Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Miasto trawił chaos i śmierć. Zniszczenie było obecne wszędzie gdzie by wzrokiem sięgnąć. Rozerwane części ciał ludzi walały się po ulicach i budynkach jak śmieci. Panował chaos ale innego rodzaju. Nie było powszechnej paniki ale wszechobecne poczucie beznadziejności. Większość mieszkańców zdołano ewakuować lecz żołnierze, a w śród nich w większości kadeci, zostali. Dosłownie. Zostali sami, opuszczeni przez dowództwo. Opuszczeni przez towarzyszy. Bez rozkazów, bez inicjatywy. Mieli powstrzymać napór wroga co uczynili choć za ogromną cenę wielu zabitych towarzyszy. Kosa Śmierci zawisła nad miastem. 

A mimo to w niektórych jednostkach żar walki pozostał. Jeden był szczególny. Mikasa Ackerman. W ostatniej chwili zdołała ocalić swojego największego przyjaciela Armina Arlerta. Swą postawa zagrzała innych by podjęli walkę! Sprawiła że się ponownie zorganizowali w obronie swojego życie jak i swoich towarzyszy. Opracowali plan.

Mikasa w szale chciała ruszyć sama na Tytanów ale Armin zdołał ją w porę powstrzymać. Nie chciał by umierała jak jego towarzysze z oddziału. Wiedział że nie dorównywali jej ale bał się że zginie i zostanie sam a tego nie mógł znieść. Błagał ją łkając a ta w końcu uległa. Po stracie Erena Armin był dla niej jak drugi młodszy brat. Nie chciała by cierpiał. 

Tak więc poprowadziła wszystkich ocalałych z natarcia do Twierdzy gdzie mieli zamiar uzupełnić zapasy Gazu by przedrzeć się dalej za Mur. W tym wszystkim okazała się nieoceniona pomoc Jeana Kirstera. Wsparł bardzo charyzmatycznie plan Mikasy dzięki czemu plan wszedł w rzycie. 

Co prawda nie wszyscy ich poparli od razu. W zasadzie to większość była przeciw temu planowi. Ale Słysząc wyzwiska oskarżające ich o tchórzostwo podziałały jak czerwona płachta na byka. Wszyscy skierowali się do Twierdzy. Do miejsca gdzie znajdowała się ich ostatnia nadzieja. 

Mknęli przez kamienne ulice ścinając napotkanych po drodze Tytanów. Wiele zabili lecz i oni zabili wielu Rekrutów. 

Nagle jednak ich przywódca upadł. Mikasa spadła. Skończył się jej gaz. Nie przejęła się tym. Zamiast tego z utęsknieniem zaczęła wspominać Erena. Swojego przybranego brata i za razem... Starą skrywaną miłość. 

I mimo że znalazł ją tytan ta nie okazała ni kszty strachu. Tytan podszedł do niej. Zaczął do niej sięgać ale ta dalej nie reagowała. Miał już ją niemal w swoich rękach... Gdy nagle odcięła mu te wielkie grube paluchy! 

Zaskoczona swoim czynem ledwo odskoczyła od ciosu który zadał Tytan drugą ręką niszcząc brukowaną ulicę. Myślała że już się poddała. Że nie ma po co walczyć. W takiej sytuacji. Bez Erena? Po co w ogóle żyć? A mimo to wymijała każdy cios Tytana. Jakby jej ciało zyskało własną świadomość. Walczyło za nią. 

Wówczas przypomniała sobie. Słowa Erena wypowiedziane tamtego dnia. Kiedy stawił czoła jej porywaczom.  

~"Walcz!"

Po policzku spłynęła jej łza. Było jej wstyd za swoją głupotę. 

~ "Jeśli zginę nie będę mogła cię pamiętać" - Pomyślała - "Dlatego zrobię wszystko żeby wygrać!"

Stanęła w bojowej pozycji. Krzyknęła gotowa do walki. I jakby na jakiś znak z niebios słońce rozświetliło miejsce w którym stała Mikasa. 

I gdy już Mikasa miała zamiar zaatakować coś huknęło za nią z taką silą że wysadziło bruk wyrzucając ją kilka metrów do przodu. Zdezorientowana ledwo zauważyła jak coś z ogromną siłą uderzyło w twarz tytana dosłownie ją masakrując i powalając go na ziemię. 

- Co się dzieje!? - Spytała się podnosząc zdezorientowana 

Z szokiem zauważyła jak Tytan próbuje się podnieść i odtworzyć swoją twarz. Jej uszy zarejestrowały dziwny dźwięk. Jakby świst. Dosyć złowrogi. Rozejrzała się na około ale szybko zdała sobie sprawę że to cos znajduje się w Gurze! Jednak nie zauważyła niczego a dźwięk się nasilał. Jakby krążył i... Ledwo to zarejestrowała wzrokiem. Czarny obiekt przeleciał kilka metrów nad Tytanem wypuszczając coś co eksplodowało w okolicach jego słabego punktu. Jego twarz rozbryzgła się po okolicy. Widok ten był paskudny ale na szczęście wszystko szybko znikało. 

Szybko wstała nieustannie patrząc w Górę. To coś zwolniło. Teraz Mikasa widziała coś czego i tak nie mogła ani określić ani sklasyfikować. Nawet nie wie czy to istota Żywa czy sztuczna. Stosunkowo niewielka, może wysokością dorównywała stodole. Okrągły obiekt który przypominał ciemne oko. Po bokach dwa metalowe osłony choć Mikasa powiedziała że mogą być to również skrzydła choć nie była tego pewna. 

Mikasa była w takim szoku że gdy niespodziewanie pochwycił ją Armin ta nawet nie zareagowała do puki nie wylądowali na dachu pobliskiego budynku.

- Mikasa, jesteś ca? - Spytał Armin 

- Tak - Odparła głucho Mikasa

- Nic wam nie jest? - Spytał Koni który szybko do nich dołączył a ci szybko przytaknęli - Musimy iść dalej! 

Koni chciał już chwile po swoich słowach ruszyć dalej ale zauważył Tytana, do tego 15 metrowca, który szedł bardzo blisko ich i chyba ich zauważył. Mało tego.  Zobaczył tamten czarny obiekt na niebie.

- Tylko mi nie mówcie że nauczyli się latać!? - Krzyknął spanikowany 

- Nie, to jest... - Wyszeptała ale przerwała Mikasa na co zwrócił uwagę Armin 

Ten szybko zauważył już szkielet Tytana bez głowy z nieukrywanym szokiem. 

Obiekt gwałtownie zmienił kurs i skierował się na Tytana. W czasie tej czynności wydał z siebie nieprzyjemny hałas. Jakby jaki demon to był. Tytan zaryczał w jego kierunku. Z jakiegoś powodu zwrócił uwagę na ów dziwny obiekt. 

Mikasa z Arminem i Konim zastanawiali się w jaki sposób ten obiekt chce walczyć z Tytanem. Nie ma rąk ani nóg, Jedynie to co lata.

 Nagle obiekt wystrzelił kilka zielonych promieni które niemal przeszyły tytana na wylot. Zachwiał się ale nie upadł. Rany zaczęły się leczyć. Obiekt po oddaniu strzałów zawrócił po czym natarł po raz kolejny. Wystrzelił kolejne promienie które trafiły Tytana. Zadały mu rany ale nie mogły zabić.

Do Mikasy obserwującej to wszystko w szoku dotarł nieprzyjemny zapach palonego rozgrzanego powietrza. Cala trójka skrzywiła się czując ten nieprzyjemny odór. 

- Co to jest? - Spytał zatykając swój nos Koni

- Nie wiem - Odparł Armin także zatykając nos - To coś jest silne ale nie pokona tak Tytana

- Czyli zakładamy że to nie człowiek? - Spytała Mikasa jako jedyna nie zatykająca nosa 

- Może - Przytaknął jej Armin - Ale pamiętaj że my też poznaliśmy słaby punkt Tytana dopiero w Akademii 

- Więc co? Nie wie w co walić? - Spytał Koni sceptycznie - Nie wiem co to za cholerstwo ale nie wierze żeby tam był człowiek

- Więc co? - Spytała ostrzejszym tonem Mikasa - Widziałeś z czego to jest!? To metalowe!

- I co z tego!? Tytani też wydają się nienaturalni ale są żywi i istnieją! - Zaprotestował

- Coś się dzieje - Zauważył Armin zwracając uwagę pozostałych

Obiekt wykonał korkociąg przy jednoczesnym skręcie w prawo. Utrzymując wysokość około trzykrotnie wyższą od Tytana wyminął go gdy ten się jeszcze regenerował. Ponownie gwałtownie skręcił i zbliżył się do niego lecąc z ukosa. Będąc tak 20-18 metrów nad nim i około 8-7 metrów od niego wystrzelił ale nie zielone promienie a metalowe owalne grube włócznie. Błyskawicznie trafiły w tytana w plecy. Ten w wyniku siły wybuchu przewalił się a z jego pleców nic nie zostało. Mikasa z Arminem i Konim musieli się położyć by siła uderzeniowa ich nie zepchnęła z dachu. Gdy się już otrząsnęli spojrzeli na tytana. Wszędzie był dym i pył które jednak szybko się przerzedzały. W końcu dostrzegli go z ogromną dziurą od połowy pleców aż do szyi.

- To nie wystarczy, trzeba przeciąć konkretny punkt - Stwierdził Koni

- Ale on... - Zaczął wytrzeszczając oczy Armin

- Nie wstaje - Dokończyła Mikasa będąca w równym szoku

I faktycznie Tytan nie dość że nie wstawał to jeszcze jego ciało zaczynało proces samozniszczenia. 

- Co ale... jak? - Spytał się zdezorientowany Koni

- Może... - Zaczął analizując sytuacje Armin - Siła wybuchu była tak silna że zniszczyła i słaby punk Tytana 

- To możliwe? - Spytała zaskoczona Mikasa 

- Widocznie - Skwitował Armin

Patrzyli się jeszcze przez chwile na ciało Tytana gdy nagle obiekt przeleciał nad nimi i zaczął krążyć jak sęp nad swoją ofiarą.

- Spadajmy stąd! - Krzyknął Koni cały w nerwach

- Ale on nas nie atakuje - Zauważył Armin - Patrzcie - Wskazał na obiekt - Gdy atakował Tytana przyśpieszał gwałtownie ale teraz zwolnił i lata w sposób jakby... badał nas?

- Armin wybacz ale to naciągane - Stwierdziła Mikasa 

Armin po cichu przyznał jej racje choć nie zdawał sobie sprawę że w prosty i powierzchowny sposób wyjaśnił działanie strategii Pilotów myśliwców TIE Intenceptor. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro