Rozdział 40. Słaby.
Od ataku na Severusa minęły dwa dni. Kiedy tylko się obudziłam szkolna pielęgniarka mi powiedziała, że musieli zabrać Severusa do szpitala dla jego dobra. Dodatkowo powiedziała mi, że na czas nieokreślony zostaje zwolniona z lekcji. Właśnie siedziała koło Severusa pijąc z kubka wodę. Poprawiłam mu włosy.
-D-Dyrektor i nauczyciele już chyba wiedzą... Boje się... Nie wyrzucenia ze szkoły, a... N-Niech mnie wyrzucą ale błagam obudź się.- Powiedziałam błagalnie. Słyszałam od lekarzy, że stan Severusa jest poważny. Był w tak złym stanie, że musieli wprowadzić go w śpiączkę. Rozumiałam ich postępowanie jednak wciąż z tyłu głowy miałam te koszmarne myśli. Odwróciłam się słysząc jak ktoś zagląda do sali. Wytarłam pośpiesznie oczy i wstałam na widok swojej byłej nauczycielki.
-Nie wiedziałam, że Severus ma gościa.- Powiedziała pani Prince. Zaskoczyło mnie to, że ta przyszła do Seva. Odruchowo zerknęłam na stojącego przed salą Hagrida.
-J-Ja tylko na chwilę.- Powiedziałam po czym zaczęłam wstawać. Momentalnie poczułam mocne zawroty głowy. Złapałam się szafki, a wolną ręką zakryłam swoje oczy.
-Dziewczyno siadaj bo mi jeszcze zemdlejesz.- Powiedziała kobieta sadzając mnie na krześle. Pochyliła mnie lekko i zaczęła pocierać mi plecy.- No już wdech nosem wydech ustami.- Mówiła nie przerywając pocierania moich pleców. Po kilku chwilach się uspokoiłam.- Posłuchaj kochanie... Zapewne Severus ci o swoich rodzicach.- Powiedziała kobieta na co na nią spojrzałam.- Rzadko ze mną rozmawia. Nie dziwę się mu. Cóż... Dla nas obu chyba wygodniejsze jest to, że noszę swoje panieńskie nazwisko.- Powiedziała kobieta przyglądając się mi. Jednak po chwili Hagrid postanowił zabrać mnie do szkoły. W czasie drogi powrotnej zastanawiałam się nad słowami kobiety. Jednak domyśliłam się po kilku chwilach... Że musi być ona matką Severusa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro