Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24.

Kiedy w domu Sary pojawili się Kaim i Lailah, Gabriel był już przytomny. Siedział na łóżku i rozmawiał z Sabathielem i Hadrielem. Na początku nie bardzo chciał uwierzyć obcym facetom w to, co mówili o Królestwie i o nim jako Regencie, ale pokaz anielskich skrzydeł uświadczył go w przekonaniu, że jednak nie zwariowali.

Kiedy Lailah przekroczyła próg sypialni łowczyni, przymknęła na moment oczy.

- Magia. Sporo jej tutaj – stwierdziła, powoli odmykając powieki. Zerknęła w stronę Aniołów i lekko się uśmiechnęła. - Jestem Lailah. Hadriel i Sabathiel, prawda? – Uśmiechnęła się w ich stronę, a oni skinęli lekko głowami. – I Gabriel. Regent Królestwa.

- Podobno. – Uśmiechnął się lekko jeszcze zdekoncentrowany brunet.

Blondynka podeszła do Archanioła i usiadła obok niego na łóżku.

- Mogę? – Ujęła jego dłonie w swoje i ponownie przymknęła powieki. Trwali tak przez chwilę w zupełnej ciszy. Nikt nie śmiał się odezwać, poruszyć czy głębiej odetchnąć. Trwało to niedługo, ale dla każdego z osobna niemalże wieki. Kiedy blondwłosa kobieta uniosła powieki, puściła dłonie Gabriela i odwróciła się tak, żeby widzieć wszystkich zebranych w sypialni.

- Na Gabriela rzucono potężny czar – zaczęła mówić. – Zrobił to jakiś głębiański mag. Bardzo zaawansowany w magii. Niestety, nie mogę ani go znaleźć, ani dowiedzieć się jak ma na imię. Przynajmniej nie teraz.

- To znaczy? – zapytał Sabathiel, marszcząc lekko brwi.

- Widzicie... Gabriel jest tylko częścią zaklęcia. Niczego nie pamięta, nie potrafi wzbudzić w sobie anielskiej mocy i nie zrobi tego, póki nie zdejmę z niego tego zaklęcia. Ale jak już powiedziałam wcześniej, nie mogę tego zrobić teraz, ponieważ potrzebna jest jeszcze druga część zaklęcia, która spoczywa na innym Aniele. Młodym, ze srebrnymi skrzydłami.

- Nai – szepnął Sab.

- Dokładnie. – Lailah skinęła głową. – Są ze sobą powiązani jednym zaklęciem, rzuconym przez tego potężnego maga. Bez drugiego Anioła mam związane ręce. Przyprowadźcie mi go, a zrobię co w mojej mocy, by odczynić ten urok.

- To będzie spory problem – mruknął Hadriel.

- Dlaczego? – zagadnął go Kaim.

- Bo Nai jest u Jaldabaota – odezwał się Anioł Wywiadu. – Wezwał go do siebie, a już wcześniej zaczynało dziać się z nim coś dziwnego. Zmieniał się. Wolę nie myśleć jaki jest teraz. Raczej dobrowolnie tutaj nie przyjdzie.

Anioł kary i śmierci uśmiechnął się lekko pod nosem.

- To w takim razie go porwiemy.

- Chyba oszalałeś – fuknął szarooki.

- A masz lepszy pomysł? Sam słyszysz, że żeby zdjąć zaklęcie potrzebni są obaj. Nai i Gabriel. Jeżeli chcemy doprowadzić sprawę do końca i naprawić wszystko tam u Góry, musimy Młodego stamtąd zabrać i przyprowadzić tutaj.

Sabathiel odetchnął ciężko. Chciał coś dodać, sprzeciwić się, ale wiedział, że przyjaciel miał rację. Nie było innego wyjścia. Kompletnie żadnego. Skinął więc głową na znak, że się zgadza.

- W porządku. Sprowadzimy go – stwierdził dość ponuro, zerkając najpierw na Hadriela, a później na Lailę.

- Świetnie. Będziemy tu czekać. – Uśmiechnęła się lekko.

- My... go sprowadzimy – stwierdził Hadriel, wskazując na siebie i Kaima.

- Słucham? – Sab jeszcze bardziej zmarszczył brwi.

- Ktoś musi zostać z Gabrielem. Wiem, że dziewczyny z niejednym by sobie poradziły, ale ktoś dodatkowy nie zaszkodzi. Przecież to rozumiesz, prawda?

- Jasne – burknął niezadowolony czarnowłosy. Jednak wiedział, żeprzyjaciel nie wykluczył go z tej misji, bo czegoś się obawiał. Hadriel byłdobrym taktykiem i Sab ufał podejmowanym przez niego decyzjom. – Idźcie. Szkodatracić czas – popędził towarzyszy, którzy po chwili zniknęli z mieszkaniaSary. Anioł Wywiadu odetchnął głęboko i przejechał dłonią po twarzy. Czuł sięzmęczony, a zamartwianie się o los przyjaciół nie sprawiało, że będzie mógłodpocząć. Modlił się jednak żarliwie, żeby wszystko poszło zgodnie z planem. Wkońcu ta misja nie mogła zakończyć się niepowodzeniem.     

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro