Zatrzymanie na poboczu
Perspektywa Montanhy
Capela i Pisicela załatwili bardzo wiele jak na czas w którym objęliśmy wysokie stanowiska w policji. W sumie ja tylko zatwierdzałem ich pomysły starając im dać to co chcą w jednostce. Jednakże po trzech tygodniach jako szef policji ciężko było mi ogarnąć czasami tą jednostkę. Ponieważ tak naprawdę nie za bardzo byłem najlepszym kandydatem do szefowstwa tylko wolałem brudną robotę i patrole, które niestety prowadziłem samotnie, mimo iż miałem kilku potencjalnych przyjaciół to jednak trzymali się oni swojej grupki, a ponieważ większość ludzi stąd była z jednostki Capeli to bardziej jego się słuchali niż mnie. Po załatwieniu i podpisaniu wszystkich papierów mogłem wyruszyć na patrol. Tak więc wyszedłem z biura i skierowałem się od razu w lewo, przy szatni ponownie w lewo i prosto na schody w dół aby zejść do podziemnego parkingu policyjnego. Czekał tam na mnie mój radiowóz, który nie wyróżniał się niczym szczególnym pośród wszystkich innych radiowozów, które stały na dolnym parkingu. No oprócz tym, że na dachu radiowozu był numer mojej odznaki co wyróżniało nasze auta od reszty. Przycisknąłem guzik w kluczykach i otworzyłem w ten sposób auto bez wkładania kluczyków do zamka. Otworzyłem drzwi i zasiadłem do środka samochodu, zamykając drzwi za sobą. Kluczyki włożyłem do stacyjki i przekręciłem odpalając silnik.
-Kolejny samotny patrol - mruknąłem cicho do siebie odpalając radio oraz GPS policyjny - 01 status pierwszy, dzień dobry wszystkim - powiedziałem, ale otrzymałem ciszę na radiu - 01 status 5 - dodałem po chwili i wyjechałem z podziemnego parkingu policyjnego na polny. Po chwili, byłem już w centrum miasta. Patrolowałem miasto w którym o tej godzinie było bardzo spokojnie i cicho, ponieważ dopiero na noc zaczynają żyć niebezpieczni ludzie, a za rana udają przykładnych obywateli. Gdy myślałem, że poranny patrol będzie nużący to przekroczenie prędkości mnie obudziło i dało trochę adrenaliny gdy ruszyłem na sygnałach za samochodem, który przekroczył dozwoloną prędkość w mieście i przejechał po drodze czerwone światła, sygnalizacji świetlnej. Niebieskie auto, które nie potrafiłem określić marki zwolniło.
-Panie kierowco! Proszę o zjechanie na pobocze i zgaszenie silnika w pojeździe! - powiedziałem głośno przez uchylone okno - 01 10-38 na niebieski pojazd nieznanej marki, niedaleko Burgershota! - zgłosiłem komunikat na radiu i przystąpiłem do zatrzymania drogowego. Wysiadłem z pojazdu zostawiając sygnalizacje świetlną bez dźwięku - Dzień dobry panie kierowco, proszę o opuszczenie szybki.
-Oczywiście - szyba została spuszczona przez mężczyznę - Czym mogę pomóc?
-Dzień dobry jeszcze raz z tej strony szef policji moja odznaka 01, Montanha! - przedstawiłem się patrząc na mężczyznę w aucie - Zna pan powód zatrzymania drogowego?
-Możliwe iż trochę za szybko jechałem.
-Tak i przy okazji przejechał pan na czerwonym świetle- odparłem wyciągając tablet - poproszę o pańskie dokumenty, prawo jazdy i dokument tożsamości.
-Tak oczywiście - podał mi wszystko o to co go prosiłem.
-Dia Garcone - przeczytałem i popatrzyłem na jego prawo jazdy - wszystko się zgadza - odparłem i oddałem mu, niepotrzebne mi teraz dokumenty.
-Dziękuję - powiedział odbierając ode mnie swoje dokumenty. Wpisałem go w tablet szukając czy posiada jakieś mandaty i wykroczenia, ale był czysty.
-Dobrze więc jest pan czysty, dlatego tym razem będzie tylko upomnienie i nie będzie dzisiaj mandatu - schowałem tablet i popatrzyłem dokładniej na ciemnoskórego mężczyznę ubranego w czarną bluzę i spiętymi do tyłu w kucyka dredy.
-Dziękuję bardzo.
-Proszę uważać następnym razem jak pan jedzie aby nie wydarzyła się nikomu krzywda - powiedziałem - po tym jak wrócę do radiowozu i zgaszę sygnalizacje świetlną może pan odjechać.
-Miłego dnia panie Montanha.
-Dziękuję i nawzajem, ostrożnej drogi - odparłem uprzejmie i wróciłem do samochodu wyłączając od razu koguta policyjnego, a mężczyzna odjechał tym razem wolniej - 01 zakończenie 10-38 - poinformowałem na radiu i wróciłem do obowiązków policyjnych oraz patrolowania miasta gdyż od rana było tylko z osiem jednostek dostępnych na służbie. Co było bardzo mało jak na ranną służbę, ale nie wszyscy żyją tylko służbą, a że ja nie mam co robić, to od rana do nocy potrafię spędzić na patrolu w towarzystwie muzyki z radia albo w biurze uzupełniając papiery i to co ma w obowiązkach szef policji. Nawet nie miałem wyboru aby odmówić. Mimo iż lubię dowodzić ludźmi to jednak bycie głową całej organizacji jest bardzo niebezpieczne, a zarazem ryzykowne i przytłaczające. Lecz od długiego czasu unikałem tej roli, aż mnie dopadła w policji bez możliwości odmowy. Chociaż w końcu mogłem przekonać się czy na pewno nadaję się na byciem szefem. Jednak tak jak sądziłem, mimo iż chciałem jak najlepiej to nie zawsze każdemu będzie to pasować, a tym bardziej ja nie potrafię być autorytetem dla kogoś jak sam Sonny Rightwill. Daleko mi do bycia ideałem, ale nikt nikomu nie każe nim być, a tym bardziej ja nie rozkazuje być takim, chociaż czasami bywa iż za bardzo mnie poniesie i powiem kilka słów za dużo, a potem jest przez to wiele problemów oraz pretensji do mnie, gdyż jak to funkcjonariusze mówią : "Inaczej było w mojej jednostce"
Właśnie to większości przeszkadza, za nie jest tak jak to robili na służbie w innym mieście. Dlatego też w całym Lspd jest bardzo dużo grupek, ale każdy zna zasadę, że nie wolno być korumpem inaczej wylatuje z Lspd. Niestety, ale trzeba rozkładać dobrze karty, aby potem nie było problemów przez kogoś kto chciał zabawić się w informatora dla mafii. Bo potem będzie błagał o pomoc i ochronę gdyż podpadł złym ludziom, a potem będzie cała jednostka cierpieć przez głupotę jednej osoby. Westchnąłem cicho gdyż po raz trzeci jechałem przez tą samą ulicę gdyż za bardzo się zamyśliłem aby kontrolować gdzie tak naprawdę jadę, mimo iż prowadziłem bardzo przepisowo radiowóz.
Perspektywa Dii
Wracałem z ratusza gdyż miałem w planach założyć swoją własną firmę, ale niestety aby to się spełniło muszę bardzo dużo przejść papierologi i wszystkiego co robi się w instytucjach tego typu. Kiedy tylko opuściłem owy budynek zaczął dzwonić do mnie telefon więc bez zwlekania odebrałem nie patrząc nawet kto do mnie dzwoni.
-Dia podjedziesz na sklep przy autostradzie jak jedzie się w stronę Paleto? - gdy usłyszałem, że to Erwin aż zmrużyłem powieki.
-A ty co tam robisz? - spytałem nie dowierzając trochę.
-Byłem tak wkurwiony, że nie patrzyłem gdzie szedłem i... - przerwałem mu w wypowiedzi.
-Dobra nie kończ powiesz mi jak pod ciebie podjadę tylko podaj GPS na wszelki wypadek - zasugerowałem i otworzyłem drzwi do mojego niebieskiego Benefactora Kriegera.
Było to bardzo prestiżowe i szybkie auto, ale mam je sprowadzone z innego miasta, dlatego też ciężko je w tym mieście spotkać bądź rozpoznać. Jak na standardy super auta potrafi bardzo szybko się rozpędzić do setki i cieszyło mnie to mocno gdyż każdy duży mężczyzna uwielbia szybkie samochody. Jednakże przez to iż zacząłem majstrować przy GPSie, który podał mi pastor nie zauważyłem ile jadę, a tym bardziej nie zwracałem uwagi na sygnalizacje świetlną. Lecz gdy tylko do moich uszu dobiegł dźwięk syreny policyjnej od razu zwolniłem słysząc polecenie o zjechanie na pobocze.
-Kurwa mać na bank da mi mandat i chujnia będzie z mojego biznesu - warknąłem do siebie z głupoty, ale zjechałem posłusznie i wykonywałem na spokojnie polecenia policjanta w radiowozie, który wyłączył syreny zostawiając świecącą sygnalizacje policyjną. Zerknąłem do lusterka aby zobaczyć kto mnie będzie dziś przepytywał, ale zamiast dwóch funkcjonariuszy, którzy powinni wyjść z radiowozu wyszedł tylko jeden co mnie zaskoczyło gdyż zawsze jeżdżą w dwójki. Oczywiście aby nie pogorszyć swojej sytuacji grzecznie odpowiadałem na zadawane pytania.
-Zna pan powód zatrzymania drogowego? - usłyszałem basowy głos i niepewnie się uśmiechnąłem delikatnie odpowiadając spokojnie na pytanie.
-Możliwe iż trochę za szybko jechałem. - rzekłem i na spokojnie podałem mu wszystkie dokumenty do kontroli i upewnienia się iż mam prawo jazdy. Pan 01 był bardzo uprzejmy może przez to iż był dopiero ranek i ludzie dopiero zaczynają żyć albo po prostu miał dziś dobry humor. Jednak bardzo się zdziwiłem mimo tego, że popełniłem wykroczenie przez które powinienem otrzymać mandat, otrzymałem tylko upomnienie słowne ze strony szefa policji. Życzyłem mu miłego dnia, a on odpowiedział mi tym samym życząc bezpieczniej drogi. Nie powiem zdziwiłem się iż tak skończyło się owe zatrzymanie, ale z drugiej strony cieszyłem się, że nadal mam czystą kartotekę bez zbędnego mandatu. Po tym jak wrócił do radiowozu i zgasił mrugające lampki na dachu, ruszyłem spokojnie aby nie być ponownie zatrzymany za szybką i brawurową jazdę w otoczeniu zabudowanym. Po chwili wjechałem na autostradę i dałem gas do dechy aby odebrać Erwina z zadupia na którym znalazł się z własnej winy. Biedny pastor siedział na krawężniku czekając na mnie aż go odbiorę i to właśnie aktualnie robię zatrzymując samochód przed mężczyzną. Srebrnowłosy bez słowa wsiadł do auta i zapiął pas nie odczuwając się nawet.
-Mów o co chodzi - wyjechałem z zajazdu sklepowego chcąc dowiedzieć się o co tak zdenerwował się Erwin.
-Kuiczak myśli nad tym aby być informatorem Spadino. Jebany mąciciel dostał propozycje 600 tyś dolarów za dołączenie do nich.
-Gdzie jest haczyk? - zapytałem po chwili gdyż nie chciałem wtrącać się w wypowiedź przyjaciela.
-On nie chce tego robić, ale ma nadzieję, że go wykupię gdyż byliśmy z jednej rodziny - westchnął ciężko i popatrzył się za okno. Bardzo rzadko były takie momenty gdzie on był taki smutny czy wręcz pogrążony w myślach.
-Ile zaproponowałeś mu?
-Milion i niespodziankę, którą da rozgłos mieście iż mafia tu też grasuje. - powiedział i zerknął na mnie kątem oka, co oczywiście wychwyciłem.
-Pieniądze się załatwi, ale co chcesz zrobić aby się nas bali i mieli respekt?
-Nie mam bladego pojęcia i tu jest problem. Myślałem nad tym cały czas, aż nie trafiłem przez przypadek do tego sklepu.
-Na pewno coś wymyślimy z ekipą jak spotkamy się na zakrystii i omówimy tą sytuacje - zaproponowałem i uśmiechnąłem się do mężczyzny pokrzepiająco, bo nic więcej nie mogłem zrobić.
-Dzięki, że mogę na tobie polegać, ale zastanawia mnie co tak długo ci zajęło tu dojechanie - jego nastawienie się zmieniło, a w głosie słyszałem nutkę zainteresowania.
-Zapierdalałem przez ulicę i radiowóz mnie zatrzymał na poboczu i nie uwierzysz kto to mnie zatrzymał!
-Nie wiem Xander? - spytał.
-A otóż nie, bo sam pan 01 zwany pod nazwiskiem Montanha - zaśmiałem się - i w sumie upomniał mnie, ale ostrzegając na to jak jadę oraz ile mam na liczniku.
-Dia jesteś wspaniały! - na jego ustach pojawił się szatański uśmiech - Dałeś mi wspaniały pomysł! - dodał i zaśmiał się jak głupi, ciesząc się z pomysłu, który miał w głowie. Natomiast ja zacząłem się zastanawiać ile to przyniesie nieoczekiwanych skutków.
Na co wpadł Erwin?
Czy będzie niebezpiecznie?
1682 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro