieniu i odeszła.
– Co to za dziewucha? – zapytała Betty. – Przecież widać, że nie jest z naszej ligi. Gdzieś ty znalazł tego kopciuszka? Na wysypisku śmieci? – zakpiła, wypijając do dna kolejny kieliszek szampana. Podszedłem do niej bliżej, tak, by nikt nie mógł usłyszeć naszej rozmowy.
– Słuchaj, intrygantko. Nie życzę sobie, abyś tak mówiła o mojej narzeczonej. Nie waż się więcej jej obrażać, bo będziesz miała ze mną do czynienia, a wiesz, do czego jestem zdolny – odparłem, trzymając ją mocno za nadgarstek, tak, że aż syknęła z bólu
– Co mi niby zrobisz? Ściągniesz majtki i dasz klapsa? Zrób to, nawet teraz, lubię, jak jesteś taki dominujący – odparła, oblizując wargi, jednocześnie wolną ręką dotykając mnie za jądra.
– Za kogo ty się uważasz? – Wkurwiony pociągnąłem ją za sobą, tak, że musiała niemal za mną biec. Gdy nikt nas nie widział, przyszpiliłem ją do ściany w ogrodzie, a ona automatycznie zarzuciła mi ręce na szyję.
Chwyciłem dziewczynę za gardło, przyciskając głowę do ściany. Próbowała rękoma odepchnąć moją rękę, ale byłem silniejszy.
– Słuchaj, pijaczko. Odczep się raz na zawsze ode mnie i całej rodziny. Nie waż się nawet zbliżać do Jamie. Między tobą a mną nic nie było i nie będzie. To, że przeleciałem cię kiedyś, nie miało żadnego znaczenia. Zresztą jesteś beznadziejna w łóżku. Nawet gdybyś była ostatnią kobietą w Londynie, wolałbym sobie zwalić konia, niż zadowolić się twoją cipą, która nawet do ruchania się nie nadaje. Jesteś zwykłą szmatą, która pałęta się po klubach i pieprzy z kim popadnie. Myślałaś, że o tym nie wiem? – zakpiłem, a ona patrzyła na mnie oniemiała. – Jeśli nie chcesz, by ktokolwiek się dowiedział o tym, co wyprawiasz, spieprzaj stąd i nie pokazuj mi się więcej na oczy – wykrzyczałem jej w twarz, nie zwalniając uścisku gardła intrygantki.
Gdy cofnąłem rękę, kobieta zakrztusiła się powietrzem. Stanąłem z rękoma w kieszeni, patrząc z zadowoleniem, gdy zbierała się do kupy. Betty Spojrzała na mnie i ze łzami w oczach uciekła z pomieszczenia. Miałem nadzieję, że zrozumiała przekaz.
Jamie
Wracałam z łazienki i nagle w wejściu do salonu, wpadła na mnie. Jej długie blond włosy przyklejały się do twarzy od płaczu.
– Betty, co się stało? – zapytałam, trzymając ją za ramiona.
Dziewczyna uniosła głowę wysoko. Po chwili zorientowała się , na kogo wpadła. Momentalnie przestała płakać, a jej niebieskie oczy były niczym lodowce. Wpatrywała się we mnie, tak jakby chciała mnie zabić.
– Nie mogę uwierzyć, że Baris zwrócił uwagę na kogoś takiego, jak ty – wyparowała znienacka.
Wywróciłam oczami, by pokazać, że nic sobie nie robię z jej komentarza.
– Och, ale to zrobił. Wygląda na to, że mimo iż znacie się od dziecka, to jednak nie znasz go wcale.
Rzuciłam jej uprzejmy uśmiech, podczas gdy jej oczy płonęły złością.
– Jesteś w ciąży? Przyznaj się. Złapałaś go na dziecko i dlatego się z tobą żeni. Nie chcę, by jego szanowane nazwisko zostało zbrukane. – burknęła, wytykając na mnie palcem.
– Jesteś powalona. Nie jestem w ciąży – prychnęłam, wbijając w nią swój wzrok.
– Wiem, płacił ci za seks, a kiedy zagroziłaś mu, że to rozgłosisz, to postanowił dać ci swoje nazwisko – snuła dalsze teorie.
– Posłuchaj dziew...
– Dość! – usłyszałam krzyk.
Kilka kroków dalej stał Harding , przysłuchując się całej rozmowie. Mężczyzna oddychał ciężko, a jego szczęki niczym u zwierzęcia, były zaciśnięte ze złości. Intensywnie się we mnie wpatrywał, a chwilę później przeniósł swój wzrok na Betty. W salonie zrobiło się zamieszanie. Uwaga wszystkich była skupiona na nas.
– Synu – odezwał się jego ojciec.
Mężczyzna zignorował go. Chwycił mnie za palce. Bez wahania zacisnęłam rękę w jego dłoń. Gdy poczułam ciepło, zaczęłam zastanawiać się, jak to możliwe, że nasze dłonie tak idealnie do siebie pasowały? Zupełnie tak, jakby były dla siebie stworzone.
Narzeczony rzucił szalony wzrok na zgromadzony tłum, a następnie z nienawiścią spojrzał na swoją koleżankę z dzieciństwa.
– Betty, już wystarczy. Nie dość, że przyszłaś tutaj bez zaproszenia, to śmiesz jeszcze ubliżać mojej narzeczonej. Ona nie jest kimś, komu możesz okazywać brak szacunku. Jeśli dowiem się, że jeszcze raz obrazisz Jamie, to odpowiesz przede mną. Nie będę miał dla ciebie litości. Ani dla nikogo innego, kto spróbuje uwłaczać mojej narzeczonej. Oczekuję, że moja przyszła żona będzie traktowana z szacunkiem – rzekł, ostrym tonem.
– Barisku, kochanie.... – Betty próbowała swoich sztuczek.
– Zamknij się! Ani słowa więcej z twojej strony, Betty. Powiedziałaś już wystarczająco dużo. Następnym razem, gdy przyjdzie ci do głowy obrazić Jamie, zastanów się dwa razy. W innym wypadku przekonasz się, jaki zły mogę być – Harding brzmiał jak chmura gradowa. Gotowy do ataku. Wiedziałam, że był na skraju wybuchu. Jego napięta twarz, przerażające spojrzenie, były tego dowodem.
– Pat, chodź tutaj. – Młodszy Harding zawołał mężczyznę, który zjawił się niemal natychmiast. – Zamów taksówkę pannie Betty. Niech nie wraca sama do domu kompletnie pijana – rzekł, patrząc z obrzydzeniem na już i tak upokorzoną dziewczynę.
Moja przyszła teściowa podeszła do mnie, a następnie objęła mnie ramieniem.
– Chodź, moje dziecko. Napijemy się razem herbaty – zaproponowała, miłym tonem.
Spojrzałam na narzeczonego pytającym wzrokiem. Mężczyzna skinął głową, na co się uśmiechnęłam. Po chwili ruszyłam z panią Chloe w kierunku kuchni.
Byłam zdziwiona, że człowiek, który mnie tak nienawidził, stanął w mojej obronie. Zdawałam sobie sprawę z tego, że Harding może być nieobliczalny, ale to oblicze, które poznałam przed chwilą, naprawdę mnie poruszyło. Zaczęłam się zastanawiać, jak będzie wyglądało nasze małżeństwo. Czy też będzie tak niekontrolowanie wybuchał? Na samą myśl o tym, moje ciało zalała gęsia skórka.
Nie dam sobą pomiatać. Nie pozwolę na to, aby traktował mnie tak samo, jak Betty.
Mama Barisa zaparzyła nam ziołowej herbaty.
– Przepraszam cię Jamie za Betty. Nie wiem, co w nią wstąpiło – odezwała się Chloe.
– Nic się nie stało. Była pijana. Zresztą wiadomo, co alkohol robi czasami z ludźmi. Czasami jest tak, że jeśli się go wypije za dużo, to nie panuje się nad swoimi czynami – odpowiedziałam, popijając herbatę.
Kobieta się uśmiechnęła, a następnie wzięła gorący kubek do ręki.
– Tak, być może masz rację. Jednak to wasz wielki dzień. Nikt nie powinien go zakłócać. – rzekła, przy czym pokręciła z niezadowoleniem głową.
– Naprawdę wszystko w porządku – przekonywałam kobietę.
W milczeniu wypiłyśmy herbatę, a następnie udałyśmy się do sali balowej. Przecież nie wypadało za długo nam siedzieć w kuchni. Gdy byliśmy na miejscu, niebieskooki spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem. Prawdopodobnie chciał się upewnić, czy wszystko jest dobrze.
– Wszystko w porządku, kochanie? – zapytał, całując mnie w czubek głowy.
– Tak – odpowiedziałam, posyłając mu czułe, udawane spojrzenie. Harding objął mnie ramieniem w talii, przeprosił gości, a następnie poprowadził w głąb domu. Weszliśmy po szerokich schodach na górę. Zatrzymaliśmy się przed mahoniowymi drzwiami. Otworzył, wszedł pierwszy, a ja tuż za nim.
Sypialnia była ogromna niczym prawie całe moje mieszkanie. Po lewej stronie stało wielkie łóżko z baldachimem, a po prawej stronie w jego głębi kanapa, dwa fotele i ogromny telewizor z płaskim ekranem na ścianie.
– Po co tutaj przyszliśmy? – spytałam zdziwiona, rozglądając się po pomieszczeniu.
– Rodzice poprosili, byśmy nocowali dzisiaj tutaj. To jest pokój gościnny, mój niestety został przerobiony na biuro.
– Rozumiem, że ty tutaj będziesz spał, a ja gdzie? – zapytałam, spoglądając na mężczyznę. Brunet patrzył na mnie kpiącym wzrokiem.
– W tym pokoju – odparł, wskazując na łóżko.
– Jak to tutaj? – zapytałam, starając się ukryć niezręczność sytuacji.
Harding stał nieruchomo. Ręce trzymał w kieszeni. Aroganckim wzrokiem mierzył mnie, jakby oczekiwał, że się ucieszę na tę wiadomość.
Im dłużej z nim przebywałam, to, tym bardziej zdawałam sobie sprawę z tego, że jego pewność siebie była połączona z prawdziwym sukcesem, jaki odniósł. Nikt nie mógł go zepchnąć z piedestału, na którym się postawił. Nawet gdyby ktokolwiek próbował, nie udałoby mu się to.
Nie odezwałam się, gdy podszedł bliżej. Zatrzymał się na tyle blisko, że nasze ciała niemal się o siebie ocierały. Podniosłam głowę do góry, by spojrzeć mu w oczy. Ciepło z jego ciała wytrąciło mnie z równowagi, a moje policzki oblały się rumieńcem.
– Chciałam ci podziękować, za to, że stanąłeś w mojej obronie przed Betty. Potrafię skutecznie bronić się samodzielnie, ale to nie zmniejsza twoich zasług. Dziękuję – powiedziałam, nie spuszczając wzroku z mężczyzny.
– Nikt nie będzie obrażał mojej narzeczonej. Ludzie muszą wiedzieć, że odkąd jesteś ze mną, to należy ci się taki sam szacunek co mi – odparł, przyszpilając mnie wzrokiem.
– Rozumiem, twoja reputacja – odparłam, czując poniekąd ukłucie w sercu. Tu nie chodziło o mnie tylko o niego. – To, gdzie jest drugie łóżko, na którym będę spała? – zmieniłam temat, po czym zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu, chociażby kanapy.
– Nie ma tutaj innego łóżka, panno Karth. Dzisiaj śpisz w łóżku ze mną – rzekł, pocierając palcem mój policzek z uśmiechem. Widać było, że ta sytuacja go bawiła, ale mnie wcale nie było do śmiechu.
– Co? Nie ma mowy. Nie będę z tobą spała w jednym łóżku – odpowiedziałam zszokowana.
Przecież ten dom jest ogromny. Zapewne było w nim wiele pokoi, zatem z pewnością mogłabym nocować w jednym z nich.
– Oj Jamie, pomyśl wreszcie. Przecież twoja głowa jest zdolna do tego – rzekł zgryźliwie. – Jak myślisz, gdzie powinienem spać, jeśli nie z narzeczoną w jednym pokoju? Gdybyśmy spali osobno, wszyscy zaczęliby coś podejrzewać. Nie mam zamiaru ryzykować – dodał władczym tonem.
Zrezygnowana westchnęłam. Chciałam go wyminąć, jednak on był szybszy. Mocnym ruchem zatrzymał mnie, łapiąc za łokieć.
– Nie jesteś w moim typie, nie bój się, nie mam zamiaru cię przelecieć. Jednak gdybyś chciała zaznać odrobinę przyjemności, jak w aucie, wystarczy tylko poprosić – powiedział mi przy uchu, po czym zaczął pocierać nosem o jego płatek, a potem pociągnął mnie tak, że ponownie stanęłam naprzeciwko niego.
– Tak, wiem, mówiłeś to już kilkanaście razy. Twoje słowa aż odbijają się echem, za każdym razem, gdy śnię – odpowiedziałam mu równie zgryźliwie.
Harding zerknął na mnie ponownie, a jego spojrzenie stało się jeszcze bardziej mroczne, niż było.
Próbowałam się odsunąć, ale złapał mnie w talii i mocno przytrzymał. Zaczęłam się wierzgać, stawiając kroki do tyłu, ale wtedy zachwiałam się i polecieliśmy razem na łóżko. Mężczyzna zawisł nade mną. Miał kpiącą minę, która mnie denerwowała.
– To znaczy, że marzysz o mnie Jamie? – szepnął, poprawiając mi kosmyk włosów. – Śnią ci się rzeczy, które z tobą robię? – zapytał miękko. W pewnym momencie jego usta od moich dzieliły zaledwie milimetry.
Ręce mężczyzny były tuż na wysokości mojej głowy, dzięki czemu przytrzymywał swoje ciało, by na mnie nie upaść. Leżeliśmy w takiej pozycji, przyglądając się sobie. Jego spojrzenie było pełne żaru, przeszywał mnie nim na wskroś. Słyszałam, jak moje serce wali jak oszalałe, czując ciepło bijące od jego ciała. Przełknęłam gulę w gardle, nim zdołałam się odezwać.
– Nie bądź śmieszny. Nie śnię o tobie. Jak już to są to raczej horrory, w których z wielką satysfakcją pozbawiam cię głowy za pomocą siekiery – wypaliłam, bez zastanowienia, sama nie wiedząc już, co mówię.
– Oj, panno Karth, mój nos wykrywa kłamstwo na kilometr – rzekł, oblizał przy tym wargi, a ja czułam, jak moje ciało oblewa gorąco.
– Ciekawe. Niby skąd to wnioskujesz? – zapytałam zadziornie, starając się nie dać poznać po sobie, jak działał na mnie w tej chwili.
– To proste. Twoje ciało pode mną aż płonie – odparł, muskając swoimi wargami moje usta. – A twoja mała jest znowu dla mnie wilgotna – dodał znienacka i włożył mi rękę w majtki.
Byłam podniecona. Nienawidziłam tego uczucia, które we mnie wyzwalał, tak samo, jak nienawidziłam jego samego. Wepchnął we mnie palec, wgniatając mnie bardziej w łóżko. Próbowałam się podnieść i wyswobodzić, ale był ode mnie cięższy i silniejszy. Baris zaczął poruszać palcem w mojej kobiecości, nie ściągając ze mnie wzroku. Gapiłam się na niego jak głupia. Nie byłam w stanie się odezwać. Uśmiechnął się szyderczo, po czym dołożył drugi palec i przyspieszył ruchy. Kiedy straciłam kontrolę, wyjął ze mnie palce, przyjrzał im się z zadowoleniem, po czym je oblizał, patrząc mi w oczy z wyrazem triumfu.
– To był dowód na to, że jednak śnisz o mnie. Jesteś taka mokra, Jamie. Wiem, że cię podniecam. Wystarczy, byś się tylko do tego przyznała, a sprawię ci przyjemność, której oczekujesz – powiedział zachrypniętym głosem, sunąc palcami po wargach sromowych.
Mężczyzna zatrzymał palce u wejścia do mojej cipki. Celowo drażnił mnie w tym miejscu.
– Nie – odpowiedziałam, kiwając głową.
– Oj, Jamie, nie wstydź się. To nic złego, że chcesz, by twój narzeczony sprawił ci przyjemność – mruczał mi do ucha, pocierając tym razem moją łechtaczkę.Tym gestem sprawdzał moją wytrzymałość. Chciał, bym się przyznała, jak bardzo mnie podnieca, chciał, abym go prosiła o dotyk. I chociaż tego właśnie pragnęłam, to jednak nie zamierzałam dać mu tej satysfakcji. On jednak pocierał moją łechtaczkę coraz mocniej, a ja zagryzłam policzek wewnątrz, aż do krwi, by tylko nie jęknąć od przyjemności, którą mi właśnie dostarczał.
– Baris, jesteś tam? – usłyszeliśmy wołanie i pukanie do drzwi.
– Tak, jestem – odpowiedział mężczyzna, odwracając głowę w stronę wejścia do pokoju.
– Zejdź na chwilę do mojego biura – odparł ojciec mojego narzeczonego.
– Za pięć minut będę na dole – odpowiedział.
Spojrzał się na mnie i uśmiechnął się szelmowsko. Wyjął dłoń z moich majtek, pogładził po policzku i pocałował mnie w zagłębieniu szyi.
– Czuję twój przyspieszony puls. Twoje ciało wręcz kipi pożądaniem. Przede mną tego nie ukryjesz. Zapamiętaj to na przyszłość – rzekł i podniósł się ze mnie zadowolony. Leżałam tak bez ruchu, bojąc się odwrócić w jego stronę. Potrzebowałam chwili, by moje ciało przestało drżeć.
– Rzeczy na zmianę, piżamę, masz w łazience. Nie będziesz musiała spać nago, chociaż mi by to nie przeszkadzało – wybuchnął gromkim śmiechem i wyszedł z pokoju.
Postanowiłam skorzystać z okazji, że wyszedł i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Zamknęłam drzwi na klucz, znalazłam w szafce płyn do kąpieli i zanurzyłam się pod chłodny prysznic. To, co się działo, było istnym szaleństwem. Nie mogłam znieść uczucia, że moje ciało tak bardzo na niego reagowało. Chciałam być obojętna, ale nie potrafiłam. Rzeczy, które mi robił, były takie przyjemne. Żaden mężczyzna nigdy tak mnie, nie dotykał. Zresztą w ogóle mnie nie dotykał. Z moim byłym za każdym razem był to zwykły seks, nie uznawał on gry wstępnej.
Po kojącym prysznicu położyłam się do łóżka. Leżałam na plecach, rozmyślając o sytuacji, która miała miejsce, zanim wyszedł. Wnioski, do jakich doszłam, nie były pocieszające. Niestety Baris Harding udowodnił, że ma rację. Moje ciało za każdym razem mnie zdradzało.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro