Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyjaśnienia?

Nic więcej dodać i ująć!
Miłego dzionka!

Perspektywa Erwina

Po tym jak Kui zadzwonił opuściłem mieszkanie Montanhy i zamknąłem je na dwa razy upewniając się czy na pewno zamknąłem poprawnie drzwi. Przypiąłem klucz do swoich kluczy i z trofeum opuściłem blok mieszkalny. Wcześniej zadzwoniłem do Carbo, który czekał już na mnie pod blokiem w którym zostawił mnie wczoraj.

-I jak było? - zapytał i spojrzał po chwili na mnie, a jego oczy zwęziły się widząc w moich rękach szampon. - Coś ty zajebał?

-Szampon do włosów - odparłem ze śmiechem.

-Mogłeś tyle rzeczy zajebać, a wziąłeś to?

-Tak wiesz jakie po tym włosy są?! - podekscytowałem się trochę za bardzo. Carbo nie dał mi jednak dokończyć, bo jego dłoń znalazła się w moich włosach, które roztrzepał na wszystkie strony świata.

-No, no miękkie - zaśmiał się i włączył się do ruchu drogowego - to co robiłeś oprócz spania z nim i kompania się oraz pewnie jedzenia?

-Weź spierdalaj - przewróciłem oczami gdyż na siłę starał mi coś upchnąć słownie. Niby było to poniekąd prawda jednak jego ton głosu brzmiał dziwnie gdy wymawiał to.

-Do Burgershota? - spytał na co kiwnąłem głową. Dalej czułem na sobie zapach perfum Monte przez to trochę mnie to rozpraszało gdyż naprawdę miał styl do ubierania się, do perfum i do wszystkiego aż zastanawiałem się czasami czy on na pewno istnieje gdyż cokolwiek robił to wyglądało profesjonalnie. Jednak był tak samo ludzki jak ja. Martwił się o ludzi i starał się im pomagać za cenę nawet swojego życia. Z jednej strony podziwiam za determinację z drugiej strony nienawidzę, bo jest psem. Duża sprzeczność o jednym człowieku. Długo jazda na restauracje nie trwała przez to bardzo szybko znaleźliśmy się na zapleczu. Ruszyłem do biura Kuia by omówić z nim coś co on chciał.

-Czego ode mnie chciałeś? - spytałem wchodząc do środka biura, zamykając za sobą drzwi.

-Siadaj - pokazał na fotel więc bez zbędnych słów usiadłem. -Zacznijmy od tego iż masz pilnować Montanhy gdy go tu wprowadzasz i najważniejsze mówić mi o tym!

-Ta, ta yhym coś jeszcze? - prychnąłem.

-Erwin to, że ty nie ukrywasz swoich ludzi przed psami i centralnie wiedzą kto jest w twoim zakonie nie znaczy tego iż ja wydam swoich!

-Przecież nie wyda nas Kui! - westchnąłem - Nie jest jak inni!

-To niby jaki jest w takim razie?

-Nie jest sprzedajną kurwą - powiedziałem i nie potrafiłem spojrzeć w oczy chińczykowi nawet nie wiem dlaczego.

-Erwin ja rozumiem, że kryjesz go, bo lubicie się jednak jesteśmy po dwóch stronach barykady. Nie istnieje coś takiego jak dobry pies! Musi mieć w tym jakąś motywacje aby tak bardzo zbliżyć się do was. Nie myślałeś o tym? 

-Wierzę iż nie robi tego dla policji! Stara się jak może! Jest policjantem, ale nie widzisz, że wszyscy go nie lubią? Chce aby porzucił bycie psem i dołączył do nas!

-Knuckles czy ty serio sądzisz, że to jest możliwe?

-Przecież mamy już byłą policjantkę w drużynie! - broniłem bruneta może jednak zależało mi na mężczyźnie i naszej relacji. Miał być tylko pionkiem, a okazuje się iż chyba wpadłem w swoją pułapkę. Naprawdę polubiłem Montanhe i chciałem utrzymać jak najdłużej tą znajomość.

-Ale on nie odejdzie z Policji! - sprowadził mnie na ziemię tymi słowami, słowami prawdy gdyż tyle razy mi Grzesiu odmawiał.

-Masz rację - mruknąłem smętnie.

-Do niczego nam się nie przyda Erwin. Jeśli chcesz utrzymać z nim znajomość to najlepiej będzie jak nic mu nie będziesz mówić! - postawił mnie w dokonanej decyzji.

-Zastanowię się - odparłem i zmieniłem temat - jaką akcje masz?

-Spadino zaczął działać i zaczął od nas - odpowiedział patrząc się na mnie gdyż czułem jego wzrok na sobie.

-Czyli?

-Ostrzelał naszych - oznajmił wstając z fotela - ucierpiał jeden z moich i Blush Key.

-Co z nimi? - zapytałem i spojrzałem za nim.

-Na szczęście nic poważnego, ale nie daruję im tego.

-Ja również! - poparłem go, a moje ADHD uruchomiło się. -Zróbmy to samo z nim! Ostrzelajmy jego tandetną restauracje! A najlepiej jego samego! Napierdolmy cwelowi!

-Hmm w sumie nie jest to zły pomysł - kiwnął głową zgadzając się z moim pomysłem. - zwołam chłopaków ode mnie i zrobimy mu najazd!

-Chce wziąć w tym udział w końcu mój człowiek też ucierpiał!

-Dobra - zgodził się na mój udział. Przez to się uśmiechnąłem cynicznie, bo pora na zabawę. W ten sposób na Burgershocie było kilkanaście osób. Dwójka bałwanków z maskami na twarzach oraz czwórka ludzi, których nie znałem jeszcze, a mieli chusty na ustach. Ja oraz Kui, który przedstawił plan działania. Głównie miałem posłużyć jako podwózka, ale mogłem też oddać strzały gdyż dostałem pistolet z ammo. Carbo o wszystkim wiedział, ale nie brał udziału w akcji gdyby coś nie poszło zgodnie z planem. Nagle telefon zaczął mi wibrować więc przeprosiłem i spojrzałem na ekran wiadomości.

-Policja wybrała All'Oro na ich stołowanie się - poinformowałem Kuia.

-Skąd informacja? - spytał chiński mąciciel.

-Monte mi napisał przed chwilą.

-A więc ruszajmy! - powiedział, a ja odpisałem mu- Trzeba zemścić się! - wyszliśmy z restauracji i szybko wyciągnąłem swoje zeronto gdy już jechaliśmy szykiem w stronę włoskiej restauracji. Dostałem kolejną wiadomość.

-Kurwa Kui 01 ma tu przyjechać!

-Musimy uwinąć się z tym strasznie szybko - powiedział ściskając mocniej pistolet w dłoni.

-Postaram się aby Monte załatwił mi kilka minut abyśmy mogli wykonać zadanie.

-Próbuj, ale nie ma szans aby on to zrobił - przez jego słowa zwątpiłem, bo mógł mówić prawdę mąciciel albo po prostu mącił mi w głowie. Mimo to poprosiłem go o ten dodatkowy czas jednak trochę nie odpisywał więc zacząłem się denerwować. Przystanęliśmy na poboczu, a reszta za mną.

#Dałem wam około 5-10 minut dodatkowego czasu. Mam nadzieję, że dostanę wyjaśnienia! #

#Dzięki Monte jestem winny ci przysługę 😁#

-Wykombinował dla nas 5-10 minut dodatkowego czasu! - oznajmiłem - Zaczynajmy to i zmywajmy się!

-Dobrze - na telefonie coś zrobił co oznaczało dla mnie start. Ruszyłem z piskiem opon pod restauracje. Zaczęła się strzelanina gdzie ucierpieli ludzie Spadino i on sam chociaż z nami było lepiej tylko w sumie Kui oberwał w ramię. -Nie zadzieraj z moimi Spadino! - krzyknął Kui gdy się wycofywaliśmy do aut po udanej akcji. Rannych wszyscy zgarnęli na szpital natomiast Spadino nadal stał w miejscu. Nie wiadomo kiedy karetka podjechała, a nawet kiedy policja. Szybko schowałem się autem w zaułku, który dla nas był pechowy. Moje białe auto było zbyt widoczne w nim, ale miałem nadzieję, że mnie nie zauważą. Z policyjnego mustanga wyszedł Capela i Monte, który rozglądnął się wokół. Nie widziałem dokładnie co robi, ale chyba zbierał krew co źle świadczyło. Gdy już myślałem iż upiekło się nam z Kui'em jego wzrok skierował się centralnie w nasze auto. Mimo iż chyba nie widział kto siedzi za kółkiem widać było iż nie jest zadowolony. Jego wzrok latał tam i z powrotem aż pokazał mi palcami iż droga wolna. Nie zwątpiłem tylko wyjechałem z zaułka ufając policjantowi iż będzie dla nas to bezpieczne. Dość szybko zniknęliśmy spod restauracji i odetchnąłem z ulgą.

-I podobno kurwa nie przyda się? - popatrzyłem na Chińczyka.

-To, że nas puścił nie znaczy iż nie sprzeda się. Mają chyba naszą krew, a Spadino nas sprzeda!

-Daj chociaż raz spokój z tym Monte nie zrobi nam tego! - rzekłem parkując z tyłu auto. -Wytłumaczę mu co i jak, i będzie dobrze!

#Podjedź na Burgershota jak będziesz mógł to ci wyjaśnię tyle ile mogę!#

-Nie wiem w tym bym mu nie ufał.

-Ale jak kazałeś mu nas pilnować to było dobrze i był dobry?

-Bo nic nielegalnego nie robiliście - powiedział z westchnięciem.

-Będzie dobrze zobaczysz - odparłem i po jakiejś godzinie czekania zjawił się mój policjant. Bez słów wszedł na zaplecze gdzie czekał już Kui.

-Nie chce pytać dlaczego ostrzelaliście All'Oro - zaczął - ktoś mógł z was zginąć, a co najgorsze trafić do więzienia za usiłowanie zabójstwa!

-Spokojnie daj mi wyjaśnić tą sytuację! - powiedziałem uspokajająco i popatrzyłem w jego oczy. Jego wzrok jak i mój się spotkały przez to on bardziej zmiękł. Od jakiegoś czasu zauważyłem iż moje oczka tak na niego działają.

-Mów.

-Sytuacja wygląda tak iż dowiedziałem się, że Spadino postrzelił Blusha! Znasz mnie na tyle dobrze, że jestem zdolny do wszystkiego i tak jakoś wyszło iż ostrzelałem ich na terenie należącym do makaroniarzy!

-Nie mówisz prawdy - zagiął mnie tym - mam dowody na to iż nie byłeś sam Erwin - spojrzał na Kui'a - wasza krew i dwóch innych ludzi znalazła się na miejscu zdarzenia! Powiedzcie co mam z tym zrobić? - rzucił teczką na stół. Od razu ją przechwyciłem i przejrzałem.

-Analiza krwi serio tyle daje informacji? - zapytałem niedowierzając.

-Tak - odparł - przejąłem tą akcje aby dowiedzieć się co ja mam zrobić z tym? - pokazał na teczkę.

-A co chcesz zrobić masz dowody! Dlaczego nie użyjesz ich? - z piorunowałem wzrokiem chińczyka, który utrudniał mi wyjście z sytuacji.

-Ponieważ tylko ja wiem o tej krwi. - chińczyk się tu mocno zdziwił - Pan 01 myśli iż nie była zdatna do pobrania. Erwin ja nie chce ciągle kryć ci dupy! Jak tak dalej pójdzie to serio mnie wyjebią, a i tak biorą mnie już za korumpa!

-Przepraszam Monte - powiedziałem cicho i przytuliłem się do niego gdyż był bardzo spięty. Mężczyzna objął mnie po chwili i wtulił bardziej w swój policyjny mundur.

-Przyjęte przeprosiny. To co mam zrobić z tą teczką w takim razie?

-Zostaw ją mi zniszczę ją i tyle - odpowiedziałem uśmiechając się.

-Jak się czuje Blush? Mocno oberwał? Może złóżcie zeznania na Spadino? - zaczął się pytać i chociaż rzadko widzi chłopaka to jednak martwi się w jakimś stopniu. Nie tylko o mnie, ale i o moich najbliższych.

-Spadino to bardzo mądry mężczyzna, ale często popada w nieciekawe towarzystwa - powiedział chińczyk, który tak bardzo chciał na mącić w zdaniu aby Monte nie dowiedział się o mafijnym życiu by nie było później problemów iż sprzedajemy się na psach zamiast uczciwie toczyć walkę między sobą.

-Jest mafiozą - jednak te dwa słowa z ust Montanhy zdziwiły nas obu. Tak szybko rozgryzł przykrywkę makaroniarza aż strach pomyśleć czy nie rozgryzł nas.

-Jak?

-Jego wyjaśnienia nie trzymały się kupy. Poza tym to nie wyglądało na napaść bo tak to była tylko jedna kula wymierzona w głowę. Porachunki mafijne tylko najazdy robią na główne siedziby bądź kluczowe miejsca organizacji. - wiedza bruneta o życiu mafijnym była zadziwiająca iż tak dobrze zna mechanikę życia w mafii pomimo iż nie żyje takim trybem życia.

-01 do 03 - padł komunikat który zagłuszył ciszę między naszą trójką.

-Jestem na statusie 2 - odparł uspokajając chińczyka, który dość mocno pokazał iż nie podoba mu się to iż jest w pomieszczeniu z działającym sprzętem policyjnym, ale policjant sięgnął po komunikator -03 zgłasza.

-Grzesiu potrzebuje cię natychmiast na komendzie!

-10-2 postaram się być jak najszybciej.
Wybaczcie praca niestety wzywa! I proszę cię Erwin nie wplątuj się w coś co potem będziesz żałować!

-Dobrze - odparłem uśmiechając się do niego swoim specjalnym uśmiechem.

-Mam nadzieję - odpowiedział i wyszedł z zaplecza, ale można było usłyszeć jego komunikat- 03 status 1 po drugim!

-Co miał na myśli chronić dupę? - skierował te słowa do mnie gdy tylko opuścił zaplecze restauracji.

-Pamiętasz kasynko gdzie twoje bałwanki braku główny udział w nim?

-Pamiętam - kiwnął głową, ale dalej czekał na wyjaśnienia.

-No właśnie porwali go na widoku dashcama gdzie było widać nas wszystkich! A, że nakłamał z związku z tym jego uprowadzeniem iż nie wie kto stoi za jego porwaniem. Chroniąc w ten sposób nasze dupy, to i tak musiał usunąć z auta nagrania aby nie było dowodów.

-Czyli z własnej nieprzymuszonej woli usunął jawne dowody?

-Tak - potwierdziłem z uśmiechem na twarzy.

-Hmmm, ale korumpem nie chce być jednak wam pomaga, a raczej tobie - jego wzrok był skupiony na mnie - nasuwa się pytanie dlaczego?

-Przyjaźnimy się to tyle - zaczęło mnie zastanawiać do czego idzie te jego myślenie.

-I tak nagle patrzysz w jego oczy on się uspokaja oraz od tak tulisz go?

-Nie, nie waż się myśleć w ten zły sposób! To tylko jebana katarynko przyjaźń nic więcej!

-Zobaczymy za jakiś czas czy nadal będzie to przyjaźń!

-Nie odzywam się do ciebie!

-Dobra! - jednak na jego ustach pojawił się uśmiech - Musisz uważać teraz, bo Spadino wie, że współpracujemy, a raczej to mu się nie będzie podobać.

-Przecież minęło sporo czasu od twojej odmowy do przyłączenia się do jego mafii - stwierdziłem zdziwiony jego słowami.

-Nie znaczy to, że znalazł winnego tego iż nie przeszedłem na jego stronę.

-Dobra nie bój żaby chińczyk! Mnie się nie da porwać! - powiedziałem z pewnością siebie jednak gdzieś z tyłu głowy zapaliła mi się czerwona lampka, że słowa Kui'a mogą mieć głębszy sens.

Co wyniknie z konfliktu ze Spadino?
Czy Monte odpowie za ukrycie informacji?

2022 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro